[Freestyle WH] Ouz&Serge = W sercu inwazji - ZAMKNIĘTA!!!
: czwartek, 16 lipca 2009, 22:01
"W sercu inwazji."
Prolog
Słońce już prawie zaszło. Jego ostatnie czerwone promienie oświetlały majestatyczną Wieżę Magów i dachy spokojnego miasta. Jakaś ciemna zakapturzona postać, odziana w długi płaszcz, szybko kierowała się do zachodniej bramy. Wysoka i szczupła, uzbrojona w łuk wystający spod płaszcza, poruszała się lekkim i cichym, pełnym gracji krokiem. Za nią szła piękna czarna klacz o sierści przypominającej rozgwieżdżone niebo nad Loren.
Ciemna postać zatrzymała się na chwilę, gdy z naprzeciwka wymijał ją staruszek w szarym płaszczu.
"Dziwne" - pomyślała dotykając drobną dłonią rękojeści miecza. "Cały drży. I ten też.". Stanęła na chwilę i dotknęła 'żelastwa', które już od dłuższego czasu nosiła ze sobą na plecach. Stare ostrze, oprawione w zniszczoną pochwę i co najmniej zużytą rękojeść, było używane do grzebania w ognisku, obracania pieczeni, szturchania zwłok i innych mniej zaszczytnych zastosowań dla miecza. "Ciekawe, kim on jest? Magiem? Wygląda jak żebrak."
Para zielonych oczu zapłonęła wewnętrznym blaskiem i zaczęła śledzić kroki starca. Kierował się on do ciemnej i rzadko uczęszczanej uliczki.
"Starcze, nie idź tam. To niebezpieczne."
- Ikandis, czuję, że mogą być kłopoty. - Śpiewny, kobiecy głos zabrzmiał wśród ciszy i mroków zbliżającej się nocy. - Chodźmy, możemy być potrzebne.
Starzec szedł szybko, wybierał tylko małe, ciemne uliczki. Nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Dopiero, gdy zapadła noc i na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, stanął przed jakimiś drzwiami. Kobieta zatrzymała się za zaułkiem. Pozostając w cieniu nasłuchiwała i uważnie obserwowała starca. Zapukał on do drzwi, powiedział krótkie słowo w języku, którego nie rozumiała i po chwili wszedł do środka. Jej bystre oczy zdążyły zauważyć, iż jego ręka co najmniej od dwudziestu lat znajdowała się w stanie powolnego rozkładu.
"Nekromanta w Talabheim!!!?"
- Ikandis, nie wiem, w co się znowu pakuję, ale muszę go sprawdzić i jeśli okaże się niebezpieczny-zabić. Zostań tutaj - to mówiąc poklepała klacz po głowie, na co ona odpowiedziała cichutkim rżeniem. Kobieta uśmiechnęła się do niej, sprawdziła, czy broń i ekwipunek ma na miejscu, spojrzała w gwiazdy odmawiając krótką modlitwę do swojej bogini i ruszyła w kierunku drzwi. Wzięła głęboki oddech i zapukała. Praktycznie od razu odsunął się niewielki wizjer ukazując jej parę małych oczu. Wymówiła hasło, które wcześniej powiedział starzec. Usłyszała odgłos otwieranych zamków i po chwili drzwi otworzyły się przed nią ukazując dziwne stworzenie. Małe, humanoidalne coś, o długich rękach i bardzo dużych dłoniach, szybko ją przepuściło nisko się kłaniając. Weszła w ciasny, ciemny korytarz, na końcu którego dostrzegła kolejne drzwi. Ostrożnie do nich podeszła, lekko uchyliła i zajrzała do środka.
Pomieszczenie, które zobaczyła, było małe, lecz bardzo dobrze oświetlone. Mrużąc oczy, dostrzegła, iż na środku skromnego pokoju stoi ługi stół. Po jego bokach ustawionych było sześć krzeseł (po trzy przy dłuższych bokach), a na szczycie, w honorowym miejscu, znajdował się tron z czarnego kamienia, rzeźbionego w dziwne, groteskowo powykrzywiane twarze w grymasach śmiechu, płaczu, krzyku, strachu i przedśmiertnej agonii.
Po jednej stronie stołu siedzieli odziani w szare płaszcze trzej starcy, wszyscy w podobnym stadium rozkładu, naprzeciwko nich zajęte były tylko dwa miejsca. Ci, którzy tam siedzieli, ubrani byli na czarno. Skóra ich dłoni była niemal zupełnie przezroczysta, kobieta wyraźnie przez nią widziała kości, mięśnie i żyły. Na palcach o nienaturalnie długich, zwierzęcych paznokciach, nosili pierścienie z nieoszlifowanymi zielonymi kamieniami. Zarówno szare, jak i czarne postacie miały na głowach nisko naciągnięte kaptury nie zdradzające ich tożsamości.
