Strona 2 z 4

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: środa, 14 października 2009, 17:50
autor: Plomiennoluski
Dzisiaj w nocy w pracy edytuję i pozmieniam co nieco.


******

Jak powiedziałem, tak zrobiłem, edytowałem i mam nadzieję że teraz się lepiej nadaje. Co do umiejętności strzeleckich Briana to są doskonałe, jeśli chodzi o robienie śniadania... jajecznica wydaje się kuszącą propozycją, codziennie bo cała reszta przygotowana przez niego smakuje jak żużel.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 17:14
autor: Brzoza
o teraz mi się bardzo podoba.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 20:24
autor: Szasza
Czy można drogi Brzozo dołączyć w trakcie (a dokładniej za tydzień z garbem)?

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 20:40
autor: Brzoza
Hm, no powiedzmy że tak. Dla ułatwienia moglbys mi podrzucic chcoiaz jakiś szkic postaci, dwa zdania.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 21:06
autor: Szasza
Jak mi nie minie *wena*, to za pół godziny będzie cała karta ;)
Ok. Wena mi przeszła i to solidnie.
Muszę dokładniej chłopaka przemyśleć. Ale ma się ten tydzień 8)
Oto karta postaci w wersji telegraficznej:

Nazwisko: Paul "Phan" Villon
Płeć: Mężczyzna
Narodowość: Francuska
Wiek: 29 lat
Profesja: Łotrzyk/Czarodziej
Można by ustalić zawczasu kompetencje jego magii, ale nie myślę raczej o niczym szczególnie spektakularnym, czy widowiskowym.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 23:09
autor: Brzoza
hm, pojawi się w jakis sposób u mnie w sesji magia, ale wolałbym ją ograniczyć do podań, legend i jakiś psycholi odrzuconych przez społeczeństwo którzy nie są akceptowani a są pomocni w ostatecznośći

no i co wazne - nie pasuje mi do ekipy powieścioprzygodowych poszukiwaczy przygód

no o ile by jego magia się nie konczyła na ziółkach i jakiejś prostej kabale i zwyczajnym placebo i oszukiwaniu ludzi.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: czwartek, 15 października 2009, 23:31
autor: FatMan
Nie wiem czemu, ale czytając o francuskim łotrzyku/czarodzieju do głowy przychodzi mi Marvelowski Gambit...

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 18:54
autor: necron1501
Imię i nazwisko: Alexander Kirislev

Płeć: mężczyzna

Narodowość: Rosjanin

Wiek: 30 lat

Profesja: wynalazca-zbrojmistrz

Zachowanie: Wziął udział w wyprawie, ponieważ szukał jakiejś pracy, przygód, zarobku. Jest małomówny, milczek, nie mówi, gdy nie trzeba. Jak nadepnie mu się na odcisk, zaczyna robić się zjadliwy. Jest bardzo spokojny, trudno wyprowadzić go z równowagi. Kieruje się swego rodzaju honorowymi zasadami, choć jeśli musi, złamie je. Jest dość ostrożny, nie plecie głupot, uważa na słowa.

Umiejętności:Tworzenie broni, amunicji, różnych wynalazków; strzelanie z broni długiej, dobrze walczy w burdach :P;

Wygląd: Jest średniego wzrostu, dobrze zbudowanym mężczyzną, posiada czarne zmierzwione włosy sięgające do ramion, oraz bardzo ciemne oczy, niemalże czarne. Porusza się z gracją i pewnego rodzaju gibkością. Ludzie postrzegają go osiłka, którym oczywiście nie jest. Nosi się z elegancją, lecz nie z przepychem. Zna umiar. Nosi brązowy długi płaszcz, tegoż samego koloru kapelusz, oraz buty z wysoką cholewą, w której trzyma nóż. Nosi również jak reszta brązowe rękawice bez palców. Do boku ma przypasaną kaburę z pistoletem własnej produkcji. Zawsze nosi torbę, w której posiada amunicję oraz składany karabin. Pod płaszczem nosi koszulę kuloodporną własnej produkcji.

