Klimat czy fałszywa ambicja?

Kącik Gier Fabularnych
makk
Tawerniany Zabójca Trolli
Tawerniany Zabójca Trolli
Posty: 425
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
Numer GG: 6386578
Lokalizacja: Łódz
Kontakt:

Post autor: makk »

Nie chciałem kopiowac całego pwyższego wpisu ale Karczmarz trafiłeś w samo sedno!!!! Powiedziałes dokładnie to co miałem na koncu języka :D SZACUNEK :!: nasze sesje i podejście jest najwidoczniej podobne
Obrazek Obrazek
Hope is the first step on the road to disappointment.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Dyskusja ciągnie się od kilku stron, że niektóre argumenty wciąż się dublują nie wspomnę :P (Ale świetny temat ;) )

Zacznę nietypowo - od wywoływania uczuć w graczach. Jak każdy może zauważyć, więszość z wymienianych przez was uczuć jest negatywna (w sumie najłatwiej je wywołać), ale do tych co wymienił BLACK dodałbym strach, zwątpienie i najróżniejsze rodzaje dysonansu. Sztuką jest wywołanie uczuć pozytywnych - ale na szczęście człowiek jest tak zaprogramowany, że potrafi je odegrać.

Jestem zwolennikiem lekkiego klimatu, czy raczej sesji bez dużej ilości śmiechu? Raczej tego drugiego - śmiechu ciężko uniknąć, szczególnie na początku sesji, ale scenariusz nastawiony głównie na grzanę męczy mnie strasznie i nie lubię w czymś takim uczestniczyć (raz nawet złapała mnie migrena po takim luźnym odgrywaniu O.o)

Nie jestem znowu fanatykiem klimatu przez duże K, o którym wspominał Karczmarz, bo wychodzi ona raczej naturalnie - z pamiętnych sesji przez duże K, mam dosyć luźną sesję w D&D, w której gracze po prostu gotowali (udało nam się wytworzyć klimat krzątaniny w kuchni, co było bardzo zabawne :) ), udało się wywołać klimat akcji, kiedy gracze uciekali kanałami przed dwójką bossów, udało mi się także do takiego stopnia przestraszyć siebie i graczy, że pod koniec sesji zwialiśmy z altanki, w której graliśmy.
I nie byłem ani razu na to przygotowany.

Wracając do sesji śmiesznych - nie podobają mi się i już dawno nie słyszałem komentarzy, które podałeś BLACK - myślę, że albo to się zmieni u Ciebie w najbliższym czasie, albo zniechęcisz się całkowicie do rpg.

I na koniec dodam: RPG może być sztuką, przy której dostaje się orgazmu albo grą, przy której dostaje się drgawek ze śmiechu.
Ale my, zwykli wyjadacze, po trosze czerpiemy ze sztuki i zabawy.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Wracając do sesji śmiesznych - nie podobają mi się i już dawno nie słyszałem komentarzy, które podałeś BLACK - myślę, że albo to się zmieni u Ciebie w najbliższym czasie, albo zniechęcisz się całkowicie do rpg.
Nie zniechęcę się, bo trochę śmiechu na sesji zawsze się przydaje. RPG to gra towarzyska, a śmiech to dobry sposób na rozładowanie napiętej sytuacji po jakiejś ciężkiej scenie. Po prostu - graliśmy przez długi czas w ciężkich klimatach, próbując dojść do klimatu "K". Teraz wspominamy te czasy z uśmiechem na twarzy, a sesje nie traktujemy jako sztukę czy coś innego, tylko jako doświadczeni gracze śmiejemy się czasem z niektórych działań innych BG i usiłujemy wplatać motywy humorystyczne. Np. wczoraj w NS mój klecha musiał przebyć na klęczkach pół Detroit xD. Sesja była luźniejsza niż zazwyczaj, ale wszyscy się świetnie bawiliśmy, bo MG improwizował jak nigdy. Gdy Mistrzu powie przed sesją: "Dobra, dzisiaj gramy na poważniej" to staramy się to robić. Gdy MG jest w takim samym nastroju jak my, to sesja jest tym co lubię: połączeniem dobrej fabuły, ciekawej akcji i wyważoną dawką śmiechu.

