|
WŁADCY NOTATNIKÓW
Zaginiona Dolina
- Jak wy wyglądacie! – zawołał elf w złotej todze, zapewne król.
Drużyna przebyła dosyć długą podróż, aż w końcu, zbiegiem okoliczności,
weszli na tereny elfów. Zostali zaproszeni do bogatego dworu, należącego
do pary najstarszych elfów: Comodora i Amigi.
- Jak wy wyglądacie! – powtórzył Comodore, teatralnym gestem łapiąc się za
twarz.
Istotnie, cała siódemka wyglądała jakby wróciła, jeśli nie z wojny, to przynajmniej z hobbickiej imprezy
- byli cali w błocie, krwi i brudzie. ”Ciekawe jakbyś ty
wyglądał – pomyślał txtwriter Eqino - ciekawe jakbyś ty wyglądał,
wyglansowany pyszałku, gdybyś przez trzy tygodnie włóczył się po
uroczyskach, jadł jarzyny, był ścigany przez korków. Ciekawe jakbyś ty
wyglądał, gdybyś obudził się z celownikiem laserowym na głowie, otoczony
elfimi oddziałami specjalnymi. Gdybyś był zamknięty w ciemnicy i wleczony
na przesłuchania. Jestem tego bardzo ciekaw...”.
- Acha, byłbym zapomniał – przemówił ponownie elf, – przepraszamy za to
małe więzienne eeee..... nieporozumienie. Oczywiście jesteście wolni i nie
przeszkadzamy w waszej tajnej misji.
- I jeszcze pozwolimy przenocować i zaopatrzymy was na drogę – dodała
Amiga.
- Już sobie przypomniałem! – wrzasnął niespodziewanie Baro, a reszta
spojrzała na niego dziwnie. – Wiem gdzie słyszałem ten głos. W prologu!
- Zgadza się... – odpowiedziała elfka, czerwieniąc się lekko - ...nawet
wielcy władcy muszą czasem dorabiać.... ach nie ważne! Korzystajcie z
gościny, póki ją jeszcze macie. Większość drużyny wzruszyła ramionami i poszli wypoczywać. Inni szwendali
się po pałacyku, jedli owoce z misek i chowali srebrne sztućce pod
ubraniami. Elfi magowie (w ramach resocjalizacji) uleczyli Lorien i
Ziezióra, co sprawiło, że było trudniej z nimi wytrzymać. Pobyt w
Zapomnianej Dolinie o niezapamiętywalnej nazwie wszystkim wyszedł na złe.
Nocą, gdy wszyscy spali, Equinox poczuł nieodpartą i niewytłumaczalną chęć
wyjścia na dziedziniec. Spotkał tam królową Elfów, która siedziała na
krawędzi studni i malowała paznokcie.
- Czy wiesz czemu cię tu przywiodłam? – spytała.
- Czy to się wiąże z kolejną praca dorobkową? – zrewanżował się txtwriter
sennie.
- Tak... znaczy NIE! – twarz Amigi zmieniła barwę na krwisty czerwony. –
Jestem ponad takie niskie głupoty! Chodziło mi o wieszczenie, przyda się
wam wróżba przed wyprawą.
- Aha, jeśli tak, to bardzo proszę Blada wieszczka kazała mu gestem popatrzeć w studnię. Txtwriter zobaczył
tam szybkie i niezrozumiałe stop-klatki przywodzące na myśl „The Ring”.
Oczy Amigi zamgliły się, z ust wypadł metaliczny głos:
- Coś się metuje, coś się startuje. Świat się zmienił, czuję to w tyłku.
Wiele z tego co było przedwczoraj, nie będzie po jutrze. Nastało
przymierze dwóch wież, jedna ciemniejsza od drugiej. Nadejdzie czas
podagry, czas tanich superprodukcji, nadejdzie król, nie pytaj go o imię,
ono jest tajemnicze.
- A kiedy nadejdzie?
- W grudniu 2003 roku, tak mówią w internecie... Tasz masz hasz.... Bazuka
Pancerfaust ma dwa końce. Jednym jesteś ty. A drugim?
- Śmierć?
- Masz sto złotych i wszystkie koła ratunkowe...
- A może coś konkretnego, odnośnie wyprawy?
- Takk.... Waszaa wyprawaaa siee powiedzieee, tylkoo... musisz zaufać
wrogowi. Tak, tak, wrogowie będą sojusznikami, a sojusznicy wrogami, jak w
„Golden Eye”.
- Co to znaczy?
