![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
NIEUSTRASZENI POGROMCY PASKUD WSZELAKICH #3
Po przygodach, które spotkały Iwana i Mańka na leśnym szlaku, każdy normalny człowiek potrzebowałby prysznicu lub porządnej popijawy. Jako poszukiwacze przygód do wody używanej nie w celach konsumpcyjnych mieli raczej awersję, więc pozostało picie na umór. Dwaj śmiałkowie postanowili wstąpić do pierwszej lepszej karczmy, a zapłatę za zgładzone wampiry odebrać w najbliższym czasie, czyli kiedy wytrzeźwieją. Ich uwagę przykuł szyld "Pod małą falą" i do tego przybytku wstąpili. Karczma jak to karczma, parę ław przy długich stołach,
w rogach mniejsze stoliki i pod ścianą naprzeciwko drzwi za ladą
właścicielka szynku. Maniek olał całkowicie sztyletujące spojrzenia
osobników znajdujących się na sali (takich, do których nie odwracać się
lepiej tyłem, ani przodem, a tak w ogóle to lepiej się do nich nie zbliżać
na wyciągnięcie ręki) jednak zwrócił uwagę na specyficzną urodę barmanki.
Panowie podeszli do baru, nad którym wisiał napis "Klient zawsze się myli", a obok niego kilka zasad karczmy: 1. Właścicielka karczmy ma zawsze rację. 2. TYLKO właścicielka karczmy ma rację. 3. Każdy kto twierdzi, że jest inaczej wylatuje. 4. Jeśli właścicielka karczmy nie ma racji to patrz
punkt 1. Iwan i Maniek zasiedli ze swoimi trunkami przy wspólnym
stole. Kilka kolejek później giermek zaczął się robić rozmowny. Na sali zapanowała cisza przerywana jedynie miarowym chrapaniem Mańka, który zasnął snem sprawiedliwych. Każdy chłop we wsi wiedział, że Kathl'een kiedy się wkurzy, to jest nieobliczalna. Raz zamieniła faceta na krótko w królika i biedak do teraz ma fiksację na punkcie marchewek. Iwan dopił swoje piwo, zapłacił i poprosił Kathl'een by
miała oko na jego śpiącego kompana, bo on musi coś załatwić u sołtysa. Gdy
stanął przed bramą hacjendy najwyższego urzędnika, coś zmroziło mu krew w
żyłach. Na samo w wspomnienie o Tym wspomnieniu (zbieżność wyrazów
przypadkowa) włosy na zadku stawały mu dęba. Iwan, choć długo tego unikał,
zdał sobie sprawę, że teraz nadszedł czas ostatecznej rozgrywki,
finałowego pojedynku, rozstrzygającej bitwy, oddzielenia mężczyzn od
chłopców, ziaren od plew i żółtka od białka. Jego ciężko zarobionej kasy
strzegł Nieprzyjaciel, Wróg wszystkich wolnych ludów Nigdylandii. Iwan
musiał stanąć oko w oko, twarz w twarz, lico w lico z...
BIUROKRACJĄ!!!!!!!
Autor: Idanow email: dexthor@wp.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |