![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
"WŁADCA PIERŚCIENI" "Jak powstawała filmowa trylogia" Brian Sibley
Po sukcesie "Władcy Pierścieni: Przewodnika po filmie" Brain Sibley zdecydował się napisać kontynuację wydawnictwa, na której przygotowanie, co widać po grubości książki, miał rok więcej czasu i mnóstwo materiałów przygotowanych wcześniej... "Władca Pierścieni: Jak powstawała filmowa trylogia" to podręcznik zawierający 192 stron tekstu i wspaniałych zdjęć z planu dwóch pierwszych części "Władcy Pierścieni". Podręcznik Sibleya traktuje już o wszystkich trzech częściach filmowej trylogii, aczkolwiek o "Powrocie Króla" wspomina sporadycznie. Niestety dziennikarz nie napisał trzeciej części swojej wspaniałej książki...
W wywiadach udzielanych na płycie DVD z rozszerzonymi "Dwoma Wieżami" Brian Sibley wykazał się niemałą znajomością tematyki okołotolkienowskiej. Jako obiektywny obserwator prowadzonych nad filmem prac zauważył już na początku, że dzieło Petera Jacksona zasługuje na szerszą uwagę publiki. Zapewne głównie dzięki temu przypuszczeniu zrodził się poniższy podręcznik.
"Władca Pierścieni: Jak powstawała filmowa trylogia", ze wstępem Iana Mckellena (filmowego Gandalfa), jest kompletnym rozszerzeniem oficjalnego przewodnika po filmie, wydane rok wcześniej, po premierze "Drużyny Pierścienia". Poszczególne rozdziały dotyczą każdego aspektu prac prowadzonych nad filmem - od szczegółów adaptacji po najbardziej skomplikowane wytłumaczenia technicznych aspektów budowy planów, używania iluzji skali, przenoszenia kamer, charakteryzacji, i tym podobne...
Wydawnictwo zaczyna się rozdziałem poświęconym wspomnieniom z londyńskiej premiery "Drużyny Pierścienia". Brian Sibley uczestniczył w tej ceremonii otwarcia, mógł więc bardzo szczegółowo opisać atmosferę napięcia i wyczekiwania, oraz moment ulgi twórców obrazu, kiedy publiczność żywo zareagowała na film w kinie, klaszcząc przy co drugiej scenie... Autor przedstawia zachowania aktorów i Petera Jacksona, zamieszanie związane z aplauzem fanów w trakcie przechodzenia przez "Czerwony Dywan", oraz czas, w którym nastąpił seans filmu. Wszystkie marzenia spełniły się w tym jednym momencie... Nazajutrz "Drużyna Pierścienia" zebrała entuzjastyczne recenzje i rozpoczęła swój rajd po całym świecie, przynosząc do 18 grudnia 2003 roku, gdy piszę te słowa, 867 mln dolarów zysku.
Kolejny rozdział, pt. "Szczęściarz", dotyczy reżysera trylogii, Petera Jacksona. Cała ekipa wyraża swoją wdzięczność za możliwość pracy z tym człowiekiem nad projektem, który prawdopodobnie będzie największym przedsięwzięciem w ich życiu. Jackson jawi nam się jako niesforny, przypominający Hobbita zapaleniec, który, choć zapowiadał się na reżysera tanich horrorów, wyprodukował dzieło, przy którego oglądaniu George Lucas musiał kląć z zazdrości...
Na następnych stronach Sibley opisał otwarcie pierwszej części trylogii w Cannes. Później zaś przechodzi do szczegółów produkcji trylogii...
W "Warsztacie cudów" poznajemy wszystkie szczegóły pracy związane z planowaniem (pracami konceptualnymi), produkcją i wykańczaniem rekwizytów, wnętrz i wszystkich elementów planu potrzebnych do kręcenia filmu. Richard Taylor i jego niezmordowana ekipa z Weta Workshop uczyniła absolutnie wszystko, by nawet lateksowe pancerze przedstawiające skórę orków wyglądały tak, jakby przypominały prawdziwą. Dowiadujemy się sporo o metodach pracy Wety (np. o tym, że nie wszystkie elementy makiet, które pracownicy studia wykonywali do ujęć z oddalenia, zawierały profesjonalne części - niektóre zwieńczenia kopuł okazywały się, na przykład, piłeczkami pingpongowymi!). Weta ręcznie wyklepywała pancerze, które wykonywane były metodami z Wieków Średnich, by nadać im autentyczność i strukturę zbroi z tamtych czasów. Wszystko, od projektów broni, po dyskusje o oświetleniu planów, odbywało się w trakcie twórczej pracy opartej na wymianie informacji między poszczególnymi zespołami i podsuwaniu pomysłów...
Rozdział "Lokalizacja Śródziemia" pokazuje nam, jak niesamowitym
miejscem dla stworzenia Śródziemia okazała się Nowa Zelandia. Nigdzie
indziej nie znaleźlibyście idealnego wzgórza pośrodku doliny okolonej
białymi, ośnieżonymi górami... to, po prostu, było Edoras!
"Tworzenie scenerii" dotyczy wszystkich planów z "Drużyny Pierścienia", "Dwóch Wież", i kilku z "Powrotu Króla". Opisuje prace od koncepcyjnych rysunków po sklepywanie desek do drzwi Bag-End lub rzeźbienie metalowym dłutem woskowej miniatury wieży Orthanc. Rozdział "Świat jest mały" przedstawia fantastyczne możliwości, jakie daje tworzenie miniatur budowli niemożliwych do zbudowania w normalnej skali (np. wieży Barad-Dur). Okazuje się, że efekty kręcenia miniatury bywają lepsze, niż komputerowe animacje miejsc. Najciekawszym fragmentem z tego rozdziału są "Miniaturowe mity" - zbiór gaf wypowiedzianych przez twórców miniatur, na temat procesów ich tworzenia. Np. "Nie wzmacniaj tego, nikt na tym nie będzie stawał!", albo "Niech ta część się zdejmuje... Obiecujemy, że jej nie zgubimy!".
Rozdział "Hipermarket dla Śródziemia" dotyczy produkcji wszelkiej maści rekwizytów dla filmu. Są to, jak się okazuje, końskie siodła, specjalnie zdobione złotem w motywy kultury Rohanu, a także fajki, miecze, różdżki, wózki, łodzie, dywany i lembasy, które Frodo i Sam spożywają w trakcie postoju w drodze do Mordoru. Niesamowite, jak ogromnie szeroką specjalizację musi mieć zespół odpowiedzialny ogólnie za "rekwizyty do filmu". Nie tylko muszą sprawić, żeby coś dobrze wyglądało, ale też, żeby "działało funkcjonalnie" (w przypadku lembasów - nadawało się do jedzenia).
"Odzież Hobbitów, Elfów i Czarodziejów", jak sama nazwa wskazuje, dotyczy strojów zaprojektowanych przez Ngilę Dickson. Tutaj materiał na temat ubiorów jest znacznie szerszy, niż w poprzednim podręczniku Briana Sibleya. Autorka projektów opisuje nam szczegóły i niuanse w szyciu i "postarzaniu" każdego z elementów odzieży bohaterów "Władcy Pierścieni". Szczególnie do gustu przypadł mi strój króla Theodena. Jak się okazuje, wszywano w niego złote nici, by dodać aktorowi królewskiego wyglądu.
Rozdział "Wojna o Pierścień" dotyczy mojego ulubionego aspektu wyposażenia filmu - broni i zbroi. Najważniejszy fragment poświęcony jest mieczom. Hartowane i zaostrzane metodami średniowiecznymi, otrzymały wyjątkową twardość, a, dzięki profesjonalnemu wykonaniu, były też lekkie i funkcjonalne. Oczywiście, gdyby aktorzy używali stale mieczy przeznaczonych do zbliżeń, pozabijaliby się nawzajem w walkach ze statystami... dlatego zrobiono również miecze zastępcze, miękkie, lekkie i zupełnie nie ostre. Ale filmowy Aragorn (Viggo Mortensen) nie rozstawał się nigdy ze swoim normalnym mieczem. Wymachiwał nim tak zaciekle, że nabawił się kilku kontuzji (m.in. wybity ząb). Instruktor szermierki, legendarny Bob Anderson, powiedział, że Viggo był najlepszym szermierzem, z jakim kiedykolwiek pracował, choć w walce z Nazgulami na Wichrowym Czubie aktor zaczynał swoją przygodę z mieczem zupełnie od zera.
"Włosy Hobbitów i wąsy czarodziejów" to rozdział poświęcony działowi charakteryzacji, skupionemu na produkcji i przyklejaniu "skrzydeł", to znaczy licznych peruk dla pierwszoplanowych postaci, jak i statystów, oraz wąsów i brody, np. dla Sarumana. W rozdziale bardzo wiele uwagi poświęcono koncepcji brody Gandalfa. W zamierzeniu Jacksona miała ona sięgać Czarodziejowi do pasa. Jednak specjaliści od owłosienia od początku mówili, że to zły pomysł. "Aktor będzie wyglądał w tej brodzie komicznie!" - postulowali. Ostatecznie Peter Jackson pozostał przy swoim, ale na planie, zanim zaczęto kręcić pierwsze sceny, z inicjatywy Iana Mckellena brodę skrócono, i tak Gandalf pozostał długobrodym, ale nie aż tak, Czarodziejem...
