![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
KARTA MIESIĄCA>
Nomad Mythmaker - Czemu akurat on? Bo jest ciekawy... Oczywiście mógłby tu być Silver Seraph, o którym niewątpliwie także powiedzieć można, że ciekawością poraża, ale nie o tego typu wyjątkowość nam teraz chodzi. Omawiany właśnie stary "mitoman" jest właściwie o wiele słabszy od serafina (który notabene daje +2/+2 dla reszty Twych kreatur przy thresholdzie), jednak jego zdolność daje nam o wiele bardziej kreatywne możliwości wygranej. Bo różnica w satysfakcji, jeśli chodzi o zasypanie przeciwnika hordą stworów "ileśtam"/"jeszcze więcej", a np. pokonaniem go jego własnym orężem istnieje, nieprawdaż? Cóż, pewien jestem, że zdania są podzielone, ale dla tych, których odpowiedz choćby nawiązuje trochę w stronę "tak" są właśnie karty typu naszego nomadziego bajarza. Dobrze więc, skoncentrujmy się już całkowicie nad naszym małym zuchem. 2/2 za trzy many, gdzie tylko jedna to biała, to samo w sobie układ... powiedzmy nie krzywdzący, bo za tyle samo many można mieć krita np. 4/3 (Viashino Outrider). Ale nasz Homer w magicowskim wydaniu ma miłą zdolność wracania kart "enchant creature" z cmentarza do gry, w dodatku nie tylko Twoich... I co w tym specjalnego? Odpowiedź oczywista... Dużo graczy używa enchant kritów by odpowiednio wzmocnić swoich ulubieńców. A my możemy je bezczelnie wykraść i wykorzystać do celów własnych... Taki np. Serra's Embrace zawsze by się przydał... Albo wiele innych, lepszych. Dzięki Mythmakerowi możesz je mieć, nie mając ich wcale (oto dopiero paradoks...) i na dodatek nie opłacasz ich kosztu. Jedynym problemem jest - jak umieścić wrogi enchant w cmentarzu? Zadanie, na pierwszy rzut oka, trudne. Ale, jeśli od czego są te wszystkie Disenchanty i karty typu Ray of Revelation? w dodatku inne kolory też mogą pomóc... Albo Unsummon, albo zniszczyć zaczarowanego stwora przez Dark Banishing , użyć direct damage w stylu Flame Burst, lub po prostu Tranquility... Że o nowoprzybyłym, białym Dawning Purist już nie wspomnę, bo wtedy problem w ogóle znika. Więc kończąc już powiem tylko, że jeśli nastawiasz się na enchantowanie kreatur (swoich), lub wiesz, że przeciwnik gra w taki właśnie sposób, albo chcesz znaleźć jakąś alternatywę dla nużących powoli pojedynków "kto wystawi więcej silniejszych stworów" i pokombinować odrobinę, to Nomad Mythmaker czeka... Scalpelexis - Ta bestia jest piękna. A wiecie dlaczego? Bo nie ma nic piękniejszego niż pozbawione nadziei oczy przeciwnika. A, że czarny i niebieski najlepiej sprawdzają się w tego typu zadaniach (moim zdaniem oczywiście), więc tym bardziej z otwartymi ramionami przywitajmy przyszłe zmartwienie naszych przeciwników. Cóż rzec o Scalelexisie? Cóż, jego umiejętności mówią same za siebie, więc może przejdźmy dalej - jest z pewnością nietani, ale lata, poza tym posiada całkiem satysfakcjonującą wytrzymałość, więc może służyć jako blokujący, ale to raczej mija się z jego powołaniem. Obdzierając bibliotekę przeciwnika z kolejnych kart (co zresztą nasza bestia robi z morderczą wręcz skutecznością) musimy jednocześnie pamiętać o niemiłych dla nas flashbackach i nieuniknionym thresholdzie u przeciwnika. A jeśli ma w rękawie takie niespodzianki jak Morality Shift, Yawgmoth's