Kfiatki z sesji
*Kfiatki z sesji by
Garwin*
--
G1: Dajcie mi suche, nie rozpalone
ognisko.
--
Rzecz dzieje się na LARPie Wampira. Org
podchodzi do dwóch graczy i mówi: „W
waszym kierunku idzie Księżna. Czujecie
bijącą od niej grozę, boicie się jej”.
Księżna jest już obok, patrzy na pozostałych
graczy ze szczerym i miłym uśmiechem na
ustach. Mówi: „I co chłopaki, jak leci?”.
Org załamuje ręce.
--
[Początkujący MG prowadzi drużynie
przygodę w centrum Altdorfu. Gracze spędzają
noc w karczmie. Trochę przed świtem budzi
ich hałas w izbie jadalnej. Z mieczami w
dłoniach schodzą na dół po schodach.]
MG: Widzicie przerażonego karczmarza
(olbrzymiego kafara), ma uniesione obie ręce
nad głową. Jest cały spocony ze strachu.
Przed nim stoi SNOTLING (!!!) i grozi mu
mieczem.
G1(próbując powstrzymać śmiech): To ja
biegnę na niego.
MG: Oj niestety potknąłeś się na
schodach, lecisz prosto na snotlinga. [MG
rzuca jeszcze kośćmi, patrzy do notatek i do
podręcznika] Spadasz na niego. Ze
stworka zostaje krwawa miazga.
[Gracze nie mogą powstrzymać śmiechu,
wytłumaczyli MG, że snotlingi pojedynczo, a
nawet setkami, w tak dużym mieście jak
Altdorf nie występują, a już na pewno nie
grożą mieczem ludziom.]
--
[MG doświadczony, gracze początkujący.
Miejsce i czas akcji: Nuln, południe, dzień
targowy.]
G1: Potrzebujemy koni
G2: To może ukradniemy?
G1: Dobra, tylko skąd?
G3(do MG): Jest tu jakaś karczma ze
stajnią?
MG: Znowu nie słuchacie jak opisuję,
więc tylko streszczę. Stoicie na głównej
ulicy Nuln, jest dzień handlowy, wokół was
pełno ludzi. Naprzeciwko was jest gospoda, a
obok niej wrota do stajni i wozowni.
G2 (złodziej): To ja podchodzę do tych
wrót i je otwieram.
MG: Są zaryglowane od wewnątrz, ale obok
są małe drzwiczki, zamknięte na kłódkę.
G2: Wyciągam wytrychy i próbuje otworzyć
te drzwi.
MG: Czujesz jak ktoś ściska twoje ramię.
G2: Odwracam się i uderzam go w twarz.
MG: To strażnik miejski. Trafiłeś go w
hełm. Pogruchotałeś sobie palce.
G1, G3, G4: Wyciągamy miecze i siekamy
strażnika.
MG: Strażnik pada na ziemię z posiekaną
twarzą i bez jednej ręki. Z tłumu słychać
okrzyki: „Mordercy, mordercy!!!”
G4: Próbuję wywarzyć te cholerne drzwi.
MG: Drzwi padają pod naporem twojego
ciała.
G1, G2, G3, G4: Wpadamy do środka.
MG: W środku widzicie 5 boksów, w 3 są
konie. Stoi tu także jeden wóz. Wokół
mnóstwo siana. (...) Po drugiej stronie
stajni też jest brama.
G2: Co robimy?
G3: Może podpalamy i zwiewamy.
G2: Wyciągam pochodnie, zapalam ją, a
później rzucam w stóg siana.
MG: Siano zajęło się błyskawicznie.
G1: To jak uciekamy, podpinamy wóz pod
konie, czy spadamy wierzchem?
G4: Konie jest tylko 3 szt., więc jestem
za wozem.
G2: Ja wolę wierzchem, będzie fajniej.
G3: To może zrobimy głosowanie?
MG: Zajęło się już więcej niż pół
stajni.
G1: No dobra spadamy wozem.
G2: Wyprowadzam wóz.....