Rozdział "Twarze" poświęcony jest zarówno lateksowym maskom Orków występujących w filmie, jak i charakteryzacji dokonywanej na skórze aktorów. Bernard Hill, filmowy Theodem w "Dwóch Wieżach" musiał przejść długi proces malowania twarzy i przyklejania płatów sztucznej skóry, by zmienić się w paskudnie wyglądającego, zgrzybiałego starca, jakim jest w filmie, gdy poznajemy go po raz pierwszy. Brad Dourif, Grima, na potrzeby filmu dał sobie zgolić brwi, aby wyglądać jeszcze dziwniej i bardziej tajemniczo...
"Filmowanie arcydzieła" to rozdział ogólnie poświęcony procesowi adaptacji dzieła Tolkiena na filmowy grunt. Wspaniałe podejście twórców tej niezwykłej epopei kinowej jest o tyle interesujące, że ani razu, jak zaręczają sami filmowcy, oraz obserwatorzy z zewnątrz, na planie nie doszło do kłótni lub nawet małej sprzeczki pomiędzy członkami ekipy. Owszem, zdarzały się wypadki, jak zawsze przy tak pełnej rozmachu produkcji, ale zawsze trudności udawało się jakoś ominąć, a ostateczny cel stworzenia najlepszego filmu z możliwych, przyświecał wszystkim ludziom zaangażowanym w projekt.
Rozdział "Szczypta magii" opowiada o wytężonej pracy komputerowych
animatorów i dźwiękowców, nad jak najbardziej realistycznym pokazaniem
rzeczy, które istnieją tylko na ekranie kina. Fantastyczny Gollum,
przypominający w każdym ujęciu żywe stworzenie biegające po planie
filmowym, był, oczywiście, komputerową animacją. Jednak proces jego
tworzenia uznaje się za co najmniej skomplikowany! Łapanie ruchów
metodą "motion capture" nie wystarczyło... Trzeba było sprawić,
by Gollum poruszał ustami w taki sposób, aby widz miał wrażenie, że
wypowiada słowa naprawdę. Tutaj animatorzy korzystali z komputerowej
myszki, nagranych przez Andy'ego Serkisa scen z dialogiem, oraz własnych
umiejętności. Mordęga!
Ostatni rozdział, "Muzyka", dotyczy ścieżki dźwiękowej dwóch pierwszych części trylogii "Władcy Pierścieni". Kompozytor Howard Shore na początku prac spotykał się z filmowcami, głównie z aktorami i z Peterem Jacksonem, by porozmawiać z nimi o Środziemiu i o ich wewnętrznych odczuciach związanych z książkami Tolkiena. Później te emocje i swoje spostrzeżenia przeniósł w język muzyki. Możemy się w tym fragmencie podręcznika dowiedzieć, skąd wzięła się melodia do wspaniałego, celtyckiego motywu Rohanu, w których momentach "Drużyny Pierścienia" motyw Bractwa rozbrzmiewa najgłośniej i najwznioślej, a kiedy cichnie, przytłoczony klęską bohaterów, oraz na jakich instrumentach zagrana została schizofreniczna melodia Golluma, zachodzącego Hobbitów we śnie na Emyn Muil.
"Epilog, koniec i początek", to podsumowanie całego roku pełnego recenzji i nagród dla "Drużyny Pierścienia", oraz oczekiwania na drugą część filmowej trylogii. Ciężko nam rozstać się z tematem, bo książka, jak cała ta wielka przygoda, skończyły się tak szybko... Kiedy piszę te słowa, "Powrót Króla", ostatnia część wspaniałej sagi, pobija jednodniowy rekord otwarcia a Stanach Zjednoczonych, zgarniając 34 mln dolarów. Ale kiedy skończy się euforia i aplauz, zaczniemy zastanawiać się, czy to już koniec tego fantastycznego przeżycia... Czy dla nas droga doszła już do wspominanego przez Bilba kresu?
Polecam ten podręcznik fanom filmowej trylogii. Jest on zapisem wieloletniej pracy grupki ludzi zapalonych pomysłem przeniesienia tolkienowskiego Śródziemia na ekran kina. Pomysłem, który powiódł się w pełni i zasłużył na jak najdłuższe zapamiętanie i uznanie.
"A droga wiedzie w przód, i w przód..."
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |