Przygoda na
Coruscant
Wybił się na dwa metry wzwyż, po czym
kręcąc mieczem młynek rozpłatał dwóch szturmowców. Miał na imię Kornel i był
Jedi od dwóch miesięcy. Bardo mu zależy na osiągnięciu tytułu Rycerza Jedi.
Kornel rozejrzał się wokoło. Znajdował się na Coruscant, miał za zadanie
odzyskać ważne dane z głównych komputerów Imperium. Resztki dawnej potęgi nadal
miały pewne asy w rękawie. Młody Jedi skupił się na mocy, po czym ominął ciała
szturmowców i opuścił lądowisko. Wszedł do budynku na wprost od miejsca
przylotu. Był to bar. Kornel założył kaptur na głowę, choć i tak nikt na niego
nie zwrócił na niego uwagi. Podszedł do barmana, który był Rodianinem. Do Jedi
powiedział:
- Co podać?
- Informacje
barmanie.
- Jakie
informacje przybyszu? – zaniepokojony zielono-skóry zadał podejrzliwe pytanie.
- Gdzie znajdują
się główne siły imperium? – odpowiedział i wręczył barmanowi zwitek banknotów.
- Kilka ulic w
górę, później w prawo. Będziesz wiedział po coraz częstszych patrolach
imperialnych. No dobrze, co podać?
- Jeden napój
Rodiański. – powiedział, wypił i pomaszerował w stronę wyjścia.
--------------------------------------------------------------
Postać w
czarnym płaszczu patrzyła przez okno. Z pasa zwisała jej klinga miecza
świetlnego.
- Lordzie Morgan,
mamy informacje, że dwie godziny temu wylądował jakiś rebeliant w naszym
sektorze. Zabił on… - powiedział żołnierz Dwóch białym mundurze, który przerwał,
ponieważ Sith odwrócił się Dwóch i rzekł:
- Dwóch
szturmowców. Wiem o tym sierżancie. To Jedi. Macie za zadanie go zabić!
Zrozumiano?
- T- tak jest! –
odparł i szybko wyszedł przez drzwi.
Morgan słyszał
jeszcze jak odgłosy kroków oddalają się pośpiesznie.
- Więc Skywalker
wysyła swoich uczniów. Tak to ciekawe… - pomyślał Sith – zobaczymy na ile stać
tego Jedi, ha ha ha!
--------------------------------------------------------------
Kornel
dotarł na ulicę, gdzie mieścił się jeden z posterunków imperium. Czterech
szturmowców ujrzało go, choć nie rozpoznało w nim Jedi. Kornel zasłonił kapturem
twarz i zbliżył się do nich. Jeden z żołnierzy zawołał:
- Stać! Proszę
pokazać przepustkę!
Na te słowa Jedi
wyjął miecz świetlny. Szturmowcy złapali za blastery i otworzyli ogień. Klinga
zapaliła się purpurowym blaskiem. Żołnierze imperium sformatowali swój szyk i
każdy mierzył celne strzały w przeciwnika. Jedi z łatwością odbijał promienie,
zmieniając ich kurs na zaskoczonych szturmowców. Po kilku minutach walki, Kornel
ominął ciała imperialnych imperialnych skierował się wzdłuż ulicy.
--------------------------------------------------------------
- Panie
mamy złe wieści. – rzekł sierżant do Morgana, który popatrzył na niego z lekkim
uśmieszkiem i powiedział:
- Niech zgadnę –
Jedi wykończył kolejnych szturmowców?
- Tak Lordzie…
Ale już działamy w tej…
- Zamknij się!
Masz wysłać swoich najlepszych ludzi i go wykończyć! Jeśli nie wykonasz tego to
JA wykończę CIEBIE! jasne?
- T- tak mój
Panie… Już ruszam! – odpowiedział przestraszony sierżant, po czym wyszedł.
W pokoju
panowała cicha senna atmosfera. Sith skupił się na mocy, starając się wyczuć
potęgę swojego przyszłego przeciwnika. Doskonale wiedział, że banda tych
skretyniałych baranów nie powstrzyma Go. Wiedział również, że on będzie musiał
go zabić, ale wiedział też, że to mu sprawi ogromną przyjemność. Po prostu to
Wiedział.
