Jeszcze o konwentach...

 

Jeżdżąc sobie w tym roku po różnych konwentach, coraz częściej ogarniała mnie myśl, że dziś dobrych konwentów już nie ma. Co ciekawe imprez fantastycznych, najróżniejszego typu jest coraz więcej. Jednak pozostają one ciągle na poziomie najwyżej średnim.

 

Brzmi to trochę jak zrzędzenie starego dziadka, ale kiedyś było lepiej. Mimo, że nie było możliwości takich jak teraz, a na rynku była garstka tylko systemów a mimo wszystko ludzie robiący konwenty robili to z pasją. Robili imprezę dla innych.

 

Dzisiaj sytuacja się odwróciła - imprezy fantastyczne robi się dla siebie - w celu podreperowania klubowego budżetu, albo zwyczajnie dla promocji klubu. W gruncie rzeczy nawet nie to przyczynia się do mierności ich poziomu.

 

Kiedy gry fabularne były zjawiskiem niszowym - mało kto wiedział czym są, a jeszcze mniej osób grało, dla powodzenia imprezy erpegowej trzeba było zapraszać szereg fantastów, pisarzy, żeby w ogóle opłacało się cokolwiek robić. Dzisiaj pisarze to norma. Przeciętny gracz przyjeżdżając na konwent - hucznie zapowiadany jako erpegowy - ma do wyboru dwie sesje na krzyż, LARPa, warsztat dla MG i konkurs na najlepszego gracza oraz 20 spotkań z autorami...

 

Nie mówię, że spotkania są czymś złym - przeciwnie, sam bardzo je lubię - ale chyba powinno się te proporcje nieco wyrównać...

 

Cóż więc z tym zrobić? Najłatwiej byłoby nie jeździć na konwenty, ale to nie jest wyjściem. Musimy jednak jeździć i wymagać od organizatorów. Bo prawda jest taka, że to my - uczestnicy kreujemy ten rodzaj imprez. Zawsze można też jeździć wyłącznie na te trzymające poziom konwenty. Jest ich w roku kilka.

 

A co nam robić między "dobrymi" konwentami? Hmm... na przykład czytać Kącik Gier Fabularnych....

 

Do czego serdecznie zapraszam...

 

 

Autor: BAZYL

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky