Relacja z pokazu Mass Effect 2

Wielkimi krokami zbliża się premiera Mass Effect 2. Poprzednik doczekał się bardzo ciepłego przyjęcia (średnia z ponad stu recenzji w okolicach 90%) i najprawdopodobniej taki sam los czeka sequel. Zgodnie z naczelną zasadą kontynuacji wszystko ma być tu lepsze i w większych ilościach. Na pokazie zorganizowanym przez EA w warszawskim Multikinie miałem okazję zobaczyć pierwsze minuty gry. Nie ma co ukrywać: robią wrażenie.

Pierwszy Mass Effect miał na pudełku oznaczenie 18+ i znaczek ten dał się zauważyć także na pokazie. Bioware coraz częściej kieruje swoje pozycje do dojrzałego odbiorcy. Będzie mocno i soczyście, a przede wszystkim – filmowo. Ta cecha charakteryzowała już pierwszą część, ale dopiero teraz aż tak daje się to odczuć. W ME2 nawet intro jest interaktywne. Gracz przedziera się przez ostrzeliwaną Normandię, aby nakłonić pilota do ewakuacji. Niewiele to jednak pomaga i ostatecznie komandor Shepard zostaje ciśnięty eksplozją w kosmos.

Nie dane mu jest jednak spoczywać w pokoju, bo kosmos wciąż jest w niebezpieczeństwie. Ludzie zaś potrzebują bohatera, ikony, kogoś, kto zbierze potężną ekipę i wyruszy powstrzymać Zbieraczy, oczyszczających kolejne planety z wszelkiego życia. Shepard budzi się więc na stole operacyjnym, poskładany do kupy przez organizację Cerberus (w najgłębszej tajemnicy). Natychmiast zostaje rzucony w wir walki z nieznanymi osobami atakującymi miejsce, w którym przebywa. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Niczym w hollywoodzkich superprodukcjach. Nawet kamera w cut-scenkach działa w filmowy sposób. Pozostałe zmiany również nie pozostawiają wątpliwości, na co stawiają twórcy. Do łask wraca stary, dobry przyjaciel każdego żołnierza – magazynek. Koniec z prowadzeniem ognia zaporowego. Głównie dlatego, że do dyspozycji gracza oddanych zostanie kilka bardzo wybuchowych zabawek. Już na początku można rozerwać się z wrogami za pomocą granatnika, a podobno dalej mają być jeszcze mini-nuki. Pojawią się również strefy trafień, więc wielbiciele krajania przeciwników będą mieli okazję się spełnić.

ME2 to jednak również gra cRPG. Może nie widać tego po fabule, w której znów chodzi o ratowanie świata przed tymi złymi, ale już poprzednik pokazał, że z tego hasełka można sporo wyciągnąć. Tym co robi największe wrażenie jest idea totalnej spójności świata części pierwszej i drugiej. Twórcy obiecują, że wczytanie zapisu z poprzedniczki w Mass Effect 2 sprawi, że wszystkie wybory, których do tej pory dokonaliśmy, znajdą odzwierciedlenie w przyszłej rozgrywce. To już nie tylko przeniesienie podpakowanej postaci, ale całego otoczenia. Biorąc pod uwagę, że Shepard zostaje poskładany ze stanu przedśmiertnego, aż tacy potężni nie będziemy (choć i tak postać wczytana ma mieć bonusy niedostępne żółtodziobowi). Dzięki temu zabiegowi fabularnemu będziemy za to mogli zmienić wygląd postaci, jeśli dotychczasowy nam się znudził. Autorzy zapewniają też, że mimo ciągłości fabularnej nowa gra ma być zamkniętą całością i stanowić atrakcyjną propozycję nawet dla nowych graczy.

Zgodnie z polityką EA gra ma być również całkowicie spolszczona. Wedle dostępnych informacji, jest to drugie, po Dragon Age, największe przedsięwzięcie lokalizacyjne w kraju. Ponad 60 aktorów nagrało wypowiedzi blisko 300 postaci (pół miliona słów). Na stanowisku głównego bohatera gry, czyli męskiej wersji komandora Sheparda, Marcina Dorocińskiego zastąpił Łukasz Nowicki. Z wywiadów trudno wywnioskować, jak sprawdza się w akcji, ale głos ma odpowiednio chropowaty. Znane jest również drugie nazwisko: jako Obiekt Zero wystąpi Sonia Bohosiewicz. Reszta nazwisk, w momencie pisania tego tekstu, była jeszcze trzymana w tajemnicy.

Największy niepokój budzi długość gry. Twórcy zapowiadają, że ma być zbliżona do pierwszej części, czyli jakieś 20 godzin. Przedłużyć ten czas może przechodzenie gry innym charakterem, czy klasą postaci. Swoje dodadzą też achievementy, niekiedy dość makabryczne (na pokazie dało się zauważyć okienko z liczbą przeciwników, którzy zginęli krzycząc). O DLC nie ma co wspominać, bo to ostatnimi czasy standard.

Czy warto czekać? Z pewnością. Już za miesiąc dane nam będzie przeżyć opowiedzianą z iście filmowym rozmachem historię, której szczegółów jeszcze nie znamy, ale można być pewnym, że będzie niezła. Mass Effect 2 jako sequel na razie nie zawodzi oczekiwań. Komu podobała się pierwsza część, w tę po prostu musi zagrać.

Oso Opublikowane przez:

Jeden komentarz

  1. Asthner
    30 grudnia 2009
    Reply

    Niewyszukany komentarz

    Ostatnio łykam wszelkie materiały z Efektu Masy jak leci. Trudno więc mi dodać coś więcej niż: mniam! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.