Zapewne zapytasz, kim tak naprawdę jestem... Możliwe, że zapytasz jaki mam zawód w tym śmierdzącym świecie... Jeżeli jesteś psycholem to zapytasz mnie o imię...*
Wiele nie mogę ci powiedzieć. Ty jesteś ważniejszy niż nawet moje zasrane zdrowie. O ile się przydasz... mojemu zleceniodawcy.
Poszukuję ludzi takich jak ty - zajebistych specjalistów w różnych dziedzinach - kierowców, felczerów, mechaników, a nawet zabójców. Wszystko zależy od widzimisię twojego przyszłego pracodawcy, którego jestem pośrednikiem w poszukiwaniach odpowiednich ludzi.
Zwykle dostaję zlecenia od bossów gangów, ale czasami nawet szalonym doktorkom potrzebna jest ochrona.
Jestem jak tropiciel - ale nie szukam przedmiotów, lecz ludzi. Jestem jak spec - wiem wystarczająco wiele, by sprawdzić, czy to co robisz jest naprawdę dobre.
W tym fachu potrzebni są znajomi. Oni powiedzą mi gdzie ktoś jest, ewentualnie, gdzie kogoś nie ma.
Tak. Muszę mieć dar przekonywania, by sprawiać, że ty - lub on, zaczniecie pracować dla mojego zleceniodawcy. Tak. Muszę znać się na tym co robisz, byś nie zrobił mnie w konia. Bo za spartaczoną robotę nie oberwiesz tak mocno jak ja.
Uważasz, że gra nie jest warta świeczki? Nie lubisz płaszczyć się przed aroganckimi, zadufanymi w sobie skurwielami, którzy tak naprawdę nic nie potrafią? Nie potrafisz rozmawiać z idiotami? - Masz rację i to ci się chwali. Najlepsi z naszych po prostu olewają debili, a ci sami się do nich zgłaszają w poszukiwaniu pracy.
Kolejną dobrą stroną naszego fachu jest to, że poznajesz wielu ludzi, którzy w podzięce za załatwioną pracę mogą ci się odwdzięczyć, a nawet zostać twymi przyjaciółmi.
Wybór należy do ciebie...
Wyszedłem z nim na tor wyścigowy. Chwilę popatrzył i powiedział - "ten w żółtym nadaje się". Podczas jazdy jeden z samochodów wpadł w poślizg. Zaraz zbiegli się lekarze. On chwilę popatrzył na ich pracę po czym wskazał na jedną z pielęgniarek i powiedział - "Taaak... Dobra w swoim fachu". Po chwili ni stąd ni zowąd zza zakrętu wybiegł szajbus z toporem. Spokojnie odbezpieczyłem Deserta i strzeliłem. Frajer stracił głowę, a kumpel mówi do mnie - "Tak. Nadajesz się. Idziemy do szefa.". I od tego dnia pracuję dla Shultza.
Przy kreacji bohatera zaczyna się z umiejętnością Wiedza ogólna na 4 rangach, a spryt przy określaniu umiejętności danej osoby rośnie o dwa punkty w górę.
Przyszedłem do Steava, patrzę, a tu w cholerę ludzi przed jego drzwiami. Wchodzili jakby w kolejce. Dawno go nie widziałem, więc pomyślałem, że się pomyliłem. Ale po chwili z drzwi wyszedł właśnie Steave, zobaczył mnie i zawołał do środka. I tam dowiedziałem się, że Steave założył jakiś Urząd Pracy, gdzie przychodzą ci, którzy szukają pracowników i ci, którzy szukają zatrudnienia. Głupie, co?! Już wiem, że Steave to pieprzony Nowojorczyk.
Bohater otrzymuje na początku 20 PR. Znany jest jako pośrednik i specjalnie nie musi się wysilać, by odnaleźć osobę potrzebną zleceniodawcy. A co ważniejsze, zleceniodawcy też nie musi szukać - to ci go szukają.
* Takim to od razu strzelam w łeb...
Autor: CoB
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.