Agenda, Decaying Soil, ten czarny pan omawiany pod spodem, czy nawet Balthor the Defiled to jest źle (oczywiście to najbardziej krytyczne przypadki). Dlatego warto ubezpieczać się kartami w pokroju Morningtide, czy choćby Rat's Feast. Robiąc naszemu żywemu skalpelowi dobre plecy (do repertuaru zaklęć warto dodać np. Sleeper's Robe, lub inne czary dające zdolność "fear") i pomyśleć o ewentualnej współpracy z Guiltfeederem, by skombinować sobie bardzo silne zagranie... Reszte dopiszcie sami. Sutured Ghoul - W tym momencie mały uśmiech... Myślał ktoś, że Leviathan to szczyt statystyk? Albo, że Hypnox jest wielki? Prawda, oba stwory są duże, nawet bardzo, ale przy tym truposzu perspektywa się zmienia. Jednak by maksymalnie go wykorzystać należy się niemało napracować, jeszcze więcej napocić, bo zagranie jest ryzykowne. Oczywiście od razu widać, że ten pan jest przeznaczony do czarnych talii z akcentem na graveyard. Tak, to dobry kumpel Psychatoga, tyle, że, ośmiele się stwierdzić, o wiele potężniejszy. Zagrywający taką talią nie będą cierpieć, gdy Ty wyżej wymienioną bestyjką będziesz zapełniał ich cmentarz, wręcz przeciwnie, z uśmiechem Ci pomogą, aby potem zrobić coś, co diametralnie odwróci szale. Coś pięknego... Ale o tego typu zagraniach rozpiszemy się później, teraz tylko pare słów... Otóż jest to zagrywka bardzo ryzykowna, ale też bardzo potężna. Musisz oczywiście upewnić się (np. przy pomocy discardu), że przeciwnik Cię niczym nie skontruje, a wtedy, pod koniec rozgrywki, lub w środku dzięki pomocy niektórych kart, dajesz wspaniały popis wystawiając Ghula 40/40. Myślicie, że to żart? Owszem, potem można się śmiać. Karty pomocne przy tego typu operacjach to Buried Alive i Entomb. Przydadzą się Mortivore i Ravenant by utrzymać się przy życiu, ewentualnie Gravedigger, by zyskać na czasie. Jeśli by źle poszło, to można odzyskać wpakowane do cmentarza karty dzięki np. Morality Shift, Malevolent Awakening i bardzo potężnym Oversold Cementary. Wspaniale sprawdza się to w połączeniu z niebieskim, gdzie mamy Cephalid Vandala, dość desperackie, ale zawsze piekielnie pomocne Traumatize (nie musimy przecież używać go na sobie...) i oczywiście Counterspelle, które uratują nas przed utrapieniem dla eksploatujących swe cmentarze graczy Morningtide... Firecat Blitz - kociaki są nieocenioną pomocą gdy już nadgryzło się przeciwnika, ale nie można przełamać jego obrony... Karta nastawiona na późniejsze etapy rozgrywki, ale jeśli tylko wytrwamy i odpowiednio uszkodzimy przeciwnika, to sam rajd firecatow może go zgładzić. Zwłaszcza, że karta ma flashback, fakt, drogi, ale można go wykorzystać jeszcze w tej samej turze, jeśli tylko zostawimy sobie trochę many. Wtedy już koszt nie jest drogi, a nasze pochłaniające wiele ofiar zagranie staje się coraz groźniejsze... Jeśli tylko mamy troche many na czar w stylu Chaos (Chaos\Order) to można zakończyć nim rozgrywkę. Cóż, z pewnością jest to karta, którą warto mieć w swojej bibliotece, bo przydaje się zarówno w goblin-deckach, oraz jako dodatek do solidnego oblężniczego ognia w stylu Ghitu Fire i Lava Axe. Można też oczyścić drogę naszym podopiecznym małym Inferno, które w większości przypadków zamiata cały stół, a w następnej turze zaszaleć przy pomocy Firecat Blitz. Polecam. Phantom