Potwór, z ubicia którego moja drużyna jest szczególnie dumna

Kącik Gier Fabularnych
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Potwór z ubicia którego moja drużyna jest szczególnie du

Post autor: Solarius Scorch »

Dobre TomEdo, dobre :)

To ja opowiem historyjkę o mojej najbardziej tankowej postaci, którą gram w singlu (autorski system). Zavijava to słusznych rozmiarów wojowniczka z mocą Potęgi (coś jak w Potencja w Wampirze) i mocami regeneracji (może nie jak Alucard, ale zawsze).

Otóż Zava ma taką cechę, że nigdy nie przegrywa pojedynków, nigdy. Mojego MG zaczęło to z lekka drażnić - nie żeby chciał uwalić moją postać, ale nawet w shonenach bohater czasem przegrywa, a tu jakoś nie. Więc zastawił na nią w końcu pułapkę w postaci trzymetrowego pancernego sk...syna z mieczem łańcuchowym ważącym jakieś 40 kg. Zacytuję: let's see you survive this.

No to Zava się skrada do tego monstrum, skacze w prawo i w lewo, osłaniając się swoim krwiostalowym mieczem i jeszcze drugim normalnym, który gdzieś znalazła przed chwilą. Zaczyna obiegać gościa, licząc że nie będzie zbyt szybki, a tu niespodzianka: odpalił jakiś mały miotacz ognia, momentalnie paląc jej włosy i skórę głowy. Nic to, mamy Superregenerację i kilka punktów mocy (bynajmniej nie pełnię), więc się odtoczyła i odtworzyła. Wniosek: trzeba dążyć do zwarcia z tym gigantem.

Gość oczywiście macha tym żelastwem. Zava unika (jej zwykły miecz zostaje zmielony łańcuchem) i przetacza się wprost pod jego nogi... Po czym odpala Potęgę, prostując kolana i uderzając mieczem z dołu. Toczą się kości... Miecz wchodzi przez zbroję, pachwinę, wychodzi karkiem. Dziękuję, koniec walki (i kolesia).

W następnej scenie Zava ma już taki fajny demoniczny piłomiecz prawie większy od niej, zgadnijcie skąd ;) MG już na serio się wkurzył i chyba wziął na ambicję. Zava praktycznie bez mocy na regenerację i pokazy nadnaturalnej siły trafiła na gang złych gości, którzy napadli na jej wioskę; przewodziła im sucz z laserowym okiem (broń straszliwa) oraz sztuczkami a la Darth Vader (podnoszenie i duszenie). Zava przeszła przez armię wrogów jak kombajn, omal nie zginęła od działa armatniego (!), została wielokrotnie przestrzelona na wylot laserem oraz podduszona (równocześnie - tamta trzymała ją telekinezą w powietrzu i nakładała z lasera), po czym zdobyła toż działo i trzymając je w rekach rozp...iła kulą bastion suczy, po czym jakoś do niej w chmurze pyłu dobiegła i po krótkiej walce pokonała (nawet udało się nie zabić).

Oczywiście moc na leczenie i dopały skończyła się przy okazji podnoszenia działa, więc końcówka była cokolwiek nerwowa :)

Pytanie, co teraz zrobi MG.
TomEdo
Marynarz
Marynarz
Posty: 196
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 12:45
Lokalizacja: Śląsk

Re: Potwór z ubicia którego moja drużyna jest szczególnie du

Post autor: TomEdo »

Solarius, czuję, że to nie ty powinieneś wypisywać tu wyczyny Zavy ale twój MG powinien opisać "jak to będzie dumny jak już w końcu uwali Zavijavę" zgodnie z tematem XD. Ta babka jest gorsza niż wspomniany przeze mnie Sigil z Gildii Rękawicy, gnom z gnatami XD. To ona tu jest tytułowym "potworem" :D.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Potwór z ubicia którego moja drużyna jest szczególnie du

Post autor: Solarius Scorch »

TomEdo pisze:Solarius, czuję, że to nie ty powinieneś wypisywać tu wyczyny Zavy ale twój MG powinien opisać "jak to będzie dumny jak już w końcu uwali Zavijavę" zgodnie z tematem XD. Ta babka jest gorsza niż wspomniany przeze mnie Sigil z Gildii Rękawicy, gnom z gnatami XD. To ona tu jest tytułowym "potworem" :D.
Dzięki za uznanie dla mojej bohaterki :D Cóż, pierwszą inspiracją dla Zavy była Erza z shounena Fairy Tail, więc ta masakryczność chyba jakoś magicznie się przeniosła na Zavę...

Anyway. Na niedawnej sesji autorskiej, w której nie brałem udziału ale obserwowałem (Skype), bohaterowie stanęli oko w oko z demonem władającym ogniem (nie był duży, ale bardzo szybki i mocny w magii). Gadka się nie kleiła, więc w końcu zaczęło być jasne, że nie obejdzie się bez przemocy. Aby znienacka zaatakować, jeden z Graczy wyciągnął spluwę i nagle strzelił demonowi w głowę. Pomimo bardzo mizernych szans trafienia założył mu hedszota jak Alucard... Demon padł bez czucia, po czym inny gracz odciął mu swoim mówiącym mieczem głowę. O_o
Tak poległ major boss, który raczej mógł całą trzyosobową grużynę wysłać do domu w plastikowych workach bez wielkiego problemu. A nawet nie miał być bossem, tylko źródłem informacji... :)
ODPOWIEDZ