Wniosek przez negację znajduję taki, że w dobrej grze najważniejszy jest kompromis i współpraca. Najlepsze sesje grałam, gdy przed rozgrywką wszyscy się wypowiedzieli, czego od siebie oczekują, bo inaczej zdarzały się kłótnie w trakcie.Nekromanta pisze:Moi gracze zawsze mają rodzinę, tylko, że przeważnie nie odgrywa ona większej roli. Ot, parę zdań w biografii. Gdyby rodzina dawała jakieś wyraźne korzyści, od razu mieliby dokładnie opisanych rodziców, liczne rodzeństwo, wujostwo, dziadków, babcie, itd. A tak to tylko piszą na "odwal się". Jeśli chciałbym wprowadzić jakiegoś krewniaka, to graczy zacząłby się kłócić, że on jest taki, a nie taki, jest tym, a nie tym, chociaż w biografii tego nie napisał... Ech...
Nie mówię, że to niezawodny sposób na uniknięcie kłótni, ale to wiele ułatwia.
Raz popełniłam tragiczny błąd z rodziną, gdy BG spotkał się z ojcem w zajeździe, będąc na to zupełnie nieprzygotowanym. Pogubił się i tyle było z zabawy.
Także z rodziną ostrożnie.