I nie wiem dlaczego napisałeś: "wracając do sesji śmiesznych". Moje sesje nie są śmieszne, są poważne (w miarę), tylko tak jak na większości, pojawiają się niespodziewane kwiatki. :)
czy raczej sesji bez dużej ilości śmiechu?
Uprzedzam, że duża ilość u mnie nie występuje. Średnio na sesję 2-3 kwiatki. Czasami jeden naprawdę długi :).
dodałbym strach, zwątpienie i najróżniejsze rodzaje dysonansu
Zauważ, że strach występuje często nie w postaci : "Słyszałem legendę o wielkim Cthulthu! On przyjdzie i mnie zje! Boję się!" tylko "Musimy to zrobić, inaczej zginę..." Gracz (jako człowiek, nie postać) zwykle boi się, gdy jego postać stoi na krawędzi między życiem a śmiercią. A sesje, w której MG potrafi wytworzyć taką krawędziarską paranoję to majstersztyk.

Zwątpienie - zgadzam się, występuje prawie ciągle. "Ej, może to nie on go zabił. Może się mylimy?"

Powracając do śmiechu
Jeśli miałbym ciągle grać z kamienną twarzą, już dawno rzuciłbym RPG w kąt.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Ja jeszcze dodam ze dużo do klimatu dokładaja kostki i losowość. Cudowne są scenki kiedy wszystko zależy od 1 rzutu kością. Pamietam taka scenke w Neuro gdzie jeden z graczy został zarażony (z wlasnej woli) wirusem zmieniajacym strukture jego DNA w DNA "wyższej" rasy mutantów. Ceną za to była niemal calkowita utrata skóry i połowy narządów wewnętrznych. W koncu po kilku sesjach graczowi zaczeło bardzo doskwierać to że nie posiada skóry i nieustannie musi życ w mroku i ukrywać się, tak wiec postanowił zaryzywkoac udajac sie do wybitnego naukowca, jedynego w miejscu w ktorym byli by ten ingerujac na jego DNA zaprogramowal jego zmutowane ciało by jednak wytwarzało skóre. Podczas sesji ostrzegałęm go na rozne sposoby, że ten "naukowiec" jest poprostu strasznym szalencem, wariatem wywalonym poza nawias spoleczenstwa za swoje nieudane eksperymenty itp itd, podalem mase argumentów by uswiadomic gracza, ze szansa powodzenia tej operacji jest znikoma. Mimo to gracz po dłuzszym wachaniu zgodzizł się.

Wyobracie sobie moment kiedy powiedzialem "rzuc 1k20" poniżej 4 uda się, 5-8 przeżyjesz, 8+ zginiesz (a to byla postać ktora grał przez jakieś 30 sesji juz i naprawde sie z nia zzyl)

Takie chwile kiedy wszyscy czekaja i patrza jak turla sie kostka, to tez Klimat : ]
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Ja jeszcze dodam ze dużo do klimatu dokładaja kostki i losowość.
Taaa, wbrew powszechnej opinii Storytelling nie daje tyle emocji co zwykła kostka. W ST gracz cały czas wie, że jego los zależy od Widzimisie postaci, a używając konkretnej mechaniki pamięta o tym, że ma wpływ na fabułę.

Wczoraj sam miałem walkę, w której od każdej głupiej kostki zależało życie mojej postaci, na szczęście jakoś to się przeżyło, ale emocje strachu i podekscytowania występowały na sesji :].
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

Nie znam powszechnej opinii o tym co daje storytelling, a czego przy nim nie ma - ale ciągłe rzuty kośćmi psują właśnie klimat. Chodzi o zrównoważenie między jednym, a drugim - kości chyba najlepiej stosować w momwntach krytycznych lub spornych - jeżeli gracze mają zaufanie do MG, storytelling także będzie klimatyczny.

