Pamiętnik znaleziony w wannie – recenzja

61616-pamietnik-znaleziony-w-wannie-stanislaw-lem-1

Grając w Fallouta, napotkamy mo­nu­men­tal­ne schrony przeciw­ato­mo­we, Kry­pty, dzięki którym wybranej części spo­łe­czeń­stwa udało się prze­trwać zagładę. Świat gry skon­stru­owa­ny jest na zasadzie prze­nie­sie­nia kultury lat pięć­dziesią­tych w przyszłość, gdzie postęp tech­no­lo­giczny miesza się ze stylem retro. Jest to jednak gra jak najbardziej współczesna, można by się zatem zastanawiać, jak podobna wizja mogłaby wyglądać w tamtym czasie.

W sukurs przychodzi nam książka Stanisława Lema, napisana w roku 1960 (i wydana po raz pierwszy w roku następnym), Pamiętnik znaleziony w wannie. Podobnie jak w świecie gry komputerowej, mamy tutaj wizję przyszłości, może nie tak tragicznej, ale podobnej pod jednym względem – akcja powieści dzieje się w olbrzymim podziemnym schronie, Gmachu, w którym nic nie wygląda tak, jak można by się tego spodziewać. A wszystko za sprawą realiów życia w tym miejscu, które zostały mocno wypaczone.

Bohaterem książki jest bezimienny młody człowiek, któremu powierzona zostaje Misja. Zadanie to obwarowane jest wieloma klauzulami tajności, także jego szczegóły znane są wyłącznie nielicznym. Chcąc nie chcąc, mężczyzna musi podążać za niejasnymi wytycznymi, aby najpierw poznać szczegóły tego zadania, a później je wykonać. To jednak prowadzi do szeregu przedziwnych wydarzeń, które odsłaniają absurd egzystencji w Gmachu.

Ta powieść to groteska. Trochę jakby skrzyżowanie Ferdydurke Gombrowicza i Procesu Kafki. Jednocześnie jest bardzo lemowska z elementami typowymi dla jego prozy oraz próbami przekazania czegoś więcej ponad czujnym okiem ówczesnej cenzury. Już sam wstęp do powieści informuje nas o tym jak należy odczytywać tło akcji. Gmach jest budynkiem przyszłego amerykańskiego Pentagonu, z którego udało się wydobyć pamiętnik, będący o tyle elementem zjawiskowym, że apokalipsa według Lema przyjęła postać zagłady papieru i wszystkiego co papierowe, a zatem de facto całej kultury (w czasach, gdy powstawała ta powieść zapewne trudniej było wyobrazić sobie egzystencję bez papieru niż dzisiaj). Zasadnicza część Pamiętnika znalezionego w wannie wydaje się jednak odcinać od wstępu. Nazwa Pentagon już więcej się nie pojawia (podobnie jak nazwy krajów czy narodowości), a co ciekawsze, w czasie – jakże polskiej! – libacji alkoholowej, intonowane są słowa polskiej pieśni patriotycznej.

Fabuła opowiada o miotaniu się bohatera w rzeczywistości ścierających się służb wywiadowczych, gdzie wszystko jest tajne, utajnione lub ściśle tajne, zaś po odkryciu kolejnych warstw okazuje się być czymś przeciwnym lub rozumianym inaczej. Przynajmniej do czasu zerwania następnej maski. W końcu czytelnik zaczyna zastanawiać się czy ta pogoń za szpiegami i agentami nie jest przypadkiem gonieniem w piętkę i w ogóle można zwątpić w istnienie drugiej strony tej walki wywiadów. Tu także pojawia się groteska powieści. Agenci stają się podwójnymi agentami, z czasem potrójnymi i poczwórnymi, a na tym nie koniec. Jednocześnie bohater odkrywa, że wydarzenia, w których uczestniczy są z góry ukartowane – ktoś przewiduje jego ruchy i w rzeczywistości nimi steruje, zaś wszelkie próby wyjścia poza to błędne koło powodują tylko wejście głębiej.

Pamiętnik znaleziony w wannie to powieść, w której dużo jest nawiązań i alegorii. Pod fasadą tego, co Polak może uważać za satyrę na błędne koło socjalistycznego donosicielstwa i propagandy antyszpiegowskiej, może kryć się krytyka biurokratyzmu i kapitalistycznych realiów wielkich korporacji. Z drugiej strony Amerykanin może widzieć to zupełnie odwrotnie i nigdzie nie jest powiedziane, że będzie to błędne myślenie. Nie jest to jednak powieść łatwa. To nie gra komputerowa, gdzie kolejne warstwy pokazywane są czarno na białym, a szaleństwo wewnątrz Krypt spowodowane jest jasnymi czynnikami i zanikają po wydostaniu się na powierzchnię. Tutaj nie ma powierzchni, gdyż wszystkie warstwy agenturalnej rzeczywistości przenikają się i powielają. Książka nie trafi zatem do nikogo, kto spodziewa się jasnych odpowiedzi czy bezpośredniej oceny. Jeśli zaś komuś podobały się wspomniane wcześniej Ferdydurke czy Proces, chciałby czegoś podobnego lecz równocześnie oryginalnego, powinien sięgnąć po tę lekturę.

Tytuł: Pamiętnik znaleziony w wannie
Autor: Stanisław Lem
Wydawca: Agora S.A.
Rok: 2009
Stron: 220
Ocena: 4
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.