(D&D) Tolerancja

Stare i nieaktywne wątki z Rekrutacji.
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

Karta już się robi, niestety na GG moge być najwcześniej w piątek ;p. Więc już teraz co nieco powiem. Zamierzam zrobić tropiciela - asasyn wywodzącego się z pemienia pustynnych koczowników. Nieźle sobie radzi z leczeniem, świetnie walczy dwiema broniami (atuty 'oburęczność' i 'finezja w broni') ale nie jest zbyt silny, ale w miarę wytrzymały i niezwykle zręczny. Jeśłi chcesz, może mieć powiązania z Pustynną Żmiją :p. to tyle w kwestii wstępnego projektu :0
For Honor & BIG Money!
Uriziel
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
Numer GG: 11926008
Lokalizacja: Gniezno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Uriziel »

Ok, kartę już w zasadzie skończyłem ;) brakuje mi tylko trochę info na temat świata ( skąd postać pochodzi itp.) i takie tam. Co do mechaniki to mniej więcej się orientuje, w Świątynię Pierwotnego Zła grałem trochę i tyle co znam mechanikę :mrgreen: więc jakbyś mógł mi podesłać na gg jakieś wskazówki czy coś. . .
No, to biere sie za kończenie KP
Va faill, dhoine...
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

Kartę dzisiaj zmaieszczam, potrzebne mi jeszcze info, czy postać może walczyć dwoma półtorakami, czy to już lekkie przegięcie i mam zamienić na dwa długie miecze. Odpowiedz Errer, a ja przy wklejaniu karty zamienie jakby co :p.
For Honor & BIG Money!
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

No nic wklejam, zmieni się jakby co.

Imię: Kain
Nazwisko i/lub ksywa: „Lew” lub „Blizna”.
Klasa: Tropiciel chodź on sam woli określenie „Asasyn”
Poziom: 1
Rasa: Elf
Charakter: Praworządny Neutralny
Wiara: Ehlonna
Rozmiar: 1,78 m
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 66
Waga: 57 kg
Wygląd:
Kain jest bardzo wysoki jak na elfa. Jego ciało zbudowane jest bardzo harmonijnie, jest mocno umięśnione i gibkie. Jego skóra jest ciemniejszej, żółtawej karnacji niż u jego pobratymców mieszkających w chłodniejszych klimatach. Jednak większość jego ciała szpecą liczne szarpane blizny. Najwięcej ma ich na klatce piersiowej i plecach. Przez całą jego twarz biegną trzy poprzeczne blizny pozostawione przez dzikiego lwa z którym walczył w Dniu Inicjacji. Jego prawe ucho jest lekko nadszarpnięte, brakuje w nim niewielkiego kawałka skóry, lecz Kain zwykle kryje uszy pod turbanem. Jego twarz zwykle jest zachmurzona, co w połączeniu z paskudnymi bliznami nadaje mu upiorny, dziki wygląd. Ma podłużną twarz i duże, skośne brązowo-czerwone oczy, co zdradza jego dalekich krewnych, drowy. Ma bardzo ciemne, włosy które obcina na krótko i zaczesuje do tyłu, zwykle używając do tego tylko palców przez co sterczą mu niechlujnie na głowie.
Jest raczej oschły i cyniczny jeśli rozmawia z kimś obcym. Jednak jeśli ktoś dowiedzie dla niego swej wartości w walce lub w inny sposób na zawsze będzie darzył go szacunkiem. Kain ma duże poważanie dla prawa, ale tylko takiego, które on sam stosuje. Z upodobaniem nazywa je „Kodeksem Asasyna”, które właściwie jest prostym „przeżyją najsilniejsi”. Nie lubi się mieszać w sprawy obcych, chyba, że wyczuje w tym jakąś korzyść dla siebie. Jest bardzo blisko z naturą i twierdzi, że wszystko ma duszę, lecz nie każdy potrafi ją wyczuwać. Nienawidzi wynaturzeń i nieumarłych, których uważa za naturalne pasożyty. Toleruje wilkołaki, które dąży nawet szacunkiem, ale NIE CIERPI wampirów :D. To typ introwertyka, który nie lubi za dużo rozmawiać gdy czuje się w towarzystwie obcy, jednak gdy się z kimś dobrze pozna, zazwyczaj się otwiera :p.

