CO PO WŁADCY PIERŚCIENI?

 

Po ekranizacji Władcy Pierścieni wielu wielbicieli prozy Tolkiena zastanawia się - co dalej? Peter Jackson udowodnił, że potrafił dokonać czegoś, co większość uważała za niewykonalne. A choć jego wizja Władcy... nie jest z pewnością idealna, to jednak w większości spełniła oczekiwania widzów (zwłaszcza wersje rozszerzone filmów, które w porównaniu do podstawowych, kinowych, to niebo a ziemia). W związku z tym rodzi się pytanie - czy Peter Jackson pójdzie o krok dalej? Czy można liczyć na ekranizację Hobbita... i Silmarillionu? [Z pewnością nie "Silmarillionu", tego filmu nie da się zrobić, natomiast Jackson chce kręcić "Hobbita". Problemem jest 'Tolkien Estate' i prawa do ekranizacji... - dop. Jarl]

 

Peter Jackson po nakręceniu filmu o takim rozmachu może o sobie mówić jako o reżyserze wybitnym. W internetowych sondach nawet fani Gwiezdnych Wojen życzyli sobie, by za kolejne części sagi odpowiedzialny był właśnie Jackson, nie zaś George Lucas, twórca serii. W taki oto sposób mało znany, nowozelandzki reżyser tanich horrorów o wątpliwej wartości artystycznej (za to wielkiej wartości humorystycznej) pojawił się na ustach wszystkich. Ja jednak obawiam się, że dla niego ekranizowanie kolejnych książek Tolkiena może już nie być wyzwaniem. W zasadzie każdy reżyser stara się ciągle szukać czegoś nowego. Nagrywanie po sobie Władcy Pierścieni, Hobbita... i Silmarillionu może być dla Jacksona po prostu... nudne.

 

Nie to jednak jest najpoważniejszym minusem pomysłu przenoszenia na srebrny ekran reszty dzieł Mistrza. Przede wszystkim największy problem może stanowić złożoność jego książek. Prace nad scenariuszem tylko do Władcy Pierścieni zajęły ponad sześć lat. O ile z dość prostym, pisanym przecież dla dzieci Hobbitem... nie powinno być problemu, o tyle Silmarillion może już stanowić naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Bo czymże jest generalnie płytka historia Wojny o Pierścień w obliczu potęgi i złożoności historycznego, niemal kronikarskiego Silmarillionu? Mnogość postaci, wydarzeń i miejsc, w których się rozgrywają, przyprawia o ból głowy nawet najbardziej zatwardziałych miłośników książek Tolkiena. Również ramy czasowe historii powodują, iż nawet przy wycięciu znacznej ilości wątków (co w przypadku Silmarillionu wydaje mi się o wiele trudniejsze, niż podczas prac nad scenariuszem do WP) potencjalny film będzie po prostu koszmarnie długi.

 

Produkcja Władcy Pierścieni była nie lada przedsięwzięciem, kosztującym masę czasu i jeszcze więcej pieniędzy. Tymczasem należy przytomnie zauważyć, że Silmarillion, pod względem rekwizytów, dekoracji, liczby aktorów oraz pracy, jaką będą musieli wykonać scenarzyści oraz spece od efektów specjalnych, wielokrotnie przebija Władcę... na płaszczyźnie koniecznych do poniesienia nakładów finansowych. O ile Władca Pierścieni jest jeszcze książką znaną bardzo szerokiemu gronu, o tyle może się okazać, że Silmarillion nie zdoła przyciągnąć do kin tak licznej widowni, jaką zgromadziły poprzednie filmy Jacksona. Już kolejne części Władcy... miały mniejszą oglądalność od pierwszej, Drużyny Pierścienia [To jest nieprawda! Zysk "Dwóch Wież" był większy na całym świecie od przychodów "Drużyny Pierścienia" o jakieś 60 mln dol! - dop. Jar]. A przecież Władca Pierścieni był filmem w zasadzie dla wszystkich; to Silmarillion byłby pozycją głównie dla fanów. Zachodzą uzasadnione obawy, że Silmarillion mógłby się okazać po prostu zbyt skomplikowany oraz potwornie drogi, zaś zyski, jakie by przyniósł, nie spełniłyby oczekiwań wytwórni. Również widownia Hobbita..., w książkowej wersji przeznaczonego dla młodszych czytelników, może nie być zbyt aż tak liczna. Co prawda Hobbit... to nie Harry Potter, zaś nazwisko "Tolkien" ma dla literatury i czytelników na całym świecie daleko większą wartość, niż "Rowling", więc o ile na ekranizację książek bezrobotnej Angielki do kin maszerowały głównie tabuny dzieci, ciągnąc za sobą rodziców dość normalną koleją rzeczy, o tyle w przypadku Hobbita... można liczyć na obecność starszych widzów już zdecydowanie bardziej dobrowolną.

 

Zresztą problem nie tylko w kasie. Pamiętajmy, że sami aktorzy także często nie wyrażają zainteresowania ponownym wcielaniem się w te same postacie. Czy sir Ian McKellen zechce znów zagrać Gandalfa? [Kręcenie "Hobbita" to był głównie pomysł Sir McKellena! Ian Holm też się już podobno zgodził... - dop. Jar] Czy, jeśli się nie zgodzi, Hobbit... będzie miał ten sam urok co WP? Dla wielu Hannibal (niewtajemniczeni - kontynuacja Milczenia owiec) z Julianne Moore zamiast Jodie Foster w roli Clarice nie był już tym, czego oczekiwali. Podobnie było z postacią Batmana, rewelacyjnie odgrywaną przez Michaela Keatona, i jej późniejszymi odtwórcami, którzy nie uzyskali już takiej aprobaty widzów. Ian Holm, grający we WP Bilba, może również nie wyrazić zainteresowania Hobbitem... W Silmarillionie zaś musiałoby wystąpić jeszcze więcej aktorów z Władcy... (sir Ian McKellen, Hugo Veaving, Cate Blanchett czy Christopher Lee na bank), choć, na szczęście, bez niektórych z nich można by było się jeszcze jakoś obejść, skoro mieli oni w nim role często dość epizodyczne (np. postać Keleborna).

 

Jak więc to będzie? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. My, fani, na pewno z przyjemnością obejrzelibyśmy i Silmarillion, i Hobbita..., niezależnie od ich długości, a gotowi bylibyśmy pewnie sporo wyłożyć na bilet, gdyby tylko zachodziła taka konieczność. Tylko, drogi reżyserze, bez jaj - jeśli Hobbit... będzie w wersji zarówno zwykłej, jak i rozszerzonej, to już będzie chamstwo; Silmarillion jeszcze jakoś zrozumiem.
Wiadomo jednak nie od dziś, że przemysł filmowy to machina mająca przede wszystkim przynosić zyski, zaś sami fani jako potencjalni odbiorcy, a zatem klienci, mogą nie wystarczyć. A o ile Peter Jackson nie zabierze się za jedną czy drugą książkę tak, jak to uczynił z Władcą..., wówczas kolejny odważny może się długo nie nadarzyć. Pozostaje nam więc mieć nadzieję i po prostu trzymać kciuki.

 

[Wszystko w rękach Christophera Tolkiena, który, jako zatwardziały obrońca dziedzictwa swojego ojca, popełnia wielki błąd, nie pozwalając studiu New Line stworzyć kolejnej adaptacji Tolkiena... Taki jest stan rzeczy na grudzień 2003 roku. - dop. Jar]

 

 

Autor: Equinoxe

email: equinoxe@vgry.net