Witam.
Po pierwsze przepraszam za nadmiernie, hmm, rozemocjonowaną treść mojej wcześniejszej wypowiedzi. Po pierwsze gender to mój konik, a po drugie poglądy w rodzaju tych głoszonych przez niektórych rozmówców (na szczęście znaczną mniejszość) wywołują u mnie szał bojowy.
Co chciałbym dodać?
Po pierwsze: nie należy wypowiadać się w kwestiach trafności nauk ścisłych, jeśli nie ma się większego pojęcia o tym, czym nauka jest i jak działa, a także co się w owych naukach ścisłych dzieje. Biologia wcale nie jest taka niezmienna jak mogłoby się zdawać, wciąż wyrastają w niej nowe paradygmaty i dzikie teorie, tak samo jak w każdej innej dziedzinie. Dlatego tez powoływanie się na jedną jakąś tam pozycję z biologii czy biopsychologii jest tak samo sensowne, jak odwoływanie się do Biblii (na poziomie naukowym oczywiście).
Po drugie: biologia, wliczając w to medycynę, nie jest w żadnej mierze narzędziem służącym do rozpatrywania ludzkich zachowań. Twierdzenie jakoby była bardziej miarodajna od nauk społecznych, bo mniej zmienna, jest więc kompletnie chybione - nie tylko ze względu na punkt poprzedni. Oczywiście nie powstrzymuje to co poniektórych neurologów, genetyków itp. od ogłaszania śmiałych twierdzeń na temat ludzkiej natury, jednak z reguły są to próby po prostu żenujące. Polecam zresztą doskonały spektakl
Testosteron w krakowskiej Bagateli, w którym dwóch biologów, marketer, muzyk oraz kelner rozmawiają o zachowaniach seksualnych ludzi - po prostu boki zrywać (chociaż nie wiem do końca, na jakim autor stał stanowisku - dla mnie była to asolutna kpina z przedmiotu, choć można i wziąć to na poważnie).
Po trzecie, istnieją zapewne profesorowie socjologii, którzy nie zgodzą się ze mną. Jakoś jednak ich tu nie widzę, więc nie jestem w stanie niczego z nimi przedyskutować. Dyskutowanie zaś o nauce z laikami nie ma chyba większego sensu, jeśli zdaje im się że naukowcy i studenci kierunków humanistycznych to szmaty, które nie wiedzą co mówią.
Mam nadzieję, że nikt nie uzna tego listu za jątrzenie, albo też co gorsza za czepianie się szczegółów. Sądzę, że należy to powiedzieć jeszcze raz: biologiczny behawioryzm to anachronizm, w psychologii i innych naukach społecznych nie tyle nawet przeżytek, co wręcz dowcip. Ziemia krąży wokół słońca, woda wrze w temperaturze 100 stopni przy poziomie morza, a kultura ma decydujące znaczenie sdla ludzkiego zachowania, tym bardziej że w pewnym stopniu nawet ludzka biologia jest od niej zależna. Wliczając w to postawy obu płci wobec RPG.
Dziękuję.
EDIT
Jeszcze się odniosę osobno do ostatniego posta:
Karczmarz2 pisze:Wezmie se taki w grze dziwke raz na jakis czas i jest ok, przeciez nie bedzie opisywal jak podrywa dziewczyne (patrz musial by podrywac MG) bo co to za zabawa.
Bardzo fajna.
Karczmarz2 pisze:Ogolnie motywy sexualne w meskim gronie jakos tak nie zabardzo sa ok. To takie troche głupie.
Sorry, ale tego rodzaju argumentacja wielkiej wagi nie ma. "Nie robię tego, bo to głupie" - jakiś taki niespecjalny poziom, nie? Mniej więcej pięciolatka.
Karczmarz2 pisze:Owszem mozna sobie o laskach i swoich panienkach pogadac przy piwku ale na sesji zaciagac panienki w karczmie do łozka itp itd.
Ja nie widzę w tym nic złego, jest to bardzo wdzięczny temat. Zaznaczam, że moja drużyna nie składa się z osobników niespełnionych erotycznie.