::: Tawerna RPG :::

   
 

 

LITERATURA A RPG

 

Dwa słowa wstępu.

    Ta praca jest maturalnym rozwinięciem tematu "Chanson de geste - baśń - fantasy, opisz i porównań na podstawie wybranych utworów". Napisałem ją mając na uwadze osiągnięcie jak najlepszego wyniku z części ustnej języka polskiego (nowa matura dawała możliwość wyboru tematu i pół roku czasu na przygotowanie się). W związku z tym, że wszystko zawarte w jej treści musiałem później mówić z pamięci, nie dbałem zbytnio o jej walory literackie, czy zbytnią przejrzystość. Pisząc ją kierowałem się wieloma artykułami i dziełami literackimi - częściową bibliografię, dla chętnych, zamieszczam na końcu - wiele osób z pewnością dojrzy pojedyncze zdania będące w całości przepisane z poszczególnych prac. Nie ukrywam więc, że takie tam są.
    Myślę też, że wielu z Was ten tekst przekona, że nie ma sensu bać się egzaminu maturalnego. Bo przecież można zdać - świetnie się przy tym bawiąc! Ja jestem tego żywym przykładem!
    Mimo pozornego braku związku postanowiłem to - jako opracowanie, a nie jako dzieło - zamieścić w Tawernie RPG. Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim jest to naturalne przedłużenie sporu między zwolennikami i przeciwnikami wiązania gier fabularnych z literaturą. Poza tym, chciałem pokazać, że nie należy ukrywać swoich zainteresowań. Wiele osób twierdzi, że gry fabularne stanowią zło samo w sobie i żadnych nauk z nich nie można wyciągnąć. Że twierdzenie to jest błędne niech świadczy chociażby ta praca. Niemniej ważnym powodem dla którego możecie tutaj ten tekst przeczytać to moja chęć ukazania Wam zupełnie innego spojrzenia na gry RPG. Bo w końcu one także maja swoje korzenie w literaturze...
    Nie wiem czy przeczytacie tą pracę do końca. Nie wiem czy wytrzymacie te kilkadziesiąt linijek przemyśleń na temat literatury i historii, tylko po to, aby na końcu odnaleźć kilka zdań o RPG. Bez względu na to polecam jej lekturę jako uzupełnienie, a może nawet rozwinięcie wiadomości jakie macie w dziedzinie gier fabularnych. Szczególnie polecam ją tym, którzy prowadzą regularną wojnę z polonistkami i polonistami o literaturę fantasy i właśnie gry. Powinna ona dostarczyć Wam nowych argumentów.
    I jeszcze jedno. Co wrażliwszych z góry przepraszam za dwa ostatnie słowa w tym tekście, ale starałem się być obiektywny...

