KLĄTWA "WIEDŹMINA"

 

 

 

 

„Wiedźmin” - jedno z najwznioślejszych dokonań polskiej kinematografii. Doskonała, a jednocześnie bardzo oryginalna, interpretacja dzieła pana Sapkowskiego wryła się w naszą pamięć na wieki... Będziemy pamiętać ją do końca świata i o jeden dzień dłużej. Ale nie o tym w końcu chcę pisać.

 

Wczoraj, leżąc w wannie, dokonałem pewnego pozornie prostego myślowego skojarzenia - ze względu na chęć utrzymania czytelnika w napięciu, na razie nie zdradzę, jakiego dokładnie. Medytując w mydlanych oparach, dostrzegłem, że ekranizacja „Wiedźmina” ma wszelkie cechy legendy - jeszcze przed premierą wywoływała spore kontrowersje, już po pierwszym pokazie rozgorzały burzliwe dyskusje, dzieło wstrząsnęło środowiskami fanów... Po grób będziem ją pamiętać, takich rzeczy nie da się bowiem łatwo wymazać z pamięci. Cóż, jednym słowem - legenda.

 

Co wiąże się z niemal każdą legendą? Mroczna tajemnica, klątwa, groza. Łyknąłem sobie solidnie wody z szamponem i mydłem na pobudzenie umysłu, po czym zacząłem doszukiwać się mrocznego aspektu ekranizacji przygód łowcy potworów. Coś jak klątwa Tutenchamona... Hm, hm, hm...

 

Z masochistycznym zacięciem szorowałem sobie twarz pumeksem, bulgocząc w ustach zamydloną cieczą, która niegdyś była wodą. Wtem raptownie zerwałem się, wypluwając breję z powrotem do wanny - już wiedziałem, już zrozumiałem! Moje zielone oczy rozszerzyły się ze strachu -  klątwa „Wiedźmina” już zaczęła działać! Może jednak wszystko rzeczowo wyłożę...

 

Dobrze - kto napisał muzykę do „Wiedźmina”? No, kto? Grzegorz Ciechowski, sławny artysta, którego dorobku przedstawiać chyba nie trzeba... Co się z nim stało? Ledwie stworzył rzeczoną ścieżkę dźwiękową, wyzionął ducha. Pierwsza ofiara klątwy „Wiedźmina”.

 

A teraz, robaczki, powiedzcie, kto wyłożył pieniądze na Dzieło? Kto, kto, głupie pytanie - Lew Rywin oczywiście. Teraz pan ten ma nieliche kłopoty, a być może niedługo najjaśniejszym punktem jego życia będzie małe, zakratowane okienko... Wybaczmy mu jednak - i on padło ofiarą straszliwej klątwy „Wiedźmina”.

 

Zbieg okoliczności...?  Poczekamy, zobaczymy - ludzie z otoczenia feralnego dzieła powoli ulegają mocy klątwy. Blednie klątwa faraonów, a klątwa Jagiellonów w ogóle nie ma co stawać w szranki... Poczekamy, zobaczymy.

Czekajcie na dalsze meldunki.

 

Everan, tropiciel niewysłowionych tajemnic.

 

 

 

 

 

 

Autor: Everan

email: everan@wp.pl