Miecz dla króla – recenzja

miecz-dla-krolaPrzyznam szczerze, że po lekturze Konia Wodnego nie spodziewałem się, że w moje ręce w najbliższym czasie trafi książka równie naiwna i prosta. Bo w gruncie rzeczy nawet powieści dla dzieci cechują się znamionami, które bardziej lub mniej, ale podobają się wszystkim czytelnikom, bez względu na wiek. Książka Dicka King-Smitha nie była zła, ale pewne uproszczenia fabularne nie pozwoliły jej wybić się ponad przeciętność.

Jednak niedługo po tym Wydawnictwo Solaris wypuściło książkę Terence’a Hanburyego White’a, która jest pierwszą częścią arturiańskiego cyklu dla dzieci Był sobie raz na zawsze król. I chociaż nie podchodziłem do niej z wielkimi nadziejami, nastawiałem się raczej na szybką w lekturze bajkę dla dzieci, to zawiodła mnie ona na całej linii.

Początek nie był jeszcze taki zły. W pierwszym rozdziale Miecza dla Króla poznajemy dwójkę chłopców – Warta i Kaya, którzy wychowują się na dworze jednego z możnych angielskich, a konkretnie ich ojca – Sir Ectora. Już tutaj mamy podział na „tego dobrego” – Warta oraz „tego gorszego” – Kaya. Wiadomo więc kto będzie tu głównym bohaterem i na kim skupi się sympatia czytelników.

Czytając drugi rozdział zacząłem chwytać się za głowę. Niedorzeczności, uproszczenia i banały zaczynały pławić się w morzy infantylności. Dobrze, pomyślałem, widać że to książeczka dla najmłodszych, trzeba więc wziąć na to poprawkę. Szkoda, że nawet taka poprawka niewiele pomogła całości.

Głównym zarzutem jaki przychodzi mi na myśl jest brak fabuły spajającej poszczególne rozdziały powieści. Ot mamy tutaj chłopca, który pobiera nauki u czarodzieja, a każdy rozdział (czasami są to łączone 2-3 rozdziały), to osobna lekcja, inna przygoda. Przy czym słowo „przygoda” jest tu użyte nieco na wyrost, bowiem White opisuje lekcje chłopca bez konkluzji, często urywając je w momencie, gdy bohater nie ma już wyjścia, a autorowi skończyły się pomysły. A wszystko wyjaśnia jako magię czarodzieja Merlina.

Postaci przewijające się w książce są jednowymiarowe i bardzo do siebie podobne. Dorośli są zdziecinniali i naiwni, często ich dialogi przybierają formę przedrzeźniania się, czy dziecięcej licytacji: – tak – nie – a właśnie, że tak – a właśnie, że nie itd., a przede wszystkim wszyscy są dobrzy i mili, aż do bólu zębów; doprawdy trudno doszukać się kogoś, kto robiłby w powieści za czarny charakter. Dobre i to, gdyby wziąć pod uwagę adresatów książki, ale „cholery” rzucane przez rycerzy, czy wyzywanie od kretynów pozwoliły mi zwątpić, czy czytałbym tę książkę swojemu dziecku.

Mit arturiański, który ma być magnesem przyciągającym do tego tytułu, to tak naprawdę tylko pretekst. Owszem, główny bohater nazywa się Artur (Wart to przezwisko od Art, czyli zdrobnienia Artura), pojawia się Merlin i inne postacie z celtyckich podań i historii, a na ostatnich stronach jest nawet opowieść o tytułowym mieczu i historia wyciągania go ze skały, ale w gruncie rzeczy książce wyszłoby tylko na dobre, gdyby autor umieścił akcję w dowolnym fikcyjnym świecie magii i miecza.

Jedyne co ratuje tę pozycję, to jakość jej wydania. Bo jest ono po prostu piękne. Twarda okładka z baśniową grafiką przyciąga oko i kusi do lektury. Ornamenty zdobiące marginesy stron nadają książce pewnej magii, zaś pojawiające się zdecydowanie za rzadko ilustracje w doskonały sposób uzupełniają książkę. Jedyne zastrzeżenie mam do pracy korekty, która wyraźnie nie popisała się w kilku miejscach.

Podsumowując Miecz dla króla to książka, która z założenia adresowana jest do najmłodszych, tych, którzy sami jeszcze nie potrafią czytać. T.H. White chciał stworzyć świat pełen magii i magicznych przygód oparty na legendach arturiańskich. Tymczasem wyszła mu książka bardzo nierówna, infantylna i na dobrą sprawę o niczym, w której znane arturiańskie motywy są tylko zachętą do jej poznania. Zachętą smakowitą, dającą złudną nadzieję na dobrą zawartość.

Tytuł: Miecz dla króla [The Sword in the Stone]
Seria: Był sobie raz na zawsze król, tom 1
Autor: T.H. White
Wydawca: Solaris
Stron: 372
Rok wydania: 2008
Ocena: 3=
BAZYL Opublikowane przez:

Zaczął od tekstowego Hobbita na Commodore 64, a potem poszło już z górki. O tamtej pory przebił się przez wszystkie chyba rodzaje fantastyki – i nie przestaje drążyć tematu dalej.

7 komentarzy

  1. gnostic
    6 maja 2008
    Reply

    CO?!?

    Książkę tę (cały cykl w sumie) czytałem jeszcze w starym wydaniu, i powiem jedno – chyba oszalałeś człowieku.
    „książka, która z założenia adresowana jest do najmłodszych, tych, którzy sami jeszcze nie potrafią czytać”?!?!?
    Przeczytaj całość i nie wypisuj bzdur.

  2. BAZYL
    6 maja 2008
    Reply

    -_-

    Wolno Ci się nie zgadzać z recenzją, ale wypadałoby, żebyś miał jakieś argumenty ku temu.

  3. Neprijatel
    6 maja 2008
    Reply

    Eeee tam…

    Sorry, BAZ, ale chyba nie zrozumiałeś założenia książki 😉 „Był sobie raz na zawsze król” to jeden z najlepszych retellingów legend arturiańskich, Sapkowski umieszcza cykl na trzecim miejscu w swoim rankingu fantasy. Książkę należy odebrać w kontekście legend arturiańskich i sięgnąć nieco głębiej, infantylna stylizacja tekstu czemuś tutaj służy. Cykl nie służy rekonstrukcji legendy arturiańskiej; opiera się na niej po coś. Zresztą, poczekaj na tom o Lancelocie, który jest najlepszy imo z całej serii, i na tom ostatni. Być może zmienisz zdanie, jak wszystko się zepnie taką ładną klamrą.

  4. BAZYL
    6 maja 2008
    Reply

    ech…

    To Wy czegoś nie rozumiecie. To jest recenzja jednego tomu. Nie cyklu. I ja nie jestem Sapkowskim – mogę mieć inne preferencje.

  5. Nep
    6 maja 2008
    Reply

    Taaa…

    …to zrecenzuj „Drużynę Pierścienia” i zarzuć Tolkienowi, że głupio się kończy i nie wiadomo, co dalej

  6. BAZYL
    6 maja 2008
    Reply

    ??

    A gdzie ja napisałem, że [i:1111111111]Miecz dla króla[/i:1111111111] kończy się głupio?

  7. Np
    6 maja 2008
    Reply

    Tego nie należało odebrać dosłownie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.