Strona 19 z 22

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 00:05
autor: Tori
To jokemaster wątpi w potęgę ostrza, a nie Brzoza :P I wcale nie trzeba nokautować. Cios kastetem tnie skórę, wybija zęby, łamie kości. Jak się dobrze przymierzy to wszystkie trzy za jednym uderzeniem. I człowiek nie jest w stanie dalej walczyć po taki ciosie (pomijając niejaki SPECNAZ i ochroniarzy Dzong Ila ;) )

To zależy jaki miecz. Ale podobno z reguły nie były bardzo ostre, coby przy uderzeniu rąbać, a nie ciąć.

Arch, ja Ciebie nie potępiam ;) Sam bym pierwszy wystartował :P

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 00:31
autor: Brzoza
Jeśli kiedyś Brzozo zobaczysz typa z 8 centymetrowym scyzorykiem, i jego bliźniaka z kastetem to z którym wolałbyś się zmierzyć?
Scyzoryk może zabić, może trwale okaleczyć przy jednym pchnięciu, natomiast znokautować przeciwnika jednym sierpowym nawet pięścią okutą w stal nie jest takie proste.
Ależ, panie kolego ja tu tylko sprzątam.

Znaczy, nie neguję żadnych scyzoryków. praktycznie, jezeli ktos wie jak używać noża stoi na wygranej pozycji. Znaczy, szybciej on kogoś dźgnie lub przytnie, aniżeli zostanie unieruchomiony.

Mnie sie jakoś dobrze żyło z okolicznymi dresami. I nigdy od żadnego dresa nie spotkała mnie jakaś krzywda. Więc nie wiem po co zabawki nosicie ze sobą (W gruncie rzeczy ja też mam zawsze ze sobą nozyk, ale do papieru).

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 01:19
autor: Tori
Tia, a Szelmon nosił ze sobą korbacz z sentymentu :P

Mi też się jakoś żyje z okolicznymi chuliganami. W każdym bądź razie ani razu mnie nie zaczepili. I nie bez powodu użyłem słowa chuligani. Chodziłem do podstawówki z większością z nich. Dla jednego priorytetem w chwili dzisiejszej jest dostać się do poprawczaka i z niego uciec. Innych szuka policja, innych już znalazła. Część jest a AŚ, część w ZK, niektórzy już ponoć gryzą glebę. Ale tak to bywa, jak od najmłodszych lat rozrywką jest wypicie piwa i spuszczenie komuś wpie==olu... No i skrojenie, bo trzeba mieć kasę na następne piwo...

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 03:58
autor: PaRaSiTe
heh, ważyłem i owszem :) jakiś czas temu :P wcześniej ważył więcej xD
Ogólnie, to półtoraki były mi za lekkie, a 2h lekko tak coś im brakowało, to u Pana Sylwestra zamówiłem wedle mojego projektu :P dł.185cm, waga 8kg (ważył więcej, bo miał jelec długi, ale przyciąłem, bo czasami w ramię sie wbijał, i tak ze 0,5kg luzem spadło :P). Co prawda tępy jest, ale ostry byłby w tym miejscu lekko przesadą ;)
Fotkę może wrzucę, jak jakąś zrobię. Bo może głupie, ale większość moich znajomych ma już przynajmniej po jednej, mimo, że ledwo go trzyma, a ja jakoś nie miałem okazji nic zrobić (zdjęć znaczy się, machać macham, mimo, że to delikatnie powiedziawszy wielkie bydle :P)

edit.
że chwilkę miałem :)
http://img23.imageshack.us/my.php?image ... esize2.jpg
Oto i mój z siebie zadowolony brat i Marysieńka :)
Aktualnie jelec jest o połowę krótszy, z wyżej wymienionych powodów. A teraz czas do pracy :)

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 10:40
autor: Tori
Ja pier***ę, ale kosa :P

Tym idzie w ogóle walczyć? Nie dostaniesz trzech pchnięć, zanim się zamachniesz?

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 11:12
autor: Arch
Zmiarzdżysz typa z krótszym mieczem, zanim zbliży się do ciebie na tyle aby móc zadać pchnięcie.

A w średniowieczu jeśli kogoś było stać na taki miecz, to miał również niezłą zbroję, a wtedy nie bardzo musiał się bać pchnięć. Mógł iść przed siebie i machać taką kosą naokoło.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 15:07
autor: PaRaSiTe
Ano walczyć idzie :)
Z 5-10 minut daję radę 1 ręką machać :) dwoma znacznie dłużej :P

Jak kolega przede mną napisał- najpierw musi dojść, z wyciągniętym ramieniem mam zasięg ponad 2m, a że co jak co moj mieczyk jest specyficzny, to walka nim polega na ciaglym przechodzeniu z ciosu do ciosu, wiec zawsze sa problemy z podejsciem do mnie :P

I sprostowanie: to NIE jest miecz średniowieczny. nie wiem czy dałbym radę (przynajmniej teraz) dłuższą bitwę nim odbyć. Mówię, da się nim machać (mimo nieudogodnień: ma środek ciężkości przesunięty ok 20cm ponad jelec- to Ciąży), ale przynajmniej ja na razie więcej niż pół godziny bym chyba nie wytrzymał, BA! nawet nie wiem czy tyle.
A takie coś po prostu dyskwalifikowałoby taki miecz z użytku. Poza tym, nawet wymiary i waga są niehistoryczne kompletnie.

