Strona 47 z 49

Re: Kfiatki z życia

: czwartek, 20 stycznia 2011, 21:52
autor: Adda
Lekcja języka polskiego, omawiamy "Szkice węglem" chyba i padło tam jakieś zdanie o pracy, że ludzie musieli ciężko pracować i coś tam. Nagle kolega który leżał na ławce podnosi głowę i mówi "Bardzo dobrze. J**ać ku*wa!"
Pani zdębiała, oburzona, nie była w stanie się odezwać, klasa szalała z zachwytu, bo to jakaś śmieszna przerwa w czasie nudnej lekcji przecież. :D

Re: Kfiatki z życia

: piątek, 21 stycznia 2011, 18:35
autor: Frustrata
Z opowieści kolegi co kiedyś jako ministrant chodził na kolędę:
Puka do domu, a tu mu otwiera pijany koleś, w samych batkach, w tle jakieś laski, muza na maxa, flaszki na stole. Kolego(K) kulturalnie się pyta faceta (f) :
(K)Przepraszam, przyjmuje pan kolędę?
(f) Czekaj.... Halina, przyjmujemy kolędę? To ciebie poje**ło!!!
(f) Zaczekajcie chwile chłopcy, zaraz posprzątam.

Sytuacja z gimnazjum, lekcja historii, nagle z sąsiedniej sali dochodzi głośny huk.
Nikt nie wie co się stało, ale nauczyciel każe zachować spokój, i wychodzi na korytarz sprawdzić co to było. Po chwili wraca i grobowym tonem oznajmia:
" Pani X chciała wyrzucić zachowującego się koszmarnie ucznia za drzwi. Ale była tak zdenerwowana że zapomniała je otworzyć i uczeń wyleciał wraz z nimi."


Kiedyś matka wysłała mnie do monopolowego po zakupy, a że była promocja alkoholi, to przed ladą kolejka meneli. Nagle koleś przede mną mówi do sprzedawczyni: "Szefowa, dajcie denaturat albo inne tanie wino."


Na mundial zamontowaliśmy z kumplami prąd w altanie na dworze żeby móc oglądać mecze przy grillu. A że akurat w Tesco była promocja (kilka dni przeterminowane żywce po 2.50zł za czteropak), były to dość ciekawe imprezy.
Podczas jednego meczu siedzimy przy piwach, gdy przychodzi moja siostra:
"Ku**a, nawet żeście się nie zauważyli że telewizor macie wyłączony."
Do dzisiaj siostra się z nas śmieje.

Re: Kfiatki z życia

: czwartek, 27 stycznia 2011, 16:58
autor: Alien
Dzisiaj gadałem z kolegą na lekcji i wyszło nam coś takiego:
" Żeby osiągnąć cel mądry użyje mózgu, silny mięśni, a sprytny kogoś innego" :D

Re: Kfiatki z życia

: czwartek, 27 stycznia 2011, 18:52
autor: corvus
Alien pisze:Dzisiaj gadałem z kolegą na lekcji i wyszło nam coś takiego:
" Żeby osiągnąć cel mądry użyje mózgu, silny mięśni, a sprytny kogoś innego" :D
Niesamowite, a ja widziałam to jakiś czas temu na demotach czy innym badziewiu.

EDIT:
No właśnie pewnie stamtąd to wziął... Kilka dni temu widziałam, więc chwilę zastanawiałam się co to tutaj robi z informacją "dzisiaj". ;)

Żeby nie robić całkowitego offtopu - spróbujcie wyobrazić sobie minę człowieka, który w swoim mieście nie ma Komandosów, dostaje go, ponieważ chciał, cieszy się, a chwilę potem wypuszcza z rąk wprost na podłogę niemalże przy swojej matce. ;)

Re: Kfiatki z życia

: czwartek, 27 stycznia 2011, 18:54
autor: Alien
Być może :) Kumpel jest miłośnikiem demotów, a ja raczej nie wchodzę ;)

Re: Kfiatki z życia

: czwartek, 27 stycznia 2011, 22:12
autor: Zaknafein
Z Komandosami wiąże się bardzo smutna historia - jest mi bardzo trudno o tym mówić, gdyż jestem przepełniony smutkiem, a przede wszystkim nie bardzo chcę być osobą, która przekazuje wam tą wiadomość, ale czuję się zobowiązany. Otóż znany wszystkim przybytek produkcji szczęścia(tj. niedrogich win wieloowocowych) z ponad studwudziestoletnią tradycją, Ostrowiński zakład pracy, który zapewnił dobre wychowanie wielu pokoleniom młodych polaków, spotkał się z upadłością.
Tonę w nieograniczonym żalu, gdy pomyślę, że przyszłe pokolenia mogą wychować się bez znanych nam wszystkim wartości.
Ogarnia mnie rozpacz na samą myśl o przyszłości pozbawionej wybornego bukietu Komandosa, szlachetnej barwy Antała, oryginalnego(i ekonomicznego!) opakowania Leśnego Dzbana, krzepkości smaku Baryły, czy wreszcie niezapomnianego aromatu Mamrota.
Moją wątrobę natomiast ogarnia nieopisane przerażenie wizją nadchodzącej imprezy pogrzebowej, podczas której spożyjemy wraz z jabolową bracią pozostałe we wrocławskich sklepach ostrowińskie specjały.
W tej chwili należy przytoczyć słowa mojego jabolowego przyjaciela, Jakuba: "Przed twe ołtarze zanosim błaganie i Komandosa racz nam wrócić Panie!", sugerujące, że nieodżałowane uczucie straty nie dotknęło tylko mnie.
Nie pozostaje mi nic jak ponowne odsłuchanie marszu pogrzebowego i pogrążenie się we właściwej sytuacji, kontemplacyjnej zadumie...

