Graal: Bezimienny rycerz – recenzja

bezimienny-rycerz-b-iext6316909Kto nie zna króla Artura i jego dzielnych rycerzy? Legenda okrągłego stołu to stały element dzisiejszej kultury. Dlatego nie dziwi, że pisarze tak często ku niemu sięgają. Wielu po prostu spisuje znane legendy, czy fakty historyczne, inni na nowo opowiadają nam swoje wersje tej nieśmiertelnej historii. Seria Graal przedstawia nam wizję arturiańskiego świata, gdzie mistycyzm łączy się z codziennym życiem, a magia liczy się na równi z polityką.

Pierwszym pytaniem jakie nasuwa się po ujrzeniu książki, to czy jest sens tworzenia kolejnej powieści w klimacie zmagań rycerzy okrągłego stołu? Czy można czymś zaskoczyć czytelnika? Czy powieść nie będzie po prostu nudnym wyłożeniem kolejnej wersji tej nieśmiertelnej legendy? Jak pokazuje francuski autor Christian de Montella w temacie mitu arturiańskiego jest jeszcze wiele do zrobienia…

Pierwszy tom – Bezimienny Rycerz prezentuje nam losy – co niemożliwe! – bezimiennego. Chłopiec jest wychowankiem potężnej Damy Jeziora, kobiety która uwięziła samego Merlina i rozporządza ogromną siłą oraz wiedzą. Chłopiec dorasta pod jej czujnym okiem, doskonaląc rozwój umysłu, ciała i ducha. Już w młodości wykazuje się wielką odwagą i sercem, aby wreszcie wyrosnąć na potężnego wojownika. Bowiem według swojej przybranej matki i opiekunki, tylko on jest w stanie wykonać wielkie zadanie… lecz najpierw będzie musiał zostać rycerzem króla Artura. Młodzieniec musi odnaleźć swoje imię, wykonać misję oraz sprostać swojemu przeznaczeniu. Czeka na niego wiele przygód, jednak największą groźbą okaże się nie potężna Morgana, czy wrogowie króla, lecz zakazana miłość… Miłość, za którą będzie musiał cierpieć i pokutować przez długie lata…

Powieść jest napisana spokojnym, przystępnym językiem. Opisów jest niewiele, autor wręcz unika relacjonowania walk. Te o których czytamy są opisane ogólnie, lecz na tyle dobrze, żeby pobudzić wyobraźnię czytelnika. Klimat panujący w książce jest lekko nierealny, momentami pełen patosu, mityczny… Świetnie pasuje do opisywania tej legendy, nie pozwalając się oderwać ani na chwilę od książki. Dużo gorzej jest z dialogami, które są bardzo nierówne – czasami bohaterowie zachowują się jak banda kretynów, aby zaraz rozbroić nas jakimś żartem, czy ponownie zbudować klimat uczestnictwa w legendzie. Na szczęście powieść nie należy do tych przegadanych.

Bez wątpienia autorowi udało się doskonale ożywić legendę. Bohaterowie nie dają się nie lubić, razem z nimi przeżywamy rozterki, cierpienie, ból i radość. Porywczy Bezimienny, spokojny Artur, czy piękna Ginwera nie są nam obojętni. Czarne charaktery powodują zaciekawienie i jednak kierują się jakąś tam logiką, co takie normalne w klasycznej walce dobra ze złem nie jest. Wszyscy odpowiadają naszym wyobrażeniom, mimo to nadal pozostając ludźmi, nie tylko chodzącymi archetypami.

Książka pomimo trzymania się utartych schematów takich jak Graal, Okrągły Stół, czy Avalon momentami naprawdę zaskakuje. Po powolnym i niezbyt porywczym początku nabiera rozpędu i do końca doskonale bawi. Nie czujemy czasu spędzonego na lekturze. Wisienką na szczycie tortu jest świetne zakończenie, które daje do myślenia. Muszę również zaznaczyć, że Bezimienny Rycerz jest zamkniętą książką, nie wymagającą poznania reszty serii.