- Ależ proszę, wejdź - dobiegły słowa najwyraźniej skierowane do niej. Weszła i zaczęła się przyglądać mężczyźnie stojącemu za tronem, który je wypowiedział. Miał długie czarne włosy, zielone oczy i nosił niezwykle piękne jedwabne szaty. Jego skóra była normalna, a twarz przystojna jak na człowieka.
"Nekromanci i chyba demonolodzy. Ciekawe, czy domyślają się, że nie jestem jedną z nich?"
- Zajmij swoje miejsce, abyśmy mogli już zacząć - wskazał na krzesło po stronie czarnych postaci. Nie ociągając się, szybko podeszła do stołu i usiadła na wskazanym miejscu.
* * *
Witam wszystkich Jeśli udało Wam się doczytać do końca, to jestem pod wrażeniem...
Zapraszam do sesji opartej na moim opowiadaniu, którego fragmenty będę tu wrzucać, żebyście się mogli zorientować w sytuacji i fabule. Świat przypomina WH, jest oparty na jego mapie i zawiera wszystkie podstawowe rasy... Jest tylko trochę bardziej wyluzowany i podrasowany DnD
Co do postaci - tworzycie bohaterów na drugiej profesji wg podręcznika do drugiej edycji WH. Sesja to storytelling, więc bez statów; poprosimy jedynie opis postaci, jej dobre/słabe strony (nie ma osób tylko z zaletami...), jakąś charakterystykę (wygląd, zachowanie, umiejętności/zdolności, ekwipunek etc.) oraz historię.
Przewidujemy ok. 3-4 osób w przygodzie, chyba że jakaś karta nam się wybitnie spodoba to podbijemy do pięciu. Zrobimy konkurs kart, więc nie będziemy przyjmować w myśl zasady "kto pierwszy, ten lepszy". Historia niech nie będzie zbyt długa, tylko treściwa. Jeśli chcecie jakieś umiejętności, które nie są związane z profesją - opiszcie, jak i kiedy postać się tego nauczyła. Wolałabym, żebyście karty słali mi na maila, gdyż PW mam nieźle zawalone xD (ew do Serge'a na PW ).
Pytania proszę kierować tutaj lub na GG Acha, będziemy prowadzić wspólnie z Mężem, więc możecie liczyć na dobrą zabawę i solidną grę
Prolog
Słońce już prawie zaszło. Jego ostatnie czerwone promienie oświetlały majestatyczną Wieżę Magów i dachy spokojnego miasta. Jakaś ciemna zakapturzona postać, odziana w długi płaszcz, szybko kierowała się do zachodniej bramy. Wysoka i szczupła, uzbrojona w łuk wystający spod płaszcza, poruszała się lekkim i cichym, pełnym gracji krokiem. Za nią szła piękna czarna klacz o sierści przypominającej rozgwieżdżone niebo nad Loren.
Ciemna postać zatrzymała się na chwilę, gdy z naprzeciwka wymijał ją staruszek w szarym płaszczu.
"Dziwne" - pomyślała dotykając drobną dłonią rękojeści miecza. "Cały drży. I ten też.". Stanęła na chwilę i dotknęła 'żelastwa', które już od dłuższego czasu nosiła ze sobą na plecach. Stare ostrze, oprawione w zniszczoną pochwę i co najmniej zużytą rękojeść, było używane do grzebania w ognisku, obracania pieczeni, szturchania zwłok i innych mniej zaszczytnych zastosowań dla miecza. "Ciekawe, kim on jest? Magiem? Wygląda jak żebrak."
Para zielonych oczu zapłonęła wewnętrznym blaskiem i zaczęła śledzić kroki starca. Kierował się on do ciemnej i rzadko uczęszczanej uliczki.
"Starcze, nie idź tam. To niebezpieczne."
- Ikandis, czuję, że mogą być kłopoty. - Śpiewny, kobiecy głos zabrzmiał wśród ciszy i mroków zbliżającej się nocy. - Chodźmy, możemy być potrzebne.
Starzec szedł szybko, wybierał tylko małe, ciemne uliczki. Nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Dopiero, gdy zapadła noc i na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy, stanął przed jakimiś drzwiami. Kobieta zatrzymała się za zaułkiem. Pozostając w cieniu nasłuchiwała i uważnie obserwowała starca. Zapukał on do drzwi, powiedział krótkie słowo w języku, którego nie rozumiała i po chwili wszedł do środka. Jej bystre oczy zdążyły zauważyć, iż jego ręka co najmniej od dwudziestu lat znajdowała się w stanie powolnego rozkładu.
