Życie zabijaki
Któregoś pięknego ranka, postanowiłem zakosztować życia tzw. "PK" (player killer). Grając moim magiem, zaopatrzyłem się w runy ofensywne jak i defensywne. Przed całą akcją postanowiłem zakupić na wszelki wypadek kilka mana fluidów (potionów, po których wypiciu przyrastają pkt. many).
I zaczęło się. Postanowiłem upatrzyć sobie ofiarę przy depo, wiedząc, że z rana gra mało wyższych leveli, dzięki czemu mógłbym bezkarnie pozbawić kilku innych graczy życia. Biegałem po całym mieście (Venore) i w końcu zauważyłem paladyna na 23 lv (mój lv; 22), więc bez namysłu wypowiedziałem formułkę "exevo mort hur" i czar Podmuch Energii przeszył ciało broniącego się. Z połową życia natychmiast się uleczył. Myślałem, że skorzysta z opcji ucieczki do bezpiecznego miejsca (depo), jednak miał ochotę powalczyć. Widocznie, nie wiedział na co mnie stać. Miałem sporo runów przy sobie, on z tego co wyszło albo miał ich mało, albo przed kończącym strzałem z SD (Sudden Death). Tak więc zaskarbiłem sobie białą czaszkę, która widniała nad moją głową, i która dawała do zrozumienia innym graczom, że
właśnie pozbawiłem kogoś żywota (twojego amen :P).
Przy okazji pustki na serwerze, postanowiłem poszukać gracza na dużo większym poziomie ode mnie. Krążyłem i krążyłem, i nie mogłem znaleźć. W końcu na drodze ustał mi gracz z levelem 12 i próbował mnie zabić. Hmmm, nie zajęło mi długo pozbawienie i jego życia. Zaraz po niskolevelowcu zaatakował mnie potężniejszy przeciwnik z 19 levelem. Walka trwała dosyć długo i z wielkimi trudnościami pokonałem ciężkiego do zabicia paladyna. W tym momencie, zamiast białej czaszki ujrzałem czerwoną, którą miałem gwarantowaną nie na 15min, a na cały miesiąc.
Obruszony tym faktem, ze świadomością, że i tak długo z czerowną czaszką sobie nie pogram, postanowiłem ubić jeszcze jednego gracza, tyle, że silnego. Na moim
horyzoncie ujrzałem kolejnego paladyna z levelem 36-stym. -No! Wreszcie jakiś godny przeciwnik! -pomyślałem. Zaczęliśmy wymieniać ciosy. On strzelając z kuszy, ja przy pomocy SD. Bronił się bardzo dobrze, a jeszcze lepiej wychodził mu atak. Biegaliśmy po całym mieście, pozbawiając się co raz kolejnych runów leczniczych, których musieliśmy używać. Do atakującego mnie paladyna dołączył druid na 15 poziomie. Nie tracąc czasu, uleczyłem się na wszelki wypadek (aby mieć max PŻ) i rozgromiłem 2 strzałami stojącego w miejscu druida. W tym czasie dostałem kilka potężnych uderzeń od silniejszego oprawcy. Uleczyłem się ponownie i zacząłem atakować, ze zdwojoną (jakie było moje zdziwienie) celnością. Po kilku następnych minutach walki, mając w zasobie mało runów zacząłem szukać drogi ucieczki, lecz mój oprawca był przy mnie cały czas. Biegałem po drabinie to w góre, to zaraz w dół myląc przeciwnika. Potem w koło kilku budynków. Co chwila robiłem krok w tył, aby uderzyć nadbiegającego (w pewne dla mnie miejsce do strzału) przeciwnika. Uderzyłem raz, potem drugi i olśniło mnie. Mój wróg się już nie bronił i po kilku jeszcze strzałach pozbawiłem go życia. Domyśliłem się, że z powodów przeciążeń wyrzuciło go z gry. Po chwili zobaczyłem napis, że za chwile będzie restart serwera. Niewiele myśląc udałem się pod depo z checią zabicia jeszcze jednej osoby, zanim serwer się zrestartuje. Wbiegając schodkami w dół zauważyłem, że stoją tam dwie postaci. Shift + kliknięcie myszką i... przeraziłem się. 44lv rycerz, oraz 37lv czarodziej. Szybko reagując wbiegłem na górę i
wcisnąłem szybko przycisk "logout" i za chwile wyszedłem z gry. Dobrze, że akurat wtedy pojawił
się napis ostrzegający o zamknięciu serwera inaczej bym był zginął (tylko w tym czasie można się wylogować, kiedy się kogoś zaatakowało).
Cóż, wedle życzenia posmakowałem życia PK i nie wiem jak oni, ale nawet ja wiedząc, że ktoś inny będzie ofiarą trzęsłem portkami. Jestem więc pewien, że nawet nasz oprawca strasznie się boi, gdy po zaatakowaniu nas spotka się z ripostą. Z drugiej strony, przysięgłem sobie, że bez powodu, nie będę nikogo zabijał. Sam wiem, jaki to żal ogarnia, jak zostaje się zabitym.
Ja całe szczęście mam w Tibii zaufanego przyjaciela, którego na oczy nigdy nie widziałem, a ufam bardziej niż sobie!(Hi Maniek :Pp)
Tym akcentem kończę tą opowiastkę i obiecuję, że za miesiąc uraczę Was kolejną.
Autor: Soulfein
|