Planescape: Torment PL W numerze sierpniowym CD-Action, była recenzja długo oczekiwanej gry Diablo 2. Dam sobie rękę uciąć, że większość czytelników, czytało recenzję owego produktu. Recenzent we wstępie pisał, że tekst prawie ukończony, zniknął z dysku twardego, na wskutek kilkuletniego brzdącala. Wyobraźcie sobie - wstaję pewnego dnia z łóżka i zasiadam przed koputerem, by napisać (!) TYLKO podsumowanie. Załączam machinę, po czym myślę, jakby to ułożyć... Już po przetestowaniu pamięci RAM, mój komputer 'powiesił się' i czekał na moją reakcję. Sprawdziwszy czy dyski nie są do kitu, zresetowałem komputer. Załączam - to samo - raz jeszcze i znów. Zdenerwowany, poszedłem na komputer mojego ojca z twardzielem. Okazało się, że na moim dysku - na którym jest niedokończona recenzja (i nie tylko) - jest taki program... Nie wiem czemu, ale każdy na to mówi wirus! Cholera była taka zawzięta, że omało zainfekowała by także inne komputery. Zabrałem się do usuwania tego świństwa - w trakcie 'odkarzania" dysku, okazało się, że to nie jeden, lecz cztery wirusy! I na dodatek każdy innego radzaju! Po kilku godzinnych zmaganiach z bestią, górą byłem ja. Jednak katalog !Do Tawerny-RPG! nie był zdatny do przetwarzania - był uszkodzony a co za tym idzie żaden plik w nim zawarty, był do *. Nie pozostało mi nic innego, jak stara dobra komenda spod DOSa - "format C:"... I w taki oto sposób zaraza pozbawiła mnie recenzji, innych tekstów, i co najważniejsze - numeru czwartego Baldur`s Gate Corner! - ten miał być przełomem. A więc C`ya! Było... minęło - i jakby to powiedziała moja mama: "Tak miało być" - być może ta będzie lepsza? Wróćmy jednak do tego, co chcieliście tu przeczytać. Bardzo dawno temu, gdy wszystko miało swoją cenę, postanowiono zbudować miasto. Miasto, które miało być miastem przełomowym, otwartym, na szeroką skalę pożytecznym i przynoszącym zyski. Po jakże przeciągających i wydłużających się w różne strony latach, nadeszła pora, by okazać ludziom twór, który został tworzony w czasach wojny i pokoju. Z każdego zakątka świata gromadziła się w nim ludność. Ludność, której się nie powiodło - to głównie przyjezdni, na chybił trafił. Nie zabrakło również wojowników, śmiałków szukających przygód. W mieście lata stawały się jak miesiące, dni jak godziny... Wszystko płynęło swoim tempem... - do czasu, gdy na świat przychodzisz Ty, jako Bezimienny. Nieznający swojej prawdziwej tożamości, nieznający samego siebie. Stoi przed Tobą mnóstwo furtek - którą wybrać, zastanawiasz się. To zaledwie namiastka tego, co Cię czeka i miasta, które możesz zwiedzać i przywrócić mu dawny byt, likwidując zło. Obecnie miasto jest bardzo stare, jednak panująca w nim czarna magia, doprowadziła do stworzenia władz miasta. Władze te są stronnicze, na które nie można liczyć - każdy na nie mówi Frakcje. To właśnie one wprawiałą w zakłopotanie mieszkańców dzielnic, tego tajemniczego miasta... Sigil. Budzisz się w Kostnicy, nie w żadnym innym mieście jak Sigil. Nagle zauważasz, wyłaniającą się z oddalonej ciemności czaskę. Tylko czaszkę. To będzie Twoja pierwsza postać, która się przyłączy do Twojej drużyny (hehe, trudno nazwać to postacią). Podróżując po lokacjach, zauważysz, że interfejs nie jest taki zły, i od początku grania, czujesz się, jakbyś już go znał. Wszystko jest proste jak budowa cepa i ciekawsze... Choćby np. dialogi. Twórcy gry wprowadzili moim zdaniem innowację wartej uwagi. Gdy prowadzimy rozmowę, z... np. truposzem - mamy do wyboru nie tylko pytania, które chcemy zadać, lecz w pewnym sensie rozkazy - "Przyjrzyj