W każdym razie nie miałem dużo możliwości do walki, ponieważ co jak co, tego dziada ciężko zatrzymać ot podczas walki i nawet podczas prostego treningu jest niebezpieczny. Poza tym... pierwsze słowa kolegi, który walczy już od jakiegoś czasu na mój widok :"Cię chyba po**bało! Z dala z tym ode mnie!" więc coś w tym musi być :P

A co do zbroi... no nie wiem. Dorzuć do tego coś cięższego/wytrzymalszego i dopiero będziesz miał problemy z poruszaniem. A przeciw Marysi... no cóż... jak niechcący kiedyś machnęło mi się w słupek działkowy (mój, żeby nie było, że dewastuję coś :P) to ten "lekko" się zgiął w pół...więc nie wiem czy nawet ciężka zbroja dużo dała...

Tak czy siak, to miał być miecz do treningu (krzepy) i doskonale się do tego nadaje. A, że przy okazji cosik się nim nauczę lub nawet dam radę nim z czasem machać na dłuższą metę, to tym lepiej :)

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 15:14
autor: Alien
BRzoza wpisz na allegro "miecz kuty do walki" może jeszcze jakieś są.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 15:24
autor: jokemaster
Arch pisze:
Obrona scyzorykiem ? Prędzej ci dresy jeszcze mocniejszy łomot spuszczą i zabiorą scyzoryk. Już lepiej w kastet zainwestuj .
Jeśli kiedyś Brzozo zobaczysz typa z 8 centymetrowym scyzorykiem, i jego bliźniaka z kastetem to z którym wolałbyś się zmierzyć?
Scyzoryk może zabić, może trwale okaleczyć przy jednym pchnięciu, natomiast znokautować przeciwnika jednym sierpowym nawet pięścią okutą w stal nie jest takie proste.
Uno - DRESY NIGDY ALE TO NIGDY NIE ATAKUJĄ W POJEDYNKĘ. NIGDY !!!
Due - wybrałbym tego ze scyzorykiem. Jako że 99,9 % dresów za punkt honoru stawia sobie spędzanie minimum 2 godzin dziennie na siłce to byłbym od takiego delikwenta znacznie szybszy. I zanim by mnie dźgnął dostał by soczyste jebnięcie w łep po którym ręka boli 3 dni.
Tori pisze:Ludzie, zacznijcie myśleć. Wystarczy wbić nóż w ciało na głębokość 3cm, żeby dać danemu osobnikowi kilka minut na interwencje lekarską, później taki człowiek schodzi...
Wystarczy nacisnąć spust by kogoś zabić , wystarczy kopnąć napompowaną szmatę by wygrać mecz , wystarczy skreślić 6 cyfr by dostać kupe szmalu. Wystarczy zrobić wiele łatwych rzeczy by osiągnąć efekt. Czemu jednak każdy tego nie robi ?

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 15:54
autor: Tori
Jokemaster, wiesz co to tabela śmierci Fairbairne'a?