Nantuko - Phantomy to piękna sprawa. Przynajmniej dopóki są po Twojej stronie. Doliczając fakt, że jeśli użyjemy jakiegoś trwałego dopalacza w stylu +x/+x, to stają się odporne na obrażenia... Z całego motłochu phantomów, oprócz godnych wymienienia Phantom Folk i Phantom Centaura wybija się poza pospólstwo Phantom Nantuko, by jakoś nadrobić przewagę, jaką czarny zyskał podczas Tormentu. Czy to się udało, czy nie - tą kwestię pozostawiam bez odpowiedzi, bo niestety nie stać mnie w sprawach tyczących się czarnego koloru na bezstronność... Faktem jest jednak to, że Nantuko rządzi. Wchodzi do gry niepozorny, 2/2, ale co turę rośnie w siłę. W tym wypadku przeciwnik wie, że czas działa na jego niekorzyść, więc warto zainwestować w silną obronę, by powstrzymać jego natarcia. Kiedy już uznajemy, że nasz pupil jest gotowy, by niszczyć, wtedy przeprowadzamy serię brutalnych ataków, które winny skończyć się klęską konkurenta. Oczywiście naszej wciąż ładującej się bateryjce przyda się trample. Dla pewności, że nasz wysiłek nie zostanie zniwelowany dobrze byłoby rzucić na phantoma np. Flotaing Shield, lub np. mieć przy sobie Obsydian Acolyte, bo, nie chwaląc się oczywiście, tylko czarny może bezproblemowo pozbyć się 99% phantomów. A dostać Unsummona też raczej nie chcieli byśmy, bo to powoduje utratę wszystkich skrupulatnie zbieranych tokenów, więc Flotaing Shield wydaje się być lepszym rozwiązaniem. Zastanawiam się, do jakiej rekordowej liczby x/x doszli gracze...? Mirari's Wake - Nie mógłbym sobie nie wybaczyć, gdybym nie wymienił teraz tej karty. Jest po prostu WSPANIAŁA. Swoiste połączenie dwóch potężnych enchantmentów - Mana Flare (ale Ty masz wyłączność na manę - prima) i Glorious Anthem. Dwa razy więcej many równa się dwa razy więcej życia przy Stream of Life, piękne współgranie przy talii Big-Fast, oraz ogólnie więcej swobody. Należy pamiętać o jedynym wielkim minusie tej karty - mana burn przy nieparzystym koszcie, wiec warto mieć na stole kilka Llanowar Elfów, ewentualnie Werebeary. A +1/+1 dla wszystkich "Twoich" jest doskonałym prezentem dla phantomów wszelkiej maści. A wszystko za pięć many! Zwrócę tylko uwagę na Ivy Elemental, który może w takim duecie bić rekordy... Phantom Nishoba - Tutaj zapewne Zieziór by mi nie wybaczył, gdybym nie wymienił Nishoby... heh. Skoro nie ma żadnego artefaktu, to w drodze wyjątku macie dwa multi. No cóż, Nishoba jest drogi, ale ma siedem żywotów z ewentualną możliwością niezniszczalności. Niszczy przeciwnika, leczy Ciebie... Po prostu uniwersalny środek na szczęście. Oczywiście nie musze mówić, że wszystkie dopalacze powinny być wykorzystane właśnie na niego, prawda? Miłego dołowania przeciwników. Nantuko Monastery - No cóż, w Judgmencie lądów niedużo, jednak wszystkie są pożyteczne. A ten właściwie najskuteczniejszy. Oprócz standardowego - "daj manę" może się przekształcić w 4/4 stworka za gw... A to oznacza całkiem pokaźnych rozmiarów krita na zawołanie i ewentualne 4 dmg w Twojej trzeciej turze, jeśli przeciwnik nie ma obrony (a jeśli nie gra weenie, to raczej mieć nie będzie), a te 4 pkt. w dalszej części rozgrywki to może być wielki orzech do zgryzienia...
Autor: DuskRaven email: DuskRune@wp.pl
|
||||
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |