Hej! To moja ryba! – druga recenzja

hejtomojaryba

Zazwyczaj pingwiny kojarzą się nam z pociesznymi, stepującymi ptaszkami lub z grupą komandosów do zadań specjalnych zwiedzających Afrykę i nowojorskie zoo. Alvydas Jakeliunas i Günter Cornett chyba mieli inne doświadczenia z tymi nielotami, gdyż w grze Hej! To moja ryba! przedstawili je w ostrej walce o obronę własnego łowiska i zdobycie jak największej ilości pożywienia. Pingwiny będą więc uciekać się niejednokrotnie do brudnych zagrań i wymyślać najprzeróżniejsze podstępy, by konkurenci zostali zablokowani lub złowili mniej smakowitych rybek.

Hej! To moja ryba! jest kolejną grą familijną wprowadzoną na polski rynek przez wydawnictwo Granna. Planszówka została wydana w solidnym pudełku o sporych rozmiarach, co jednak, biorąc pod uwagę zawartość, jest pewnym przerostem formy nad treścią i najwyraźniej służy zmyleniu przeciwnika. W środku znajdziemy jedynie plastikowe figurki pingwinów oraz sześciościenne kafelki służące do zbudowania planszy, więc miejsca w wyprasce jest aż nadto. Z tego powodu trudno jest utrzymać wnętrze w odpowiednim porządku, zaś sama gra zajmuje sporo miejsca na półce i jest niezbyt wygodna w transporcie. Plus wydawcy należy się jednak za to, że zrezygnował z drewnianych pionków znanych z oryginału, które nie prezentowały się zbyt ciekawie. Zamiast tego mamy plastikowe, które na pewno są bardziej atrakcyjne wizualnie, choć w innych krajach występują także nieco bogatsze wersje, gdzie nieloty przedstawione są w kilku różnych pozach.

Kowalski, raport taktyczny!

Jak przystało na produkcję rodzinną, zasady rozgrywki są bardzo proste. Na początku budujemy planszę według podanego w instrukcji wzorca lub na podstawie własnego pomysłu, co jednak za każdym razem zajmuje sporo czasu. Następnie gracze ustawiają swoje pingwiny na dowolnie wybranych polach z jedną rybą. W każdej kolejnej turze będą mogli poruszać się którymkolwiek z nich o dowolną ilość pól w linii prostej, o ile żaden fragment planszy po drodze nie jest blokowany przez przeciwnika. Żeton opuszczony przez ptaka jest ściągany ze stołu i trafia do zawodnika. Poruszając się pingwinem, trzeba więc uważać na znikające pola, gdyż zablokowany nielot jest usuwany z planszy, a zadanie zebrania jak największej ilości ryb staje się dużo trudniejsze.

ryba2Rozgrywka w Hej! To moja ryba! jest krótka, ponieważ plansza kurczy się w błyskawicznym tempie. Nie ma tutaj zaawansowanych strategii, gdyż zazwyczaj przesunięcie się na pole z największą dostępną ilością ryb będzie najkorzystniejszym wyborem, oczywiście o ile w krótkim czasie nie będzie się wiązać z utratą jednego z pingwinów. Jest to sporą zaletą, gdy traktujemy grę jako wstęp do wieczoru z planszówkami lub jako przerwę między partiami w inne tytuły i chcemy się zwyczajnie trochę rozerwać przy niezobowiązującej rozgrywce. Jednak w przypadku gdy planujemy spędzić czas tylko z Hej! To moja ryba!, po kilku kolejnych podejściach, które niestety są dość powtarzalne, tytuł może się trochę przejeść i trafić na dłuższy czas na półkę.

I ty, Kowalski, przeciwko mnie?

Nie można jednak zanegować tego, że przy zbieraniu tłuściutkich śledzików dobrze bawić się będą nie tylko maluchy, gdyż podobnie jak w Pędzących żółwiach także starsi gracze znajdą tu coś dla siebie, choć gra jest zdecydowanie prostsza niż wspomniana pozycja wydawnictwa Egmont. W przeciwieństwie jednak do innych gier familijnych nie drażni tutaj losowość, ponieważ opieramy się jedynie na własnych decyzjach. Niestety, nie obyło się bez dawki negatywnej interakcji, co w grze skierowanej przede wszystkim do młodszych odbiorców jest sporą wadą. Od czasu do czasu występują sytuacje, gdy pozostali gracze zmówią się przeciwko jednemu i będą dążyć do zablokowania jego ruchów, co psuje przyjemność płynącą z zabawy.

ryba3Mając na uwadze wszystkie niedoskonałości i zalety, można uznać grę Hej! To moja ryba! za całkiem solidną pozycję dla osób, które przede wszystkim chcą na chwilę odpocząć od innych tytułów i trochę urozmaicić swoją kolekcję planszówek. Nie jest to może hit na miarę wzorcowych w tym gatunku Pędzących żółwi, ale biorąc pod uwagę trochę niższą cenę, spokojnie można tę grę polecić zarówno do rozgrywek rodzinnych, jak i dla ludzi lubiących proste gry logiczne.

Plusy:

  • szybka rozgrywka,
  • klarowne i proste zasady,
  • plastikowe figurki pingwinów,
  • niezobowiązująca i relaksująca.

Minusy:

  • długie układanie planszy z kafelków,
  • trochę za prosta dla starszych graczy,
  • źle przemyślane pudełko,
  • powtarzalne partie,
  • negatywna interakcja.
Tytuł: Hej! To moja ryba!
Autor: Alvydas Jakeliunas, Günter Cornett
Wydawca: Granna
Rok: 2008
Liczba graczy: 2-4
Czas gry: 20 minut
Ocena: 4-
Epyon Opublikowane przez:

Kiedyś tawerniany planeswalker, obecnie wchłonięty przez środowisko planszówkowe. Nie obce są mu także inne fantastyczne formy rozrywki - od literatury i filmu do sesji RPG włącznie.

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.