POTĘGA FILMOWEGO "WŁADCY PIERŚCIENI"

Tekst pisany na podstawie "Drużyny Pierścienia" w wersji rozszerzonej DVD

 

Wybitność ostatniego filmowego dzieła Petera Jacksona jest, bez wątpienia, niepodważalna. Stwierdzi to każdy, kto zna prawdziwą wartość pierwszej prawdziwej superprodukcji w filmie Fantasy. Chodzi oczywiście o Władcę Pierścieni: Drużynę Pierścienia, której kontynuację mamy już w kinach od jakiegoś czasu. Jest to dzieło godne najwyższego szacunku i opiewania przez lata. Uznałem je od razu za najlepszy obraz, jaki kiedykolwiek widziałem. I z kolejnymi częściami, po Drużynie Pierścienia, będzie tak samo. Jestem o tym przekonany.

 

Nie wiem, naprawdę, jak się historia miała z wpadnięciem reżysera na tak genialny pomysł, by zekranizować powieść "Władca Pierścieni". Z pewnością już wiele osób przed Jacksonem chciało nakręcić Tolkiena, ale tylko on prawdziwie doszedł do tego i osiągnął zamierzony cel. Nie ulega wątpliwości, że całej ekipie pracującej nad filmem, powiódł się ów projekt, być może nawet bardziej, niż wszyscy się spodziewali. Ale dopiero na dodatkach z płyty DVD przekonałem się, że wcale nie było im łatwo... Cóż - można to poznać po jakości filmu. Przez cały rok zastanawiałem się nad różnymi perfekcyjnymi scenami we Władcy, zadając ciągle to samo pytanie: "Jak oni to zrobili, że wygląda tak dobrze?". Tam, gdzie procesu produkcji wyraźnie nie pokazano, nadal pytanie to mnie nurtuje. To o czymś świadczy, prawda?

 

Zaczęło się od scenariusza i analizowania książki, linijka po linijce, przez siedem, a nawet więcej lat (P. J. czytywał Władcę nawet na planie, tuż przed rozpoczęciem kręcenia poszczególnych scen!). Panie Fran Walsh i Filippa Boyens pomogły reżyserowi napisać scenariusz do filmu.

 

Peter Jackson miał w ekipie bardzo wielu pomocników ze środowiska filmowego Nowej Zelandii i z całej Europy, a także Stanów. Przy pracach nad projektami miejsc i postaci, a także elementów planu, pomagali nawet Alan Lee i John Howe - ludzie znani na całym świecie i uznawani powszechnie za najlepszych ilustratorów książek Tolkiena.

 

Przygotowania trwały bardzo długo. Siedem lat pisano scenariusz. Cztery lata przygotowywano rekwizyty do filmu. Półtora roku trwały zdjęcia do wszystkich trzech części. Oczywiście w międzyczasie odbywały się wszelakie doróbki. Dokręcano na przykład niedawno materiał z Frodem i Samem w Mordorze, do specjalnej edycji Dwóch Wież. Dodatkowo, opracowana została powalająca muzyka, za którą Howard Shore został nominowany do Grammy (chodzi jeszcze o Drużynę Pierścienia. Nominacje za Dwie Wieże dopiero, zapewne, nastąpią). Przez cały rok przygotowywano Hobbiton - miejsce, gdzie Bilbo Baggins ma swoją małą norkę. Ale jak brzmią te daty przy rzeczywistym ogromie pracy, jaki włożono w przygotowanie filmu? Mizernie, ponieważ praca była, zaiste, ogromna.

 

- Peter Jackson, reżyser filmowego "Władcy Pierścieni"

 

Każdy szczegół ubioru, wyposażenia, broni, każdy rekwizyt i przedmiot domowego użytku - dzbanek, fajka... wszystko, jeśli wierzyć twórcom filmu, zostało oddzielnie przygotowane dla potrzeb obrazu. Niczego nie wzięto z półki sklepowej. Niczego nie kupiono. Wszystko musiało być i wyglądać jak rzeczywisty szczegół przedstawianego Śródziemia. Dlatego wykuwanie każdej zbroi pociągało za sobą zabiegi służące oddaniu jej rzeczywistego wyglądu (w związku z tym techniki kucia były takie same jak używane wieki temu), a projektowanie wiązało się z setkami prób i niemal równej liczbie odrzuceń pewnych założeń i planów. Każda postać była rysowana, ubierana, przekształcana i modelowana setki razy - od tych tworzonych z ludzi (aktorów), po komputerowe animacje. Teraz, kiedy myślę o tym, ile szczegółów wymyślono dla każdej rasy i rodzaju stworzeń żyjących w Śródziemiu, i ile zaplanowano kultur właściwych tamtemu miejscu i czasowi, zdaję sobie sprawę, że ten film Fantasy powstał z zupełnie różnym założeniem niż wszystkie poprzednie produkcje gatunku. Był robiony z pasją, przez ludzi o dużej wiedzy i zaradności, a przede wszystkim, o olbrzymim samozaparciu i chęci dążenia do wyznaczonego celu. Nigdzie nie ma kiczu i skrótów w stronę uproszczeń. Wszystko jest oddane z pieczołowitością i kunsztem. I za to się chwali praca ekipie, ponieważ dołożyła ona wszelkich starań, byśmy w kinie cały czas pozostawali w więzi z bohaterami Drużyny Pierścienia.

 

Nic nie było jednak łatwe. Wszystko wymagało rozlicznych konsultacji i prób, od makiet po największe plany. Potrzeba było specjalnego przygotowania, materiałów, zdolnych osób do pracy, zmyślnych maszyn i dobrego pomysłu na najważniejszy temat - jak rozłożyć całą pracę, aby mogła ona odbywać się szybko i należycie sprawnie.
Okazuje się, że nie we wszystkich scenach mógł uczestniczyć sam reżyser. Ze scenariuszem w ręku i wytłuszczonymi uwagami, jego najbliżsi współpracownicy (zastępcy dyrektora), oglądani przez Petera Jacksona dzięki cyfrowej kamerze, czynili część pracy za niego, choć stale byli obserwowani. Dzięki temu zaoszczędzono czasu i kosztów, i uczyniono wiele scen równolegle. To musiał być trudny zabieg... ujarzmienie całego tego chaosu i zapału, zmagazynowanego w ambitnych i pracowitych, młodych ludziach, mających ogromny potencjał i możliwości. Jak powiedziała Ngila Jackson, projektantka kostiumów do filmu: "Każdego dnia, podczas pracy, musiałam przyswoić sobie ogromną ilość informacji, aby móc pracować sprawnie i dotrzymywać terminów".
"Te wszystkie sztuczki, efekty i zabiegi ma się gdzieś w sobie, ponieważ każdy aktor uczy się rozwiązań wizualnych, jakie wykorzystuje się dla filmu, w którym gra. Ale istnieje taki moment, kiedy trzeba przypomnieć sobie je wszystkie naraz i, jednocześnie, nie zapomnieć treści całej historii oraz tego, kogo się, tak naprawdę, gra."
To słowa Seana Astina, filmowego Sama Gamgee. Oddają w pełni to, do czego zobowiązany był aktor w pracy nad filmem "Lord of the Rings".

 

Sam reżyser wydaje się być stale pochłonięty promocją i szaleństwem związanym z kolejnymi premierami swoich nowych filmów. Ale już niedługo ta przygoda się skończy. Pozostaje tylko pytanie: Na co będziemy czekać, kiedy minie ostatni seans Powrotu Króla? Wielu ludzi przywiązało się już do dzieł Jacksona i swoje życie uzależnia niejako od oczekiwania co roku na premierę kolejnej części Władcy Pierścieni. Rekordy kasowe na całym świecie informują o ogromnym zainteresowaniu tym tematem i jego wielką atrakcyjnością dla publiki w różnym wieku. Oznacza to, że Jackson osiągnął olbrzymi sukces i zrobił coś, czego nikt inny z pewnością by nie dokonał. Przeniósł wizję Śródziemia zachowaną w sercu przez siebie i całą rzeszę pracujących z nim ludzi, na ekran kinowy, nie tracąc przy tym ducha powieści, i ani na moment nie pozostawiając wątpliwości, że to, co oglądamy, jest, w istocie, dawnym i zapomnianym już, ale istniejącym ongi Śródziemiem.

 

Oby ta przygoda nie miała szybko końca. Jako że, gdy piszę te słowa, jest dopiero 10 styczeń, z niecierpliwością czekam na premierę Dwóch Wież w Polsce. Jestem pewien, że się nie zawiodę, bo wiem już, czego mogę się spodziewać po Peterze Jacksonie i jego ekipie. To wrażenie z pierwszego seansu i pewnie jeszcze z 11 kolejnych, pozostanie u mnie do końca życia, jako obraz najwspanialszej wędrówki, zdarzającej mi się drugi raz.
Pierwszy raz był, kiedy czytałem książkę...


Dawid "Jarlaxle" Widzyk

 

P.S.- Polecam www.lordoftherings.net

 

 

Autor: Jarlaxle

email: bregan@poczta.valkiria.net