Z PAMIĘTNIKA ZNALEZIONEGO NA WYPRZEDAŻY

 

  Wielki ciemny kształt wleciał przez okno ponurego zamczyska. Miejsce wyglądało, jakby nigdy nie sprzątano, a jedynymi mieszkańcami były szczury i pająki. Ciemny kształt rozmazał się i przekształcił w humanoida. Wysokiego ciemnowłosego mężczyznę w stroju a'la matrix. Kolejna noc prawie dobiegła końca. Mężczyzna klapnął zmęczony na fotel i włączył TV. Z lodówki wyciągnął blood-cola. Zatapiając pięciocentymetrowe kły w puszcze zaczął jak zwykle użalać się nad losem.
Ale ja mam skopane życie, pomyślał, coraz trudniej o kasę, ludzie kupują amulety, a cholerni wiedźmini nie dają żyć. Kiedyś czasy były piękne. Ludziska się bali i wiali na twój widok. Oddawali majątki za litość. Chodził się z kumplami na pacyfikacje wiosek i śmiało się do rozpuku. Było się kimś! I jak dzisiaj taki biedny wyższy wampir może (nie)żyć? Masowe polowania z widłami i pochodniami, mag próbujący przerobić cię na płyn i skończone erotomanki ganiające cię po zamku. I tak mam lepiej niż inni. Ja nie dam się zabić. Jestem potężny, znam czary bojowe, przyzywam demony i…
Rozległo się donośne pukanie do zapajęczynowanych drzwi.
- Wejść - krzyknął wampir.
Do zaciemnianego pokoju wpadł na czworaka szkielet z czaszką przypominającą hienę. Ghoul.
- Czego Timmi? - spytał władca ciemności
- Panie mój - zaślinił się ghoul - jakiś wiedźmak czeka przed zamkiem. Chce ratować świat przed złem!
- Znowu - westchnął - to już trzeci w tym roku.

 

  Pan zamku westchnął ponownie, dopił blood-coolę i wstał z wysiłkiem. "Co mi tam" pomyślał schodząc po schodach "rozerwę się, no i może jego". Wyszedł z zaciemnionego zamku. Nastawał świt. Wiedział, że ma tylko godzinę. To co zobaczył, zdziwiło go do reszty. Przed zamkiem stała dziewczynka, może 15 letnia. Była w szarym płaszczu, w dłoni trzymała miecz, a na szyi miała medalion ptaka. Jaskółki. Umarlak wytrzeszczył oczu. Prychnął i zachichotał. Nagle wybuchł długim histerycznym śmiechem tarzając się na ziemi.
- Dlaczego się śmiejesz? - spytała wiedźminka.
- Bo… ty… jesteś… dziewczyna… błahahahha - wampir turlał się ze śmiechu.
- I co z tego? - spytała.
Wampir powstrzymał śmiech. Wstał wielki, poważny. Emanowała od niego potężna moc. Wygłosił monolog, jaki zwykł wygłaszać do osób, które ma zamiar zabić.
- Ośmielasz się stawać przeciw mnie? Jestem złem wcielonym! Przedstawicielem prastarej rasy. Jestem od ciebie większy i silniejszy. Mam szpony, którymi wyrwę ci serce. Mam aurę wysysającą siły z istot śmiertelnych. Mogę wezwać nietoperze, które rozerwą cię na strzępy. Mogę wezwać samego Infer…. Dlaczego się uśmiechasz?
- Bo mam dla ciebie niespodziankę - odparła wiedźminka…

 

 

 

 

 

Autor: Mal'Ganish

email: malganish@orionpc.com.pl