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 16:05
autor: jokemaster
Tori pisze:Jokemaster, wiesz co to tabela śmierci Fairbairne'a?
Tori wiesz co to jest bójka ? Jednocześnie z tego miejsca gratuluje ci umiejętności precyzyjnego dziabnięcia dresa scyzorykiem. Podejrzewam również że niedługo wzbogacony nową wiedzą dokończysz dyskusje z bazy.lem na temat grypsery.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 16:45
autor: Brzoza
Due - wybrałbym tego ze scyzorykiem. Jako że 99,9 % dresów za punkt honoru stawia sobie spędzanie minimum 2 godzin dziennie na siłce to byłbym od takiego delikwenta znacznie szybszy. I zanim by mnie dźgnął dostał by soczyste jebnięcie w łep po którym ręka boli 3 dni.
Lol to chyba u mnie na osiedlu jest dziwnie bo większość(mówie o młdych, bo starzy to juz gangsterka, nie kradną telefonów) to żylaści krępi i przy tym ofc swoją siłę mają.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 16:50
autor: Tori
Joke, to nie chodzi o to, żeby dźgnąć kogoś w cel 8x8cm. Wiesz, jak wygląda atak kogoś z nożem? To nie są bajki z krav magi, że ktoś wyrzuca całym impetem ciała rękę z ostrzem w kierunku przeciwnika, ten zbija cios na bok, zakłada dźwignie, a atakujący nie jest w stanie zrobić nic innego jak łaskawie się poddać. Ile razy słyszałeś, że znaleziono ciało z kilkunastoma, kilkudziesięcioma ranami po nożu lub innym ostrym narzędziu? Pamiętasz może sprawę sprzed chyba trzech lat, jak jeden koleś z nożem w Zakopcu na sylwestra rozgromił bodajże 6 chłopa tak, że ci spędzili w szpitalu parę miesięcy. Walka nożem to zadawanie krótkich pchnięć z ogromną prędkością. Zasłanianie drugą ręką działań krótkie wyrzuty ramienia, cięcie wyciąganych w Twoją stronę nadgarstków i przedramion. Zbicie dystansu do bezpośredniego i wbijanie w brzuch z dużą częstotliwością. To jest walka nożem.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 17:11
autor: jokemaster
Tori pisze:Joke, to nie chodzi o to, żeby dźgnąć kogoś w cel 8x8cm. Wiesz, jak wygląda atak kogoś z nożem? To nie są bajki z krav magi, że ktoś wyrzuca całym impetem ciała rękę z ostrzem w kierunku przeciwnika, ten zbija cios na bok, zakłada dźwignie, a atakujący nie jest w stanie zrobić nic innego jak łaskawie się poddać. Ile razy słyszałeś, że znaleziono ciało z kilkunastoma, kilkudziesięcioma ranami po nożu lub innym ostrym narzędziu? Pamiętasz może sprawę sprzed chyba trzech lat, jak jeden koleś z nożem w Zakopcu na sylwestra rozgromił bodajże 6 chłopa tak, że ci spędzili w szpitalu parę miesięcy. Walka nożem to zadawanie krótkich pchnięć z ogromną prędkością. Zasłanianie drugą ręką działań krótkie wyrzuty ramienia, cięcie wyciąganych w Twoją stronę nadgarstków i przedramion. Zbicie dystansu do bezpośredniego i wbijanie w brzuch z dużą częstotliwością. To jest walka nożem.
Why piszesz o walce nożem ? My mówimy o scyzoryku. O głupim scyzoryku w rękach amatora który naiwnie ma zamiar użyć go do obrony. Do obrony która ma umożliwić ucieczkę a nie zabójstwo.
Brzoza pisze:Lol to chyba u mnie na osiedlu jest dziwnie bo większość(mówie o młdych, bo starzy to juz gangsterka, nie kradną telefonów) to żylaści krępi i przy tym ofc swoją siłę mają.
Młody i żylasty - dla mnie to jedno wyklucza drugie. Zresztą dresy których spotykam to typowe zioomale napakowane białkiem serwatką czy co się tam teraz bierze.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 18:46
autor: Tori
Jokemaster, powiedz w takim razie, co uważasz za scyzoryk. Bo ja narzędzie, którego główną funkcją jest nóż. I popularnym "szwajcarskim" można bezproblemowo zrobić krzywdę.

Żylasty, czyli chudy, wyrzeźbiony, paker ale nie kafar.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 18:57
autor: No Name
Why piszesz o walce nożem ? My mówimy o scyzoryku. O głupim scyzoryku w rękach amatora który naiwnie ma zamiar użyć go do obrony. Do obrony która ma umożliwić ucieczkę a nie zabójstwo.
Kiedy ostrze przebije ci wątrobę, nerki lub jelita, to ja się pytam "What's the fuckin difference?". Nie ma czegoś takiego jak "scyzoryku w rękach amatora który naiwnie ma zamiar użyć go do obrony. Do obrony która ma umożliwić ucieczkę a nie zabójstwo". Bez różnicy czy to katana, nóż czy scyzoryk, jeśli dźgasz to zabijasz, a jeśli uciekasz to uciekasz.

Re: Domowy arsenał

: środa, 11 marca 2009, 19:14
autor: jokemaster
No Name pisze:
Why piszesz o walce nożem ? My mówimy o scyzoryku. O głupim scyzoryku w rękach amatora który naiwnie ma zamiar użyć go do obrony. Do obrony która ma umożliwić ucieczkę a nie zabójstwo.
Kiedy ostrze przebije ci wątrobę, nerki lub jelita, to ja się pytam "What's the fuckin difference?". Nie ma czegoś takiego jak "scyzoryku w rękach amatora który naiwnie ma zamiar użyć go do obrony. Do obrony która ma umożliwić ucieczkę a nie zabójstwo". Bez różnicy czy to katana, nóż czy scyzoryk, jeśli dźgasz to zabijasz, a jeśli uciekasz to uciekasz.
Dajesz zioom dajesz. Każdy dres podczas walki będzie się starał się trafić w wątrobę nerkę czy inne miejsce dzięki któremu można zabić. Tja.
Tori pisze:Jokemaster, powiedz w takim razie, co uważasz za scyzoryk. Bo ja narzędzie, którego główną funkcją jest nóż. I popularnym "szwajcarskim" można bezproblemowo zrobić krzywdę.
Scyzoryk - takie cuś z 10 bajerami + 5 centymetrowym ostrzem . Można nim kogoś zranić jeśli się wie jak to zrobić. I koniec. Bo żaden dres nie będzie próbować kogoś zabić. Natomiast kastetem można zrobić znacznie większą krzywdę bez zagrożenia życia.