![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
KARTA MIESIĄCA
Swords to Plowshares -Tutaj nie było zbyt wielu wątpliwości... Wiecie, jaka jest najgorsza rzecz, jaka może spotkać kreaturę? Nie jest to spotkanie z rozjuszonym Leviathanem, ani pieszczoty z Phage, the Untouchable, ani nawet przyjęcie Disintigrate rzucanego przy Mana Flare na twarz... W dobie thresholdu lądowanie na cmentarzu to nic strasznego, a czarnych i białych stać nawet na bilet powrotny - np. wspaniałe Oversold Cementary i Sigil of the New Dawn. Najgorzej jest gdy wyrzucą Cię z gry... Tam można już tylko liczyć na to, że Twój kontroler ma jakiegoś Wisha, a jeśli nie, to będziesz musiał dłubiąc z nudów w nosie czekać na zakończenie rozgrywki, by można Cię było wtasować spowrotem do talii...
Mahamoti Djinn - wspominałem już jak bardzo cenię sobie karty typu Sleight of Mind, Magical Hack, czy Phantasmal Terrain? Hm... W praktyce okazują się całkiem przydatne i grzebanie w kartach, jakie umożliwiają sprawia dużo radości... Pytanie - dlaczego ich tu nie ma? Bo one nie zagwarantują Ci wygranej. Co innego nasz dżin. Dwa powody, by go mieć : po pierwsze - wyraz jaki widnieje w jego ramce, czyli "flying", po drugie ciało 5/6. To nie przelewki. W tym przypadku kawał "co by było, gdyby krowy miały skrzydła" nabiera całkiem nowego znaczenia... pomyślmy logicznie: taka masa latająca nad głowami stworków przeciwnika, bynajmniej nie po to by wesoło pogawędzić przy ciasteczkach i herbatce to stanowcze "musisz-mieć". Pan Mahamoti to zegar, który swym bezlitosnym tykaniem doprowadzi przeciwnika do rozpaczy.
Royal Assassin -nadal się sobie dziwie, że nie ma tu Pestilance... Inni prawdopodobnie chcieliby tu widzieć Will-o'-the-Wisp, na pewno też dostane bluzgi, że nie rozpisałem się o Bad Moon. Cóż, możliwości jest dużo, jednak ten maluch wygrywał dla mnie więcej razy niż pamiętam... dlaczego? Przypatrzmy się - 1/1 za trzy many... Z pozoru przegrana sprawa. Jednak jak się okazuje ten jeden chudzielec wystarczy, by trzymać 90% stworów na bezpieczny dystans od Ciebie. Przyczyna? Bardzo prosta - "tap:zabij". Oczywiście zdolność jest zbyt zabójcza by ją pozostawić bez żadnego "ale"... Nasz cel musi być stapowany. Poważne ograniczenie? Nie żartujcie... Stwór musi zostać tapnięty by zaatakować, hm? I macie swoją odpowiedź. Dla tych, którzy nadal nie kapują wyjaśnienie obrazowe - macie zabójcę, przeciwnik ma coś cztery razy większego - np. Drunkwood Boars. Gość deklaruje fazę ataku, tapuje swoje dziki, lecz zanim one zdążą zadać obrażenia, Wy uaktywniacie zdolność Assassina i zdejmujecie zielonego 4/4 bez żadnych uszkodzeń (kolejność faz w turze opisywał niedawno Zieziór). Boarsy idą do piachu, Wy uchodzicie bez uszczerbku na zdrowiu, a Wasz przeciwnik zdaje sobie sprawę z tego, że to nie było zbyt inteligentne... Oczywiście fizyczna podatność naszego pupilka to pierwszy naprawdę duży problem, ale w talii, gdzie pełno jest Animate Dead i Raise Dead to chyba nie był wielki problem, prawda?
