Kłamca 3: Ochłap sztandaru – recenzja

Klamca3_1336145785

Książki Kłamca i Kłamca 2: Bóg marnotrawny, autorstwa Jakuba Ćwieka, stanowiły swego czasu całkiem sympatyczną niespodziankę. Oparte na ciekawym pomyśle, krótkie i treściwe, stanowiące coś pośredniego między zbiorem opowiadań a powieścią, okazały się idealnym wypełniaczem kilku nudnych wieczorów. I nie jest to wyłącznie moja opinia, ponieważ seria stała się na tyle popularna, że doczekaliśmy się właśnie trzeciej części przygód Lokiego, kolejne natomiast są w drodze.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zmiana formy. Już nie mamy do czynienia ze zbiorem luźno powiązanych ze sobą opowiadań, tylko z bardziej spójną całością (nie użyłem określenia powieść, gdyż wydaje mi się ono nieco na wyrost). Wiąże się z tym kilka mankamentów, ale o tym dalej. Sama fabuła nie jest przesadnie skomplikowana. Oto Lucyfer, przywódca piekielnych zastępów, daje swoim podwładnym sygnał do rozpoczęcia Apokalipsy. Na ziemi nastają Głód, Zaraza, Wojna i Śmierć, co oczywiście nie podoba się archaniołowi Michałowi i jego skrzydlatym kompanom. To może oznaczać tylko jedno – ostateczną rozgrywkę, której stawką jest panowanie nad światem i ludzkimi duszami… W międzyczasie Loki podejmuje się dywersji na tyłach wroga – dostaje zadanie zgładzenia Antychrysta. Pech chce, że ten został porwany przez… elfy, co oznacza trudną i pełną niebezpieczeństw wyprawę do Asgardu. Jak to wszystko się zakończy? Kto wygra odwieczną walkę dobra ze złem? Tego, drodzy czytelnicy… nie dowiecie się. A przynajmniej nie w tym tomie.

I tutaj pora przejść do wad. Po pierwsze, decydując się na napisanie klasycznej powieści, Ćwiek zabił największą do tej pory siłę Kłamcy – różnorodność. Mamy jeden główny wątek fabularny i mimo tego, że akcja co chwilę przenosi się z miejsca na miejsce – głównie między bazami poszczególnych stron konfliktu, Lokim, a także Erosem i Bachusem – to książce brakuje świeżości i elementu zaskoczenia, które to czynniki prawdopodobnie zadecydowały o sukcesie poprzednich dwóch części. Owszem, wciąż może się podobać sposób pisania Ćwieka i subtelny czarny humor, ale to już nie to samo – i nie jest to tylko narzekanie stetryczałego recenzenta. Do tego Kłamca 3 jest skandalicznie krótki (268 stron? Toż to jeszcze mniej niż poprzednicy, a już wtedy kręciłem nosem…) i kończy się w najciekawszym (teoretycznie) momencie. Trudno znaleźć tu jakąś pointę, czy choćby nawet częściowe podsumowanie. Widoczna jest inspiracja serialami sensacyjnymi pokroju Prison Break, które mają trzymać widza w niepewności do następnego odcinka, ale w przypadku książek na takim rozwiązaniu czytelnik tylko traci. Frustracja jest tym większa, że niedawno wydany trzeci tom Oka Jelenia Andrzeja Pilipiuka cierpiał na dokładnie tę samą chorobę. Mam nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności, a rodzimi pisarze nie zaczną podążać tą drogą prowadzącą donikąd.

Muszę przyznać, że trzecia część przygód Kłamcy mnie rozczarowała. Dalej jest to lekka i sympatyczna książka, ale albo padła ofiarą dziwnej polityki wydawniczej, albo po prostu Ćwiek wycisnął już z przyjętej konwencji wszystko, co mógł. Polecam Kłamcę 3 tylko wytrwałym miłośnikom przygód Lokiego (którego zresztą jest tu jakby za mało…) i to takim, którzy już mają w planach sięgnięcie po kolejny tom (ukaże się prawdopodobnie za rok). Pozostałym korzystniej będzie zainteresować się jedynką, bo jest po prostu najlepsza.

Tytuł: Kłamca 3: Ochłap sztandaru
Seria: Kłamca, tom 3
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawca: Fabryka Słów
Rok wydania: 2008
Stron: 268
Ocena: 3+
Ravandil Opublikowane przez:

9 komentarzy

  1. Deep
    7 grudnia 2008
    Reply

    .

