Michaił Bułhakow, "MISTRZ I MAŁGORZATA"
"(...) Wprost z tafli lustra wyszedł ktoś nieduży, ale niezwykle szeroki w barach, w meloniku na głowie. Z ust sterczał mu kieł, czyniący niesłychanie paskudną gębę jeszcze paskudniejszą. A w dodatku ten ktoś był ogniście rudy.
- Co do mnie - włączył się do rozmowy przybysz - w ogóle nie rozumiem, jak on mógł zostać dyrektorem - rudzielec mówił to coraz bardziej nosowym głosem - Z niego taki dyrektor jak ze mnie arcybiskup!
- Nie przypominasz archijereja*, Azazello - stwierdził kot, nakładając sobie na talerz parówki. (...)"
Michał Bułhakow, osoba z pewnością znana większości oczytanych ludzi, był prozaikiem narodowości rosyjskiej. Był, gdyż odszedł z naszego padołu w roku pańskim 1940. Jego najwybitniesze dzieła to "Diaboliada", "Biała gwardia" oraz, fanfary!, "Mistrz i Małgorzata". Ta ostatnia powieść, zwana dziełem życia Bułhakowa, do czego sprzeciwów nie zgłaszam, pisana była przez lat 19, a ukazała się dopero 29 wiosen po śmierci pisarza, z powodów oczywistych - cenzura.
Na starcie parę słów wyjaśnienia. Czemu w Bibliotece Światów coś takiego?! Klasyka literatury, lektura i do tego takie długie? Panowie i damy, uspokajam, książka warta jest każdej minuty. Ale nadal pozostaje problem, czy należy ona do gatunku fantasy lub sience-fiction? Cóż, jeśli policzyć: chodzący i gadający kot (Morrowind?! ;), diabeł na Ziemi, mikstury umożliwiające latanie oraz eliksiry uzdrawiające (faktem jest, że pod postacią czystego spirytusu... :). Faktycznie, są to argumenty na siłę, ale wybaczycie mi, kiedy po ową powieść sięgniecie...
W pierwszych akapitach dodam jeszcze, że NIE MAM zamiaru rozgryzać tu wszytskich problemów i wątków powieściowych, to już zostawiam waszym profesorom od polskiego i im podobnym. Fakt, trochę liznę ważniejsze wątki. Ale postaram się, aby nie było tego więcej.
Akcja rozgrywa się w latach `30 XX wieku na terenie Matki Rosji, a dokładniej w Moskwie. Najpierw poznajemy 2 bohaterów: Bezdomnego oraz Berlioza. Są oni pracownikami moskiewskiego Massolitu, czyli stowarzyszenia poetów i pisarzy. Fabuła rozkręca się, gdy do panów rozmawiających o dowodach na nie istnienie boga, podchodzi dziwny osobnik. Literaci rozpozanją w nim turystę. Jednakże ów turysta nie jest zbyt miły, oświadcza Berliozowi, że zginie poprzez ścięcie głowy przez kobietę, że dzisiejsze spotkanie w Massolicie się nie odbędzie oraz deklaruje, iż będzie nocował w jego mieszakniu. Bohater zdziwiony, opuszcza na chwilę przyjaciela i osobnika, udaje się do telefonu, aby o przybyszu zawiadomić odpowiednie służby. Niestety, nie udaje mu się to, gdyż... kobieta ścina mu głowę! Dalej nie opowiadam, aby nie zdradzić Wam co lepszych smaczków...
Głównymi bohaterami książki są wymieniony wcześniej turysta - messer Woland oraz jego służba: Korowiow, Azazello, Hella i (MEGAHIT!) kot Behemot. Poza nimi ważniejszyme osoby to: mistrz (hmmm), Małgorzta (hmmm!) i Poncjusz Piłat (sic!), ale o nim samym nic nie powiem, gdyż wątek z jego udziałem jest boski, a radochy psuć Wam nie zamierzam.
Książka jest napisana tak, że łatwo i szybko się ją czyta. Bułhakow starannie przeniósł na papier okres, w którym żył, dbając o wszelkie aspekty "tamtej" Rosji, za życia dziadka Stalina (system totalitarny; nie mylić z Lotto! ;). Poza bardzo dobrą fabułą, autor postarał się o to, aby powieść mogła doprowadzić czytelnika do płaczu. Ze śmiechu oczywiście!
W "Mistrzu i Małgorzaice" można wzaleźć nawiązania do wielu innych książek. Są to na przykład: "Faust" Goethego czy Pismo Święte.
Reasumując całokształt - powieść doskonała, zachaczająca o boskość. Doskonałe dialogi, ciekawa fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie - to jest to, czego pragnie każdy fan książek. Podsumowując wątki - powieść o dobrym szatanie i złym systemie. A poza tym, zawsze warto zbogacić siebie o coś, co czytali z pasją nasi dziadkowie czy rodzice. Od książki, nie kończąc jej, nie da się odejść. Polecam na długie wieczory, ciepłe popołudnia, wesołe poranki oraz spokojne noce! Kończąc: wystawiam książce najwyższą z możliwych ocen, mianowicie:
OCENA 10/10
* Archijerej - duchowny prawosławny, odpowiednik katolickiego kanonika.
Autor: Tarruka Morion
|