-------------------------------------------------------------- Kornel brnąc w
kierunku swego celu spotkał Wookiego. Kudłata postać celowała w niego ze swojej
kuszy, szczerząc zęby w groźnej minie. Klinga Jedi zapaliła się jak zwykle
purpurowym blaskiem, ale Wooki nie atakował, obserwował dalej. Kornel nie
wytrzymał i rzekł:
- Czemu we mnie
mierzysz? Chyba nie pracujesz dla imperium?
Odpowiedzi
jednak nie dostał, ponieważ za jego plecami wypaliło kilka blasterów. Jedi
zrobił unik i ujrzał jakieś czterdzieści robotów bojowych! „Ale co robią tu
takie roboty, jeśli używane były za czasów Starej Republiki?” – pomyślał. Z
kuszy Wookiego wydobyło się kilka zielonych pocisków, niszcząc dwa blaszki.
Kornel ruszył na nowego przeciwnika. Pociski odbijał z równą łatwością jak
szturmowców. Gdy wpadł w roboty bojowe, począł kręcić młynki, różne wachlarze
swym mieczem, aż ostatni robot nie złożył się na ziemi. Jego włochaty pomocnik
wykończył jakieś dziesięć robotów, poczym przyglądał się jak Jedi wykańcza
resztę. Lekko zadyszany Kornel powiedział:
- Dziękuję, że
mi pomogłeś. Jestem Kornel – Jedi.
Wooki zawył, co
znaczyło, że również dziękuje za pomoc. Ponowny ryk.
- A więc witaj
Chowanaco! – odparł Jedi. – Czy mógłbyś mi pomóc w dostaniu się do głównej bazy
imperium? Mam pewne ważne zadanie od mistrza Skywalkera.
Kolejny ryk
Wookiego, który wyrażał entuzjastycznie zgodę na działanie wobec imperium.
-------------------------------------------------------------
Lord Morgan
stał przed klęczącym sierżantem, który jękliwym głosem mówił:
- P – panie, w-
wybacz! To czterdzieści robotów! Zwykle taki oddział wykańcza wszystkich! Ale
ten Jedi…
- Milcz! Mówiłem
ci, że masz go zabić, a tymczasem tracisz bezsensownie sprzęt, który miał iść do
zmodyfikowania! Jesteś idiotą! Masz ostatnią szansę! Radzę zająć się tym
osobiście! Rozumiesz sierżancie?!
- O – oczywiście
Lordzie Morgan! Już…
- JUŻ! Masz
rację! Wynocha! – krzyknął Sith. Żołnierz wybiegł z pokoju Lorda. „Zbliża się…
Czuję w nim silną Moc, ten kretyn nie powstrzyma go, ale dlaczego chce się tu
dostać? Z resztą… Sam się go zapytam, zanim go rozpłatam”. Sith zatopił się w
swoich myślach.
--------------------------------------------------------------
Kornel
dotarł wreszcie do wejścia bazy. Zdziwił go fakt, że nie ma żadnych szturmowców.
Wooki zawył, co oznaczał, że również jest to podejrzane. Jedi skoncentrował się
na Mocy i wyczuł, że gdzieś w ukryciu czekają szturmowcy. Było coś jeszcze. Inne
źródło Mocy, które wyczuwało się, jeśli znajdował się inny Jedi. Jedi tutaj? To
niemożliwe! Chyba, że to… Kornel nie dokończył rozmyślań, gdyż z różnych miejsc
wyskoczyła całkiem pokaźna grupa białych postaci! Szturmowcy utworzyli krąg
wokół Jedi i Wookiego. Nagle odezwał się sierżant:
- Poddajcie się!
Nie macie szans! Rzucie broń!
Kornel
zastanawiał się przez chwilę. Gdyby był sam nie zawachałby się, ale teraz w
zagrożeniu było jeszcze życie Wookiego. Postanowił, że chwilowo się podda. Miecz
położył na ziemi, a widząc to jego towarzysz zaryczał, ale również odłożył
kuszę. Szturmowcy dobiegli do nich i zaprowadzili wprost do bazy.
-------------------------------------------------------------- - Schwytaliśmy
ich mój Lordzie! – rzekł uradowany sierżant – Można ich teraz przesłuchać!
- Ich? To było
ich dwóch?! – zapytał podminowany Sith.
- Jedi i Wooki.
– odparł zmieszany żołnierz.
- Ach… Dobrze,
zaraz zejdę do nich.
- Ee…
Rozdzieliliśmy ich. Wookiego zamknęliśmy w więzieniu na dole, a Jedi czeka w
Sali przesłuchań.
- Mmm… Dobrze
zaraz zejdę do tego Jedi.
Sierżant
wyszedł, a Morgan zatopił się w myślach. Dręczyło go teraz pytanie dlaczego dał
się złapać, skoro jest w stanie wykończyć całą tą grupę nieudaczników?
-------------------------------------------------------------- Kornel
znajdował się w pomieszczeni z jednym dużym oknem, przed którym stało czterech
szturmowców. Przed nim znajdowały się drzwi. Po kilku chwilach przeszedł przez
nie sierżant.
- No i co Jedi?
Czyżbyś tak bardzo pragnął śmierci? No cóż… Jeśli tak bardzo chcesz to mój Lord
Morgan na pewno Ci w tym pomoże. Jednak najpierw powiedz mi po co tu przybyłeś?
– powiedział, z rękawa wysunął mu się mały fazer energetyczny. Kornel nic nie
odpowiedział, nawet gdy żołnierz zaczął tortury. Jedi skoncentrował się na mocy,
aby wyczuć swój miecz świetlny. Jego broń była w tym pokoju i miał go ten
skurczybyk! Gdy sierżant po raz kolejny przyłożył narzędzie tortur, purpurowa
poświata przepołowiła go na pół. Czterej oszołomieni szturmowcy zanim zdołali
oddać choćby jeden strzał, zostali wypchnięci razem z szybą przez pchnięcie
Mocy. Jedi wychylił się przez pozostały otwór po oknie, jednak przeciwników nie
ujrzał. Prawdopodobnie jeszcze lecieli. Nagle za sobą usłyszał jakiś głos:
- Witaj Jedi.
Czekałem na ciebie. Tak jak się spodziewałem… - rzekł Lord Morgan i jego klinga
zapaliła się czerwonym blaskiem.
- Sith! Co to ma
znaczyć?!- krzyknął oburzony Kornel.
- Ach… Twój
mistrz nie ostrzegał Cię, że jeszcze jesteśmy i nadal panujemy w Galaktyce? –
zadrwił Morgan.
- Jesteście
tylko niedobitkami, a Ty jeśli się nie poddasz zaraz do swoich pobratymców
dołączysz!
- Hahaha! –
śmiech Lorda wypełnił pokój. Jedi ruszył na przeciwnika z uniesionym wysoko
mieczem. Sith tylko na to czekał. Użył pchnięcia. Kornela odrzuciło na kilka
stóp, ale nie wypadł przez okno. Morgan błyskawicznie znalazł się przy powalonym
przeciwniku. Jedi wstał. Zakreślił okrąg klingą. Sith sparował atak. Kornel
używając mocy przetoczył się obok wroga i zadał cios od tyłu. Lord w tym czasie
wybił się w górę i z stamtąd starał się wbić ostrze w ciało przeciwnika. Kornela
taki chwyt znów powalił, jednak zdążył się odturlać do czerwonego ostrza
lądującego na podłodze, niecałe pięć centymetrów od niego. Przy pomocy Mocy
zrobił wyskok z obrotem i wylądował naprzeciw wroga. Sith zacisnął na jego szyji
uścisk Mocy, który stosował Vader. Jedi stracił przez chwilę oddech, ale zdołał
użyć pchnięcia. Zaskoczony Sith tą zmianą nie zdążył się obronić. Upadł
oszołomiony przed otworem po oknie. Kornel wykorzystał tą sytuację i z wyskoku
wbił ostrze miecza w Morgana. Sith rzekł:
- T- ty, n- nie,
t- to nie – mo - żli – we…
Lord Morgan
skonał. Kornel wyjął z jego ciała swoją klingę. Po tym czynie jeszcze raz
skoncentrował się na Mocy, aby odnaleźć Wookiego. Walcząc z resztkami
szturmowców uwolnił przyjaciela i razem opuścili (po zabraniu odpowiednich
danych z komputerów) bazę.
autor: Bear16
email:
Bill161@wp.pl
|