TROJA (Troy)

 

"Troja" to film Wolfganga Petersena oparty na eposie przypisywanym Homerowi. Dzieje Iliady i Odysei przypominają wielką wojnę o Troję, wywołaną przez Parysa, który porwał z dworu króla Menelaosa w Sparcie jego młodą żonę Helenę. Wkrótce u bram potężnej Troi stanęły wszystkie wojska brata Menelaosa, Agamemnona - władcy, któremu do pełnej dominacji brakowało tylko podbicia królestwa Priama.

Epos Homera został mocno poprawiony w kwestii psychologii bohaterów, a także logiki ich działań. Trudno się zresztą temu dziwić. Przykładem może być scena, w której Parys, po porwaniu Heleny, stawia swojemu starszemu bratu, Hektorowi, ultimatum. Na pierwszy plan w filmowym eposie wychodzą motywacje działań bohaterów. Podjęta przecież nie bez pomocy bogów decyzja Parysa wydaje się w filmie chwilowym kaprysem zakochanego młodziana. Uprawdopodobnienie historii i przydanie jej ludzkiego wymiaru, to oczywista konieczność, pozwalająca spojrzeć na te niezwykłe, legendarne wydarzenia z dzisiejszej perspektywy. Wizerunku bogów greckich w filmie nie pokazano. I bardzo dobrze.

"Troja" wypada rewelacyjnie, jeśli chodzi o kwestie techniczne. Mam tylko zastrzeżenia do pierwszej walki w ścisku na wybrzeżu Troi, nakręconej zbyt chaotycznie… Kamera w zbyt ewidentny sposób maskuje fakt, że statyści nie mogli sobie przecież obcinać rąk i nóg! Z czasem reżyser doszedł jednak do perfekcji, czego dowodem jest rewelacyjny, powalający na kolana pojedynek Achillesa z Hektorem. Znany z przepełnionego epitetami opisu Homera, dopiero teraz wzbudza prawdziwe emocje. Wycięto też absurdalny pościg wokół murów Troi. Warto dodać, że scena, w której Achilles wzywa Hektora na pojedynek, jest jedną z najlepszych w filmie.

Aktorzy wywiązali się ze swoich ról nad wyraz dobrze. Trzeba oczywiście wspomnieć tutaj o głównych bohaterach historii - Achillesie i Hektorze. Brad Pitt w sposób rewelacyjny przedstawił szukającego swojego miejsca w świecie lekkoducha, który w darze od bogów dostał nieśmiertelność i wyjątkowe zdolności bojowe. Achilles nie ma żelaznych zasad, ale moralne wątpliwości i wybory nękają go przez cały film. Bardzo dobrze pokazano spór bohatera z okrutnym królem Agamemnonem. Porusza też scena, w której Achilles po raz pierwszy i jedyny okazuje skruchę i żal, zamiast wściekłości. Hektor, którego zagrał Eric Bana, to postać na wskroś dobra. Jest idealnym synem, miłującym bratem, mężem, ojcem i niezwykłym patriotą. Ale Bana przydał Hektorowi jakiejś pewności… wewnętrznej siły. Wiemy od samego początku, że to on jest bohaterem, któremu nigdy nie dorówna boski Achilles. Przez ten kontrast dwóch odmiennych rycerzy, ostateczny ich pojedynek wypada jeszcze bardziej dramatycznie.

"Troja" nie posiada większych wad jako film. Historia opowiedziana została w sposób perfekcyjny - lepiej przebogatego tekstu Homera przełożyć na język kina się nie da. Ale filmu tego nie można nazwać arcydziełem. To bardzo dobre kino wojenne, poruszający dramat ze świetnym aktorstwem i interesująca opowieść o nieszczęśliwej miłości. Jednak tego typu filmów mieliśmy, nawet ostatnimi czasy, całkiem sporo. To, oczywiście, nie odbiera "Troi" prawa do bycia obrazem zdecydowanie wartym polecenia.

 

 

Autor: Dawid "Jarlaxle" Widzyk

 

 

(c) Tawerna RPG 2000-2004, GFX by Kazzek, HTML by Darky