[Gracze nawet nie zauważyli, gdy dach
zawalił im się na głowę. MG powiedział im
to, ale oni nadal dyskutowali jak uciec. W
końcu MG nie wytrzymał, walnął jednego
gracza. Wtedy wszyscy zwrócili na niego
uwagę. Gdy im powiedział, że nie żyją,
oburzyli się, że MG uśmiercił ich postacie
na początku gry. Jeden się zdziwił czemu
Mistrz nic im nie mówił o pożarze.]
*Kfiatki Obiego*
MG (o królu): widzisz dobrze zbudowanego
mężczyznę w dostojnych szatach...
G1: Kolesia w dresie?
--
MG: Widzisz napis "Gospoda pod złotym
dębem".
G1: [Zagląda w kartę postaci] Heh,
ja nie umiem czytać...
--
[Drużyna już po przejściach i mocno
napakowana]
MG: Słyszycie, że coś się zbliża...
G1: Hmmmm, gobliny?
G2: [ziew] Znowu?
G3: Zawsze to trochę rozrywki...
[Gobliny przyszły i zaczyna się bitka]
MG: Rzućcie sobie...
G1 i G3: Na co?
MG: Na ilość zabitych goblinów...
--
[LARP w świecie Alien vs Predator,
mieliśmy pirotechnika który chciał wszystko
wysadzać, ale kiedy był naprawdę
potrzebny...]
MG: Widzicie drzwi...
G1: Otwieram je.
MG: Są zablokowane...
G1: No to... but, nie?
MG: But nic nie pomógł.
G1: No to w takim razie pirotechnik...
gdzie jesteś?
G2: Pirotechnik!
G3: Heh, zasnął na kinówce [to było
na konwencie Harakiri (Manga i Anime), a
kinówka to nic innego jak sala kinowa]
Wszyscy wspólnie: LOL!
--
[Sesja Cyberpunka, mamy do przewiezienia
ważny ładunek w ciężarówce, zatrzymujemy się
co jakiś czas żeby odpocząć - jeden w
ciężarówce, drugi w motelu. G1 śpi w motelu,
a G2 poszedł do ubikacji]
MG: Budzisz się i widzisz 2 gości z
czego jeden mierzy do ciebie bronią
Gość z bronią [GB]: Gdzie jest
ciężarówka?
G1: Jaka ciężarówka?
GB: Nie rób sobie ze mnie jaj!
G1: Gdzieżbym śmiał?
GB: [zbliża palec do spustu]
G1: [w panice] Przepraszam, czy
pańska broń jest naładowana?
GB: O cholera, faktycznie...
[W tym momencie szast, prast, kop i
uderzenie, i ucieczka G1 do ciężarówki, a G2
jak był w kibelku, tak tam został z obstawą
;-)]
--
MG: ...Tak ten miecz, który właśnie
znalazłeś, to Miecz Prawdy, którego szukałeś
od tylu lat...
G1: [z łezką w oku] Ach... aż nie
mogę uwierzyć, że mi się udało, uszczypnij
mnie bo to chyba sen.
MG: Budzisz się na czymś niewygodnym, po
chwili, gdy otwierasz oczy, okazuje się, że
to znajome tobie legowisko - stodoła.
G1: I po co to mówiłem... [chlip,
chlip]
--
[Sesja z Mistrzem Gry, który bez
podręcznika nie pogra…]
MG (do G1): Po wielu godzinach drogi
traktem jesteś już zmęczony…
G1: Schodzę z traktu i szukam jakiegoś
dobrego miejsca do spoczynku.
G2: Robię to samo.
MG: No więc kiedy idziesz, nagle twój
wzrok przykuwa jakiś przedmiot, który leży
na ziemi...
G1: Podchodzę i go podnoszę …
MG: To jest pergamin... [szybko
patrzy na kartę postaci] ale nie możesz
go podnieść, ponieważ jesteś zbyt
przeciążony.
G1, G2 : ROTFL!
[Jakieś bliżej nieokreślone dźwięki,
krzyki i uderzenia]
To tyle „kwiatków” na dziś, pozdrawiamy.
Autorzy: Obi-San &
Garwin
|