Oko Jelenia. Sfera Armilarna – recenzja książki

oko_jelenia_sfera_armilarna

Bohaterowie Oka Jelenia zostali ponownie rozdzieleni. Marek, zaraz po wydostaniu się z gdańskiego lochu, znów (!) trafił do niewoli, tym razem hanzeatyckiej. Tymczasem Staszek zajmuje się Heleną, której tajemniczy zamachowiec zadał, jak się wydaje, śmiertelną ranę. Chłopak jest gotów zapłacić każdą cenę za skuteczne lekarstwo. Na domiar złego trójka głównych bohaterów zdążyła znowu podpaść wielu wpływowym ludziom, a nadal nie przestały ścigać ich demony przeszłości. Jakby tego było mało, w dalszym ciągu ciąży im niezmiernie trudne zadanie zdobycia legendarnego Oka Jelenia, zlecone przez demoniczną Łasicę.

Najnowsze Oko Jelenia czyta się, jak zwykle, bardzo szybko. Mamy tutaj do czynienia z właściwym Pilipiukowi stylem, który sprawia, że nawet nie zauważamy kiedy mijają kolejne godziny, a po zakończeniu lektury czujemy pewien niedosyt. Niemały wpływ na ten fakt ma szybkość prowadzenia akcji. Fabuła rozwija się zdecydowanie szybciej niż w Triumfie Lisa Reinicke. Nie zrozumcie mnie źle, tutaj akcja także nie pędzi z szybkością pociągu TGV, ale dzieje się zdecydowanie więcej i możecie się spodziewać kilku dramatycznych zwrotów akcji. No dobra, może nie wszystkie będą dramatyczne, ale na pewno zaskakujące.

Mocną stroną twórczości Pilipiuka, a więc i Oka Jelenia są opisy. Niby krótkie, ale treściwe, oddające klimat opisywanej okolicy. Kiedy autor opisuje jarmark, to bez najmniejszego trudu można sobie wyobrazić zgiełk panujący wokół, towary zachwalane przez kupców i… warunki w jakich są prezentowane i przechowywane. Przeciętny człowiek z naszej epoki długo by się zastanawiał czy na pewno dieta nie byłaby dobrym pomysłem, mając w perspektywie zjedzenie żarcia kupionego na ówczesnych straganach. Dzięki opisom ten świat żyje własnym życiem, niegdysiejszy Gdańsk przestaje być dekoracją dla kolejnej powieści, a staje się realnym miastem…

Sfera Armilarna jest, moim zdaniem, niezłym zwieńczeniem sagi, ale niestety całość nie wypada tak dobrze jak bym sobie tego życzył. Autor kilkakrotnie wrzuca wątki trochę od czapy. Nie dość, że zakończenie nadchodzi jakoś tak przypadkiem, bez czegokolwiek, co przypominałoby punkt kulminacyjny, to prócz odpowiedzi przynosi kolejne pytania. Tak naprawdę pytań jest znacznie więcej niż odpowiedzi. Znowu! Wydaje się, że od pewnego momentu bohaterom spada z nieba dokładnie to, czego potrzebują. Mogę zrozumieć jeden przypadek, nawet dwa, ale cały szereg? Próby tłumaczenia tego faktu stwierdzeniem, że przybysze z przyszłości nie są skrępowani przeznaczeniem jakoś do mnie nie przemawiają. Gorzej, że w pewnym momencie bohaterowie otrzymują pomoc z najmniej spodziewanej strony i przyjmują ją, nie mając właściwie żadnych pytań. Czy tylko mnie denerwuje, gdy protagoniści olewają to, że dana osoba zna odpowiedzi na większość pytań, dziękują za udzieloną pomoc i układają sobie życie po swojemu?

Od strony technicznej ostatnia część Oka Jelenia prezentuje się zadowalająco. Ozdobniki na stronach nie przeszkadzają w czytaniu, ale kwestia tego, czy spełniają swoją rolę, jest dyskusyjna. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, gdy je zobaczyłem, to że ktoś z brudnymi łapami macał wnętrze mojej książki, ale sztuka nowoczesna do mnie nie przemawia i możliwe, że narzekam na kolejne małe arcydzieło postmodernizmu.

Reasumując, ostatnia odsłona Oka Jelenia jest książką dobrą, ale nic ponadto. Dobra do poczytania w pociągu czy w przerwie między zajęciami, ale w przeciwieństwie do innych książek Pilipiuka do tej raczej nie będę zbyt często wracał…

Tytuł: Oko Jelenia. Sfera Armilarna
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2011
Stron: 432
Ocena: 4
evilmg Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.