Pewnie oboje panowie wyżej (Pacio i Karczmarz) tak gracie, ja piszę tylko oczywistości (?) ;)
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Niom piszesz oczywistosci, chociaz nie znowu takie oczywiste :P Tzn ostatnio mialem okazje grac z jednym kolesiem, ktory jest bardzo dobrym i doswiadczonym graczem, ale poczatkujacym MG i byla akcja pokroju: uciekamy kanalami, wpadamy w rwący ściek, wyrzuca nas na środek rzeki. MG kazał nam rzucać podczas sływania kanałem, podczas uderzenia o tafle wody, podczas topienia sie, podczas wyławiania przedmiotów i podczas wyławiania tych ktorym nie wyszedl test na pływanie wcześniej. Ogolnie rzecz biorac rzucaliśmy chyba 8 razy na to "czy sie nie utopisz w rzece" poprostu masakra :P No ale to byl wyjatek i MG szybko stonował ilość rzutów.
makk
Tawerniany Zabójca Trolli
Tawerniany Zabójca Trolli
Posty: 425
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
Numer GG: 6386578
Lokalizacja: Łódz
Kontakt:

Post autor: makk »

Hmm, hmm

Rzuty kostkami! Jednym się podobają innym nie, to zależy od MG i graczy. Moja obecna drużyna bardzo lubi turlac. Osbiście również lubie sobie porzucac ponieważ nie zawsze wszystkie osądy jakie wydaje mogą by obiektywne podług każdego z graczy (choc staram się by były :D ). No i w końcu bohaterowie graczy maja swe statystyki, ograniczenia i mimo, że jeden bardzo wygadany kumpel potrafi nieźle nawijac to jego postac jest mrukliwym i cichym elfem który większośc życia spędził walcząc a nie korzystają ze swych złotych ust, dla tego mimo świetnych pogadanek, ripost słownych i ogólnej kombinacji musi rzucac na ogładę (choc daje mu często dodatni modyfikator za dobrą grę) czy jego postac naprawdę to potrafi a nie on sam :P
Obrazek Obrazek
Hope is the first step on the road to disappointment.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Rzuty kośćmi czasami budują klimat. Tak jak wspomniał we wcześniejszych postach BlackSoul gdy rzut kostką zależy od życia naszej postaci wtedy pojawia się atmosfera niepewności i strachu. Moim zdaniem jest to klimat. Oczywiście storytelling lepiej go oddaje ponieważ występują tam barwne opisy a często zdarza się że rzut kostką porywa wszystkich z cudownej atmosfery.
Czerwona Orientalna Prawica
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Oczywiście storytelling lepiej go oddaje ponieważ występują tam barwne opisy
Calkowicie sie z tym nie zgodze. Po 1 Storytelling nigdy nie oddaje niepewnosci zwiazanych z rzutem kostką. Juz ja to widze, cisza, atmosfera pelna napiecia i wszyscy czekaja czy MG zabije gracza czy nie w swoim opisie, yhym jasne.

Pozatym nie uwazam zeby barwny opis mial cokolwiek wspolnego z klimatem, ale o tym juz mowilismy
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Post autor: Hose15 »

Calkowicie sie z tym nie zgodze. Po 1 Storytelling nigdy nie oddaje niepewnosci zwiazanych z rzutem kostką. Juz ja to widze, cisza, atmosfera pelna napiecia i wszyscy czekaja czy MG zabije gracza czy nie w swoim opisie, yhym jasne.

