Kilka refleksji komputerowego
gracza
Ach te wspaniałe gadżety...
Od pewnego czasu wydawcy pragnąc zachęcić nas do kupna swoich
niesamowitych (zawsze) gier, dokładają coraz więcej tzw. niespodzianek.
Abyśmy wybrali ich i tylko ich grę ma nas przekonać jakaś podkładka pod
mysz, płyta z muzyką czy koszulka. Cóż idea sama w sobie ,dla graczy,
przyjemna. Każdy lubi dostać jakiś sympatyczny drobiazg związany z
postacią z którą jest związany tygodnie, miesiące ( lata :-) katowania
klawiatury. Ale czy aby na pewno "dostaje" i czy jest drobiazg
"sympatyczny".... Przyjrzyjmy się dwom najgłośniejszym tytułom RPG
ostatnich lat : "Baldur's Gate" i "Torment". "Wrota Baldura", które
otworzyły ten magiczny worek z gadżetami ,zaopatrzone były w mapkę i
książkę , wspomnieć też można naprawdę obszerną instrukcję. Świadomie
pomijam dodatek "Wybrzeże Mieczy" bo uważam, że jego wydanie do zbyt
uczciwych posunięć nie należało ( sztuczne blokowanie rozwoju postaci w
podstawce - uwolnione w mission packu). A poza tym
"Torment" dodatku się nie dorobił ( tylko nie mówcie , że jest to
niemożliwe - "Wybrzeże " fabuły głównej gry nie zmienia - to samo można
zastosować w "Udręce" ). Powróćmy do świata Forgotten Realms. Mapka -
ładna ,estetyczna , chociaż w czasie samej rozgrywki raczej nieprzydatna-
lepiej rysować swoją własną. Książka - no cóż , miło, - taki "harlekin"
fantasy .Miłośnicy literackiej fantasy wiedzą o co chodzi . Fatalne
tłumaczenie , spłycona fabuła i charakterystyka postaci. Fani sesji RPG
"na żywo" mogą mnie zlinczować ,ale póki co uważam, że książki z tego
cyklu nadają się co najwyżej jako lektura do autobusu ( ale na niezbyt
długie trasy, bo inaczej można przysnąć). Tak naprawdę to przy
"Wrotach" zachowano jeszcze umiar, przegięto dopiero w "Planescape :
Torment".Ale po kolei. Koszulka - tylko małe logo gry i tatuaż
Bezimiennego, który w sumie wygląda jak plama po ketchupie na ramieniu.
Jakość dosyć podła. Mouse pad - w moim egzemplarzu : krzywo i
niechlujnie sklejony. Mały słowniczek terminów - rzecz zupełnie
bezużyteczna. Kilkanaście stron o niczym. Część słów łatwo można
zrozumieć z kontekstu w czasie gry, pozostałe o wiele lepiej wytłumaczono
w encyklopedii (leksykonie ?) dostępnym z poziomu dzienniczka Gracza w
czasie rozgrywki. Funkcja tego skrawka makulatury jedna - można w
reklamach dopisać kolejną "niespodziankę". Plakat - estetyczny, jak
ktoś ma miejsce na ścianie :) można przywalić. Kiedy tylko znudzi mi się
mój E.Iglesias - topless -zmieniam wystrój pokoju ;-))). Nie lepiej
zamiast worka byle jakich (badziewiastych -jak kto woli) "niespodzianek"-
jedna a porządna : jakaś koszulka z porządnym screenem na froncie, dobry
spis czarów i zdolności itd. Nie! Lepiej wygląda cała lista na okładce gry
- co z tego, że połowa to śmiecie, o tym przekonacie się dopiero po
otwarciu pudełka. Raczej nie chce mi się też wierzyć, że dostajemy te
"dobra" całkiem gratis, ich wartość jest przecież wkalkulowana w
cenę gry. A ja wolałbym zapłacić mniej o te 10 - 15
złotych polskich niż zaśmiecać sobie biurko niepotrzebną makulaturą. Za
tak zaoszczędzoną kasę mógłym kupić na przykład: nowy numer "CD Action"
(tak napisałbym gdybym chciał się podlizać:-))) lub coś do picia ( to już
bardziej prawdopodobne - lubię mleko;)). Ktoś może pomyśleć , że się
czepiam ,ale już ta "gadżetomania" zaczyna mnie wkurzać. Czekam tylko
kiedy razem z grą otrzymamy serwis do kawy z logo "Diablo IX" czy komplet
bielizny do" Lara Croft vs. Predator". Poza tym przydałaby się jakość tych
souvenirów dorównująca wykonaniem samym grom. Możecie mi zarzucić, że
przesadzam ale zobaczcie na specjalne wydanie "Baldurs" + "Wybrzeże"!
Przygotował: nuclear <nuclear@kki.net.pl>
|