Bajka Poety Analfabety

[Oto jest txt, który można czytać z wielkim przymrużeniem oka;] Mało zajmuje, a można się przy nim zrelaksować - Sir-Torpeda]

Dawno, dawno temu, kiedy na wszystkich drzewach rosły banany, a w rzekach płynął sok marchewkowy, żyła sobie królewna. Piękna to była królewna, gruba i tłusta. Żył też w tych czasach  rycerz Arthur Śliwa. A dzielny to był rycerz, oj dzielny. Dzielniejszy nawet niż pozostali trzej rycerze z królestwa (bo to było po krucjacie na Smoka). Jednak co dobre... szybko się kończy - nieszczęśnik zatruł się masełkiem bez cholesterolu i zmarł na gruźlicę (nie znano wtedy leków na ból głowy). Gdy rycerz zginął Smok Smoczydech zjadł wszystkie cztery dziewice z królestwa (oprócz królewny, gdyż Smoczydech najwyraźniej przypuszczał, że ta jest ciężkostrawna). Wtedy pozostali trzej rycerze (a ci już dziewicami nie byli) zebrali się na zebraniu. I postanowili, że smok musi zginąć, a księżniczka ocaleć. Jak postanowili tak zrobili. Wysłali więc Ciemne Elfy na Smoka ze specjalną bronią o kryptonimie "LEK" (Lekko Efektywny Kastrator). A był to "LEK" co zmienił legend bieg. Wszystkie Ciemne Elfy zginęły, Smok Smoczydech zabił rycerzy, króla, jego kolegów, znajomych i w ogóle wszystkich w królestwie. Córkę króla zjadł (która to już, jak się okazało, dziewicą nie była). Jak się Smok z początku domyślał księżniczka była ciężkostrawna, odpadł mu ogon i Smoczydech zionął... znaczy się wyzionął ducha. I to był by już koniec, gdyby nie te Cholerne Krasnoludy, które to wszystko zaplanowały. Z łusek Smoka zrobiły magiczne topory, którymi się zabijały, bo kogo innego już nie można było zabić, (bo Smoczydech zabił wszystkich, a zabijać zabitych to żadna frajda). I wybiły się nawzajem i to był koniec tego królestwa. I opowieści.

Przygotował: caras <caras-art@go2.pl>