Infinite Crisis, vol. 1 – recenzja komiksu

ic3Infinite Crisis to sequel The Crisis on Infinite Earths (Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach) z roku 1985, który reaktywował całe uniwersum DC, splątane w bezsensownej sieci nieskończonych ziem i zbyt licznych wersji tych samych superbohaterów. Obecny kryzys służy komercyjnemu atakowi DC na nieco lepszą pozycję Marvela i odnowieniu niektórych sztandarowych serii wydawnictwa. Sprzedające się w nieziemskich nakładach kolejne części miniserii Infinite Crisis wywindowały w ostatnich miesiącach DC na podium, tuż obok głównego konkurenta. Rynek ponownie podzielony jest niemal na dwie równe części, pomiędzy dwóch komiksowych gigantów.

Wszystko, co ważne dla Infinite Crisis, zaczęło się dokładnie rok temu, gdy Ted Kord, członek dawnej Międzynarodowej Ligi Sprawiedliwości, znany jako Blue Bettle, odkrył plany niejakiego Maxwella Lorda, współzałożyciela tej organizacji. Lord pracował od jakiegoś czasu nad systemem rozpoznawania i likwidacji ziemskich superbohaterów, uznając ich za największe zagrożenie dla planety. Kiedy Ted Kord odrzucił propozycję przyłączenia się do realizacji planów Maxwella Lorda, ten zastrzelił Bettle’a… Niedługo potem Lord przypuścił atak na największych superbohaterów Ameryki…

Od komiksu, opisującego tę historię (Countdown to Infinite Crisis) w uniwersum DC rozpoczynają się wydarzenia, które zakończą się dopiero w marcu tego roku, gdy wszystkie regularne serie wystartują „od nowa”, z podtytułem One Year Later. W maju pojawi się komiks 52, który zapełni jednoroczną dziurę w życiu bohaterów DC.

Infinite Crisis jest więc drugim, po The Crisis on Infinite Earths, wielkim wydarzeniem w świecie DC, które umożliwi przedstawienie znanych komiksowych opowieści w nowy, bliższy naszym czasom sposób. Kryzys opowiada historię wielkiej wojny, jaką toczą superbohaterowie DC z lat 30’ i 40’ XX wieku, wykreowani na nowo w drugiej połowie lat 80′. Jest to wojna z rzeszami kosmitów, z najstarszymi przeciwnikami, z szalonymi przybyszami z innego wymiaru i… między samymi superherosami.

Infinite Crisis #1 rozpoczyna się zaraz po wybuchu Wieży Obserwacyjnej Amerykańskiej Ligi Sprawiedliwości (The JLA Watchtower) na księżycu. Na pierwszej stronie widzimy nadlatującego Supermana. Jednak to nie on pierwszy zjawił się w Wieży, aby prowadzić śledztwo…

Gdy Superman przemierza labirynty spalonej Wieży, w dalekim kosmosie trwa wojna domowa pomiędzy rasami Rann i Thanagar, w której uczestniczą Hawkman i jego drużyna oraz Green Lanternowie (Zielone Latarnie) wraz z grupką innych bohaterów. Tymczasem znany w DC Comics wysłannik Boga – Spectre – kierowany przez Eclipso – wypowiada wojnę wszystkim magicznym istotom. Ostatecznie niszczy on Skałę Wieczności (The Rock of Eternity), która sprowadza na świat zło w postaci Siedmiu Grzechów (Seven Deadly Sins). Ich pojawienie się w Gotham – mieście Batmana – wpłynie negatywnie na przebywających tam bohaterów, sprawiając, że obrócą się oni przeciw sobie (JLA #124). Wrogowie ziemskich herosów, zjednoczeni pod banderą Secret Society of Super Villains, stawiają ponownie czoła podzielonym jak nigdy obrońcom ludzkości. Amerykańska Liga Sprawiedliwości (JLA), której niedawnymi współzałożycielami byli Batman, Superman i Wonder Woman, przestaje istnieć z powodu niekończących się kłótni jej członków. Batman uważa, że Liga gromadzi zbyt dużą i zbyt niebezpieczną moc. Robi więc wszystko, by pozostała martwa…

Siedmioczęściowa miniseria Infinite Crisis już od grudnia ubiegłego roku wstrząsa światem komiksu amerykańskiego. Kluczowa dla zrozumienia kryzysu jest postawa ziemskich bohaterów, której przeciwstawiają się sprawcy tytułowych perturbacji. W pewnym momencie na scenie wydarzeń pojawia się Superman z Ziemi Dwa, który jako jeden z niewielu przeżył złączenie wymiarów, likwidujące niezliczone rzesze kopiujących się superbohaterów w The Crisis on Infinite Earths z 1985 roku. Superman, będący uosobieniem bohaterów z tzw. Złotej Ery komiksu amerykańskiego (Golden Age) ma o wiele mniej słabości od swojego młodszego, współczesnego odpowiednika. Przeciwstawia on wizji ery bohaterów wiecznie kłócących się, niepogodzonych z sobą i tracących z oczu najwyższe zasady, wizję herosów Złotej Ery, w której uśmiech nie schodził z ust żadnego z obrońców uciśnionych, a Batman i Superman podawali sobie ręce w blasku fleszy. Jeśli spojrzymy na ostatnie lata w komiksach DC, dostrzeżemy faktycznie ciąg mniejszych lub większych tragedii. W tle ogromnych międzygalaktycznych kataklizmów widzimy bohaterów, którzy oszukują się nawzajem (Batman szpiegujący innych członków JLA i gromadzący na nich zabójcze haki) i łamią zasady (Wonder Woman, brutalnie mordująca Maxwella Lorda). Teraz oczy wszystkich, jak zwykle w trudnych czasach, zwrócone są na największego z liderów. Ale Superman, jak zresztą konstatuje Batman na 30 stronie Infinite Crisis #1 – prawdziwie inspirował ludzi tylko wtedy, gdy był martwy…

Pierwszą część tej wielkiej opowieści o upadku uniwersum DC Comics napisał Geoff Johns, którego wsparł rysunkiem utalentowany Phil Jimenez. Po raz kolejny w świecie komiksu potwierdziło się, że na przełomowe wydarzenia potrzeba wielkich gwiazd. Tylko one bowiem, nadają ważnym historiom treść, która wywołuje u fanów ciarki podniecenia. Gdy wpatrujemy się w zarysowane szczegółami, pełne dramatyzmu strony o upadku świata superbohaterów, komiks nabiera cech filmowej epopei. Błyskotliwe dialogi Johnsa potęgują impet, z jakim uderza w czytelnika pierwsza część Infinite Crisis. Bohaterowie w tym trudnym czasie nie ważą już słów – mówią sobie wszystko, co leży im na sercu, raniąc się nawzajem, tym mocniej, że mają jeszcze w pamięci łączące ich przyjaźnie i miłości. Jak zwykle w tego typu historiach, splatających wątki z całych serii komiksów (tzw. Crossovers), czytelnika atakują różnorodne postacie, a akcja nie ustaje ani na moment. Jednak przez to, że Infinite Crisis jest tak dalece przemyślanym, potężnym uderzeniem DC – czytelnikom towarzyszy cały czas poczucie istotności rozgrywających się wydarzeń. Poza tym, tutaj bohaterowie giną jak muchy, co jeszcze potęguje dramatyzm kryzysu.

Choćby jednak całe niebo zwaliło się nam na głowę, zawsze będziemy potrzebować subtelnych dialogów i kameralnych scenek między najważniejszymi postaciami. W tym komiksie rolę przewodnią pełni oczywiście Wielka Trójka (Superman, Batman i Wonder Woman), która tak wspaniale wypełniała karty zeszytów o JLA. Dziś, u stóp komiksowego piekła, każdy z nich ma do wylania wielką szalę goryczy. Coś poszło nie tak. Liga, która skupiała najpotężniejsze istoty na ziemi, nagle straciła jedność, zatapiając się w bagnie bezustannych oskarżeń. Nie bez znaczenia jest tu postawa Batmana, którego nieufność wobec pozostałych herosów sięgała często granic paranoi.

Dzięki zgrabnemu połączeniu wątków z napędzających sprzedaż DC miniserii przedkryzysowych oraz umiejętnemu skłóceniu najważniejszych bohaterów uniwersum, Geoff Johns i Phil Jimenez przygotowali dla fanów komiks przełomowy, który zachowa poczesne miejsce w historii i będzie wspominany równie często, jak jego poprzednik z roku 1985. DC nie czeka tym razem wielki restart, a historii herosów nie trzeba będzie opowiadać od nowa, jak to miało miejsce w latach 80′. Jednak każdy z nich wyjdzie z tej opowieści bardzo odmieniony.

Ale, zanim zaczniemy mówić o One Year Later, przed nami 6 kolejnych części tej huraganowej miniserii!

Tytuł: Infinite Crisis, vol. 1
Scenariusz: Geoff Johns
Rysunki: Phil Jimenez, Andy Lanning
Kolor: Jeremy Cox, Guy Major
Wydawca: DC Comics
Rok wydania: 2005
Ocena: 6
Jarlaxle Opublikowane przez:

2 komentarze

  1. Jarlaxle
    8 maja 2006
    Reply

    To jest dopiero…

    komiksowe wydarzenie.

  2. whatever
    23 sierpnia 2006
    Reply

    co sie dzieje?

    przeciez to jest totalnie odmozdzajace g****o!gdzie tu jest jakas tresc,jakies przeslanie itd.?kto to wogole czyta i kot sie w tym lapie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.