Strona 3 z 6

: piątek, 25 listopada 2005, 13:12
autor: BLACKs
Trixtian pisze:Hym, najdziwniejszy przeciwnik, z którym walczyłem na sesji, to wielki, zielony, zgluciały, śmierdzący, sześcian :P (kostka), który jest wolny jak żółw, a w środku niego w połowie strawione szkielety. Niby łatwe do pokonania?, No chyba, że ta kostka jest nieśmiertelna, a ty znajduj dujesz się w lochach, bez wyjścia.
To jest galareta z D&D. Bardzo głupi przeciwnik. Walczyłem z nią parę razy. Bardzo wkurzająca, często blokuje wyjście (i w dodatku jest prawie przezroczysta). Trzech bohaterów (paladyn, zaklinacz i tropiciel) zginęli podczas starcia z tym paskudztwem. Przeżył tylko łotrzyk, który wyślizgnął się z tunelu przez szyb wentylacyjny (niziołek potrafi wszystko). Moi bohaterowie nie ubili tego potworka, ale niziołek był szczęśliwy z tego, że uniknął śmierci z rąk tego czegoś.

: piątek, 23 grudnia 2005, 18:39
autor: Gość
Z galaretami fajnie się walczy. Ale lepszy są ettiny :D.

: piątek, 23 grudnia 2005, 20:44
autor: PrQ
Jako iż jestem(może nie najlepszym, ale jestem)MG w mojej paczce to alka z "Kowalem mózgów" była najbardziej ekscytująca: otóż nikomu nic nie wychodziło, aż gdy wszyscy mieli po 2 - 9hp udało się jednemu z magów rzucić (jak to było?)- Odepchniecie - i stwór wpadł do własnego magicznego pieca... (ten monster był bossem koncowym, i walka wygladała dość efektownie[był to półzombie-półsmok :lol: })....

: czwartek, 16 lutego 2006, 23:07
autor: Jelcyn
Moja drużyna cieszy się z ubicia trzech zjaw w WFRPG. Zjawy są skubane bo wysysają siłe, a gdy ta zejdzie do zera to można zacząć tworzyć nową postać.

A teraz wyobraźcie sobie ucznia czarodzieja z 2 siły-miodzio, po tej walce wszyscy pozostali z 1 siły, co im troszeczke utrudniło finałową walkę.

: niedziela, 26 lutego 2006, 14:13
autor: CoB
Jeden z moich graczy - złodziej - na sesji Neuroshimy zawsze inwestuje w skradanie i ciche zabójstwa. Najlepsze jest to, że on zawsze pakuje się w bezpośrednią walkę i zawsze pakuje krytyki potworom! Wampira (harpię) rozniósł jednym strzałem, bo trafił krytyka w głowę ;( Poza tym rozwalił dwa wilki mutki - także krytykiem w głowę (z mp5).

Ale i tak najbardziej dumny jest z cichych zabójstw ^^

: niedziela, 26 lutego 2006, 16:00
autor: Rodic
Witam.

Miałem kiedyś taką sytuację kiedy musieliśmy się przebiś przez wiele martwiaków, później przez końcianego smoka, którego z ledwością załatwiliśmy, już żeśmy nic prawie przy sobie nie mieli. Smok pilnował skarbu, po który pastanowiliśmy iść, a tu... Półdemon- Półpotwór... W pierwszych sekundach nic z nas nie było...

: sobota, 4 marca 2006, 16:52
autor: Tori
Ehhh, moja druzynka walczyla na arenie, pokonali jakiegos ogra czy trolla ktory mial zycia wiecej niz obie postacie razem wziete :P

: poniedziałek, 6 marca 2006, 11:01
autor: Kloner
Mój MG chciał moją drużynę wpleść w turniej polegający na zabijaniu troli na arenie. Jeden trol na jednego gracza. Na arene mieliśmy wychodzić pojedynczo. Dobrze że MG się to nie udało (czyt. Drużyna poszła w inną stronę)

: czwartek, 6 kwietnia 2006, 15:14
autor: Kenshin
Mi szczególnie wryła się w pamięć walka moja i moich kompanów z czarnym magiem.To była trudna walka bo gość sobie lewitował nad naszymi głowami i teleportował się jak chcieliśmy go ustrzelić.Oczywiście nie za każdym razem mu sie udawało,w końcu rzucił na nas potężny czar gdy już miał zginąć od poniesionych ran.Nie pamiętam nazwy,coś jakby fala śmierci czy coś takiego.
Wszyscy zemdleli ale na szczęście przeżyli.Można powiedzieć,że był to dla mnie i dla mojej drużyny prawdziwy cud,po prostu mieliśmy niezłego fuksa^_^

: sobota, 8 kwietnia 2006, 09:38
autor: Rodic
Ja pamiętam jak prowadziłem i mój gracz był na mnie wściekły, że daje mu trudnych do zabicia przeciwników i postanowił iść na smoka, czerwonego smoka. Prowadziłem wtedy chyba KC. Nażar się on wtedy ziół, i jazda na smoka! :lol: .... A skutek tego był taki że go pokonał... :P

: sobota, 8 kwietnia 2006, 11:31
autor: Tori
Nie z mojej sesji, ale też dobry motyw. Gracze chcieli mieć zbroje ze skór Espagry (taki stworek, coś pomiędzy dużą jaszczurką a smokiem) jednak w mieście nie było takich skór, jedank robotnik zgodził się na zrobienie, jak mu przyniosą materiał. Więc gracze kupili sobie najlepsze miecze, topory, i biegili przez miasto z okrzykiem "Naa Espagreeee" Przybyli pod gniazdo/legowisko całej rodzinki, kilka rund mija, gracze nie mogą trafić, a zbierają tęgie baty. Gracze ledwo żywi, nagle któryś pytan sie MG
G1-Czemu my ciągle nie trafiamy??
MG- Bo macie mieczy i topory ;)
G2- no i co z tego??
MG- I to że ich trafić nie możecie
G3- Czemu??
MG- Bo one latają :P :D

Gracze źli na samych siebie zrobili odwrót do miasta, posprzedawać kupione miecze i wymienić je na jastrzębce- takie cuś podobnego do złączonych dwóch sierpów, do rzucania jak bumerang. Wygląda to mniej więcej tak:
......... \
_____/
/
\
Bez kropek, bo jak jest zrobione spacją to schodzi na bok ;/ Więc gracze już uzbrojeni biegną, zdobywają skóry (co prawda całe podziurawione :lol: i pocięte ale zbroja jakoś wyszla :P

: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 02:06
autor: Falandar
Pewnej gwieździstej nocy spacerując po mieście Nuln nasza kompanija padła intrydze plugawiciela Smitha :twisted:, który uwikłał nas w zabójstwo tutejszego hrabiego. Aby uratować nasze nędzne (jeszcze wtedy) żywota musieliśmy odszukać ów heretyka. W trosce o nasze głowy zerwaliśmy się w pościg za Smithem (nie trudno było go ścigać pozostawiał po sobie spalone wioski i rozplatane ciała mieszkańców). Ujecie zbiega było rzeczą trudna, ponieważ posiadał on amulet, który miął właściwości zawładnięcia umysłem wpatrujących się weń osób. Jednak po długiej tułaczce dopadliśmy napiętnowane chaosem ścierwo, w miejscu gdzie jak wcześniej się dowiedzieliśmy ukańczał on rytuał mający na celu przywołania potężnego demona. A wiec nadszedł dzien walki... Smith był potężnym nekromanta, w walce bezpośredniej nie było szans. Po długiej naradzie i planowaniu walki uderzyliśmy z pełna determinacja i poświeceniem, na ołtarzu ceremonialnym rozpętała się burza wojny wywołana przez nekromantę i nasza drużynę (mag, kapłan, weteran i biczownik-zmienił profesje z rozbójnika po objawieniu sigmara na łożu śmierci). W ogólnej beznadziei i zwątpieniu po długotrwałej i rozpaczliwej walce obu stron, nie było widać rozstrzygnięcia... Do momentu pojawienia się czarodzieja światła który zesłał na Smitha grom, który trafiając w jego ciało zalał cala sale blaskiem sprawiedliwości. Po walce ku naszemu zdziwieniu nastąpiły pytania kto? Dlaczego i po co? Odpowiedz była jednoznaczna - odejdźcie. No cóż my byliśmy wolni z murów miast znikły nasze listy gończe a łowcy nagród przestali nas nękać, a nadszedł czas ucztowania i zabawy :lol:

: piątek, 16 czerwca 2006, 10:04
autor: Lifthrasil
Pamiętam jak w mojej pierwszej przygodzie w D&D załatwiliśmy smoczycę :lol:

Było mniej więcej tak:
Właściciel małej wioski zlecił nam przeczesanie pobliskiej kopalni i wybicie koboltów, które atakują wioskę. Poszliśmy w trójkę i zarzynamy te małe wredne stworzonka, aż nagle w jednej z komnat zobaczylismy małe smoczątko. Jaszczura zaczęła uciekac i prawie spadła w sczeline ale udało nam się ją uratować... i nagle pękła jedna ze ścian i weszła mamuśka. Wielkie takie i ziejace ogniem. Zaczęliśmy nawijac, że chcieliśmy uratować małe i ogólnie jestesmy pokojowo nastawieni... w końcu uwierzyła i zaproponowała nam winko. Łyknęła na raz beczke i podała nam. podpuszczałem ja żeby jeszcze wypiła i po kilku beczkach zaczął jej się plątac język. Wtedy wypaliłem z tekstem: Ciociu, mam dziś urodziny.. mam takie dziurawe szaty i w ogóle nie mam pieniędzy na nową... Wtedy pokazała mi stos złota i powiedziała, ze jako prezent mogę zabrać troche. Ciociu.. masz moze torbę bez dna? Myślałem ze to już przegięcie... ale miała. Ja pakowałem do torby ile się dało, a drużyna namawiała ją na jeszcze beczułkę... i nagle smoczyca padła.

Tak oto upilismy smoczycę

:lol: :lol: :lol:

: niedziela, 18 czerwca 2006, 14:14
autor: laRy
dark ages vampire:
moi gracze (sztuk dwa) ostatnio sa dumni z zabicia gwardzi przybocznej jednego baaaardzo waznego wampira z francji... gwardzistow bylo 4 (7 generacja, dobrze wyszkoleni). byl tylko jeden skutek uboczny... spalili pol paryza :D ot tak, kilka pochodni, kilka kul ognia i jazda! (a co chwile ktos wpadal w panike :D)

: niedziela, 25 czerwca 2006, 18:05
autor: BLACKs
Dzisiaj moja drużyna ubiła serowego smoka grając w system "Bij Dresa 2006 Gdańsk" i była dumna. Później walczyłem z graczem, kto dosiądzie smoka. Wygrałem i od tamtej pory mam serowego smoka!

: niedziela, 25 czerwca 2006, 19:12
autor: Obelix
moi gracze są szczególnie dumni jak ubiją bossa czyli nie ciachając mieczem na prawo i lewo tylko wzią go na sposób

a na następną sesja dam im Leopaldona :P (ci co kiedyś grali w Guilty Gear Isuka to wiedzą) tego nie przeżyją obskubańcy!



Dla tych co nie wiedzą co to Leopaldon:
nie bardzo da się go opisac, wyobraź sobie jakiegoś białego wieloryba który zamiast płetw ma ręce i ma jakieś dziwne futrzane gacie, paszczę tan wieloryb ma otwartą do granic możliwości, w dolnej szczęce która jest z reguły odwróconą w stronę przeciwnika siedzi... pies który używa cielska wieloryba żeby walczyc, jeszcze dziwniejsze jest to że w górnej szczęce siedzi jakiś dziwny cały ubrany na szaro gośc który przeraźliwie się drze gdy się go uderzy i steruje on tego pieska, dziwne? mi taż tak się zdaje.
mimo dziwnego wyglądu Leopaldon jest bardzo groźny, ma wielkie pazury które zadają naprawdę wiele obrażeń, w dodatku żeby zabic leopaldona trzeba lac nie jego cielsko tylko gościa który tym wszystkim steruje.


dziwny? mi taż tak się wydaje ale tego obskubańcy nie przeżyją!
(jak przejde guilty geara po raz drugi to strzele mu jakąś fote i wstawie tutaj o ile post nie zostanie usunięty :P )

: niedziela, 25 czerwca 2006, 20:17
autor: BLACKs
Dla zainteresowanych niecodziennymi potworami

Serowy smok to smok z okrągłym serem zamiast twarzy, bananami zamiast skrzydeł i serkiem bakoma zamiast tułowia. Kończyny są wykonane z serowych łusek. Potwór zieje serowymi wymiotami, które niszczą pancerz i powodują chorobę psychiczną "Łaknienie Sera." Postaram się zamieścić jeszcze dzisiaj rysunek serowego smoka, o ile go znajdę.