Ball Lightning -najchętniej wsadziłbym tu Mana Flare, ponieważ siła tego enchantu w połączeniu z Shivan Dragonem i wszelkiej miary Disintegrateami to prawdziwa potęga... Jednak wtedy, mimo dobrych chęci, zostałbym uznany za heretyka, a Zieziór do końca życia na mój widok toczyłby pianę z ust, hehe... Cóż, sam muszę przyznać, że piorun kulisty jest potęgą sam w sobie i dla tego na niego padło. Trzy many, sześć dmg. Nie widzę powodu by się zbytnio rozpisywać. Ta karta zawsze oznacza poważne straty.
Dzięki temu zapewne doczekał się wiernego fana w postaci Blistering Firecata, który jest większy i wolniejszy, ale działa na tych samych, dobrych zasadach...
Whirling Dervish - 1/1 za dwa many to na pewno nie jest powód do przesadnej euforii... ale to bynajmniej nie koniec. Jest w Magicu jedna rzecz, która naprawdę mnie denerwuje, są to w gruncie rzeczy trzy słowa - "protection from black"... I o ile nienawidzę potrzeby użerania się z tym, to jednak muszę przyznać, że każda kreatura z ochroną na jakiś kolor jest całkiem dobra, mam nadzieję, że nie muszę tłumaczyć dlaczego... Całkiem dobra, ale nasz Dervish nie poprzestał na tym, ponieważ właśnie dzięki swej kolejnej zdolności wyróżnia się z tłumu innych "kart na kolor". Mówiąc szczerze, to gdyby nie to, że ten koleś z każdym uderzeniem staje się większy, to nie wyniósł bym go ponad innych kandydatów na to miejsce - np. zawsze mile wdziane Birds of Paradise, zabójcze Channel, czy też jeden z naprawdę nielicznych zielonych removeali - Desert Twister. Jednak żadna z wyżej wymienionych kart nie popsuła mi drogi do zwycięstwa tyle razy co omawiany właśnie Whirling Dervish i, wierzcie mi, kiedy kilka razy ten mały gość da Wam wycisk, to zaczyna się go szanować. W dzisiejszych czasach jego godnym odpowiednikiem może być tylko Phantom Centaur z Judgmentu. Nie mogę oczywiście odmówić sobie możliwości porównania tych dwóch. Obaj są utrapieniem dla mojego koloru, obaj mają wielki potencjał, obaj mogą stać się praktycznie niezniszczalni i budzą respekt wśród graczy nie grających czarno. Który jest lepszy? Na to jednoznacznej odpowiedzi nie znajdę... Za Dervishem zdecydowanie przemawia jego szybkość i zdolność do samoistnego narzucania na siebie counterów +1/+1, prze co może stać się kolosanly. Z drugiej strony Phantoma o wiele trudniej się pozbyć, a wystarczy rzucić na niego powiedzmy Serra's Embrace i mamy jednostkę odporną na obrażenia, atakującą i blokującą co turę, w dodatku z lataniem... Jeden i drugi będzie utrapieniem dla przeciwnika...
Nevinyrral's Disk -Z wyborem artefaktu był chyba największy problem,, bo choć jest i wiele i większość z nich jest dobra, to zwykle na specjalne okazje. Nie ma nic przesadnie uniwersalnego. W takim wypadku wybrałem krążek.. bo czasem, niestety, ale zdarza się, że mamy kiepskie rozdanie, lub przeciwnik ma wyjątkowo dobre i jesteśmy na przegranej pozycji. By przywrócić rozgrywce równowagę ten właśnie gadżecik okazywał się bardziej niż przydatny. Czy to przeciwnik miał o wiele więcej stworków, czy też jednego wielkiego, lub może jakieś enchanty, które utrudniały życie, lub adekwatne artefakty... Mogły to być nawet stwory z enchantami wspomagane artefaktem... kiedy wchodził Dysk Nevinyrrala nie miało to znaczenia. I to jest piękne... Mishra's Factory -jeden z poręczniejszych lądów, jakie pamięta Magic. Daje manę, może być atakującym 2/2, lub blokującym 3/3. A im ich więcej, tym zabawa lepsza...
Autor: DuskRaven email: DuskRune@wp.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |