DZIENNIK NEKROMANTY

 

 


Sobota.
Wiem, że to dziwne, że przyszły nekromanta pisze dziennik, no ale cóż, stało się. Jestem Stefan, mieszkam w okropnej dziurze. Ta wioska nazywa się Nogre.
 
Niedziela.
Rano matka kazała mi iść do kościoła. Poszedłem tam, ale po kilku sekundach uciekłem tylnymi drzwiami. Udałem się na stary cmentarz. To moje ulubione miejsce, bo mogę tam rozmyślać w spokoju.
Postanowiłem zmienić sobie imię na "Sein" i kazałem rodzinie tak na siebie mówic, trochę dziwnie na mnie popatrzyli jak im to powiedziałem. No ale jak szanujący się nekromanta może mieć na imię Stefan??
 
Poniedziałek.
Rano poszedłem na cmentarz i przeszukałem kilka grobów. W jednym z nich znalazłem sztuczną szczękę jakiegoś rolnika (tylko to po nim zostało), a w drugim nic nie było tylko same kości. Jak znudziło mi się przeszukiwanie grobów, poszedłem do lasu za cmentarzem. Mieszka tam stara baba, ludzie mowią, że to wiedźma. W swojej chacie ma dużo książek. Ukradnę jakąś, może znajdę coś dla nekromantów. W końcu od czegos muszę zacząć.
 
Wtorek.
Ukradłem jej książkę, ale w domu tej wiedźmy poszarpał mi spodnie jej pies. Jak nekromanta może chodzić w podartych spodniach?! Muszę kupić sobie nowe, ale nie wiem za co, bo wszystkie oszczędności wydałem na ten dziennik. Jutro poszukam jakiejś roboty, może zarobię chociaż trochę pieniedzy.
 
Środa.
Okazało się, że ukradłem książkę kucharską!!! Będę musiał później wybrać się po jakąś inną. Znalazłem pracę - muszę posadzić jakieś zielsko i pozrywać jabłka (proste jak nic i będę miał za to pieniądze).
Wrrr... dostałem za to tylko 5 miedziaków! Skanadal! A tak się namęczyłem!!! No, ale nic, poszukam może jutro jakiejś innej pracy.
 
Czwartek.
Zaraz wybiorę się do wiedźmy i ukradnę inną książkę (mam nadzieję, że ten kundel mi nic nie zrobi, w końcu już mnie zna).
Ukradłem tomisko pt. "Jak przywołac boga Seta". Jakiś szajs!!! Poszukam wieczorem czegoś innego.
Znalazlem książkę pt. "Ożywianie zmarłych itp." Nareszcie!!! Wniosek: ona naprawdę jest wiedźmą! Bo niby po co by jej były takie książki??
 
Piątek.
Wczoraj krowa mojego sąsiada zdechła i się cieszę, bo będę miał co ożywiac! Byłem dzisiaj oznakować miejsce, w którym zakopali trupa.
 
Sobota.
Wyczytałem w książce, że muszę na pustym polu ułożyć z gałęzi koło, zapalić w kole dziesięć świeczek, wsadzić krowę do tego koła i powiedzieć te słowa: "w imię wszechmogącego koła, świecącego Słońca, spalonego mięsa, wstań z grobu!" Jutro to zrobię, już nie mogę się doczekać!
 
Niedziela.
Zamiast do kościoła poszedłem na puste pole do sąsiada. Zrobiłem koło z patyków, zapaliłem wyniesione z domu świeczki, wtaszczyłem do koła krowę (będę nią śmierdział z tydzień!) i powiedziałem co trzeba. Niechcący się potknąłem o kamień i przewróciłem świeczki. Najpierw zaczęło palić się siano, a potem ścierwo krowy. Próbowałem to jakoś zagasić, ale bez skutku. Najpierw spaliło się całe pole, potem ogień przeszedł na dom mojego sąsiada, a potem na inne domy i spaliło się pół wioski. Ups... Odechciało mi się być nekromantą. Może kiedyś jeszcze nim zostanę, a narazie muszę się ukrywać...

 

 

 

 

 

Autor: Karola

email: galadriel8@wp.pl