KFIATKI Z SESJI

 

 

 

---

 

 
[Na cmentarzu]
MG: Widzisz, że w twoim kierunku zbliża się orszak pogrzebowy. Wszyscy są ubrani na czarno i śpiewają dziwne pieśni...
G: Omijam ich szerokim łukiem i udaję się w kierunku przeciwnym do nich. Nie chcę wiedzieć czyj to pogrzeb, bo jeszcze się okaże, że to mój.
MG: mmmrmrmrm [bliżej nieokreślone mamrotanie; wolę nie wiedzieć, co mówiła MG;)]

 

 

---

 

 
G: Gdzie ja tak właściwie teraz jestem?
MG: Na zachód widać pola, na wschód zagajnik, na południe jest wioska, z której przyszłaś, a na północy na wzgórzu widać ponury zamek. Jest dosyć stary i opuszczony, ale...
G: Dobra, wracam do wioski.

 

 

---

 

 
MG: Ściemnia się powoli. Cienie się wydłużają i robi się nieprzyjemnie. Coś szeleści w zaroślach.
G: Wdrapuję się na drzewo.
MG: Po co?
G: Żeby mnie nic nie zjadło.

 

 

---

 

 
MG (zachęcająco): Może zaśniesz?
G: O nie! Wtedy coś na pewno mnie zabije!

 

 

---

 

 
MG: Słyszysz, że coś zaczyna drapać w pień drzewa, na którym siedzisz.
G: HA! A niech sobie drapie ile chce! Ja jestem na górze, a to jest na dole!
MG: Nagle to coś zaczyna sie wdrapywać na twoje drzewo.
G: Zaczynam to okładać kijem, zeskakuję na ziemię i uciekam z wrzaskiem!

 

 

---

 

 
G: Głośno krzyczę i uciekam!
MG: Nagle się potykasz i uderzasz w coś. Podnosisz się powoli. Przed sobą widzisz kamienną studnię. Nagle zaczyna się z niej powoli wysuwać czyjaś dłoń... Coś wychodzi...
G: NIEEE!!! ŻADNYCH STUDNI!! [Uraz po the Ring;))]

 

 

---

 

 
MG: Widzisz w ciemnościach oczy. Nie patrzą na Ciebie, ale zbliżają się... Są coraz bliżej... I bliżej... Nagle na gałęzi obok ciebie siada sowa...
G: Tłukę ją kijem!

 

 

---

 

 
MG: Zaczyna się ściemniać. Wygląda na to, że będziesz musiała spędzić noc na bagnach.
G: O nie! Biegnę z całych sił, żeby się stąd wydostać przed nocą!
MG: Nie spałaś od dwóch dni, nie masz już siły żeby biec.
G: To się czołgam!

 

 

---

 

 
MG: Na lewo od ścieżki widać dziwne wgłębienie.
G: Przebiegam koło niego jak najszybciej i nawet nie patrzę w tę stronę!

 

 

---

 

 
MG: Wszędzie jest cicho, zero żywej duszy. Budynek, w którym wcześniej ukryli się mieszkańcy, opustoszał. Zza drzwi wystaje tylko jakaś sina ręka...
G: Wracam do poprzedniej wioski.

 

 

---

 

 
MG: Podczas odpoczynku podlatuje do ciebie sowa, którą widziałaś wcześniej. Siada ci na ramieniu i...
G: Walę ją pięścią między oczy i zaczynam okładać kijem!

 

 

---

 

 
MG: Przed sobą widzisz małą dziewczynkę. Ma na sobie białą sukienkę i czarne włosy spuszczone na twarz...
G: NIEEE!!! [Po raz kolejny the Ring daje o sobie znać;)]
MG: No dobra. Ma różową kieckę i blond włosy zaplecione w warkocz.
G: Żadnych dziewczynek! Omijam ją baaardzo szerokim łukiem!
MG: NIE! [W tym momencie tchórzliwy Gracz płci żeńskiej dostaje z łokcia w plery od MG:))]
G (z rezygnacją): Ehh.. Dobra... Niech ci będzie... Podchodzę do niej i pytam co słychać.

 

 

---

 

 
MG: Nagle w karczmie pojawia się dziewczynka. "Gdzie jest sowa?" pyta.
G (z satysfakcją): Natłukłam jej! I to nie raz!
MG: No to teraz masz przerąbane...

 

 

---

 

 
MG: Słuchaj, kim ty jesteś? Bo zapomniałam...
G: Półelfką.
MG: Aaaa... Niedorobionym elfem, tak?

 

 

---

 

 
G: Podchodzę poczytać ogłoszenia.
MG: Pierwsze: "W sąsiedniej wiosce grasuje wściekły gryf. Duża nagroda. Burmistrz.", drugie: "Zocha! Kocham Cię!", trzecie: "Poszukuję pomocy przy sprzątaniu chlewa i oporządzaniu świń. Dokładniejsze informacje w miejskim chlewie.", czwarte: "Atak wilkołaków!".
G: Idę do burmistrza.
MG: Em, ale pod pierwszym ogłoszeniem jest napisane, że to już nieaktualne.
G: A co z wilkołakami?
MG: Nic, żadnych konkretnych informacji.
G: To idę do tego chlewa!

 

 

---

 

 
G: Wychodzę na zewnątrz.
MG: Podbiega do ciebie jakiś mały, rozwydrzony dzieciak i krzyczy "Czarnuch! Śmierdzący czarnuch!" [G grała mroczną elfką:D]
G: Ja ci dam czarnucha! Rzucam w bachora kamieniem i pokazuję mu fakju!

 

 

---

 

 
G: Ile będzie za to?
MG: 80 denarów.
G: 60?
MG: 75.
G: 70.
MG: 80.
G: 75.
MG: 85.
G: AAAAA!! Dobra! Niech ci będzie! I nic więcej tutaj nie kupię!

 

 

---

 

 
[G dosiada się w lesie do ogniska, przy którym siedzi stary druid. Po pewnym czasie stary kładzie się spać.]
G: Przeszukuję mu tobołki.
MG: To, że on się położył, nie znaczy, że od razu zasnął.
G: Eee... Mówię głośno "Gdzie ten pierścionek? Musiał gdzieś tutaj upaść" i udaję, że go szukam.

 

 

---

 

 
MG: Przysiada się do ciebie wędrowiec i pyta, czy nie chciałabyś jechać z nim do stolicy. Droga jest niebezpieczna, a on potrzebuje towarzysza. Zapłaci ci za pomoc.
G: A jak on wygląda?
MG: Hmm.. Ma krótkie włosy...
G: Ueee. Takiego to nie chcę.
MG: Sorki, pomyliłam się. On wygląda jak Aragorn. [:DD]
G (z uśmiechem): Ruszamy o świcie!

 

 

---

 

 
MG: Jesteście zamknięte w jakiejś szopie. Macie jedynie nieduży sztylet i resztki sznura, którymi byłyście związane.
G2: Zaczynam wykopywać w podłodze tunel.
MG: Paznokciami drapiesz dębową podłogę??

 

 

---

 

 
MG: No, macie jakieś pomysły?
G1: Zaczniemy wydawać dziwne odgłosy i jak ktoś wejdzie sprawdzić, co się dzieje, to go zadźgamy sztyletem.
MG: A jak nie wejdzie?
G2: Ale na pewno zajrzy przez dziurkę od klucza. A jak będzie zaglądał to wbijemy mu sztylet w oko!

 

 

 

 

 

 

Autor: Falka & Karola

email: galadriel8@wp.pl