Historia:
Na pustyni dorasta się bardzo szybko... Wie o tym każdy, kto pożyje tam dostatecznie długo i ją pozna. Rodzice Kaina należeli do koczowniczego plemienia Elfów, zamieszkujących to niegościnne miejsce. Wychował się na pustyni. Życie pełne trosk i zmartwień takich jak jedzenie, czy najbliższy wodopój. A także konieczność uwagi na takie stworzenia jak skorpiony, jadowite węże i pająki, pustynne jaszczury, czy też po prostu inne koczownicze plemiona. Zmusiło to jego plemię do opanowania do perfekcji sztuki przetrwania jaką było dla nich życie codzienne. Wymogło to wiedzę alchemiczną, jakie rośliny są jadalne, a jakie nie, czy też co może pomóc w wypadku zatrucia, czy zranienia. Pokolenia wpłynęły nawet na umiejętność obróbki metalu, dzięki której nie byli bezbronni.
W wieku 50 lat, każdy młodziutki jeszcze elf został poddawany próbie, tkzw. „Dniu Inicjacji”, kiedy każdy z nich wchodził w okres dojrzałości.
Na pustyni dorasta się bardzo szybko...Chyba, że wcześniej się zginie..
Ta próba decydowała o tym, czy młodzik poradzi sobie na pustyni i da szansę na przetrwanie plemieniu. Pretendent miał bardzo proste zadanie. Przetrwać. Plemię opuszczało go gdy ten pogrążony był we śnie, wpierw napojony usypiającym eliksirem, potem, gdy już się obudził, wszystko zależało już tylko od niego. Jeśli udawało mu się znaleźć ślady pozostawione przez podróżujących koczowników i w końcu do nich dotrzeć i przy tym nie zginąć – zdawał.
Okrutna ta próba dopadła w końcu i Kaina. Zbudził się całkowicie sam, pozostawiony jedynie ze swoimi rzeczami, a co gorsza pozbawiony broni. Prędko zbliżało się południe, musiał je przeczekać. Szybko rozbił prowizoryczny namiot, korzystając ze swoich szat i kilku uschniętych drągów. Przespał cały dzień. W końcu mógł ruszać. Ciemności nie stanowiły dla niego żadnego problemu, księżyc świecił wystarczająco jasno. Ruszył cały czas przemieszczając się szybkim truchtem. Biegł już bardzo długo, lecz ciągle nie natrafił na żaden wodopój, czy nawet na jakiś kaktus z którego mógłby wysączyć trochę wody. Przeklęty pech.
Każdy dzień wyglądał podobnie. Desperacki bieg przez większą część nocy z krótkimi odpoczynkami, a potem gorączkowy sen w dzień. Trzymał się jednak pilnie tropu i wiedział, że z każdym dniem jest już coraz bliżej. Jego zapasy szybko się kurczyły, pomimo niezwykle skąpo oddzielonych racji.
Po kilku tygodniach tułaczki legł zmęczony na zwijanym posłaniu, jak każdego innego dnia, szykując się do zbawczego snu. Gdy wtem usłyszał charakterystyczny, głuchy warkot. Zerwał się z posłania, sięgając po gruby sękaty konar, którego używał jak zaimprowizowanej broni. Wychylił ostrożnie głowę.
Przez jego twarz przebiegły palące wstęgi bólu. Skulił się odruchowo przetaczając się w bok. Stał nad nim dumnie lew. Jego złota grzywa lśniła w promieniach słońca a on sam groźnie warczał, prężąc mocarne łapy, którymi jednym ruchem mógł rozerwać bok antylopy.
Jego serce zakołatało się w piersi, a w brzuchu poczuł zimna kulę strachu. Lew nie tracił czasu. Skoczył do jego gardła, chcąc skręcić kark ofiary. Kain uchylił się po czym wyprowadził ciężkie uderzenie maczugi celując w łeb zwierzęcia. Bestia opadła ogłuszona warcząc wściekle. Kain podniósł wysoko nad głowę maczugę zadając mu serię ciosów. Gdy bestia znieruchomiała nachylił się nad nią sprawdzając czy nie żyje. Błąd. Lew błyskawicznie obrócił się na grzbiet tnąc go pazurami po piersiach i plecach, gdy ten obrócił się starając się odeń uwolnić. Jego oczy zalewała świeża krew cieknąca z paskudnych ran na twarzy. Piekło go też ucho i wszędzie czuł gorącą ciecz, którą jak wiedział była tylko jego krew. Szybko się wycofał, starając się unikać szponów bestii i w końcu się od niej oswobodził. Wyskoczył z namiotu. Lew wytoczył się tuż za nim, głucho rycząc i skoczył na niego wysuwając splamione krwią pazury. Wywinął się zgrabnie obalając zwierzę na ziemię i grzmocąc go usilnie po łbie. Nie ustępował doputy, gdy nie usłyszał ostrego chrupnięcia czaszki. Udało się. Zabił go... Nie miał jednak siły napawać się zwycięstwem. Wtoczył się do namiotu gdzie szybko zatamował krwawiące obficie rany. Z lwiego truchła wydobył tylko wspaniałe kły i zakrwawione pazury, które wsunął do sakiewki, mając nadzieję zrobić z nich kiedyś naszyjnik. Pomimo wszech oganiającego zmęczenia i utraty sporej ilości krwi zmuszony był zwinąć obóz. Cielsko lwa zaczynało przyciągać zewsząd padlinożerne zwierzęta. Na niebie kołowało kilka sępów, które zaczynały się niebezpiecznie zbliżać.
Zebrał się i ruszył w dalszą drogę. Był wczesny ranek, do południa ma jeszcze trochę czasu, nim słońce znajdzie się w zenicie znajdzie miejsce na odpoczynek i będzie mógł się przespać. Po jakimś czasie w oddali jednak zauważył coś, dzięki czemu jego serce wypełniło się uczuciem. W oddali powoli człapała jego karawana! Ruszył w ich kierunku uradowany. Zaliczył Dzień Inicjacji. Od teraz był pełnoprawnym członkiem plemienia, a jego imię brzmiało – Lew.

