Miecz i kwiaty, tom 2 – recenzja

74392-miecz-i-kwiaty-tom-2-marcin-mortka-1

Ucieszyłem się niezmiernie, gdy Naczelny zwrócił się do mnie z zapytaniem, czy chcę nowego Mortkę do recenzji. Było to jakieś dwadzieścia minut po decyzji, że muszę sobie nowego Mortkę kupić/zorganizować/wyłudzić/cokolwiek. Pierwszy tom cyklu Miecz i kwiaty zrobił na mnie duże wrażenie, zaciekawił i kazał z utęsknieniem czekać na ciąg dalszy. Cierpliwość moja wystawiona została na próbę, ponieważ dopiero niecały rok, po przeczytaniu części pierwszej, wydany został tom drugi. Dla osoby, która w tym czasie przeczytała tonę innych książek, szczegóły, koligacje i mniej istotne wydarzenia wymieszały się, zlały się w jedno lub zostały całkowicie wymazane z pamięci. Pierwsze kilkanaście stron tomu drugiego było więc ciężkie i wymagało dużego wysiłku. Na tyle dużego, że zdecydowałem się wrócić do części pierwszej powieści. Wtedy całość stała się dużo przyjemniejsza. Dlatego sądzę, że osoby, które trafią na twórczość Marcina Mortki w przyszłości, czytając tak, jak teraz czyta się Achaję, Wiedźmina czy inną sagę, będą w lepszej sytuacji.

Muszę powiedzieć, że tom drugi czytało mi się gorzej niż pierwszy. Nawet pomimo moich starań, by było inaczej, pełnego zaangażowania i nadziei. Przede wszystkim książka wydaje się jedynie przerywnikiem pomiędzy super początkiem, gdzie nakreślone zostało tło i bohaterowie, a jakimś spektakularnym zakończeniem, które najpewniej autor szykuje dla nas w następnej części. Tutaj rzeczy wydają się po prostu dziać po to, by nie było pusto. Przygody bohaterów są niczym ciąg opowiadań. Akcja jeden, transport, akcja dwa, transport itd. Niby wszystkie poczynania bohaterów wydają się spójne i uzasadnione, jednak całość nie jest tak jasna i klarowna jak być powinna. Nie zostałem wciągnięty w wir wydarzeń, nie czułem potrzeby by przeczytać jeszcze tylko jeden rozdział. Nie mogę jednak nie wspomnieć o niesamowitym, zaskakującym zakończeniu, bardzo wzruszającym i przepełnionym uczuciami. Warto było przeczytać całą książkę, by dobrnąć do tych ostatnich dziesięć stron.

Niezmiennie jednak Miecz i kwiaty pozostaje jedną z ciekawiej zaplanowanych i osadzonych w interesujących realiach książek młodych, polskich pisarzy. Fantastyki jednak nie ma tutaj za wiele. Diabeł, który był jednym z najjaśniejszych punktów części pierwszej, teraz nie odzywa się praktycznie wcale. Magii również niezbyt dużo, a interesujący wątek dziecka-wyroczni został zepchnięty na drugi plan. Większość stron wypełniona jest akcją.

Wciąż interesujące jest miejsce i tło historyczne. Walki w Ziemi Świętej są rozgrywką o wpływy, o to kto będzie królem. Słabiej idą potyczki z prawdziwym wrogiem. Tym bardziej, że zakonnicy i szlachta często są sodomitami, kłamcami i intrygantami.

Ostatnie, najważniejsze pytanie: czy warto? Według mnie warto, jako część fajnego, udanego pomysłu. Jako łącznik, wytłumaczenie i rozwinięcie. Oraz dla fantastycznego zakończenia. Jeżeli ktoś nie czytał jednak tomu pierwszego, polecam cierpliwość i przeczytanie całej serii od początku do końca, gdy będzie to już możliwe.

Tytuł: Miecz i kwiaty, tom 2
Autor: Marcin Mortka
Wydawca: Fabryka Słów
Rok: 2009
Stron: 398
Ocena: 4
GhanD Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.