![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
KORK I MORK KONTRATAKUJĄ
Żołnierz gwardii imperialnej rozejrzał się. W krzakach
spostrzegł dwie idiotycznie wyglądające postacie starające się ukryć i
obserwować posterunek gwardii. Nie wychodziło to im. Kapitan wydał rozkaz nie przejmowania się dwoma szpiegami zaczajonymi w pobliżu obozu. Ci dwaj nigdy jeszcze nie zagrozili Imperium mimo iż naprawdę się starali. Niestety, ich wrodzony brak inteligencji nie pozwalał im wykonać zaplanowanych misji.
Dwóch rebeliantów - a przynajmniej mieli mundury
rebeliantów - leżało w płytkim rowie za krzaczkiem i usiłowało domyślić
się, o której na tym małym posterunku jest zmiana wart. Mieli wspaniały
plan - wystarczyło w momencie, w którym warta zmienia się, przebiec do
muru i wspiąć się na niego; w końcu skoro się zmieniają to nie mogą
patrolować, prawda? Nie śmiał. Westchnął tylko i wygodniej położył się na swoim kawałku ziemi. Następnie szczelniej zasłonił się krzakiem co miało, w założeniu, poprawić jego kamuflaż.
Strażnik na posterunku stwierdził, że rzeczywiście tych
dwóch musi być idiotami, skoro leżą niemalże na odkrytej przestrzeni,
zakryci jedynie małym krzaczkiem. Na ich niekorzyść dodatkowo przemawiało
to, że głośno - w dodatku bez głębszego sensu - konwersowali w swojej
kryjówce. Pierwszy strażnik stwierdził, że tamci go irytują. Co prawda, w przeciwieństwie do reszty załogi, był tutaj dopiero od dwóch dni i nie znał Morka i Korka, ale denerwowali go. Denerwowało go też to, że stara załoga nie przejmowała się nimi zupełnie. A przecież w Akademii uczono, żeby każdego szpiega czy
w ogóle kogokolwiek kręcącego się przy zabudowaniach imperialnych
dokładnie sprawdzić i, po sprawdzeniu (ewentualnie przed), eksterminować. Młody strażnik nie mógł tego zrozumieć, jak można tak lekceważyć przeciwnika? Przecież mogło to oznaczać zniszczenie bazy, a nawet, odpukać, całego Imperium! W akademii uczono go, że... "Nie ważne, czego mnie uczono." Stwierdził. "Ważne, że tamci dwaj stanowią zagrożenie i pewnie Mocą omamili cały posterunek. Muszę ich powstrzymać!"
Mork i Kork zaczęli się bardzo niecierpliwić. Stwierdzili, że zdecydowanie
za długo siedzą i obserwują, że dłużej czekać już nie można. Biegli tak przez pierwsze piętnaście metrów, potem się zmęczyli. Zatrzymali się zasapani, odpoczęli i po chwili wznowili atak, tym razem jednak nie biegli, a szli.
Sytuacja była ciężka; dwóch wojowników Dżedaj biegło w kierunku posterunku
gwardii imperialnej, a on był sam, z jednym karabinem i... Noo... nie było
tak źle, właśnie zauważył, że ma jeszcze rakiety samonaprowadzające,
działa fotonowe, granaty plazmowe, dwa czołgi serii CZoUg1 i mecha
bojowego serii A-FE A-FE. Ku jego zadowoleniu nadal pochodzili. I nadal groźnie wymachiwali swoimi
mieczami... eee... (w zasadzie to nie były miecze, ale dzielny gwardzista
się tym nie przejął) świetlnymi. Niestety, nie zatrzymali się. W związku z tym zrobił, co przyrzekł.
Pocisk blastera trafił w magazynek karabinu, który rozpryskując się
wywołał nieprzyjemną reakcję łańcuchową uruchamiając zapalniki granatów
plazmowych. Te z kolei wybuchły zbyt blisko baków paliwowych czołgów i
mecha bojowego. Ogólnie mówiąc, spowodowały wielką rozpierduchę.
Trzy tygodnie później, w wielkim pałacu na którejś z planet spotkały się
dwie bardzo dziwne postacie. Rozprawiali o ostatnich wydarzeniach. Starzec w czarnym wdzianku siedział posapując, a młodzieniec biegał po komnacie wymachując tu i tam mieczem. Wiadomo było, że ani Imperium, ani Rebelia same nie poradzą sobie w walce z nowym wrogiem. Nastały czasy grozy dla wszechświata.
Autor: Zieziór email: ziezior99@poczta.onet.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |