Kult ten został założony kilka miesięcy temu przez Yanuarego Wielkiego. A było to tak: pewnego dnia, w ramach podwieczorku, Yanuary dostał do zjedzenia miseczkę kisielu. Jednak nie chciał jej zjeść... bo nie. Zamiast tego wolał Budyń (a wiadomo, że 8latki mają zawsze racje), bo... "Budyń rządzi!" - jak zakrzyknął, a słowa te lotem błyskawicy obiegły całe Zacofane Krainy.
Już dwie godziny później do drzwi Yanuarego zaczęli schodzić się różni dziwni ludzie, przeważnie odziani w prześcieradła żółci chudzielcy o skośnych oczach, dziwnie siedzący i unoszący się nad ziemią. Zdarzali się też niewidomi poeci, czerwone rogate stwory, małe zielone ludziki (często z wielkimi włochatymi uszami i drewnianymi kijaszkami), łysogłowi z wyprofilowanymi drewnianymi kijami, półprzeźroczyści wytarzani w mące wyjący jegomoście z łańcuchami, a nawet odziany na czarno koleś z wiadrem na głowie i jakiś niski, dużo krzyczący gość ze śmiesznym wąsikiem, nie mówiąc już o odzianym w czarny płaszcz i takież okularki łysym murzynie. Wszyscy oni nazywali Yanuarego Mistrzem i prosili o udzielenie nauk. Yanuary, jak każde porządne dziecko, umył rączki i zaprosił nowych znajomych do domu (przez co jego mama niemalże doznała zawału). I tak to się wszystko zaczęło...
Kult rozrastał się z minuty na minutę, szybko niszcząc parkiet i dywany w domu Yanuarego, który opowiadał swoim gościom, jak to trzeba myć ząbki dwa razy dziennie i chodzić wcześnie spać. Wszyscy słuchali z rozdziawionymi ustami z ledwością pojmując mądrość płynącą z jego wypowiedzi. Wkrótce religia przyjęła bardziej formalny i zhierarchizowany charakter (bo się tata Yanuarego zaczął denerwować), stając się jednym z największy kultów w całych ZK. Wtedy też przybrali swą oficjalną nazwę... a co znaczy SE w niej zawarte? Tego nikt dokładnie nie wie: niektórzy twierdzą, że to na cześć pierwszych buddynistów, którzy rozpadli się na minutę przed własnym powstaniem (wiatr mocniej zawiał, a zupa była za słona...), równie dobrze może to też znaczyć Sadyzmu i Entropii jak i Serdeczności i Empatii
Buddyniści SE wierzą w ostateczną potęgę, jaką jest wg nich Budyń. Ponoć oczyszcza on duszę, leczy choroby umysłu i ciała, i pozwala odrodzić się jako bóstwo. A do tego jest całkiem smaczny... Wyznawcy uważają, że wszystko, co ich otacza, jest tylko iluzją, a tak naprawdę istnieje tylko Wielki Budyń, do którego to nieustannie próbują dotrzeć (stosując przy tym różnorakie metody, takie jak np. gromadzenie ogromnych ilości tych iluzji na własność, nierzadko kosztem innych iluzji z iluzją rozumu włącznie).
Buddynistami zostają przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, najczęściej jednak są to mędrcy, których nikt nie docenił, fanatycy bez poparcia, prorocy przepowiadający przeszłość, akwizytorzy i inni desperaci. Głównym obowiązkiem każdego członka BSE jest odżywianie się tylko i wyłącznie uświęconym pokarmem oraz jak najczęstsze rozważanie tematu "Budyń najwyższą prawdą jest". Zarówno kapłani jak i wyznawcy odznaczają się ubiorem: byłby on całkiem normalny, gdyby nie ślady jednoczenia się z bóstwem, czyli wszelkiego rodzaju plamy po-Budyniowe. Oczywiście liczba tych śladów na pierwszy rzut oka pozwala poznać staż wyznawcy. Kapłanami zostają ci, którzy są formą najbliżsi Budyniowi - lepcy, pofałdowani i bezkształtni, a których ubiór sam w sobie mógłby nakarmić wielu współwyznawców i mają przynajmniej 3 promile Budyniu we krwi (ideałem kapłana jest oczywiście sam Yanuary). Kapłani zazwyczaj wędrują po świecie częstując wszystkich Budyniem i namawiając do wstąpienia do kultu.
BSE nie byłoby porządną religią, gdyby nie miało własnej wersji końca świata. W ich przypadku wygląda to tak: gorący Budyń wystąpi z wnętrza ziemi, świat nawiedzą Budyniowe deszcze, a woda zmieni się w Budyń. Na deser przybędą Czterej Zjadacze Buddyniolipsy: Przeterminowanie, Konserwanty, Konkurencja i, najmożniejsza z nich, Komercja. Zaczną oni pochłaniać Budyń, jednak w końcu przegrają i wszystko skończy się szczęśliwie - czyli totalnym zniszczeniem całego wszechświata, który powróci do swej pierwotnej formy i na wieki zjednoczy się z praBudyniem.
Budyniu! Dodaj mi sił!
Ciało kapłana staje się jeszcze podobniejsze do Budyniu, albo dokładniej - ono staje się Budyniem. Jest odporne na ataki i niezwykle plastyczne, dzięki czemu może przepłynąć przez niemal każdą szczelinę, i nakryć dowolnego przeciwnika w celu zaduszenia go... Gorzej, gdy ów przeciwnik będzie głodny...
Trudność: 3
Jestem spragniony łaski!
Sprawia, że cała woda w stanie wolnym (więc nie ta w organizmach żywych) w promieniu 1k8 m od rzucającego zmienia się w Budyń.
Trudność: 3
Budyń! Budyń! Budyyyyń!!!
Podczas inkantowania ostatniego wyrazu kapłan wyrzuca wysoko w górę ręce i zaczyna szaleńczo trząść całym ciałem, a zwłaszcza rękoma i głową, i poczyna śmiać się szaleńczo. Jest to niezwykle często stosowana moc, chociaż nikt nie wie, do czego ona służy.
Trudność: 0
Niech Budyń będzie z Tobą!
Wskazana przez kapłana postać nagle doświadcza dziwnego stanu, w którym cały jej układ pokarmowy, a także kieszenie i wszystkie inne luźne miejsca garderoby, zostają wypełnione wrzącym Budyniem...
Trudność: 4
Autor: MAd Phantom
Pewne prawa zastrzeżone. Tekst na licencji Creative Commons.