    I tak kupię i przeczytam 😛

  2. jokemaster
    7 grudnia 2008
    Reply

    —-

    268 stron ? Czego jak czego ale w fantastyce najbardziej nie cierpię dymania czytelników i wmawiania im że wydali 3 dychy na książkę. Bo nikt mi nie wmówi że to książka a nie książeczka.

  3. Aureus
    8 grudnia 2008
    Reply

    Kiepska recenzja.

    W ogóle nie wspomniałeś o stylu autora. Przecież to, JAK Ćwiek zaczął pisać, stał się mistrzostwem w porównaniu z poprzednimi tomami. Mi Kłamca 3 również podobał się mniej od poprzedników, aje naprawdę twierdzę, że język opisów i dialogów stał się klasą samą w sobie.
    Pozdrawiam!

  4. Ravandil
    8 grudnia 2008
    Reply

    Hmm…

    Nie ma sensu się rozwodzić nad tym, jak Ćwiek pisze – bo większość, która Kłamcę 3 kupi, to wie, jak ten autor pisze. Napisałem, że dalej może podobać się styl pisania Ćwieka – bo tak jest. Ale na pewno nie dzięki trzeciemu „Kłamcy”. Czytałem wszystkie wydane do tej pory jego książki i nie zauważyłem owego „mistrzostwa” w tej książce. Czy „trójka” jest w jakikolwiek sposób lepsza w opisach i dialogach od poprzedników? Na pewno nie na tyle, żeby zatuszować mielizny fabularne i rozczarowujące zakończenie. Ćwiek nie jest już debiutantem i sam styl pisania, mimo, że bardzo dobry, to już za mało. Dziękuję za uwagę ;]

  5. Aureus
    8 grudnia 2008
    Reply

    Ja się przyczepię dalej.

    Obecnie siędzę nad redakcją mej własnej recenzji tego tytułu dla serwisu Poltergeist. Osobiście nie jestem skłonny twierdzić, że fabuła jest Aż Tak zła, ale to kwestia gustu. Niemniej uważam, że warto podkreślić, że Kłamca 3 w porównaniu z jedynką, a nawet dwójką, jest napisana świetnie. Styl jedynki sprawiał, że mimo pomysłu i fabuły oceniam ją jako 7/10. Natomiast styl trójki jest na tyle fenomenalny, że pomimo najgorszej – jak dotychczas – fabuły z serii, też daję jej 7/10.

    Nie staram się tej książki usprawiedliwiać – recenznent ma prawo do subiektywnej oceny. Aczkolwiek uważam, że Twoje przemilczenie jest niestosowne.

    Oczywiście uważam, że i tak Dwójka rządzi : P

    Pozdrawiam!

  6. Ravandil
    9 grudnia 2008
    Reply

    Przemilczenie? Ile można wałkować, że Ćwiek świetnie pisze i rozczulać się nad jego stylem? Do tego już przywykliśmy i dlatego myślę, że „przemilczenie” to złe słowo, sugerujące, że chciałem coś zataić i uwalić książkę na siłę. Wcale tak nie jest. Nie ma co się rozwodzić nad stylem, gdy autor serwuje najbardziej frustrujące zakończenie, z jakim miałem ostatnio do czynienia. Brak pomysłu na fabułę (ew. pocięcie owego pomysłu i rozłożenie go na kilka tomów) przystrojony nawet najlepszą dekoracją dalej pozostaje brakiem pomysłu. Szczególnie, że nie zauważyłem wcale jakiegoś ogromnego skoku jakościowego, który by mi wynagrodził niedogodności. Może „czwórce” się uda ;p

  7. emila
    27 grudnia 2008
    Reply

    ech, nie lubie takich zakonczen….teraz przez rok musze czekac zeby dowiedziec sie jak ta historia sie skonczy….

  8. oaQ
    8 kwietnia 2009
    Reply

    oaQ

    no troszeczke poczekamy ale warto ! ! ! ] : >

  9. 34234
    25 czerwca 2009
    Reply

    Ciężko Dostać

    W rzeczy Samej książka odbiega od tego do czeka przyzwyczaił nas ćwiek. Ale zamiast przyzwyczajać się do pewnych schematów starajmy się obiektywnie podążać za wizją pisarza. Przeczytałem ja jak poprzednie części za jednym podejściem co wydaje się wyczynem mało imponującym ze względu na najzwyczajniej mało pokaźne rozmiary książki.
    Można to w skrócie opisać jako pojedyncze opowiadanie rodem z 1 części które jest zrealizowane z większym rozmachem.
    Ciężko również dostać książkę …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.