Przygody Fryzjera Damskiego

 


Książkę pożyczyła mi ta sama koleżanka, która zaopatrzyła mnie w dzieła Grishama, za co jej ogromnie dziękuję. Nadal poszukiwałem czegoś "sapkowskiego" ale już spokojnie mogłem czytać innych autorów. Zwróciłem nań uwagę gdy zauważyłem napis "Tarantino Fiction". Zupełnie nie wiedziałem czego oczekiwać, choć już mnie zaczęło denerwować jako fana filmów Quentina, że się ktoś posługuje bezczelnie i komercyjnie jego nazwiskiem (A Tarantino himself to może komercyjny nie jest? Nie rozumiem Twoich nerwów - dop. Equi). Ale swoją rolę napis spełnił- intrygował na tyle by przeczytać. I dobrze.

"Przygody Fryzjera Damskiego" opisuje historię dziwną. "Dziwną" jest określeniem stanowczo zbyt lakonicznym, ale gdybym musiał napisać na wstępie wszystkie epitety, które ciskają mi się na klawiaturę, to nie zostało by mi nic na później.

Głównym bohaterem jest "odznaczający się niepospolitym intelektem lump i - wedle jego własnej definicji - element przestępczy". Akcja książki rozgrywa się w Hiszpanii, głównie Barcelonie. Bohater niedługo po wyjściu z zakładu psychiatrycznego, dzięki pomocy siostry i jej męża geja-erotomana, rozpoczyna pracę w "salonie" fryzjerskim. Nie cierpiąc na grosza zbytek żyje sobie całkiem spokojnie. Do czasu oczywiście. Pewna wizyta złożona przez pewną panią wyrywa go z szarego marazmu codzienności i zmusza do uczestnictwa w dziwnej ponad wszelką miarę przygodzie. Zdradzać szczegółów nie będę, zresztą streszczenie opowieści z pamięci nie jest rzeczą prostą. Fabuła posiada niesamowitą wręcz ilość zwrotów akcji. Uknuta intryga meandruje nieustannie mogąc zagubić swą zawiłością niejednego fana powieści detektywistycznych.
Eduardo Mendoza karykaturuje konwencje książkowe i oklepane wzory rozwoju zdarzeń. Co krok napotkać można na literackie bądź filmowe aluzje. Całość jest jedną wielką parodią. Parodiuje parodie. W meandrach wszechobecnej satyry można się zwyczajnie pogubić, co doprowadzi do niekontrolowanych wybuchów śmiechu z byle błahego powodu, ze wszystkiego co autor podsunie. A ten wykpiwa wszystko i wszystkich. Akcja jest na tyle nienormalna, że czasami można odczuć jakby nigdy nie opuściła murów zakładu psychiatrycznego...

Mendoza pisze lekko i barwnie. Nie gubi się w rozległych i rozbudowanych zdaniach, bawi się słowem pisanym jak prawdziwy arcymistrz pióra. Ba! Ma coś do przekazania. Oczywiście można czytać "Przygody..." łatwo i przyjemnie, ale pod dziesiątkami kipiących od ironii i groteski stronic można odnaleźć głębsze przesłanie. Pod maską humoru autor unaocznia, jak absurdalny może być nasz świat i jakimi prawami rządzi się społeczeństwo; ukazuje, jak prymitywnym ograniczeniom poddają się nasze umysły: rasizm, chciwość, rządza władzy, znieczulica na krzywdę innych. Ukazuje jak często "biznes" oznacza szemrane interesy i mafijne koneksje. W książce tej stopień zidiocenia i chamstwa jest wprost proporcjonalny do zajmowanej pozycji społecznej. Czym wyższy urząd, czym większy majątek, tym postacią kieruje potężniejszy absurd. U Mendozy rozsądek znaleźć można prędzej u lumpa z ulicy niż u prezydenta. Na szczęście tak jest tylko w jego książkach...

Książki Eduardo Mendozy odniosły spory komercyjny sukces. I dobrze. Nie żałuję pieniędzy naprawdę dobrym pisarzom, a takim autor "Przygód Fryzjera Damskiego" niewątpliwie jest. Bawi się słowem pisanym jak mało kto, pisze ekstremalnie zabawnie i wciągająco. A nie są to bezpłodne bzdury. Wręcz przeciwnie. Jedyną wadą, jak to często bywa w dobrych książkach, jest to, że się za szybko czyta... SZCZERZE POLECAM!

 

 

Autor: Faust

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky