TOM BOMBADIL

 

(Tak się akurat złożyło, że dwie textwritterki na temat tekstu do numeru marcowego obrały sobie właśnie postać Toma Bombadila. Choć pierwotnie chciałem zamieścić arty w miesięcznym odstępie od siebie, po namyśle jednak stwierdziłem, iż o wiele ciekawiej będzie oddać Ci, Czytelniku, dwie niezależne wizje dwóch fanek Tolkiena - dop. Equinoxe).



 

Jeśli ktoś potrafi, niech zaśpiewa:

Hej dol merry dol...dziń-dzi-liń-dziń-dillo!
Ding i dong, hop w snop - wierzbo wydziwillo!
Tom Bom, zuch ten Tom, Tomek Bombadillo!

 

Powyższa piosenka raczej nie należy do sensownych, aczkolwiek zawarty w niej jest niesamowity ładunek szczęścia i pogody ducha. Każdy, kto czytał " Władcę Pierścieni", natknął się na bardzo dziwnego, wręcz szalonego człowieka, jakim był Tom Bombadill, i na pewno każdy z nas ma inne odczucia co do niego samego. Ja osobiście należę do grona czytelników, którzy bardzo sobie cenią tę postać, gdyż...no właśnie, czym on sobie zaskarbił moją sympatię i na pewno wielu innych ludzi?

 

Tolkien opisuje go jako wesołego, rumianego człowieczka, który posiadał kasztanową brodę i iskrzące się niebieskie oczy. Uwielbiał nosić pognieciony, stary kapelusz z zatkniętym błękitnym piórkiem i ogromne żółte buty. Opis stylu, w jakim Tom przemierza lasy, jest bardzo sugestywny : "...gnał przez trawy i trzciny jak krowa do wodopoju...". Nie twierdzę, że Tom dawał mleko :) (bym coś dopisał, ale wyszedłbym na zboczeńca podobnego tym, którzy napisali "Nudę Pierścienia" :P - dop. Equi)(<-- cieszę się, że się powstrzymał ;P-dop. Sol) uważam jednak iż był zdumiewającym indywidualistą i jednym z najdziwniejszych mieszkańców żyjących na obszarze Śródziemia.

Wiemy jednak, że wygląd zewnętrzny i sposób poruszania się to nie wszystko... co zatem miał tak dziwnie odmiennego, czego nikt inny nie posiadał...?

 

Oj, miał te swoje kilkaset lat, a ile dokładnie, tego nikt nie może oszacować. Mówiono o nim "najstarszy i niemający ojca". Na kilka wieków przed Naradą u Elronda kojarzono go jako najstarszego wśród starców. Nie wiem jak wy, ale ja nie podejmę się oszacowania rzeczywistego wieku Toma Bombadila, bo po prostu jest to awykonalne ; ) On od zawsze hasał niczym krowa po krainach Śródziemia. Z tą jego " wiecznością" wiąże się kolejna inność, mianowicie miał moc nad pierścieniem, chociaż bardziej poprawnym stwierdzeniem było by zdanie, że pierścień nie miał władzy nad nim... dlaczego tak wielu ludzi, elfów, czarodziejów i innych stworzeń uległo potężnej mocy pierścienia, a Tom, gdy założył go na palec, wybuchnął śmiechem?

 

Na ten fakt składało się wiele czynników. Nad Bombadilem nie dało się zapanować, on "sam jest sobie panem" jak to Gandalf powiedział, nawet potężna moc pierścienia nie posiadała tyle siły, by przeciągnąć Toma na złą stronę. Bombadil był najstarszą istotą zamieszkującą Śródziemie, więc miał świadomość swojej wyższości nad pierścieniem i mógł śmiać się z jego pozornej doskonałości.

 

Czytając jedną z wielu biografii Tolkiena natknęłam się na pewien fragment, który sugerował, iż Tom Bombadil był pierwotnie drewnianą lalką córki Tolkiena, Priscili i to właśnie dzięki jej żądaniom Tom został włączony w historię Śródziemia. Dziwne, nie? Tolkien, cudowny człowiek, zdolny lingwista, wspaniały mitotwórca, do kreowania postaci posłużył się zwykłą lalką, która była bez przeszłości mitologicznej. Ale czy na pewno? Może nie miała korzeni mitu, ale miała przeszłość....

 

Czytając fragmenty "Władcy...", w których pojawia się Bombadil, odnoszę wrażenie, iż jego istnienie, jego kolorowy charakter kontrastuje z ciemnościami Mordoru. Hobbici spotykają go na samym początku swojej podróży, nie są jeszcze w pełni świadomi, przez ile mroku będzie wiodła ich droga. Lalki zazwyczaj kojarzą się z dzieciństwem, z bezpieczeństwem, kolorowymi latami, które w miarę upływu lat zanikają, zostają pochłonięte, odesłane w niepamięć przez mrok dorosłego życia. Jednak kontakt, nawet wspomnienie jakiejkolwiek rzeczy z dzieciństwa, napełnia nasze serca dawnymi uczuciami beztroski i szczęścia, wyłaniamy się z ciemności i jesteśmy pełni energii. Wydaje mi się, że Tomowi powierzono właśnie takie zadanie; bycie iskierką wśród ciemności.

 

Czy Frodo kiedykolwiek wspomniał Toma, będąc u kresu swoich sił...? Chyba nie, ale wydaje mi się, że każdy czytając WP, wędrował razem z Drużyną...każdy pogrążał się w mroku Mordoru, więc Tom Bombadil był i jest dla nas gwiazdeczką, nadzieją, wspomnieniem ogrzewającym nasze strudzone serca.

 

Ja właśnie za to cenie Toma, za jego posługę pozytywnego wariata, dla którego warto poświęcić życie, warto walczyć ze złem. A tak na marginesie...niech męska część czytelników odpowie mi tak szczerze: czy nie chcielibyście żyć pod jednym dachem ze Złotą Jagodą? (ha! Ujmę to tak: z tą z mojej wyobraźni owszem, ale wizje niektórych rysowników mnie wybitnie rozczarowywały; jedna z najśliczniejszych Złotych Jagód, jakie widziałem, znajdowała się w podręczniku do MERP-a, autorstwa, o ile mnie pamięć nie myli, Teda Naismitha, ale proszę mnie nie karcić, jeżeli herezję gadam, bo podręcznik ów ostatni raz na oczy widziałem laaata temu... ;) - dop. Equi).

 

 

 

Autor: Luinil

email: luinil_9@wp.pl