|
EQUILIBRIUM
Albert Einstein powiedział kiedyś, że nie wie, jak będzie wyglądała III-cia wojna światowa. Stwierdził jednak, że wie, czym będziemy walczyli w IV-tej - maczugami. W III-ciej bowiem wyniszczymy się tak, że nic innego nam nie pozostanie. Cofniemy się w rozwoju cywilizacyjnym...
Co człowiek jest w stanie zrobić, by zapobiec wybuchowi kolejnego, globalnego konfliktu, którego ludzkość może nie przetrwać? Jaką cenę gotowi jesteśmy zapłacić za swoje bezpieczeństwo, za idealny świat, gdzie nie ma morderstw, "wojna" jest słowem niezrozumiałym, nieznanym, gdzie każdy toczy życie na jednakowym poziomie? Czy przy naszej zmiennej, spontanicznej, agresywnej naturze jest to w ogóle możliwe?
Owszem, jest. Jeśli tylko wyzbędziemy się wszelkich emocji...
Taką właśnie wizję świata roztacza przed nami Equilibrium. Ludzie żyjący w ogromnym mieście-państwie, Librii, zażywając odpowiedni specyfik, prozium, pozbawiają się zdolności czucia. Ich emocje znikają. Nie ma nienawiści, zazdrości, gniewu, smutku, nie ma żadnych negatywnych uczuć. Niestety, wraz z nimi, zginęły również te pozytywne - nie ma już prawdziwych przyjaźni, ludzie nie potrafią zachwycać się jakimkolwiek pięknem, nie ma współczucia, miłosierdzia, miłość przestała istnieć...
Akcja Equilibrium Kurta Wimmera koncentruje się wokół Johna Prestona (Christian Bale), najlepszego członka elitarnej grupy Kleryków, którego zadaniem jest tropienie i unicestwianie "czujących", a więc wszystkich tych ludzi, którzy potajemnie odrzucili prozium i starają się żyć normalnie, oraz niszczenie wszelkich rzeczy, które mogą wywoływać emocje czyli jakichkolwiek dzieł sztuki, czy to obrazów, czy muzyki, perfum itd. Bezkompromisowy Kleryk, działający bez wahania, jak maszyna, jest ślepo posłuszny obowiązującemu prawu. Pewnego poranka jednak przypadkowo rozbija flakonik ze swoją dawką prozium. Stopniowo odkrywając w sobie nieznane dotąd reakcje, zaczyna pojmować, co przez całe życie tracił i powoli ulega swoim uczuciom...
Equilibrium jest produkcją o dość niskim budżecie, tyle wiedziałem przed obejrzeniem filmu. Dla mnie jednak w żadnym razie nie było to odczuwalne. Zatrudniono dobrych aktorów, scenografia jest bez zarzutu, zaś efekty specjalne oraz muzyka są co najmniej przyzwoite. Wszystkie walki i strzelaniny są bardzo widowiskowe. Duża w tym zasługa dość nowatorskiej techniki, którą posługują się Klerycy, a która jak dla mnie wygląda na "karate z bronią palną", przynajmniej tak to chyba można najprościej, ale i najtrafniej ująć. To, co w tym filmie Christian Bale (i nie tylko) wyczynia z pistoletami jest naprawdę godne podziwu, a gdy dodać do tego niesamowite, nietypowe ujęcia, wówczas Equilibrium, gdy rozpatrywać go jako kino akcji, dystansuje wiele filmów, które do tej pory widziałem, włącznie z oboma Matrixami. Do Matrixa zresztą Equilibrium jest nieco podobne, właśnie w sposobie realizacji niektórych scen (zaręczam jednak - to przede wszystkim podobieństwo, a może wręcz rozwinięcie tego, co widzieliśmy w Matrixach, lecz w żadnym wypadku nie kopia!), ale także pod względem... kostiumów i częściowego podobieństwa aktorów grających główne role. Wbrew jednak pozorom, Equilibrium nie jest aż tak zbliżone do filmu braci Wachowskich, jak głoszą niektórzy tegoż fanatycy (którzy są skłonni uznać, że walka białego z Murzynem a'la kendo w pustej sali treningowej to oczywiście też "zerżnięcie" z ich filmu). Film Wimmera czerpie bowiem przede wszystkim z Roku 1984 Orwella (jest np. Ojciec, który dniem i nocą przemawia z wszechobecnych ekranów do swoich obywateli), a ponadto, co właśnie chyba najbardziej drażni fanów Matrixa, Equilibrium jest filmem znacznie od niego głębszym, gdzie widowiskowe walki to jednak tylko dodatek do wciągającej, naprawdę interesującej fabuły i podejmowanego zagadnienia, kim jesteśmy, jeśli nie nasze emocje.
Wprawdzie już napisałem, że wykonanie Equilibrium stoi na przyzwoitym poziomie, ale warto to raz jeszcze podkreślić. Niewiele w tym filmie pracy komputerów. Poza obrazem miasta, przy ich udziale powstała, na dobrą sprawę, jedna scena, kilka drobnych ingerencji i nieco retuszy. Wszystko jednak wygląda tak, jak wyglądać powinno. Scenografia jest świetna, bardzo dobrze oddaje klimat społeczeństwa, w którym wszyscy mają identyczne sprzęty, proste i nie mogące budzić emocji. Podobnie jest z kostiumami - wszyscy mieszkańcy Librii noszą taki sam ubiór o prostym kroju i w zazwyczaj szarych, stonowanych kolorach. Drobne zaś akcenty (vide składająca się w literę "T" przesłona w policyjnych kaskach) robią przyjemne wrażenie i, by tak rzec, przypominają o konwencji science-fiction. Moje uznane wzbudziła również ścieżka dźwiękowa autorstwa Klausa Badelta. Muzykę słychać w filmie praktycznie ciągle, nie ma chwili ciszy, cały czas "reguluje" ona nastrój. Świetne aranżacje chóralne składają się na sceny ponure, na przygnębiający obraz przedziwnego ustroju totalitarnego, natomiast dynamiczna elektronika wraz z ostrzejszymi gitarami doskonale pasują do scen akcji.
Podobnie, jak niegdyś zrealizowany niewielkim kosztem Matrix był nie lada dziełem, tak teraz podobnym wydarzeniem, także ze względu na budżet, jest Equilibrium. Matrix jednak, gdy tylko okazał się strzałem w dziesiątkę, stał się skomercjalizowaną papką dla mas, eksploatowaną do granic możliwości, a niedawna Reaktywacja jest jedynie tego potwierdzeniem, klasycznym przykładem przesytu formy nad treścią. Equilibrium natomiast to film wyważony, wysmakowany, gdzie jednak ważniejsza jest treść, a choć jako taki zapewne nie odniesie aż tak oszałamiającego sukcesu, jaki stał się udziałem Matrixa, to jednak będzie on z pewnością obrazem elitarnym i kultowym.
W skali pięciogwiazdkowej Equilibrium otrzymuje ode mnie pełne 5.
Autor: Equinoxe email:
equinoxe@vgry.net
|
|
|
|