Ekwipunek: składany karabin, torba, amunicja zwykła, ppanc., kapelusz, płaszcz, buty, pieniądze(o ile będą potrzebne), materiały do produkcji amunicji, naprawy broni, narzędzia.W torbie również posiada rękawice z pazurami oraz okulary do spawania, koszula kuloodporna :D

Historia:
Alexander urodził się w małym miasteczku we wschodniej Rosji. Już od dzieciństwa wykazywał wielkie zainteresowanie bronią, amunicją i majsterkowaniem. Jego ojciec był mechanikiem a matka pielęgniarką. Ojciec uczył Alexa wszystkiego, co potrafił, również wysłał go do szkoły. Gdy miał 10 lat, rodzice zginęli w wypadku, w warsztacie ojca wybuchła butla z gazem. Rozerwało ich na strzępy tak samo dom. Dziecko trafiło do wujostwa mieszkających w mieście. Tam kontynuował edukację coraz bardziej rozwijając swe zainteresowania. W wieku 17 lat wymyślił własnej produkcji, dwulufowy karabin składany. Po opatentowaniu wynalazku trafił na studia, gdzie został przyjęty bardzo ciepło, w końcu każdy chce mieć geniusza w szkole. Efektem jego ciągłych prób z amunicją i bronią, była nauka strzelania. Po skończeniu studiów całkowicie poświęcił się wynalazkom. Pracował nad koszulą kuloodporną, parasolem odpornym na kwas, rękawicami z wysuwanymi pazurami i wiele innych. W wieku 20 lat, zaczął wspierać wojsko swoimi pomysłami. Niedługo po tym, założył firmę A&A, od jego imienia oraz jego wspólnika. Lecz szczęście się do niego nie uśmiechnęło, wspólnik zręcznie wyzbył się go ze spółki, co spowodowało szybki upadek firmy.
Armia mimo zamknięcia firmy, nadal starała się prowadzić z nim interesy, lecz ten wycofał się z rynku, jedyne, co po nim zostało to jego sprzęt z inicjałami A&A…
Alexander zaczął podróżować. Zwiedzał świat, wszystko, co miał wydawał na części i coraz to nowsze podróże. Odwiedzał też liczne bary i domy publiczne co rozwijało w nim różne umiejętności :D


Karta od nowa.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:09
autor: Brzoza
wiem ze bys musiał raz jeszcze edytować, ale już mamy jednego strzelca wyborowego.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:11
autor: necron1501
Brzoza pisze:wiem ze bys musiał raz jeszcze edytować, ale już mamy jednego strzelca wyborowego.
Ok to zrobię prostego żołnierza lub rusznikarza...

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:12
autor: hegemon
nazwisko:Wilhelm von berlin
płec:męska
pochodzenie:niemcy
profesja:myśliwy
historia:
Wilhelm urodził się i wychował w małej wiosce na granicy niemiecko-francuskiej(na zachodzie). Mimo iż jgo ojciec i matka byli prostymi (ale dosy bogatymi)rolnikami trzy pokolenia wcześniej jego rodzina była jedną z zamożniejszych rodzin Berlina.Niestety zustali oni w skutek spisku wygnani na zachód. Wilhelm od 5 roku życia szkolony był na łowce wierzyny. Gdy poszedł do szkoły był najlepszym uczniem(uczono go czytac, pisa i podstaw matematyki).strzelał nie gorzej niż się uczył. w wieku 12 lat zabił swojego pierwszego jelenia. Od tego czasu polował utrzymując z tego rodzinę. W wieku 29 lat wpadł na pomysł aby wyruszy w świat w poszukiwaniu sławy, chwały i pieniędzy. Gdy znalazł ogłoszenie Sir Longforda pomyślał że to będzie jego pierwsza przygoda.
zachowanie:
Wilhelm jest normalnie bardzo spokojny i opanowany, ale jak zostanie bardzo wkurzony to potrafi by chamski a nawet potrafi pobic. Są chwile gdy jest towarzyski pogodny i wygadany, ale są również takie że jest obrażony i jak coś powie to tylko wyzywa innego człowieka.Bardzo lubi jeśc
umiejejętności:
celne strzelanie (z każdej broni myśliwskiej), bardo ciche poruszanie się, szybkie poruszanie siępo leśie, czytanie, pisanie i chowanie się.
wygląd i ekwipunek:dobrze zbudowany, raczej chudy, wysoki mężczyzna. Ma Niebieski oczy, brązowe włosy i duże stopy.Nosi skórzane spodnie, skórzane buty z drewnianą podeszwą, lnianą białą koszulę, skórzany pas ze złotą klamrą oraz skórzany kapelusz. Zawsze ma ze sobą nóż swój łuk i strzelbę. w skórzanym plecaku zawsze ma zapas jedzenia i piwa, koc śpiwór oraz krześiwo.