się truposzowi, sprawdź czy ma klucz" lub "Przyjrzyj się, jak to robi" etc. Jest to o tyle ciekawe, że rzeczywiście - jak to twórcy i dystrybutor zapowiadał - 'już dialogi nie są nudne'. Jakby tego było mało, w palecie ruchu naszego bohatera, jest możność biegu. Ma to również swoje minusy, np. - nie ma paska z kondycją - jak to miało miejsce w Diablo 2. Muszę także wcisnąć swoje trzy grosze do Montion Capture - stoi na wysokim poziomie, lecz moim skromnym zdaniem, mogłoby być lepiej - czasami są zaciachy silikonowego przyjaciela i nieziemskie ruchy rękami, wbrew wytrzymałości kości - jednak lepsze to co w P:T, niż te z D2. Jeśli chodzi o scenariusz, na usta ciśnie się słowo nieliniowość. Owszem jest duża, choć Bllizard udowodnił swoim rodzajem scenariusza w "Diabełku 2", że nieliniowość nie jest kluczem do sukcesu pod tym względem. Jednak tak czy inaczej, rozwiąznie w P:T jest dopasowane w sam raz. Klimat również jest - można powiedzieć - fajny. Niektórym się spodoba, innym nie - ja należę do tych pośrodku. Osobiście jakoś mnie nie przekonuje, choć nie jeden małolat nie będzie grał w tę grę po zmroku. Jeśli chodzi o audiowizualistykę, powiem krótko: grafa, muza i efekty, stoją na bardzo wysokim poziomie. Grafika uwiera swoją realistycznością pod każdym względem - każde lokacje są po prostu bardzo kolorowe, z kolei zaś kolory te są do siebie dopasowane jak ulał - styliści mieli pole do popisu i popisali się nad wyraz dobrze! Menusy zapierają dech w piersiach... Muza również odegrała niemałą rolę w całokształtnej ocenie gry. Gra wtedy kiedy trzeba, a gdy akcja nabiera tępa i jest jakaś walka, od razu z głośników snuje się inne położenie muzyki względem szybkości i wrzawości. Efekty dzwiękowe typu klik, są miłe dla ucha. Przy swoich rytuałach, magowie wydają realistyczne dzwięki - ba, po prostu jest super! Skoro już jesteśmy przy głosach, warto coś napomknąć o lektorach... Polskich. Głosy podstawione np. przez Wiktora Zborowskiego dla naszego Bezimiennego herosa są dobrze dobrane (i nie mówić mi tu, że znów Wiktor! - jest dobry, to czemu nie?). Ogółem grafika, muzyka, efekty wprawią Cię w stan, w którym będziesz piał z zachwytu! Co się tyczy polskiej lokalizacj - znów... co tu dużo gadać? Polski dystrybutor - firma CD-Project - jest znana z tego, że nie oszczędza na gadżetach (o czym świadczy obecność ich w BG). W tej grze mamy świecidełka typu: koszulka z logiem gry, słownik terminów występujących w świecie P:T, mouse pad, plakat i 40 stronicową instrukcję. Jakby tego było mało - gra w została spolszczona poprawnie, błędy z oryginalnej kopii zostały usunięte a co za tym idzie odbiorca otrzyma produkt wysokiej, zachodniej jakości! Starz Wiktora Zborowskiego połączony z debiutanckim występem Adrianny Biedrzyńskiej jest na prawdę udany i godny uznania. Jakby tego było mało - pudełko, w którym mieści się to wszystko, jest wykonane w sposób nadzwyczajny! - Po prostu bajka. Natomiast to coś, w czym chowamy cedeki jest wykonane... Nie da się tego opisać... Takie nowoczesne, a zarazem pomysłowe... :). Jak kupisz grę nie u pirata, to zobaczysz, co byś stracił. Podsumowanie jest najlepszą rzeczą nudnej recenzji - mam nadzieję, że ta nie była nudna. Tym razem nie pozwoliłem, by podsumowanie czekało. Wystawiając powierzchowną ocenę gry - 10/10, nie byłbym fair - nie wytknął bym błędów - a więc myślę, że gra zasługuje nie więcej, niż na dziewiąteczkę. Zatem do sklepów po Planescape: Torment - tylko do tych legalnych, bo na prawdę warto!
OCENA:
9
Przygotował: ToMeCz3q <bzdura_gpr@poczta.onet.pl> |