Re: Kfiatki z życia

: piątek, 28 stycznia 2011, 18:24
autor: Deep
Z tanich win Komandos najmniej mi smakował więc mi to rybka.

A żeby nie offtopować za bardzo:
Jestem od niedzieli na nartach w Austrii z klubem narciarskim. Dzisiejsza sytuacja z autobusu. Mikołaj (malutki średnio-długo włosy blondynek, lat 8.) chciał wyjść z busa bo jego ojciec wracał ze stoku autem i miał go zabrać na chwile do siebie (mieszka w innym hotelu niż my. W przejściu stały dwie dziewczyny, mniej więcej w tym samym wieku. Mikołaj zasuwa z kaskiem i butami i próbuje przecisnąć się obok nich ze słowami "Sunąć się, pasztety!". Piśmiennie może nie brzmi zabawnie ale z trudem zachowałem powagę, na szczęście nie ja musiałem go zganić za niestosowne zachowanie ;)

Re: Kfiatki z życia

: piątek, 28 stycznia 2011, 18:48
autor: No Name
Zaknafein pisze:Z Komandosami wiąże się bardzo smutna historia - jest mi bardzo trudno o tym mówić, gdyż jestem przepełniony smutkiem, a przede wszystkim nie bardzo chcę być osobą, która przekazuje wam tą wiadomość, ale czuję się zobowiązany. Otóż znany wszystkim przybytek produkcji szczęścia(tj. niedrogich win wieloowocowych) z ponad studwudziestoletnią tradycją, Ostrowiński zakład pracy, który zapewnił dobre wychowanie wielu pokoleniom młodych polaków, spotkał się z upadłością.
Tonę w nieograniczonym żalu, gdy pomyślę, że przyszłe pokolenia mogą wychować się bez znanych nam wszystkim wartości.
Ogarnia mnie rozpacz na samą myśl o przyszłości pozbawionej wybornego bukietu Komandosa, szlachetnej barwy Antała, oryginalnego(i ekonomicznego!) opakowania Leśnego Dzbana, krzepkości smaku Baryły, czy wreszcie niezapomnianego aromatu Mamrota.
Moją wątrobę natomiast ogarnia nieopisane przerażenie wizją nadchodzącej imprezy pogrzebowej, podczas której spożyjemy wraz z jabolową bracią pozostałe we wrocławskich sklepach ostrowińskie specjały.
W tej chwili należy przytoczyć słowa mojego jabolowego przyjaciela, Jakuba: "Przed twe ołtarze zanosim błaganie i Komandosa racz nam wrócić Panie!", sugerujące, że nieodżałowane uczucie straty nie dotknęło tylko mnie.
Nie pozostaje mi nic jak ponowne odsłuchanie marszu pogrzebowego i pogrążenie się we właściwej sytuacji, kontemplacyjnej zadumie...
W moim życiu skończył się jakiś etap. :cry:
Co teraz będzie z wiosennymi wiejskimi festynami? Gdzie będę chodził po szkole, gdy nadejdzie zły dzień? Po co istnieć będą jeszcze parki? Co się stanie z polską młodzieżą? Elektro i kolorowe drinki? Nieee! Upadek obyczajów! Zło i niedobro! Koniec kultu taniego wina! Koniec świata! 2012!

Łączę się w żałobie...

Kurde, trza lecieć do jakiejś żabki, żeby zrobić zapasy na następny rok!

Re: Kfiatki z życia

: piątek, 28 stycznia 2011, 19:17
autor: corvus
No Name pisze:Kurde, trza lecieć do jakiejś żabki, żeby zrobić zapasy na następny rok!
Właśnie to samo zamierzam zrobić. Dobrze, że nie jesteśmy z tego samego miasta. ;)
I też bardzo ubolewam nad tą stratą, planowałam sobie wakacje z Komandosem, bo u znajomej nie ma Żabek, więc miałam dostarczyć kilka win i spędzać noce na włóczeniu się po mieście i... :roll:

Ale kolorowe drinki są fajne.