Do licha! Orty, błędy stylistyczne i literówki. SPELLCHECK!- D.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:21
autor: Brzoza
hegemona nie biorę - za zachud

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:31
autor: Brzoza
necron1501 pisze:
Brzoza pisze:wiem ze bys musiał raz jeszcze edytować, ale już mamy jednego strzelca wyborowego.
Ok to zrobię prostego żołnierza lub rusznikarza...
Moja sesja raczej celuje w epickie książkowopodobne postaci epokroju kapitana Nemo, Ricka O'Connell, Otto Lindenbroka, Tomka Wilmowskiego, Helgi Sinclair, Van Hellsinga, Drakuli nawet. Prosty wojak nie potrzebny. przydałby sie medyk, lingwista, kartograf(lingwistę/kartografa dałoby sie połaczyć), naukowiec, botanik cokolwiek. Na taką wyprawę nie tylko zglosiliby się prości żołnierze. No i wiecie, nad imperium brytyjskim nie zachodzi słońce, więc nie trzbea być z wysp. Fajnie by było zebrać cudaczną grupę znających się na róznych rzeczach dogłębnie ludzi.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:36
autor: Madagaskar
Czy żydowski alchemik kwalifikuje się jako postać magiczna i zostałby od razu odrzucony?

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 19:38
autor: necron1501
Brzoza pisze:
necron1501 pisze:
Brzoza pisze:wiem ze bys musiał raz jeszcze edytować, ale już mamy jednego strzelca wyborowego.
Ok to zrobię prostego żołnierza lub rusznikarza...
Moja sesja raczej celuje w epickie książkowopodobne postaci epokroju kapitana Nemo, Ricka O'Connell, Otto Lindenbroka, Tomka Wilmowskiego, Helgi Sinclair, Van Hellsinga, Drakuli nawet. Prosty wojak nie potrzebny. przydałby sie medyk, lingwista, kartograf(lingwistę/kartografa dałoby sie połaczyć), naukowiec, botanik cokolwiek. Na taką wyprawę nie tylko zglosiliby się prości żołnierze. No i wiecie, nad imperium brytyjskim nie zachodzi słońce, więc nie trzbea być z wysp. Fajnie by było zebrać cudaczną grupę znających się na róznych rzeczach dogłębnie ludzi.
Jak widać nowa karta :D Mam nadzieję że wpasuje :D

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 20:18
autor: Tevery Best
Ej, co to ma być, gentlemen? Irlandka, Szkot, Niemiec, a nie ma porządnego Anglika? Nonsense!

Nazwisko: William James lord Wayfare
Płeć: męska
Narodowość: angielska
Wiek: 38
Profesja: gentleman pełną gębą, nadto zapamiętały podróżnik i z zamiłowania myśliwy, przy tym lingwista ze specjalizacją w językach wymarłych
Historia: Urodzony w rodzinie dziedzicznego lorda Wayfare. Od małego był przyzwyczajany do takiego życia, jakie powinien prowadzić gentleman - życia w imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce, życia dla dobra ojczyzny, do ciągłych podróży w egzotyczne kraje. Mając szesnaście lat złaził już kawał Australii i najważniejsze miasta Perły Korony Brytyjskiej, czyli Indii. Nie zaniedbywał przy tym kształcenia, w każde miejsce jeździł z guwernerem, który od ręki niemal tłumaczył mu historię i znaczenie oglądanych miejsc. W Izbie Lordów nigdy nie miał okazji zasiąść, zresztą wcale tego nie pożądał, bo musiałby stać się nagle domatorem. Z błogosławieństwem rodziców (i ich olbrzymimi funduszami, które zarabiali na handlu z zagranicą, William nigdy się tym tak naprawdę nie przejmował) mógł wędrować po całym świecie również kiedy dorósł, a oni musieli z tego zrezygnować z powodu rozmaitych chorób i wieku. Wprawdzie nigdy nie wyprawiał się sam - to nie przystoi arystokracie! Zawsze miał do dyspozycji dziesiątki tragarzy i popychadeł, nagonkę do polowań i tym podobne.

Kiedy dobił do dwudziestu trzech lat zmarł jego ojciec. William wrócił do rodzinnego dworzyszcza Wayfare aby przejąć jego obowiązki. Potem dostał się do Izby Lordów, potem coś tam, potem coś jeszcze innego... Nie marnował jednak tego czasu tylko na obowiązki. Cały czas wyrabiał sobie kadrę, której mógł zaufać, i którą mogłaby nadzorować jego matka pod jego nieobecność. I uczył się języków. Przez piętnaście lat wyszlifował francuski, niemiecki i hiszpański, nauczył się podstaw arabskiego i hinduskiego, wreszcie nauczył się gramatyki łacińskiej, greckiej i hieroglificznej (choć do tych trzech języków i tak targa ze sobą słowniki). Nie myślał już o podróżowaniu. Wreszcie któregoś dnia posłyszał o wyprawie lorda Longforda. Nie namyślając się długo spakował manatki, przekazał klucze od posiadłości matce i ruszył dowiedzieć się więcej...

