Wojna światów – recenzja książki

1_wojna

Science fiction wyprzedzająca swoją epokę

Chyba prawie każdy widział już film z Tomem Cruisem, w którym – wraz z dwójką swoich dzieci – ucieka przed zagładą z kosmosu. Spore grono miłośników kinematografii ocenia film jako średni i nastawiony na efekciarstwo, czemu nietrudno się dziwić, gdyż oglądanie głównych bohaterów jest… uciążliwe. Dzieci mają chłodne stosunki z ojcem, przy czym syn lubi się buntować, zaś córeczka robi bardziej za irytujący bagaż w całej podróży, niż za faktycznego bohatera.

Film zobaczyłem dawno, w wakacje nad morzem, gdy w tamtejszym kinie pojawił się z półrocznym opóźnieniem. Tak się jakoś złożyło, że tego samego lata miałem wizytę u lekarza i w poczekalni dla zabicia czasu wziąłem do ręki gazetę, w której przeczytałem o słuchowisku radiowym. Słuchowisko Wojna światów zostało przygotowane przez Orsona Wellesa i Mercury Theatre. Wyemitowane zostało 30 października 1938 roku w święto Halloween i wprowadziło całe Stany Zjednoczone w stan absolutnej paniki. Ogłoszono stan wyjątkowy, ludzie zamykali się w domach, bojąc się nadejścia obcych. Skąd tak gwałtowna reakcja? Słuchowisko było prawdziwym majstersztykiem, dokładnie przygotowanym i przedstawionym w formie reportażu, jakby czytający kwestie relacjonowali na żywo zdarzenia z miejsca zajścia. Dodatkowo działo się to wszystko w latach poprzedzających drugą wojnę światową, dlatego społeczeństwo było przesiąknięte napięciem i poczuciem zagrożenia. Najbardziej jednak przyziemnym powodem była zwykła niewiedza Amerykanów. Audycję nadano w czasie, kiedy na każdym kanale emitowano inne tego typu programy. Ludzie mieli w tamtych czasach zwyczaj zasiadać przy radioodbiornikach i skakać po kanałach, dlatego prawie wszyscy przegapili komunikat, że słuchowisko jest fikcją.

Artykuł bardzo mnie zainteresował, jednak Wojna światów przypomniała mi się dopiero parę miesięcy później, kiedy na półce w osiedlowej bibliotece zobaczyłem książkę opatrzoną tym tytułem. Zaciekawiony od razu ją wypożyczyłem i po powrocie do domu zagłębiłem się w lekturze.

To wszystko działo się dawno temu, jednak od tego czasu zacząłem znacznie bardziej cenić książki science fiction, które dzisiaj można uznać za stare. Herbert George Wells, chociaż znany z wielu książek fantastycznonaukowych, w Wojnie światów przedstawił motyw inwazji obcej rasy na Ziemię, który wszedł do powszechnego użytku powieści tego gatunku znacznie później.

Przez całą książkę śledzimy inwazję obcych – Marsjan – oczami głównego bohatera, pisarza, który pozostaje jednak anonimowy. Koło miasteczka, w którym mieszka, spada meteoryt, okazujący się pojazdem kosmicznym. Wraz z tłumem gapiów przybywa obejrzeć niezwykłe zjawisko, kiedy dziwny cylindryczny obiekt otwiera się, a z jego wnętrza wypełza obcy o przerośniętej głowie, wielkich czarnych oczach i mackach zamiast odnóży (kto grał w Metal Slug 2 ten będzie wiedział o co chodzi). Jest to początek inwazji i od tego momentu towarzyszymy głównemu bohaterowi w tułaczce, podczas której obserwuje wydarzenia jakie są następstwami lądowania złowrogich Marsjan na Ziemi.

Przez całą powieść Wells raczy czytelnika obrazem wszystkich plag, jakie mogą spaść na ludzi w takim kryzysie. Bohater na własne oczy widzi bestialskie zachowanie zdesperowanych ludzi, rozpacz, głód i cierpienie. Każdy promyk nadziei, jaki się pojawia, gaśnie zdławiony podczas konfrontacji z technologicznie zaawansowanymi obcymi dysponujących śmiercionośną bronią w postaci trzydziestometrowych trójnogów wyposażonych w gorący promień czy pociski z zabójczym czarnym dymem. Autor nie tylko przedstawił wizję broni, która dzisiaj w science fiction jest powszechna, ale również ukazał masę psychologicznych i społecznych ułomności, jakie wychodzą w czasie trwania apokalipsy (należy pamiętać, że zawsze pod koniec wieku autorzy tworzyli dzieła o zagładzie i tragediach z mocnym fatalistycznym wydźwiękiem). Najbardziej jednak wstrząsający ze wszystkich aspektów książki to opis obcych, ich wyglądu oraz zachowań. Wells, wykorzystując wiedzę odnośnie darwinizmu i teorii ewolucji, przedstawił Marsjan jako to, co może wyewoluować z nas, jeżeli będziemy stawiać intelekt ponad innymi wartościami jakie czynią z człowieka tego, kim jest. Marsjanie – meduzowate, pozbawione emocji istoty o zdegenerowanych ciałach i potężnie rozbudowanym mózgu, o nieludzkiej inteligencji – to wyjątkowo nieprzyjemna wizja, szczególnie, kiedy czyta się ich dokładny opis, jaki jest zawarty na kartach Wojny światów.

Dzięki Wojnie światów zacząłem cenić klasyczną fikcję naukową. Nieraz, czytając nowe pozycje, mam wrażenie, iż autorzy czerpią inspirację z historii lub legend, tworząc coś, co można nazwać future-fantasy. Jednak każdemu, kto uwielbia porządne, jednak nie przesadzone s-f, serdecznie i gorąco polecam przeczytanie Wojny światów, bowiem jest to pozycja naprawdę warta uwagi.

Tytuł: Wojna światów
Autor: Herbert George Wells
Wydawca: Muza
Rok: 2004
Stron: 224
Ocena: 5
Michal Stalowy Narozniak Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.