Przez następne 16 lat Kain ćwiczył się w sztuce walki dwiema broniami i łucznictwie. Został też jednym z najlepszych myśliwych, jakich miało jego plemię. Ojciec przyuczał go w wojaczce i kowalstwie, a matka zapoznawała go lepiej z alchemią i sztuka leczenia. Jednak pewnego dnia gdy wrócił z polowania, nie zastał uśmiechniętej twarzy matki, ani pogodnej twarzy ojca. Całe obozowisko nosiło ślady walki, lecz nie było tam nikogo z jego znajomych. Zostały tylko namioty i mało wartościowe przedmioty. Zniknął też ich zapas wody. Patrzył na to wszystko oniemiały nie mogąc zrozumieć co takiego zaszło. Kto to mógł zrobić!? Nie było mowy o zwierzętach, ani o innym plemieniu, bo najpewniej wszyscy leżeli by tu martwi... Więc co się mogło stać? Odpowiedź mogła być tylko jedna... Łowcy Niewolników. Niedaleko było miasto, musieli się tam udać!
Czym prędzej zapakował wszystko wygodnie na swojego wielbłąda, którym wrócił z polowania i kierując się śladami ruszył za porywaczami.
Następnego dnia dotarł do miasta i wpadł na targ, mając gorącą nadzieję, że nie odbyła się jeszcze licytacja. Niestety było już za późno. Targi odbyły się wczoraj wieczorem. Załamany Kain spytał handlarza czy ktoś sprzedał i komu członków jego plemienia.
Odpowiedź zmroziła mu krew w żyłach. Łowcy Niewolników, którzy kazali siebie nazywać Pustynną Żmiją opchnęli wszystkich jego znajomych kupcom ze wschodu, którzy zaraz po licytacji udali się opuścić kontynent. Byłby zapłakał gdyby żar pustyni nie wytopił z niego wszystkich łez. Nie miał już co ze sobą zrobić. Została by mu już chyba tylko zemsta. Ale Pustynna Żmija nie była tylko jakąś tam bandą Łowców, ale potężna organizacją. Nie miał z nimi szans. Jedyne co mógł zrobić to poszukać jakichś sprzymierzeńców. Musiał wiedzieć co stało się z jego rodziną... Lub zrezygnować. Czul się zbyt słaby by podejmować jakąkolwiek decyzję. Musi to przełożyć. Słyszał, że w innym mieście mają problemy z Pustynną Żmiją... Może zatrudni się tam w charakterze strażnika i im pomoże? Udał się więc w nową podróż.