BAZYL klon23gdh@poczta.onet.pl


Chanson de geste - baśń - fantasy

Od kiedy tylko ludzie pojawili się na ziemi i nauczyli się wspólnie koegzystować dzięki umiejętności porozumiewania się, wiele czynności dotąd robionych osobno, stawało się udziałem wspólnoty. W ten sposób osiągali oni wiele większe korzyści podczas polowań, wojen plemiennych, czy życia codziennego.
     Wraz z rozwojem ludzkiego umysłu pierwotne populacje nauczyły się przekazywać zdobyte doświadczenie następnym pokoleniom. Wieczorami przy plemiennych ogniskach starzy, doświadczeni myśliwi przekazywali swoje doświadczenia młodym. Opisywane przez nich wielkie polowania głęboko wryły się w pamięć ich synów.
     Jednakże wraz z pojawianiem się nowych pokoleń i zajmowaniem przez nie roli żywicieli plemienia, opowiadania słuchane niegdyś przez ich dziadów, a teraz wzbogacone jeszcze przez ich ojców, stawały się niemalże symbolami historii ich rodów, plemion. Wtedy pojawiła się chęć zatrzymania tych opowieści, utrwalenia jej. Ludzie pierwotni znaleźli jednak rozwiązanie. Wielkie te - w ich rozumieniu - wydarzenia zostawały przenoszone na ściany jaskiń w których mieszkali, za pomocą rysunków malunków i rytów naskalnych. To rozwiązanie okazało się być tylko połowiczne, a to przez możliwość zachowania wyłącznie pojedynczych, najważniejszych scen.
     Czas mijał, zmieniał się, zmieniali się ludzie i życie ludzkie. A opowieści rozwijały się, ewoluowały i zaczynały podejmować inne tematy. Ludzie, którzy kiedyś nie znali świata poza terenem swojego zamieszkania, zaczęli przemieszczać się, migrować i świat ten poznawać. Poznawali także zjawiska które przekraczały ich możliwości pojmowania. W ten sposób mimowolnie zaczęli przekształcać historie przekazywane z pokoleń na pokolenia i starali się tłumaczyć nimi zjawiska, którymi raczył ich otaczający świat.
    Tak narodziły się opowieści znane nam jako mity. Wraz z rozwinięciem się mitologii starożytnych ludów, wszystkie niepojęte dotychczas zjawiska zostały, w opinii tych populacji wytłumaczone. Dlatego też miejsce, które kiedyś zajmowały opowieści o tematyce teogenicznej, kosmogenicznej, antropogenicznej czy innej, stopniowo zajmowały historie lokalnych wojen i ich bohaterów. Herosi - bo tak dla odróżnienia od bogów nazywano postacie z tych historii - stawali się coraz sławniejsi, na coraz szerszym obszarze i szybko zajęli miejsce w mitologii obok bogów.
     Mijały kolejne pokolenia, a wielkie czyny herosów utrwalone w postaci rzeźb, rytów, malunków i opowieści (mitów), stały się częścią wspólną większości kultur ówczesnego świata. Wraz jednak z upadkiem starożytnych cywilizacji zostały one odsunięte na plan dalszy. Jest to ściśle związane z nastaniem średniowiecza i rozumieniu ich jako pozostałości czasów pogańskich, zepsutych i zdeprawowanych. Czasów zapomnianych przez Boga.
     Całą spuścizną wczesnych czasów średniowiecznych Europy były tylko zabobonne opowiastki chłopów, którzy często jeszcze mieszali swoje dawne wierzenia przedchrześcijańskie z niezrozumiałymi dogmatami nowej wiary krzewionej w niezrozumiałym dla nich języku łacińskim.
     W IX wieku wokół świątyń, w gospodach przyklasztornych umieszczonych na trasach pielgrzymek do miejsc kultu o szczególnym znaczeniu dla wiernych, zaczęli pojawiać się ludzie, którzy umilali czas odpoczywających pielgrzymów opowiadaniem opowieści opartych na historycznych zdarzeniach. Często ilustrowali je także relikwiami, ruinami i grobowcami.
     Tak się działo do roku 1095, kiedy to ówczesny papież Urban II, na synodzie w Clermont rzucił hasło "świętej wojny" z muzułmanami, którzy opanowali Jerozolimę i szykowali się na ekspansję europejską. Rok później ruszyła pierwsza krucjata i to, wbrew pozorom, stało się punktem zwrotnym w historii literatury.
     Nie roztrząsając znaczenia wypraw krzyżowych, należy wspomnieć o wielkich ofiarach w ludziach. Pobici rycerze, zaleczywszy odniesione w boju rany, poszukiwali sposobu dostania się do ojczyzny. Często porzuciwszy zbroję i broń, udawali się na uczęszczane przez kupców i krzyżowców szlaki i opowiadali historie swojego życia w zamian za wikt i umożliwienie bezpiecznego powrotu do domu. Czasami na stałe zatrzymywali się oni w pobliżu klasztorów i przywdziawszy habit zajęli się opowiadaniem historii pielgrzymom. Takie towarzystwo epickie i masa słuchaczy przyciągnęły poetów - truwerów. Ci zarówno duchowni jak i świeccy, układali opowieści i sprzedawali je pieśniarzom - żonglerom. Odtwórcy docierali z utworami w najdalsze krańce Europy, a wykonywali je akompaniując sobie na wioli.
     Wielki rozwój epiki rycerskiej nastąpił we Francji w postaci tzw. chansons de geste, czyli pieśni opartych na zdarzeniach historycznych, bądź podawanych za historyczne. Później ta nazwa objęła swoim znaczeniem także poematy epickie, a także całe cykle opowieści epickich.
     Początkowo Chansons de geste opowiadały o wielkich wydarzeniach historycznych i postaciach z czasów Karola Wielkiego. Jednak wraz z jej rozwojem i pojawieniem się różnonarodowego naśladownictwa gatunku, często także jako przestrzeń literacką obierano zdarzenia bardziej współczesne autorom. Na przykład wojna między książętami dzielnicowymi w "Carmen Mauri". Charakterystyczna cechą gatunku jest rozlewność opisów, oraz sceny batalistyczne, co sygnalizuje jak wielki wpływ mieli truwerzy i pieśniarze na jego rozwój.
     W utworach z tego gatunku występuje silna typizacja postaci. Z jednej strony przedstawione są postacie z gruntu pozytywne, stanowiące wzór cnót, a z drugiej pojawiają się postacie negatywne. Zestawienie ich ze sobą powoduje zmuszenie czytelnika do oceny zachowań i postaw. Często postacie stanowiące tło nie posiadają tego charakteru, tak jak saraceni w "Pieśni o Rolandzie". Postacie ukazane jako dobre są wyidealizowane i pełne cnót, tak, że czytając tą literaturę łatwo można wyrobić sobie obraz idealnego władcy, czy rycerza. Oprócz postaci rzeczywistych, sporadycznie można znaleźć postacie fantastyczne, jednak zawsze ściśle wiążące się z życiem duchownym ówczesnego społeczeństwa. Jeżeli jednak pojawi się Bóg, czy anioł, to ma on kontakt wyłącznie z bohaterem pozytywnym, a jego rola jest ograniczona. Nigdy nie ingeruje on w wydarzenia.
     Bardzo ważną rolę w opisie treści pełnią przedmioty. Ponadto większość z nich, oprócz funkcji narzędzia, ma jeszcze znamię symbolu. Symbolika, ma bardzo ważne znaczenie, jeżeli spojrzy się na nią pod kontem funkcji dydaktyczno-wychowawczą gatunku. Pieśni rycerskie bowiem, były tworzone w celu przedstawienia ludziom pozytywnych i słusznych dróg postępowania, które ci mieli wykorzystywać w swoim własnym życiu.
     Jednocześnie z rodzącymi się w tzw. "wielkim świecie" pieśniami, opowiadającymi o losach walecznych rycerzy i ich wielkich dziełach, w zaciszu domowych chałup, wśród zacofanych i przesądnych ludzi wsi średniowiecza, powstawały opowiadania zupełnie inne. Te przekazywane z pokoleń na pokolenia, zwane sagami opowiadania, w linii prostej wywodziły się od postrzegania świata przez starożytnych. W tym czasie nikt, poza tymi wieśniakami właśnie, nie przejawiał zainteresowania nimi i nie chciał ich wysłuchać. W tak surowej formie owe sagi trwały kolejne pokolenia. Pierwsze baśnie - w pełnym tego słowa znaczeniu narodziły się na starożytnym Wschodzie (obecnie znane jako "Baśnie z tysiąca i jednej nocy") i do Europy docierały wraz z karawanami kupieckimi. Początki kulejących historii europejskich znajdują się w XII wieku, jednak zanim osiągnęły one obecny kształt minęło jeszcze wiele czasu.
     Na początku XIX wieku pewien ubogi student prawa, wcześnie, wraz z pięciorgiem rodzeństwa, osierocony przez ojca, został zapoznany przez przyjaciela z jego prywatnymi zbiorami bibliotecznymi. Jacob Grimm - bo o nim mowa - odtąd godzinami ślęczał nad rękopisami średniowiecznych eposów i opowieści heroicznych. Obudziła się w nim pasja. Chciał odszyfrować i zachować dla potomnych starą, niemiecką literaturę i podania ludowe. Zaraził pasja młodszego brata- Wilhelma.
     Baśnie, które są najbardziej znanym z owoców badań braci Grimm, powstały mimochodem. Pochłonięci tłumaczeniem i redagowaniem średniowiecznych manuskryptów, zaczęli gromadzić baśnie na prośbę przyjaciela, który zamierzał wydać antologię niemieckiej literatury ludowej. W ciągu kilku lat zebrali ich 49. Jednak kiedy ich przyjaciel wycofał się, bracia postanowili wykorzystać zgromadzony materiał i wydać własna książkę. Tak w 1812 roku wydano "Baśnie domowe i dziecięce".
     Spis treści tej książki stanowiła lista najpopularniejszych i najbardziej znanych obecnie bajek. Mimo to bracia Grimm uważali się za badaczy folkloru, a nie za autorów opowiadań dla najmłodszych. Stąd w pierwszych wydaniach ich zbioru - nawiasem mówiąc stale powiększanego, do liczby 210! - pojawiały się sceny bardzo brutalne, co różnie bywało interpretowane przez psychologów i ideologów politycznych. Na przykład Kopciuszek często utożsamiany był z klasą robotniczą, wyzyskiwaną przez podłe (symbolizujące kapitalistów) siostry. Mało kto wie na przykład, że Żabi Król nie został przywrócony do ludzkiej postaci przez pocałunek księżniczki a poprzez rzucenie nim o ścianę. To także zostało "odpowiednio" zinterpretowane - jako przejaw wolności i niezależności seksualnej kobiet. Wszak baśń tą wydano w czasach, gdy kobiety zaczęły domagać się swoich praw!
     W związku z czasem powstania, a także obrazem świata bajka jest bardzo podobna do opowiadanych wcześniej chansons de geste. Istnieją także bardzo wyraźne różnice.
     Jednym z najciekawszych zagadnień dotyczących baśni jest czas i przestrzeń literacka. Czas baśniowych opowieści jest kategorią odległą i bliżej nieokreśloną. Większość z nich rozpoczyna się od określeń "dawno, dawno temu", "pewnego razu", czy "przed wieloma latami, przed wieloma wiekami", co sugeruje czytelnikowi, że opisywane wydarzenia rozgrywają się w baśniowym "nigdy". "Żabi król" braci Grimm rozpoczyna się od pięknych słów: "W dawnych czasach, kiedy życzenia jeszcze się spełniały". Zdanie to umieszcza akcję w baśniowym czasie, zgodnym z dziecięcym pojmowaniem rzeczywistości, gdzie wierzymy, że życzenia kształtują nasze życie. Mimo, że czas jest symboliczny, to jednak jego bieg jest ciągły i szybki. Akcja rozgrywa się w ciągu kilku dni, a nawet jeśli Śpiąca Królewna pogrąża się w stuletnim śnie, to trwa on tylko tyle, ile potrzeba aby przybył królewicz, który zdejmie zaklęcie. Nie ma jednak relacji z przeciągu tych stu lat. Podobnie jest z baśniowym określnikiem miejsca; "za siedmioma górami, za siedmioma lasami" - to również baśniowe "nigdzie".
     W baśniach występują także bardzo charakterystyczni bohaterowie. Baśń - podobnie jak chanson de geste - z definicji cechuje się daleko posuniętą typizacją bohaterów, którzy są albo zdecydowanie dobrzy, albo zdecydowanie źli. Regułą jest także konfrontacja między nimi i zwycięstwo tego pozytywnego. Bardzo trafnie ujmuje to Stanisław Lem, który mówi, że "bajka to takie szachy, w których białe zawsze wygrywają".
    W przeciwieństwie do chansons de geste obok postaci rzeczywistych w baśniach możemy znaleźć także postacie fantastyczne. Ich rola stała się większe, ponadto postacie te są obdarzone pewnymi szczególnymi cechami fizycznymi (np. bardzo dużym lub bardzo małym wzrostem, superszybkością lub wielką siłą), albo psychicznymi (umiejętność rzucania czarów). Poza tym są one ściśle uporządkowane, tj. olbrzymi i smoki są żarłoczne i głupie a krasnoludki pracowite. Co ciekawe bohaterowie fantastyczni nigdy nie walczą we własnym imieniu i nigdy nie walczą ze sobą (czy ktoś widział kiedyś dwie walczące ze sobą wiedźmy???). Tak więc czarodzieje i wróżki spełniają życzenia, a rycerz zawsze pokona smoka i jak dowcipnie zauważa Stanisław Lem w "Fantastyce i futurologii" nie zdarza się, aby dżin się spóźnił, ponieważ zaklęcie się nie udało, lub by smok zjadł w końcu rycerza, bo ten poślizgnął się na łupinie od banana.
    Życie baśniowych postaci nigdy nie jest ukazane w jakiejś konkretnej realności - podobnie jak w eposach rycerskich - nie spotykamy szczegółów codziennej egzystencji, jak toaleta, posiłki. W sagach i klechdach, jak słusznie zauważa amerykański psychoanalityk Bruno Bettelheim ("Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartościach baśni"), nie ma obserwacji bohatera od wewnątrz, nie śledzimy jego stanów psychicznych, a jedynie ich efekty; Kopciuszek płacze na grobie matki, ale za nią nie tęskni, Jaś i Małgosia unicestwiają czarownicę, ale jej nie nienawidzą. Ponadto żadna z postaci nie jest mściwa i jest w stanie wybaczyć swojemu prześladowcy, mimo, że ten dybał na jej życie. Konflikt trwa tu tylko dopóty, dopóki nie zostanie rozwiązany i nigdy zło nie pozostawia rysy na psychice bohatera.
    Bardzo ważne dla konstrukcji baśni są przedmioty. Stają się one centralnym punktem akcji i powodują jej zwrot. Ponadto mają one wpływ na losy bohatera - kształtują je. Przykładami mogą być pantofelek znaleziony przez księcia w "Kopciuszku", a także wrzeciono, które powoduje stuletni sen Śpiącej Królewny. Można z tego wywnioskować, że symboliczna rola przedmiotów z pieśni heroicznych została zastąpiona rolą napędzającą akcję.
    W baśniach bardzo często pojawiają się przedmioty magiczne. Spełniają one zupełnie inna rolę, więc trzeba je rozpatrzyć osobno. Otrzymanie zaczarowanego stolika, łatającego statku, czy złotonośnej kury służy zaspokojeniu własnych pragnień i potrzeb bohatera.
    Następnym znamieniem rozwoju baśni w stosunku do chanson de geste jest pojawienie się magii i to nie tylko w postaci czarów, ale także w postaci przemian. Wbrew pozorom jednak, wszelkie magiczne zmiany w baśniach nigdy nie są czymś pozytywnym. Postać nigdy nie przekształca się dobrowolnie, ale zostaje w ten sposób ukarana. Forma egzystencji ludzkiej jest więc tu uznana za najlepszą z możliwych. Czary przemiany, którymi posługują się postacie fantastyczne takie jak wróżki, czy czarodzieje są jednym z tych elementów w konstrukcji klechdy, które budzą strach czytelnika. Nawiasem mówiąc, folklorystyczny motyw przekształcania się zawsze budził negatywne emocje - np. słowiańskie wilkołaki.
    Same historie baśni rządzą się także swoimi, specyficznymi prawami. Bohater często boryka się z zaczarowanymi przeszkodami, ale nigdy nie miał kłopotów z pokonaniem trasy swej wędrówki, nawet jeżeli była ona bardzo daleka. Często z pomocą przychodziły mu magiczne przedmioty, jak siedmiomilowe buty, czy latające dywany. Dlatego też historie te wkraczają o wiele głębiej w psychikę odbiorcy, niż pieśni rycerskie. Bo właśnie językiem obrazu, symbolu, a nie rzeczywistości przemawia do czytelnika baśń magiczna. Symbolika działająca na psychikę dziecka, do którego skierowana jest bajka jest bardzo bogata. Wystarczy tylko wspomnieć o wilku, lesie, czy jabłku.
    Wiele baśni magicznych uczy sposobu rozpoznawania i zwalczania zła. Stąd znajdziemy tu wiele treści moralizatorskich i dydaktycznych. Ma to bardzo ważne zastosowanie przy kształtowaniu postawy młodego odbiorcy. Niemal równocześnie ze wzrostem popularności baśni, mającym miejsce na początku XX wieku, kiedy to sukces odnosiły "Kopciuszek", "Śnieżka" i "Śpiąca Królewna" w pięknej Disney'owskiej, kreskówkowej oprawie, pojawiły się też pierwsze - eksperymentalne poprzez liczne zmiany rozwojowe - sagi. Później nazwano je nowymi, lub współczesnymi baśniami oraz opowiadaniami fantasy.
    I chociaż takie odstępstwa od normy pojawiły się już wcześniej, to jednak za ojca tego gatunku bezsprzecznie uważa się skromnego, oxfordskiego wykładowcę filologii staroangielskiej, profesora Johna Ronalda Reuela Tolkiena.
    Swoją karierę profesora anglistyki Tolkien podobnie jak bracia Grimm rozpoczął od prywatnych studiów nad folklorem i mitologią plemion starożytnych zamieszkujących jego ojczyznę. Wraz ze zgłębianiem tego tematu, rosła jego żądza szukania nowych podań. Skłonił się ku mitologii skandynawów. Niestety wybuch I wojny światowej zbiegło się z końcem jego studiów uniwersyteckich i zamiast objąć katedrę w Oxfordzie i rozwijać dalej swoje zainteresowania, trafił na front.
    W armii Tolkien nie doczekał się żadnych awansów czy medali, ponieważ w czasie pierwszej zimy (1916) spędzonej na froncie, zapadł na gorączkę okopową i trafił do szpitala. Tam powstała pierwsza wersja "Silmarilliona", mitologii późniejszego "Władcy Pierścieni". Po zwolnieniu ze służby wojskowej Ronald wrócił na Oxford w charakterze wykładowcy. Tam piął się po stopniach kariery profesorskiej, ze swojej kiepskiej pensji utrzymując pięcioosobową rodzinę. Zdarzało się, że żeby podreperować rodzinny budżet Tolkien imał się różnych pomniejszych prac. W lecie 1928 roku, sprawdzając plik wyjątkowo nudnych prac egzaminacyjnych, natknął się na czystą kartkę papieru, na której napisał "W pewnej norze ziemnej, mieszkał sobie pewien hobbit". W związku z tym że - jak utrzymywał sam Tolkien - nazwy zawsze wywołują w jego umyśle jakąś opowieść, zaczął on pisać jacy są ci hobbici.
    Kartka ta wylądowała w szufladzie z wieloma notatkami profesora. Dopiero kilka lat później podczas pewnej bezsennej nocy, opowiadając swoim synom na dobranoc bajkę, Tolkien zaczął na bieżąco wymyślać jej treść, korzystając ze wcześniej napisanego wstępu. Później cała ta historia została zapisana. Wiele razy Tolkienowi zarzucano, że napisał tę książkę w celu zabawienia dzieci. Ten jednak stanowczo zaprzeczył, w swoim wykładzie "O baśniach" z 1938 roku wyjaśniając, że oprócz bajki "Jaś i łodyga fasoli", nie istnieją praktycznie oryginalne angielskie baśnie. "Hobbit" miał wypełnić powstałą lukę.
    Wraz z ogromnym sukcesem komercyjnym tego utworu, opinia publiczna zażądała dalszego ciągu, co było jedną z podstawowych przyczyn powstania "Władcy pierścieni". Odtąd "Władca pierścieni" stał się kanonem, dla wszystkich późniejszych pisarzy fantasy.
    Tolkien nigdy nie ukrywał związku swojej prozy z baśniami, toteż nie dziwi nikogo ich podobieństwo. Jest też wiele różnic, świadczących o nowości gatunku jakim jest fantasy. Różnicą dostrzeganą na pierwszy rzut oka są czas i miejsce akcji. W fantasy czas jest kategorią konkretna, namacalną. Opowieści zazwyczaj usytuowane są w przeszłości, choć niekoniecznie musi mieć ona odniesienie do jakichkolwiek znanych nam kalendarzy. Na przykład dzieło Tolkiena obdarzone jest rocznikarskimi dodatkami, w których czas płynie jednak inaczej dla różnych plemion, ponieważ liczony jest za pomocą różnych kalendarzy. Zaciemnia to organizację czasową książki, sugerując, że wydarzenia nie rozgrywają się w baśniowym "nigdy", ale mogą dziać się "zawsze".
    Problem czasu w fantasy, może być też rozwiązany w zupełnie inny sposób. Może on płynąć równolegle z naszym, ale w jakimś alternatywnym świecie, do którego przeniesieni zostają bohaterowie. Dla przykładu bohaterowie Lewisa krążą między Anglią a Narnią powracając zawsze do swojej realności w tym samym momencie, w którym ją opuścili. Za to czas w Narnii płynie niejednakowo, to przyśpieszając, to zwalniając swój bieg. W przerwach między kolejnymi odwiedzinami mijają tam lata lub tylko jedna chwila.
    Czas fabularny utworów fantasy, ma także znacznie szerszy zasięg, niż czas narracji, rozrastając się w trylogii Tolkiena do rozmiarów "Silmarilliona" - oddzielnej książki.
    Podobnie jest z miejscem akcji. Baśniowe "nigdzie" rozrasta się tutaj do rozmiarów "wszędzie" i zmienia się nieustannie. Przed oczami odbiorcy wiją się kręte drogi wśród gór i nizin, płyną rzeki, a archipelagi migają wśród mórz. Aby uprawdopodobnić swoje utwory, autorzy nadają miejscom akcji nazwy, nie mające rzeczywistego odpowiednika. Pojawiają się nawet fikcyjne mapy i informacje geograficzne. Większość tych informacji zostaje podanych w chwili wędrówki bohaterów po wymyślonych krainach, kiedy droga, jest jedną z przeszkód do pokonania i wielokrotnie trzeba z niej zawracać, czy pokonywać ją jeszcze raz.
    Cała przestrzeń utworu staje się jego elementem konstrukcyjnym, gdyż kształtuje fabułę i nabiera znaczeń symbolicznych, jako motywacja do samookreślenia, poszukiwanie celu w żuciu.
    Pojawiające się w fantasy postacie, są jakby żywcem wyciągnięte z baśni, jednak przy opisywaniu ich autorzy dostrzegają to o czym zapomnieli autorzy baśni. Dzięki temu stają się wielowymiarowe, tak, że możemy obserwować ich wnętrze. Czasami przeżycia bohaterów i ich dążenie do określenia własnej wartości czy lepszej drogi wyboru stają się motywem przewodnim utworu. Mistrzem w opisywaniu takich historii jest Andrzej Sapkowski, np. w rewelacyjnym pod tym względem opowiadaniu "Mniejsze zło".
    We współczesnej baśni następuje zatarcie się różnic między postaciami dobrymi i złymi, a postacie pozytywne często są bezsilne wobec zła. Słabości przejawiają wszystkie postacie - zarówno te realistyczne jak i te fantastyczne, a często pojawiają się także postacie łączące w sobie cechy obu typów. Praktycznie nie ma postaci o nieograniczonej mocy magicznej, czy możliwościach. We "Władcy pierścieni" Gandalf sam boi się swoich słabości i nie zgadza się przyjąć pierścienia.
    Całe życie postaci na kartach powieści ulega rozwinięciu w stosunku do baśni. Bohaterowie często troszczą się o to, co będzie się jadło, czy gdzie spało.
    Podobnie jak w klechdach, ważna rolę, leżącą u podstaw konstrukcji akcji, pełnią przedmioty. Jednak one nie determinują akcji. Przeciwnie jednak, w fantasy to postacie mają wpływ i od nich zależy los przedmiotów. U Tolkiena to bohaterowie decydują o tym, czy przyjmą Jedyny Pierścień i jak go wykorzystają, co z nim zrobią. Przedmioty magiczne spełniają dwojaką rolę. Z jednej strony są tylko pomącą w pokonywaniu przeszkód fantastycznego świata, a z drugiej zyskują, chociaż rzadko, rolę symbolu (np. pierścień - symbol zła).
    Ważnym aspektem heroic fantasy, w znacznej mirze wpływającym na przynależność utworu do tego gatunku są czary. Jednak ich moc zostaje ograniczona w stosunku do baśni, a w pewnym stopniu ma ona ujemny wpływ na "ludzkość" postaci - jeżeli można mówić o ludzkości np. elfa. Najlepszym przykładem są tutaj przemiany, które tracą wymiar kary, a jednak zbyt długie przebywanie pod inną postacią, może grozić utratą człowieczeństwa.
    Rozwinięta w taki sposób baśń, rozszerza grono swoich odbiorców. Staje się literaturą beletrystyczną. Malejąca liczba symboli i zanik funkcji dydaktyczno-wychowawczych, wpływa na tożsamość gatunku, sprawiając wrażenie braku pokrewieństwa z właściwą baśnią. Poza tym niektóre pozycje zupełnie nie nadają się dla dzieci, często przez to że są zbyt trudne do odbioru i interpretacji.
    W końcówce XX wieku, często dawało się zaobserwować proces, który zmieniał fantasy tak, jak została zmieniona baśń, przy powstawaniu współczesnych sag. Mam tutaj na myśli gatunek stworzony przez Georga Lucasa i nazwany przez niego space fantasy. Trylogia "Gwiezdnych Wojen", stworzona na potrzeby filmu, otworzyła drogę całej rzeszy fantastów do przeniesienia magii i czarów w przyszłość. W utworach tych można znaleźć bardzo wiele nawiązań do "Władcy pierścieni", takich jak moc, która może być utożsamiana z Pierścieniem, czy wiara w przeznaczenie. Bardzo często także w dziele Lucasa pojawiają się słowa Gandalfa, z kosmetycznymi tylko zmianami. Podobna jest także konstrukcja wszechświata; zło i dobro są częścią każdego bohatera i od niego tylko zależy która z nich będzie dominowała.
    W tym samym czasie, kiedy powstawała space fantasy, narodził się nowy gatunek gry narracyjnej - RPG. Co prawda początków ich powstawania upatruje się w grach strategicznych, ale pierwsze z nich inspirowane były prozą Tolkiena. Podstawową postacią takiej zabawy jest tak zwany Mistrz Gry, który za pomocą opiów przedstawia graczom otaczający ich świat. Ta literackość funkcji MG jest wynikiem wpływu literatury na gatunek. Obecnie istnieją systemy oparte na ogólnej literaturze fantastycznej, ale dominują wśród nich systemy fantasy. Część z nich przyczyniło się do opisywania tych światów i zamieszkujących je postaci w książkach. I chociaż literatura ta jest kiepska gatunkowo, to cały czas jest częścią fantasy.
    Na podstawie przytoczonych przeze mnie informacji, ośmielam się wysunąć wniosek, że te trzy gatunki, są częścią ewolucji wielkich, starożytnych opowieści. Wraz ze zmianom mentalności ludzi, zmieniały się elementy na które kładziono nacisk przy wprowadzaniu ich w ramy literatury.
    Bardzo łatwo można zaobserwować zmianę miejsca i czasu akcji, z realnych i historycznych, na bliżej nieokreślone w baśni, do zupełnie fantastycznych, wymyślonych przez autorów fantasy. Podobnej ewolucji ulegli bohaterowie, stając się bardziej ludzcy i wielowymiarowi. Dzięki postacią fantastycznym - a właściwie ich rozwojowi od aniołów i Boga z pieśni - baśń i fantasy śmiało wkraczają w fantastykę i przyczyniają się do jej rozwoju. Zupełnie tak samo jak z czarami i magią.
    Najważniejszą jednak zmianą jest zmiana sposobu pisania, co wiąże się ze zmianą odbiorcy i stopniowym zanikiem funkcji dydaktycznych utworów. Są jednak elementy, które po zaniku w baśniach pojawiły się - i to rozbudowane w fantasy. Mam tu na myśli chociażby opisy. Po częściowym zaniku, odrodziła się rola wiary. I chociaż utwory Tolkiena często przedstawia się jako interpretację Biblii, to w innych utworach pojawiają się nowi bogowie, wiary i religie, co może być odbierane jako zupełny powrót do starożytności.
    Pozwoliłem sobie zapytać moich rówieśników co myślą o tych trzech gatunkach. Wyniki potwierdziły, że taki rozwój gatunku przyniósł mu więcej popularności, jednak myślę, że ocena ta jest nieco subiektywna przez to, że ostatnio na dużym ekranie pojawiło się wiele ekranizacji największych dzieł fantasy. Samo to ich zrealizowanie, z drugiej strony może oznaczać, że fantasy jest teraz na fali. Taki wniosek tylko potwierdza fenomen jakim jest Harry Potter...


Bibliografia:

  • Teresa Michałowska "Średniowiecze"
  • Maur Anonim "Carmen Mauri" - na podstawie odtworzeń utworu
  • "Księga tysiąca i jednej nocy" - wybór
  • Bracia Grimm "Baśnie domowe i dziecięce"
  • Bruno Bettelheim "Cudowne i pożyteczne. O znaczeniach i wartości baśni"
  • Barbara Okólska "Science fiction - fantastyka - baśń" Fantastyka nr 6/1983
  • Grażyna Lasoń "Magiczne zwierciadła baśni i fantasy" Fantastyka nr 2/1990
  • Ryszard Handke "Baśń a SF - po raz drugi" Fantastyka nr 8/1984
  • John Ronald Reuel Tolkien "Władca pierścieni" - sześcioksiąg, "Silmarillion"
  • Andrzej Sapkowski - opowiadania, pięcioksiąg
  • Clive Staples Lewis "Lew, czarownica i stara szafa"
  • Stanisław Lem "Fantastyka i futurologia"
  • Wojciech Orliński, A. Sapkowski "Soczewica tylko dla swoich" Gazeta Wyborcza 9 V 2002 - dodatek "Duży Format"
  • Tomasz Pytel "Gwiezdne wojny Tolkiena" Fantastyka 3/2002
  • Jerzy Szeja "RPG - interaktywna opowieść fantastyczna" Fantastyka nr 1-3/2002
  • Thomas O'Neill "Strażnicy krainy baśni - Bracia Grimm" National Geographic Polska nr 3/1999

 

 

 

Autor: BAZYL

email: klon23gdh@poczta.onet.pl