Pozatym nie uwazam zeby barwny opis mial cokolwiek wspolnego z klimatem, ale o tym juz mowilismy
Wiesz są różne gusta :wink:
Czerwona Orientalna Prawica
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

Od lat śni mi sie sesja w ktorej czulbym napiecie, niepewnosc, ciekawosc, obawe i niepokoj (taki jaki czuje przy rzucie koscia podczas baaardzo waznego testu) podczas zwyklego opowiadania jakiejs scenki przez MG. Niestety nigdy czegos takiego nie doczekalem i powoli zaczynam watpic czy to istnieje, to juz raczej nie kwestia gustu, choc moze kiedys ktos mi udowodni ze takie cos jest mozliwe.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Post autor: CoB »

W storytellingu można wzniecić np. strach, którego nie sposób osiągnąć przy pomocy kości - strach nie o postać, ale prawdziwy strach w umyśle gracza, można także wywołać podziw, radość itp. Oczywiście to tylko okazyjnie, bo sesje storytellingowe mają inną specyfikę - ciężko byłoby grać takie non-stop i odczuwać wielkie emocje ;) Dlatego Karczmarzu masz połowiczną rację - nie ma sensu najeżdżać na storytelling, tak samo jak głupio jest narzekać na kości ;)
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
makk
Tawerniany Zabójca Trolli
Tawerniany Zabójca Trolli
Posty: 425
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
Numer GG: 6386578
Lokalizacja: Łódz
Kontakt:

Post autor: makk »

CoB ma racje.
Prawda leży po środku, moim zdaniem wiele zależy od prowadzącego. Jeżeli MG jest dobry i przygoda naprawdę wciąga to po co ją przerywać rzutami. Sam miałem okazję grać z naprawde fenomenalnym MG i kości nie były nam potzrebne. Ale jak nie raz już każdy wspominał wszystko zależy od gustu i tego co się komu podoba.
Obrazek Obrazek
Hope is the first step on the road to disappointment.
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
czywiście to tylko okazyjnie, bo sesje storytellingowe mają inną specyfikę - ciężko byłoby grać takie non-stop i odczuwać wielkie emocje Wink Dlatego Karczmarzu masz połowiczną rację - nie ma sensu najeżdżać na storytelling, tak samo jak głupio jest narzekać na kości Wink
Chyba w tej calej "teoretycznej" gadce zapomnielismy troche czym tak naprawde jest sesja RPG. Przeciez nie ma sesji w ktorej wystepuja tylko kosci (0 opisu) a sesje w ktorych jest 0 kosci zazwyczaj tez sa baaardzo zadkie. 99.9% sesji to wlasnie pośrodkowanie miedzy "odpowiednią" iloscia storytellingu a odpowiednia iloscia kostek. Ja psiocze na czysto 100% storytellingowe sesje, bo uwazam sam storytelling za takie samo ZUO jak tylko i wylacznie rzucanie kosciami.

Btw. wazny rzut koscia to wcale nie jest (nie musi byc) strach o postac. W zasadzie zadko kiedy jest strachem o postac (w moim przypadku). Prowadze graczom ktorzy raczej specjalnie nie przywiazuja sie do postaci (kwestia tego ze kazda kampania to nowe postacie, oczywiscie czasem przywiazuja sie mocno, ale nie jest to regułą) i kosci daja niekoniecznie odrazu strach (w ogole watpie czy jakikolwiek gracz kiedykolwiek naprawde bał sie na sesji... no dobra moze sa to sporradyczne wyjatki 1 gracza na 1000, bo sesje z natury sa spotkaniami w gronie znanych ludzi, w takim gronie czujemy sie swojsko, pewnie i ogolnie trudno nam sie bac.. tak samo jak ogladajac najstraszniejszy Horror w gronie kumpli nigdy nie bedziemy sie bac z tego z czego bysmy sie bali ogladajac to samemu). Raczej kosci wzbudzaja adrenaline, ciekawość (czy sie uda, czy przezyje) to nie jest strach, wzbudzaja ches sprawdzenia sie (a cholera, sprobuje, zobaczymy co wyjdzie) i to sa emocje opierajace sie na Graczu nie na postaci.
ODPOWIEDZ