Zachowanie: Lubi ciszę, spokój i herbatkę regularnie o piątej, egzotyczne klimaty i krajobrazy, polowanie na dużą zwierzynę. Nie lubi Byrona, raptusów, ludzi niepunktualnych. Jest wzorem brytyjskiego flegmatyka, największe porywy uczuć - pozytywnych czy negatywnych - wyraża najwyżej wzruszeniem brwi, naprawdę bardzo trzeba się postarać, żeby zmusić go do podniesienia głosu. Lubi mówić, to prawda, ale mówi zawsze spokojnie i z zachowaniem wszelkich konwenansów. Nie fraternizuje się z innymi. Z godnością i dumą dźwiga brzemię białego człowieka, zdobywcy całego świata!


umiejętności: języki (wyszczególnione wyżej), strzelectwo, parzenie herbaty, etykieta, znajomość polityki.

wygląd i ekwipunek:

Cóż, zawsze posiada komplet ubrań dobranych w zależności od spodziewanych warunków pogodowych. Ma ze sobą - na wyjeździe oczywiście - wielki plecak, który wypycha po brzegi słownikami, żarciem i różnymi przydatnymi gadżetami (moskitiery, latarnie, bandaże etc.), z wydzielonymi kieszeniami na amunicję do sztucera (po bokach) i herbatę (z przodu). Nadto nosi ze sobą długą i szeroką laseczkę, która tak naprawdę jest zakamuflowanym sztucerem - ale wystarczy odkręcić rączkę, na jej miejsce przykręcić kolbę, tu zdjąć kawałek, tam coś wysunąć - i nagle mamy rygiel, spust, miejsce na naboje. Przy okazji na końcu karabinu jest sprężynowy bagnet, który wychyla się po wciśnięciu drobnego przycisku z boku. Nie będę ukrywał, że na tej ostatniej funkcji William polegać nie będzie za bardzo.

Obrazek

(nadto jakiś kapelusz - cylinder, kask, cokolwiek - i fajeczka w kąciku ust)

Pierwsza wersja karty.

Re: [Parowy punk]Wyprawa Langforda

: piątek, 16 października 2009, 22:03
autor: Szasza
Ok- w odpowiedzi na wątpliwości
Kwestia gambita:
-Kwestia Czarodzieja
Jego magia, to głównie to, czym zajmują się współczesne świry z towarzystw psychotronicznych. Ma więc coś w rodzaju słabej psychokinezy ot może przynosić pecha/szczęście, poruszać niewielkimi przedmiotami, a w porywach rozpalić płomyk.
Dysponuje też postrzeganiem pozazmysłowym. A to widzi ducha, a to zamieni z nim kilka słów. Czasem może wywołać jakąś wizję- zazwyczaj krótki, enigmatyczny przebłysk.
Jego najbardziej spektakularną "mocą" jest istota, którą zwie ami. Jest to z reguły, niewidoczny (choć niektórzy utrzymują, że widzieli jego widmowy zarys), niematerialny stwór, przypominający płynącą leniwie w powietrzu rybę głębinową. Nie da się udowodnić jego istnienia, bo nie ma żadnego wpływu na świat materialny.
Natomiast wedle tego co mówi i postrzega Paul - jest swego rodzaju duchowym drapieżnikiem i może bez problemu atakować inne istoty niematerialne, oraz dzięki swej formie jest wspaniałym zwiadowcą, chociaż niezbyt dokładnym, bo postrzega świat w niezrozumiały sposób.
Villon się na rytuałach i ma pobieżne rozeznanie we wszelkich formach okultyzmu, ale nie praktykuje ich tego ze względu na nieprzewidywalność efektów, oraz niedostępność składników.
-Kwestia Łotrzyka
Nie jest on stricte złodziejem. Ba! Ma nawet własne mieszkanie i kolekcję okultystycznych artefaktów. Ogólnie rzecz biorąc, to jest osobą z nizin społecznych, mającą dość spory uraz do panującego ładu. Możnaby pod taką definicje podpiąć nawet siedzącą przy garach w jakiejś spelunie sufrażystkę. Oczywiście nieraz przyszło mu "kreatywnie zarabiać na życie", ale jest on z natury osobą honorową, więc wycofał się z zawodu gdy tylko miał okazję. Dawno zaprzestał robótek ręcznych i włamań, ale nie oznacza to, że stracił wprawę.