- Macie w drużynie wroga, kogoś kto zdradzi. On sam nie wie, ty nie wiesz,
nikt nic nie wie. Mimo to, będzie najlojalniejszy ze wszystkich... Txtwriter odszedł, był śpiący i męczył go ten monolog. Przepowiednia, jak
każda przepowiednia, była niejasna, zawiła i nabierała sensu dopiero post
factum.
*** Następnego dnia zostali wcześnie zbudzeni, kontrola oddała im broń i
paszporty. Od lokaja dowiedzieli się, że na zewnątrz przygotowują łódź dla
nich. Zmęczeni przeszli przez ogrody, którymi żaden się nie zachwycił.
Dotarli do rzeczki (wprawdzie małej, ale jarej), gdzie na
dziesięciometrowe czółno elfy pakowały skrzynki takich marek jak „Doom
Doom” czy „TNT”. Comodore zauważył ich i odparł:
- Witajcie! Właśnie kończymy. Macie trochę amunicji i żywności. Oprócz
magicznej wody macie pakunek Knopersów, magicznych wafli elfów. Jeden kęs
wystarcza na osiem godzin.
- Pamiętajcie myć zęby i w ogóle uważajcie na siebie.
- Dziękujemy za wszystko itp., itp. – odparł Longinus łamiąc elfowi palce
w uścisku dłoni. – No, drużyna. Pakować się i wypływamy!
- Ja nie płynę – odparła Lorien, – jadę na wschód, walczyć na tyłach i
organizować partyzantkę.
- Dlaczego?
- Bo wolę narażać życie w lasach niż ryzykować idąc z wami, Zieziórze
zwany Pędzącą Wiewiórką, oto mój karabin snajperski „Max Paint”, tobie się
bardziej przyda...
- Dziękuję – odpowiedział Zieziór bardzo formalnie, - prezent przyjmuje z
honorem i...
- Przestańcie! RUSZAMY NA WYPRAWĘ!
Rozpad Drużyny Torpeda
(który co prawda nastąpił wcześniej, ale teraz
ostateczny)
Drużyna, po raz kolejny uszczuplona, spakowała manatki i resztę ekwipunku.
Wpakowali się ciasno do łódek i popłynęli z prądem rzeki, która
prawdopodobnie prowadziła do Mordowni.
Czterech txtwriterów momentalnie zmieniło zdanie o elfach, kiedy tylko
spróbowali magicznej wody o nazwie „Łódka Bolss”. Reszta również się
poczęstowała i atmosfera stała się jakoby przyjaźniejsza.
- Rołling.. rołling on the river… - śpiewał Jarl kompletnie zlany.
- Jak temu coś odbije… - odparł Longinus wiosłując.
- Hej.... patrzcie – Everant pokazał palcem na coś wielkiego i złotego.
Łódki właśnie płynęły Aleją Chwały, przy której stały gigantyczne pomniki
starożytnych władców w najróżniejszych pozach. Wszyscy w milczeniu
podziwiali cuda głupoty, do czasu, aż zostawili je z tyłu.
- Czy mi się zdaje – spytał Gwintor – czy jeden z tych pomników miał przed
chwilą obie ręce podniesione? Teraz ma lewą...
- Czy to jest – spytał Equinox by przerwać niezręczne milczenie – czyste
złoto?
- Rano było czyste, tylko te gołębie sra** - stwierdził Baro.
- Dobra, wodujemy... znaczy lądujemy... znaczy kotwiczymy – Longinus miał
problemy z wymową – tutaj, musimy obmyślić taktykę.
Zatrzymali się, przywiązali łódki i usiedli na polance w lesie. Rozpalili
ognisko i rozsiedli się wokół racząc magicznymi Konpersami.
- No wiec – zaczął Longinus – nasze zadanie jest beznadziejne, nasz
przewodnik GhanD poległ śmiercią niezbyt chwalebną, a my nie mamy
konkretnego planu na dalsza drogę. Co wy na to?
- Trzeba wybrać nowego przywódcę – zaproponował Baro.
- Racja, robimy rzuty na cechy przywódcze. Hej Eqi, skocz po Jarla, dawno
nie wraca z tym drewnem.
Txtwiriter posłusznie poszedł, chociaż nie miał ochoty. Dręczyły go myśli
odnośnie przepowiedni. Sądził również, że sam dałby sobie lepiej radę, niż
z tą banda dziwaków. Kiedy tak rozmyślał, usłyszał szelest. Odwrócił się
szybko i zobaczył Jarla, blokującego mu drogą powrotną. Coś się w nim
zmieniło, w jego oczach był dziwny błysk, a na ramieniu chodził mu szczur.
- Szukasz mnie? – spytał melodyjnym głosem.
- No...
- Wiesz, tak sobie ostatnio myślałem... Czemu nie użyć mocy Notatnika
przeciw Smugglerowi? Przecież to potężna broń.
