Babcia Bajek

 

"Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga...
Chodź, opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa...
Żyła sobie Baba Jaga, miała chatkę z masła
a w tej chatce same dziwy! - psyt! Iskierka zgasła..."

Wyobraźcie sobie chatkę - nie z masła może - ale z marzeń, stojącą pośród "wszędzie" a "nigdzie", z oknami ukazującymi raz góry, raz morze, raz rozległe równiny...
Dziś akurat za scenerię domek wybrał sobie las w upalny, lipcowy dzień. Pod oknami wiszą skrzynki pełne kwiatów, a na szczycie czerwonego dachu obraca się wiatrowskaz. Wyobraźcie sobie dębowe, ciężkie drzwi, które uchylają się skrzypiąc i wpuszczają nieco zaduchu letniego dnia do chłodnego przedpokoju.
Stąd jest jedna droga dalej: w wyłożony bordowym dywanem, biały hall, na końcu którego widać okno. Na lewo od niego widać jedyne otwarte drzwi, z wielu połozonych po obu stronach korytarza.
Za nimi rozpościera się pokój pełen książek. Żeby go opisać trzy wymiary to za mało. Niezliczone półki z woluminami wszelakich rozmiarów, kolorów i kształtów skręcają się, wiją w nigdy nie znajdujących końca liniach. Niedaleko drzwi stoi stolik, zawsze zastawiony do podwieczorku. Obok niego, w fotelu obitym wytartym pluszem, siedzi właścicielka tego domku- a może osoba należąca do chatki...? 
To Babcia Bajek. 
Starsza pani nie mieszka tu jednak sama. Oczyma skrytymi za staroświeckimi okularami wypatruje młodzieńca i dziewczyny powracających z dalekich podróży. Oboje pachną obcymi słowami, bajaniami wielu narodów. Gdy są w drodze, szukają pięknych dawnych legend, które można zapisać w pamięci a potem przynieśc tutaj, do Babci Bajek, by nigdy nie uległy zapomnieniu.
Pewnego razu przywieźli jednak coś więcej, niźli tylko opowieści. Jakież było zaskoczenie staruszki, gdy na jej kolanach wylądował mały kłębek czarnego futra, prychający i sypiący skry zielonymi ślepkami. Od tamtej pory barwne myszki z ważkowatymi skrzydełkami szperające pomiędzy półkami zdążyły już nabrać moresu względem Kota, który na początku obawiał się nieco dziwnych stworzonek.
Dziś jednak do drzwiczek chatki pukała tylko ciemność. Była jesienna chłodna i dżdżysta noc, ciemniejsza niż zazwyczaj. W noce takie jak te powietrze pachnie dziwnie, a złe plany zawiązują swe zalążki. Bajki skuliły się na półkach, gdy płomyk świecy zamigotał. Babcia ocknęła sie z drzemki uciętej na poręczy głębokiego fotela. Opowieść, którą czytała- coś o złodzieju z lasu - spadła na ziemię. 
Coś zastukało w okiennicę, wzmagając hałas złowieszczym szumem czarnych skrzydeł.Babcia przebudziła się z zamierającym na ustach "Nigdy,nigdy już...". Gdy otwarła okno do pokoju wleciał wielki,czarny Kruk. W dziobie trzymał kosmyk jasnych włosów i dzwonek. 
Poczuła, jakby umarło w niej serce. Otrząsnęła się jednak i szybkim krokiem zdążyła w kierunku biblioteki. Minęła bajki, minęła mity, zagłębiając się w mroczne tajemnice ludzkości. Drżącą dłonią ściągnęła z półki zakurzony wolumin-oprawne w ciemnoczerwoną skórę, grube tomiszcze. Wróciła do pokoiku, położyła książkę na stole i odnalazła właściwą stronę. 
Delikatna,jasna aura otoczyła siwą głowę i pomarszczone ręce.
Z każdym słowem,gestem kot- siedzący w fotelu, i kruk- na poręczy traciły coś ze swej zwierzęcości. Kocie łapki stawały się smuklejsze, zaczynały przypominać ręce. Tak samo i ptasie skrzydła. Gdy biały blask zgasł, zamiast zwierząt jawiły się dwie postaci.
Krótkie,rudawe włosy opadały na policzki dziewczyny, a czarne "pióra" zasłaniały połowę twarzy brązowookiego młodziana stojącego obok niej. Babcia uśmiechnęła się mimo zmęczenia.
"Znajdźcie ich.Przyprowadźcie z powrotem."
Zatańczyły błękitne płomienie i chłopak wraz z dziewczyną zniknęli.

***
Ciemna ulica zapłonęła niebiesko. Kilku miejscowych meneli przetarło ze zdziwieniem zapijaczone oczęta i spojrzało z oszołomieniem na parę, która zmaterializowała się w mrocznej alejce. Bursztynowe ptasie oczy zapłonęły groźnie, otumanione umysły zasnęły i zapomniały.

***

Ziemia jest ogromna...Jak spośród prawie 9 miliardów ludzi odnaleźć tą jedną osobę,którą pragniemy spotkać? 
Tego nie wie nikt.
Zdarzenia,o których wam opowiedziałam ,wydarzyły się wiele,wiele lat temu. Od tamtego czasu Babcia Bajek czeka na powrót pary, a opowieści giną zapominane, bo nie ma ich kto spisać...
Jeżeli więc kiedyś, zupełnie przypadkiem, spotkacie Kota Czarownicy lub Kruka, przekażcie im, że Weronika i Kreator mają sie dobrze i czekają z utęsknieniem by wrócić do domu.



 

 

Autor: Danai

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky