POLOWANIE NA JEDNOROŻCE

 

  Nie ma nic gorszego od monarchy lubiącego wyróżniać się spośród pozostałych. A nie, jest coś gorszego. Gorsze jest tylko bycie zaufanych kapitanem oddziału do zadań specjalnych na dworze takiego króla. Moi ludzie jeszcze nie pozbierali się po ostatniej wyprawie, a nasz kochany Pan i Władca wymyślił coś nowego. Wcześniej zażyczył sobie parkę gryfów, a teraz dla odmiany chce jednorożca. Nie rozumiem po co mu zwierzyniec, ale kapitan wykonuje rozkazy i nie zadaje pytań, więc siedzę cicho i robię co do mnie należy. Cały dzień przeglądałem stare księgi i jedynym sposobem na złapanie jednorożca jest podstawienie mu dziewicy... No świetnie, wcale się nie zdziwię, jeśli ta misja okaże się trudniejsza od poprzedniej, bo znaleźć dziewicę na tym dworze jest jeszcze trudniej niż złapać gryfa bez narażania swojego życia. Okoliczne wioski też odpadają, bo tam o dziewicę jeszcze trudniej. W sumie to sam sobie winien jestem, bo w wolnych chwilach ja i moi chłopcy nie próżnujemy, ale gdybym wiedział wcześniej, że przyjdzie mi łapać jednorożca, to chociaż jedną dziewkę bym sobie na tę okazję zostawił.

 

  Mam już dość tego wszystkiego. Mamy polować na jednorożce, a już od tygodnia polujemy na dziewice. Jedyną nietkniętą panną jest córka króla, co wcale dziwne nie jest, wystarczy na nią spojrzeć. No ale branie jej ze sobą nie wchodzi w grę, bo tatuś nie pozwoli na narażanie kochanej córeczki. Taa... Moim zdaniem gdybyśmy mieli ją przy sobie, byłoby o wiele bezpieczniej - mielibyśmy czym odganiać drapieżniki.

 

  Król się zaczął niecierpliwić. W sumie dobrotliwy z niego staruszek, nieco ekscentryczny, ale czasem źle mu z oczu patrzy. Mam dziwne wrażenie, że mogą polecieć głowy jeśli szybko czegoś nie wymyślę. Na razie tłumaczę się brakiem odpowiedniej dziewicy, ale tak naprawdę mam jeszcze jeden problem - nie udało mi się zlokalizować miejsca, w którym możemy znaleźć jednorożca. Pal licho dziewkę, ruszamy na zwierza. Przynajmniej nie będziemy mieli króla na karku. Mam nadzieję, że jak znajdziemy stadko i poinformujemy o tym władcę, to wypożyczy nam córuchnę, bo bez niej nie ma szans na powodzenie misji.

 

  Wyruszyliśmy w teren. Od kilku dni jeździmy po okolicznych lasach. Jednorożca ani śladu, ale skubańce są sprytne i pewnie się przed nami chowają. Zastanawiam się, co one jedzą? Może przywieźć jakąś przynętę? Jeden z moich ludzi, dobry chłopak, ale nieco nierozgarnięty, mówił, że słyszał kiedyś, jakoby jednorożce na słoninę były łakome. Dość ciekawa koncepcja, nie powiem. Podsunęło mi to pewien pomysł. Ten chłopak słyszał to od jakiejś wędrownej wiedźmy jak był mały, zaczniemy więc poszukiwania wiedźmy, bo taka na pewno nam pomoże. Chociaż z drugiej strony nie podoba mi się to coraz bardziej - mieliśmy łapać jednorożca, a szukamy dziewicy i jakiejś czarownicy. O, nawet mi się zrymowało, hehe. Ale mniejsza z tym. Może przy odrobinie szczęścia trafimy na dziewiczą wiedźmę? Ale to by było zbyt piękne. Czarownice z natury są rozpustne, więc znaleźć wśród nich dziewicę jest jeszcze trudniej niż na naszym dworze.

 

  No i mamy wiedźmę, ale nie jest zbyt skora do współpracy. Po kilku dniach uprzejmego proszenia o pomoc zagroziliśmy, że spalimy jej chatę. Burzyła się trochę i rzucała klątwy, zamieniła nawet kilku moich ludzi w ropuchy, ale zgodziła się na negocjacje z nami. Przynajmniej teraz wiem, że nie jest dziewicą, bo w zamian za pomoc zażyczyła sobie spędzać każdą noc z innym żołnierzem z oddziału. Jest nas pół setki, więc mi nic nie grozi, ja jako dowódca wyląduję w jej alkowie ostatni. Mam nadzieję, że zanim do tego dojdzie, cała sprawa się zakończy, bo na samą myśl, że mógłbym iść z nią do łóżka, przechodzą mnie ciarki. Brrrr...

 

  No kto by pomyślał? Starucha powiedziała, że jednorożce bardzo łatwo zwabić na słoninę. Heh, zawsze mi się wydawało, że to takie delikatne stworzenia. W każdym razie posłałem już kilku ludzi do pobliskiej wioski, aby przywieźli mięcho. Obiecali nie palić i nie gwałcić po drodze. Mają przy okazji poszukać dziewicy. Jakby żadnej nie znaleźli, to trudno. Rozmawiałem wczoraj z wiedźmą i zaoferowała się przygotować napar, który zmyli jednorożca - dziewka, która go wypije, będzie dla niego jak dziewica. Chyba podobają się czarownicy noce z moimi ludźmi, bo tak sama z siebie zaoferowała pomoc.