Tak oto zaczynała się największa przygoda jego życia...


Kości Wytrzymałości: k8
Klasa Pancerza: +4 +3 +10 = 17

Atuty: Preferowany wróg: ,Humanoid (człowiek),tropienie, więź z dziczą, biegłość w broni i pancerzu, Oburęczność, Walka dwoma rodzajami broni, Potężny Atak/ Walka egzotycznym orężem.


Punkty umiejętności (6 + Mod. z Int. x4) (6+2=8 x4 = 32)

Leczenie : 4 ( w sumie 8 (+2 z zestawu leczniczego)
Ciche poruszanie się : 4 ( w sumie 7)
Ukrywanie się : 4 ( w sumie 7)
Sztuka przetrwania: 4 (w sumie 6)
Przeszukiwanie: 4 ( w sumie 8)
Spostrzegawczość : 4 ( w sumie 8)
Rzemiosło: (Alchemia) 4 ( w sumie 6)
Rzemiosło : (Broń): 4 ( w sumie 6)

Atrybuty: pkt. 76

Siła – 16 (+3)
Zręczność – 16 (+3)
Budowa – 10 (+0)
Intelekt – 14 (+2)
Roztropność – 14 (+2)
Charyzma – 6 (-2)


Wytrwałość: +2 +0 = 2
Refleks: +2 +3 = 5
Wola: +0 + 2 = 2

W zwarciu: +1 +3 = 4
Na dystans: +1 +3 = 4

Broń do walki w zwarciu:
Sztylet w bucie - 1k4 19-20/x2 (4)
Dwa miecze pótoraręczne – 1k10 19-20/x2/ dwa długie miecze 1k8 19-20/x2.
Sztylet 2 sz 1k4 19-20/x2 3 m 0,5 kg Kłute lub cięte
Miecz półtoraręczny 35 sz 1k10 19-20/x2 — 3 kg Cięte
Miecz długi 15 sz 1k6 1k8 19-20/x2 — 2 kg Cięte

Broń do walki dystansowej:
Długi Łuk - 1k8 x3 (4)
Łuk długi 75 sz 1k6 1k8 x3 30 m 1,5 kg Kłute
Pancerz:
Koszulka Kolcza +4
Koszulka kolcza 100 sz +4 +4 –2 20% 9 m 6 m 12,5 kg


Ekwipunek:
Zestaw uzdrowiciela 50 sz 0,5 kg
Narzędzia rzemieślnicze (narzędzia kowalskie i alchemiczne) 10 sz 5kg
Dwa Kołczany pełne strzał (40),Lampa, Luneta, rzemieślnicze narzędzia alchemiczne i kowalskie, zestaw uzdrowiciela, zwijane posłanie, bukłak z wodą, Szkło powiększające, łopata

- ‘dwa płaszcze, /jeden biały jak śnieg i cienki z zaciąganym kapturem, drugi gruby i czarny ze specjalnymi rozcięciami na rękawach i nogawkach, umożliwiający poruszanie się bez absolutnie żadnej krępacji, z wszytą specjalną maską pozwalającą ukryć całą twarz, nie zakrywając oczu./’

Strój podróżny, - /biała, luźna szata z mocnego materiału ‘pozwalająca ukrywać małe przedmioty w różnych jej zakamarkach, zawiera liczne ukryte kieszenie’ luźne spodnie, oraz długi czerwony materiał owinięty wokół głowy i szyi (coś jakby turban)./

Większość zapakowana na wielbłąda.

Języki: Wspólny, Elfi, Smoczy, Orkowy.
For Honor & BIG Money!
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Samanta »

Grim pisze:Nienawidzi wynaturzeń i nieumarłych, których uważa za naturalne pasożyty. Toleruje wilkołaki, które dąży nawet szacunkiem, ale NIE CIERPI wampirów :D.
Grim i jak oczekujesz abym cię lubiła? Ehhh dorośnij stary ^^
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

Dokładnie na odwrót. Mam nadzieję, że cieszysz się, że uwzględniłem cię już przy tworzeniu nowej karty :D. Poza tym byłoby to zdziebko dziwne, gdyby tropiciel, wielbiciel natury lubił nieumarłych, nie uważasz? W sumie cieszę się, że się nie lubimy. Lubię mieć się z kim od czasu do czasu pokłócić :D.
For Honor & BIG Money!
Gurewicz
Marynarz
Marynarz
Posty: 165
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 19:10
Numer GG: 5211689

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Gurewicz »

Samanta...nie chce nic mowic, ale zachowujesz sie niepowaznie; p.To jest tylko gra, a w tej chwili kojarzysz mi sie z kims, kto ma do kogos pretensje bo tamten go ogral w "Monopol".Moze troche odpusc?

Edit:Dystansu.Wydoroślej.
Ostatnio zmieniony niedziela, 27 kwietnia 2008, 13:11 przez Gurewicz, łącznie zmieniany 1 raz.
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Samanta »

A nie będę sie udzielała gurewicz... whatever. Widocznie mamy inne charaktery i inaczej przyjmujemy rzeczy.. Ciekawe czy tobie było by milo jakby grim w karcie napisał "nienawidzę grajków". chłopak się przywalił i nie odpuści. Z reszta to moje ostatnie słowo na ten temat. Peace
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Azrael
Bosman
Bosman
Posty: 2006
Rejestracja: niedziela, 17 grudnia 2006, 11:38
Numer GG: 0
Lokalizacja: Nie chcesz wiedzieć... naprawdę nie chcesz wiedzieć...

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Azrael »

Moje zdanie: Samanta wyluzuj Grim - To samo, napisałeś że szanuje wilkołaki, a nienawidzi wampirów - to już mogłeś zrobić naodwrót.
Grupa Nieszanowania Praw Ludzkich oraz Wspierania Bratniej Nienawiści na Tawernie

Azrael (Śmierć Wszechświatów) jest ich władcą. Wszystkie inne Śmierci są zależne od niego.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Errer_Avares »

Moje zdanie jest takie, że Grim zrobił tak specjalnie... No ale nikt nie może mu tego bronić (tylko jestem ciekawy jak się w grupę wkomponuje). Bo jak mam dla ciebie prowadzić "osobną opowieść" bo nie będziesz podróżował z wilkołakiem to zapomnij. Apeluje o trochę rozsądku.

Przy okazji przepraszam za poślizg, ale jestem w trakcie pisania pracy maturalnej... Postaram się dzisiaj dodać posta.
Mój miecz to moja siła
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

Moim zdaniem wilkołaki mają sporo więcej wspólnego ze zwięrzyną, dla której Tropiciel może czuć szacunek. Może nie przeczytałeś dokładnie Errer, ale wilkołaki to on lubi :p.

Cały ten nasz spór z Samantą wynika z tego, że ona... cóż, traktuje to wszystko chyba zbyt poważnie i tyle. Jak dla mnie jest to tylko zabawa, a dla niej to chyba już coś więcej.

Chyba poważnie za bardzo chciałem zrobić jej na złość (swoją drogą karta jest robiona na potrzeby gracza i MG a nie po to, by czytali je inni), więc chyba odpisze sobie tą nienawiść do wampiró, ( na psutyni raczej ciężko na takiego trafić, palące słońce i ani jednej chmurki na niebie, nie mówiąc o lodowatych nocach to stanowczo nie klimat dla naszych krwiopijców :P) tym bardziej, że nie napisałem w historii nic, co mogłoby podyktować tą nienawiść. to samo właściwie tyczy się wilkołaków, ale myślę, że wiedza ogólna na ich temat może wystarczyć do okazania szacunku.

Cieszę się, że karta podpasowała (bo podpasowała Errer? Nie napisałeś nic na ten temat i nie wiem czy jest akceptowalna, zwłaszcza mówię tu o broniach) i z niecierpliwością czekam na wznowienie sesji. Szkoda, że nie masz teraz za wiele czasu, ale przez to nie bedziesz mógł aż tak na mnie narzekać, jeśłi pojawią się opóźnienia :D. To tyle w tej kwestii i mam nadzieję że troszkę odpóścisz Samanto i nie będziesz tego wszystkiego brała tak poważnie. To tylko gra jest przecież, nie ma się o co obrażać :p
For Honor & BIG Money!
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Errer_Avares »

Karcie przyjrzę się dokładniej jutro i naniosę (chociaż mam nadzieję, iż nie będę musiał :P) poprawki. Twoją postać dodamy do gry razem z nastaniem nowego dnia (tak w ramach pokuty :P).
Mój miecz to moja siła
Uriziel
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
Numer GG: 11926008
Lokalizacja: Gniezno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Uriziel »

Errer pisałem tam do Ciebie na gg ale nie wiem czy ten nr jest good bo nie odp. ^^ moja karta już w zasadzie gotowa jeno pare szczegółów mi brakuje, więc jak ktoś może to dajcie mi na gg jakieś info o świecie itp 11926008
Va faill, dhoine...
Grim
Marynarz
Marynarz
Posty: 346
Rejestracja: piątek, 7 grudnia 2007, 09:48
Numer GG: 0

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Grim »

... Ech, niech ci będzie. Ale już chciałbym wrócić :p. Pojawienie się w nocy byłoby chyba IMO bardziej klimatyczne. Szkoda, że na pustyni nie ma burz...:(
For Honor & BIG Money!
Uriziel
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
Numer GG: 11926008
Lokalizacja: Gniezno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Uriziel »

No, moja karta już poszła. Errer, wysłałem Ci ją na maila, bo chyba pojawią się pewne poprawki :lol:
Aha, zapomniałem w mailu napisać, że ostatni akapit pisałem tak trochę na szybko, gdy zauważyłem, że jednak czegoś brakuje, więc jest w trochę innym stylu.

No to pozdr all 8)
Va faill, dhoine...
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Errer_Avares »

Kartę otrzymałem, ale muszę się w nią jeszcze zagłębić... Więc dodam cię dopiero razem z Grimem (ale pamiętaj, że twoja postać jest "epizotyczną" i jeżeli nikt nie odpadnie to po jakimś czasie wpadnie do rezerwy).
Mój miecz to moja siła
Uriziel
Majtek
Majtek
Posty: 140
Rejestracja: wtorek, 10 kwietnia 2007, 16:09
Numer GG: 11926008
Lokalizacja: Gniezno

Re: (D&D) Tolerancja

Post autor: Uriziel »

Ok, rozumiem.
Zapisywałem się do innych sesji ale żadna z nich nawet nie ruszyła ( pozdro Azrael666 :lol: ) więc się postanowiłem spróbować dopisać do już istniejącej sesyjki. No i ta mi się najbardziej spodobała 8) Jeśli polecę do rezerwy to trudno, jakoś będę musiał to przeżyć.
Va faill, dhoine...
Zablokowany