Re: Kfiatki z życia

: poniedziałek, 31 stycznia 2011, 15:11
autor: Frustrata
Teraz można śmiało powiedzieć, że świat już ie będzie taki jak kiedyś. :( :( :(
Co mają pić praworządni obywatele przed koncertami i na spotkaniach towarzyskich.
Trzeba zaapelować do ministra finansów o próbę reaktywacji zakładu.

Re: Kfiatki z życia

: sobota, 19 marca 2011, 22:26
autor: Frustrata
Historia, którą opowiadała mojej siostrze jedna z profesorek na budownictwie. Akcja dzieje się kilkanaście lat wcześniej, jak była ona młodą panią magister.
Jako że w laboratorium do niektórych doświadczeń z betonem używa się, ze względu na ich elastyczność prezerwatyw, a niestety te się skończyły więc została ona wysłana do apteki po parę paczek. Niestety tak się złożyło że apteka była pełna, więc pani magister pokornie czeka w kolejce, w końcu stoi przed ladą i mówi "Poproszę jakąś większą paczkę prezerwatyw", aptekarka się pyta: "ale ile, 5,10 ??"
"Nie, tak ze 100". W tym momencie zapada w aptece głucha cisza, a pani magister pod wpływem pytających spojrzeń zaczyna się tłumaczyć : "Do pracy potrzebuje."

Re: Kfiatki z życia

: środa, 30 marca 2011, 11:50
autor: Wevewolf
Ostatnio podczas Bardzo Ważnej rozmowy ze szkrabem (moja 4 letnia siostrzyczka ;p)
(J) ja, (S) siostrzyczka

J: Ile masz palców u stóp?
S: pięc i pięc, dziesięc!
J: A na rączkach?
S: pięc i pięc, dziesięęęec!
J: A razem?
S: <chwila zadumy> ...śto!

Re: Kfiatki z życia

: wtorek, 5 kwietnia 2011, 22:59
autor: Tawernakulum
Hehe, jasna sprawa, że śto:)

Re: Kfiatki z życia

: środa, 6 kwietnia 2011, 13:51
autor: Diabeł
Ja: Poproszę dwa żubry
Babka ze sklepu: Puszka czy butelka?
J: Butelka
B: to nie ma

o_O

Re: Kfiatki z życia

: sobota, 23 kwietnia 2011, 13:42
autor: Adda
Rozmawia moja mama z tatą:
Mama: wieczorem na tym cmentarzu jak się siedzi to strasznie komary tną
Tata: na cmentarzu to się leży a nie siedzi :D

Re: Kfiatki z życia

: wtorek, 26 kwietnia 2011, 21:49
autor: Wevewolf
dialog przez gadulca:

Ja: I jak przypomnę sobie <nazwisko nauczyciela>: chłopcy czasem dostają erekcji na widok jakiejś części kobiecego ciała.Ja: Pomyśl sobie...
Ja: ...Palec...
Ja: ...Łokieć...
Ja: ...pięta...
Ja: ...tyłek...
Kolega: ...
Ja: No dobra, to ostatnie to durny przykład...

Re: Kfiatki z życia

: niedziela, 1 maja 2011, 10:47
autor: Deep
Z okazji zakończenia roku, nasza koleżanka z klasy zaprezentowała nam listę kwiatków z naszej klasy, którą zbierała całe trzy lata. Jak to w końcu dostanę to dorzucę więcej, na razie te co zapamiętałem:

Polski:
Nauczycielka: Z czym wam się kojarzy trójkąt?
Michał: Z orgią?
Nauczycielka: Mało.

Nauczycielka: Kamil, jakie są trzy warstwy w Innym świecie?
Kamil: Chłodu... Więcej nie wiem.
Nauczycielka: Na 'r'.
Kamil: A jak na 'r' to nie zgadnę.

(czytamy coś z podręcznika)
(szeptem)
Kamil: Gdzie jesteśmy?
Mateusz: Słuchaj jak będą stronę przewracać.

(ktoś wchodzi do klasy)
Ktoś: Czy to gimnazjum?
Nauczycielka: Chyba was obrazili.

Historia:
(w klasie od historii była popsuta klamka od wieków, nasza nauczycielka co chwilę się upominała o nowy zamek ale zawsze jakoś bez echa to przechodziło)
Nauczycielka: Mazaki do tablicy sama kupuję. Gąbki sama kupuję. Ale klamki nie kupię, to sprawa honoru.

Nauczycielka: Dobry gimnazjalista to martwy gimnazjalista.

Nauczycielka: Przyjdę na waszą maturę żeby się z was pośmiać.
Mateusz (który też zdaje historię): No. Ja chyba też. (fakt: Mateusz był raczej słabym uczniem i mówił to nie jako przechwałkę ;))

WOS:
Nauczyciel: Nasi ministrowie oświaty są chyba od szkolnictwa specjalnego.

Na historii zawsze były najlepsze kwiatki, szkoda, że nie pamiętam. Nauczycielka była mistrzynią ciętej riposty, Tori poświadczy ;)