Z pamiętnika weterana.
Niech spoczywa w pokoju..., ale co dalej!?

śmierć jest zjawiskiem powszechnym - przecież każdy kiedyś umrze, nieprawdaż? Jednak to, że towarzyszy nam ona przez cały czas (jeżeli ktoś się z tym nie zgadza to niech obejrzy "Wiadomości" - katastrofy, wypadki, nieszczęścia...) nie znaczy, że nie jest ona ważna. Mimo to w grach fabularnych śmierć jest lekceważona... najczęściej po śmierci bohatera MG mówi: "No dobra... weź sobie nową kartę i stwórzmy postać." W tym wydaniu pamiętnika chciałbym zająć się dwoma problemami związanymi z tym jakże nieprzyjemnym aspektem sesji RPG. Po pierwsze: jak po śmierci bohatera wprowadzić nową postać do gry? Samo wprowadzenie nie powinno sprawić kłopotu (przynajmniej wprawnym mistrzom). Problemem jest tu jednak fakt, że gracz grający "nowym" wie wszystko co działo się wcześniej, ale jego postać jest całkowicie "zielona". Czy reszta bohaterów ma mu wszystko tłumaczyć (czegoś nie powiedzą - trudno się mówi) czy też mówią: "To my mu tłumaczymy - przecież i tak wszystko wiesz." Ja osobiście jestem zwolennikiem tego pierwszego rozwiązania - jest ono bardziej realistyczne i sprawia, że reszta graczy musi bardziej uważać na sesji, aby tłumacząc nie przegapić żadnego ważnego szczegółu. To jest jednak problem czysto "techniczny". I tu doszliśmy do drugiej części artykułu - czy odejście (czyt. śmierć) bohatera jest zagadnieniem tak błahym, aby traktować je bez jakiegokolwiek zaangażowania - czy reszta drużyny powinna zostawić ciało swego kompana po ówczesnym opróżnieniu jego sakiewki/konta bankowego (niepotrzebne skreślić) czy może powinni pochować przyjaciela...? Jeżeli bohaterowie zastosują się do pierwszego (ale mi bohaterowie) rozwiązania to gracz prowadzący ś.p. postać może nie być zachwycony i mścić się prowadząc nowego bohatera, a to na pewno zaważy na realizmie sesji (przecież skąd może on wiedzieć o wcześniejszych poczynaniach reszty drużyny?). Z drugiej jednak strony jeżeli gracze dokonają pochówku to jak uczestnik sesji prowadzący nową postać zareaguje przechodząc obok grobu swego poprzedniego bohatera (szczególnie jeżeli był do niego przywiązany..., a takie sytuacje się zdarzają). Może położy kwiaty przy grobie, a może po prostu zatrzyma się i zdobędzie na chwilę refleksji? I tutaj znowu kłania się realizm - takim zachowaniem powinni wykazać się byli kompani denata (za takie coś należałoby się parę PD), a nie człowiek, (ew. inna rasa) który z nieboszczykiem nie miał nic wspólnego. A jeżeli nie tylko gracz, ale i reszta drużyny byli przywiązani do zabitego (nie wierzę, żeby w RPG postać umarła śmiercią naturalną) bohatera? Czy "nowy" nie będzie ignorowany lub (co gorsze) porównywany do poprzednika? Jak widać problem jest wyjątkowo rozległy i rozwiązanie go w 100% graniczy z cudem. Myślę, że najlepszym sposobem na to, aby nie doprowadzić do tylu niezbyt przyjemnych sytuacji jest (tu apel do Mistrzów) nie doprowadzenie do śmierci bohatera. Wiem, że brzmi to paradoksalnie, ale RPG ma przede wszystkim służyć zabawie i jeżeli śmierć jest nieunikniona to nie sprowadzajmy jej do słów: "No dobra... weź sobie nową kartę i stwórzmy postać."

Gotrek