 

  Przybyła słonina. Oprócz tego dowiedziałem się, że znaleźli dziewicę. Musieli sprawdzić, czy to prawda, ale po sprawdzaniu dziewicą już nie była, więc nie wzięli jej ze sobą. No i co ja mam z nimi zrobić?? Za karę będą musieli spędzić noc z wiedźmą jeszcze raz, wszyscy czterej jednocześnie. Mam nadzieję, że mała orgietka się jej spodoba. W każdym razie wysłałem ich z powrotem do miasta po byle jaką pannę, a sam z resztą ludzi pojechałem na poszukiwanie jednorożca w miejscu wskazanym przez czarownicę. Podjechaliśmy pod duże drzewo rosnące na środku polany, powiesiliśmy słoninę na gałęzi i pochowaliśmy się po krzakach. Ku naszemu zdumieniu już po pół godzinie przybiegł jednorożec i zaczął lizać słoninę jak sikorka. A może poradzimy sobie bez dziewicy? Kiwnąłem na chłopców i rzuciliśmy się na niego, ale nie zdążyliśmy nawet wyskoczyć na polanę, a jego już nie było. Dziewica chyba zatrzymuje go dłużej. Pewnie nietknięte panny są dla jednorożców tym, czym jednorożce dla nas - niesamowitym i rzadko spotykanym zjawiskiem, na które można patrzeć bez przerwy i nie chcę się odejść, jeśli to jest w pobliżu. Na szczęście na mnie dziewice tak nie działają. W moim przypadku wywołują ogromną chęć pozbawienia ich ciężaru dziewictwa.

 

  Na drugi dzień wróciliśmy tu z fałszywą dziewicą. Panna do najładniejszych nie należała, ale wcześniej przez dwie godziny kąpała się w wywarze wiedźmy, smarowała jakąś maścią i piła jakieś paskudztwa, więc powinna się nadać. Mam nadzieję, że nam się uda. Jednorożce, mimo że piękne, są bardzo niebezpieczne, dlatego dla dobra dziewki jeden z moich ludzi zasadził się na drzewie z pałką, aby w razie czego go odgonić. Nie wolno nam zranić zwierzaka, dlatego siedzi tam teraz z pałą, a nie z mieczem. Oprócz niego siedzący tam chłopcy mają siatkę. Reszta oddziału, poukrywana w krzakach, też ma siatki. Dziewczyna siedzi pod drzewem i rozgląda się nerwowo. Też bym się bał na jej miejscu. Na pobliskiej sośnie zawiesiliśmy słoninę.
W końcu! Pojawił się jednorożec! Najpierw podszedł do słoniny, później do dziewki. Położył jej głowę na podołku i wtedy się zaczęło. Poderwał się na tylne nogi rżąc dziko, dziewczyna zaczęła piszczeć przeraźliwie, na polance się zakotłowało. Wyskoczyliśmy z zarośli, ale było już po wszystkim. Przerażona fałszywa dziewica szlochała przykryta siatką, a obok leżał zakrwawiony chłopak z pałką. No nie, straciłem człowieka, będzie o jednego mniej dla wiedźmy. Nie ma bata, trzeba jechać po królewską córę, żadne fałszywki nie wchodzą w rachubę. Tego samego dnia zakończyliśmy współpracę z czarownicą.

 

  Kilka dni król się opierał, ale w końcu zgodził się wypożyczyć nam swoją ukochaną Verminę. Podróż do polanki z jednorożcem zajęła nam kilka dni. Było to kilka najgorszych dni w moim życiu. Tak zrzędliwej panny jak królewna nie spotkałem nigdy wcześniej, nic dziwnego, że dalej jest dziewicą. Nie dość, że brzydka, to jeszcze ma podły charater. Kto by taką zechciał??
Na polance ulokowaliśmy ją pod drzewem, podścielając pod jej królewska pupcię kilka poduszek. Dla bezpieczeństwa, głównie własnego, kazałem przewiązać ją w pasie sznurem. Jakby jej się coś stało, to będzie ze mną źle, więc w razie niebezpieczeństwa mieliśmy wciągnąć ją na drzewo. Naszykowaliśmy słoninę, zajęliśmy pozycje i czekaliśmy. W końcu przyszedł jednorożec, ale tym razem cała akcja skończyła się dużo wcześniej. Najpierw podszedł do słoniny, później do królewny i zaczął się rzucać. Nawet nie położył jej głowy na podołku tylko rżeć zaczął i kopytami wymachiwać. Dobrze, że Vermina była na sznurku, bo stratowałby ją, a później król kazałby stratować mnie. Jak się okazało, królewska córa dziewicą nie była i to od dawna. No kto by pomyślał?

 

  Poważnie zacząłem martwić się o swoje życie, bo dalej nie miałem jednorożca, a termin, jaki król wyznaczył mi na jego złapanie, powoli się zbliżał ku końcowi. W akcie desperacji wysłałem ludzi po tyle słoniny, ile będą w stanie przywieźć. Na drugi dzień owiązaliśmy nią pień drzewa, powiesiliśmy kawałki na gałęziach i z siatkami zajęliśmy pozycje. Jednorożec zbliżył się do drzewa i zaczął jeść. Wyszliśmy cicho z zarośli i zaczęliśmy zbliżać się w jego stronę, ale nie zwracał na nas uwagi, tak był zajęty. Na dany sygnał poleciała siatka i po kilkuminutowej szamotaninie zwierzak był nasz. Widocznie za pierwszym razem przygotowaliśmy za mało słoniny. Gdybym wiedział, cała akcja zakończyłaby się już dawno. No ale misja wykonana. Standardowo mam dwa tygodnie na odpoczynek, bo król pewnie znowu coś wymyśli. Aż się boję pomyśleć, co to może być tym razem...

 

 

 

 

 

Autor: Falka