"Nekromanta w Talabheim!!!?"
- Ikandis, nie wiem, w co się znowu pakuję, ale muszę go sprawdzić i jeśli okaże się niebezpieczny-zabić. Zostań tutaj - to mówiąc poklepała klacz po głowie, na co ona odpowiedziała cichutkim rżeniem. Kobieta uśmiechnęła się do niej, sprawdziła, czy broń i ekwipunek ma na miejscu, spojrzała w gwiazdy odmawiając krótką modlitwę do swojej bogini i ruszyła w kierunku drzwi. Wzięła głęboki oddech i zapukała. Praktycznie od razu odsunął się niewielki wizjer ukazując jej parę małych oczu. Wymówiła hasło, które wcześniej powiedział starzec. Usłyszała odgłos otwieranych zamków i po chwili drzwi otworzyły się przed nią ukazując dziwne stworzenie. Małe, humanoidalne coś, o długich rękach i bardzo dużych dłoniach, szybko ją przepuściło nisko się kłaniając. Weszła w ciasny, ciemny korytarz, na końcu którego dostrzegła kolejne drzwi. Ostrożnie do nich podeszła, lekko uchyliła i zajrzała do środka.
Pomieszczenie, które zobaczyła, było małe, lecz bardzo dobrze oświetlone. Mrużąc oczy, dostrzegła, iż na środku skromnego pokoju stoi ługi stół. Po jego bokach ustawionych było sześć krzeseł (po trzy przy dłuższych bokach), a na szczycie, w honorowym miejscu, znajdował się tron z czarnego kamienia, rzeźbionego w dziwne, groteskowo powykrzywiane twarze w grymasach śmiechu, płaczu, krzyku, strachu i przedśmiertnej agonii.
Po jednej stronie stołu siedzieli odziani w szare płaszcze trzej starcy, wszyscy w podobnym stadium rozkładu, naprzeciwko nich zajęte były tylko dwa miejsca. Ci, którzy tam siedzieli, ubrani byli na czarno. Skóra ich dłoni była niemal zupełnie przezroczysta, kobieta wyraźnie przez nią widziała kości, mięśnie i żyły. Na palcach o nienaturalnie długich, zwierzęcych paznokciach, nosili pierścienie z nieoszlifowanymi zielonymi kamieniami. Zarówno szare, jak i czarne postacie miały na głowach nisko naciągnięte kaptury nie zdradzające ich tożsamości.
- Ależ proszę, wejdź - dobiegły słowa najwyraźniej skierowane do niej. Weszła i zaczęła się przyglądać mężczyźnie stojącemu za tronem, który je wypowiedział. Miał długie czarne włosy, zielone oczy i nosił niezwykle piękne jedwabne szaty. Jego skóra była normalna, a twarz przystojna jak na człowieka.
"Nekromanci i chyba demonolodzy. Ciekawe, czy domyślają się, że nie jestem jedną z nich?"
- Zajmij swoje miejsce, abyśmy mogli już zacząć - wskazał na krzesło po stronie czarnych postaci. Nie ociągając się, szybko podeszła do stołu i usiadła na wskazanym miejscu.
* * *
Witam wszystkich Jeśli udało Wam się doczytać do końca, to jestem pod wrażeniem...
Zapraszam do sesji opartej na moim opowiadaniu, którego fragmenty będę tu wrzucać, żebyście się mogli zorientować w sytuacji i fabule. Świat przypomina WH, jest oparty na jego mapie i zawiera wszystkie podstawowe rasy... Jest tylko trochę bardziej wyluzowany i podrasowany DnD
Co do postaci - tworzycie bohaterów na drugiej profesji wg podręcznika do drugiej edycji WH. Sesja to storytelling, więc bez statów; poprosimy jedynie opis postaci, jej dobre/słabe strony (nie ma osób tylko z zaletami...), jakąś charakterystykę (wygląd, zachowanie, umiejętności/zdolności, ekwipunek etc.) oraz historię.
Przewidujemy ok. 3-4 osób w przygodzie, chyba że jakaś karta nam się wybitnie spodoba to podbijemy do pięciu. Zrobimy konkurs kart, więc nie będziemy przyjmować w myśl zasady "kto pierwszy, ten lepszy". Historia niech nie będzie zbyt długa, tylko treściwa. Jeśli chcecie jakieś umiejętności, które nie są związane z profesją - opiszcie, jak i kiedy postać się tego nauczyła. Wolałabym, żebyście karty słali mi na maila, gdyż PW mam nieźle zawalone xD (ew do Serge'a na PW ).
Pytania proszę kierować tutaj lub na GG Acha, będziemy prowadzić wspólnie z Mężem, więc możecie liczyć na dobrą zabawę i solidną grę