- Tak, ale łatwo nad nim stracić kontrolę, kontrola nad nim może być objęta
przez kogoś potężnego...
- JA NIM JESTEM!!! – krzyknął dobywając miecz świetlny.
- Jesteś pijany! Naoglądałeś się telewizji! – wrzasnął rozpaczliwie Eqi.
- To nie telewizja czyni morderców, to brak telewizji to czyni! A teraz
oddasz mi Notatnik, czy tego chcesz czy nie....
- Nigdy... – odpowiedział coraz bardziej łamliwym głosem.
- No to giń !
Jarl skoczył i miał zamiar go rozpłatać, miecz świsnął i..... miecz
uderzył w drzewo. Małego spryciarza nigdzie nie było widać. Bard wyładował
złość na ziemi klnąc mocno, po czym upadł na ziemię i zapłakał...
„Co ja
zrobiłem? – myślał. – Co mnie napadło? Musze pójść tam i przeprosić”.
Kiedy
szedł nagle zobaczył oddział czarnych wojowników spacerujących po lesie.
„Korki” – pomyślał. Bez zastanowienia skoczył na nich wydając okrzyk
bojowy.
***
Tymczasem Equinox za sprawą notatnika teleportował się przy łodziach.
„To moja szansa” – pomyślał i wskoczył do łódki. Odwiązał linę i opłynął.
***
Jarl walczył z czarnymi wojownikami i zdał sobie sprawę, że to nie korki.
Byli dwumetrowi i mieli owłosione, czarne ciała. Jako pierwsi z pomocą
przybiegli Gwintor i Everant, i głupio, bo dali się złapać. Jarl dalej
wlazły, odrąbał głowę kolejnemu potworowi. Nagle przebiła go strzała.
Zachwiał się, ale wstał i zabił kolejnego. Następna strzała zaśpiewała,
następna, i następna... i siedemnasta. Naszpikowany jak jeż, Jarl w
ostatnim wysiłku zabił przywódcę i padł pod trzydziestą strzałą. Odział
czarnych wycofał się, minutę później przybiegli Baro, Longinus i Zieziór.
- Co się stało – spytał Longinus – z kim walczyłeś?
- Nie wiem – wycharczał Jarl i zamknął oczy...
- Baro, dzwoń do kostnicy...
- JA JESZCZE ŻYJĘ! Słuchajcie....
- Dzwoń po karetkę – odrzekł Longinus.
- Te monstery... porwały txtwrierów... pobiegli.... pobiegli....
- Dzwoń do kostnicy.
- Na prawo...i...ii.....
- Po karetkę.
- I..... to moja wina, przepraszam.... – i umilkł.
- Do kostnicy...
- TO GDZIE MAM DZWONIĆ????? – wkurzył się Baro.
- Myślę, że trzeba ruszać za nimi i odbić kolegów – zaproponował elf.
- Zgadzam się – była to historyczna chwila, krasnoludy nigdy nie zgadzał
się z elfami.
Longinu popatrzył na zabitych.
- A niech to! Wiem co to za bestie i chyba mamy problem.
- Dlaczego?
- To są Chomiki. W języku Mordowni: „Wu-Glut-Hawaii”. Są dziełem Darkiego.
Bawił się w genetyka, chciał stworzyć rasę perfekcjonalną krzyżując
skaytów, ludzi i korki. Efekt był zadowalający. Chomiki to straszliwi i
nieustępliwi wojownicy.
- Dośc gadania, ruszamy!!!!
I wyruszyli w pościg, nie myśląc nawet by ograbić trupa.
***
Txtwriter Eqino był zadowolony. Uciekł bandzie psychopatów i płynął w
dobrym kierunku. Nagle jeden z worków z zapasami poruszył się i wylazła
spod niego kobieta.
- FALKA???????
- Tak, trochę się zdrzemnęłam. Co słychać?
- Nie, nie, nie – txtwriter walił głową o burtę.
- No spoko, mamy questa, którego trzeba wykonać.
- No dobraaa... czemmuu ja? – spytał sam siebie.
Czółno kierowało się w kierunku Mordowni, ciemnej krainy rządzonej przez
Smugglera...
Czy wyprawa się uda?
Czy Notatnik zostanie zniszczony?
Czy Longinus odbije txtwrietów?
Czy SLD wygra wybory?
Na trzy pierwsze pytania poznacie odpowiedź w części drugiej:
WłaTCy Notatników: TE TU TAŁERS
Takiej rzeźni jeszcze świat nie widział.......
Autor: Mal'Ganish
e-mail:
malganish@orionpc.com.pl |
|
|
|