Tłumaczenie stoi na wysokim poziomie, nie zauważyłem też żadnych znaczących błędów językowych, czy edytorskich. Książkę wydano na 232 stronach, w pięknej miękkiej okładce. Doskonała jakość rysunków, które zdobią okładki serii, powoduje aż pewny niedosyt, bo chętnie zobaczyłbym ilustracje również wewnątrz. Ogólnie wydanie jest bardzo dobre.

Graal: Bezimienny Rycerz to jedna z najlepszych książek o tematyce arturiańskiej. Autor nie siląc się na niepotrzebne zabiegi fabularne, czy językowe w przystępny sposób oddał klimat legend arturiańskich. I mimo, że ksiązka nie powala pod żadnym względem, jest pozycją pełną i świetnie przemyślaną. Co ważne jest to książka, która może przekonać do gatunku nawet kogoś nie zainteresowanego szeroko pojętą fantastyką Drobne wady, nie przysłaniają wielu zalet produktu. W tym chyba najważniejszej – bawiąc nas, przekazuje nam wiedzę. Przekazując widzę, wywołuje emocje. Ciężko o lepszą rekomendację.

Tytuł: Graal: Bezimienny Rycerz
Autor: Christian de Montella
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2007
Stron: 232
Ocena: 5=
Pita Opublikowane przez:

Kocha gry wideo, książki, komiksy i inne przejawy eskapizmu. Chciałby znać Hokuto Shinkena. Najmądrzejszy kolega BAZYLa.

5 komentarzy

  1. BAZYL
    24 września 2007
    Reply

    Hmm…

    Kiedyś czytałem książki o Robin Hoodzie i mój wniosek był taki, że najlepiej legendę opisał Polak. Może podobnie jest z mitem arturiańskim i autorem Francuzem 🙂

  2. Oso
    24 września 2007
    Reply

    Robin Hood

    Byłby to może Tadeusz Kraszewski w swojej dwuczęściowej powieści? „Robin Hood” i „Marianna, żona Robin Hooda”? Bo ja o banicie z Sherwood wiele nie czytałem, ale ta książka ma zasłużone miejsce na półce mojej biblioteczki. Wydanie z roku ’69, nie wznowienie z 2000. Swoją drogą, o klasie tej książki świadczy fakt, że od blisko pięćdziesięciu lat jest na rynku. Pierwsze wydanie ukazało się, jak podaje wszechmocny Google, w roku 1959.

  3. BAZYL
    24 września 2007
    Reply

    Tak

    Właśnie o tej pozycji mówię i też o wydaniu z 69 roku. Taki niedokładny rysunek Robina na pierwszym planie stojący tyłem do drzewa z opuszczonym i napiętym łukiem 🙂 O ile dobrze pamiętam 🙂

  4. Oso
    24 września 2007
    Reply

    Dobrze pamiętasz 🙂

    A cała reszta okładki była w takim gustownym, brązowym kolorze. O ile oczywiście ja dobrze pamiętam. Ale wydaje mi się, że tak, bo przeczytałem ją kilkanaście razy. Nie mam niestety jak zerknąć na moje książeczki, bo znajdują się prawie 200 kilometrów ode mnie.

    Tak, ten Robin bardzo mi się podobał. Świetnie się całość czytało. Jak kończyłem po raz pierwszy miałem… trzynaście lat? Coś koło tego. Jakiś rok temu wróciłem do niej i dalej uważam, że jest świetna 😉

  5. BAZYL
    24 września 2007
    Reply

    😀

    Też byłem w podobnym wieku i w pochłonąłem wtedy kilka różnych wersji opowieści o Robin Hoodzie – tę zostawiłem na koniec bo pomyślałem [i:1111111111]co Polak może wiedzieć o RH[/i:1111111111], a jak się okazało, była najlepsza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.