Komercja... Hm...

Kącik Gier Fabularnych
Max Smirnov
Marynarz
Marynarz
Posty: 201
Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 11:40
Numer GG: 0
Lokalizacja: Domek bez Klamek
Kontakt:

Post autor: Max Smirnov »

Karczmarz2 pisze: A rozwinieta na maxa postac (taka po 30 sesjach) moze zginac zaciukana przez podstawowego (1 sesyjnego) kolesia bez zadnego problemu.
Owszem, ale co to - cos dziwnego, unikalnego dla NS? Dotyczy to wszystkich systemow nie bedacych heroic fantasy, a juz zwlaszcza takich w ktorych wystepuje bron palna. Nooo... moze poza CP2020, bo tam mogles miec tyle WB ze w/g mechaniki kule z barett-arasaka odbijaly sie od ciebie jak pileczki pingpongowe... Zaswiadcza to tylko o ogolnym realizmie - dostajesz kulke i giniesz. Co do sprzetu, to jesli od poczatku masz duzo sprzetu, to raczej mozliwa sie staje opcja 'od bohatera do zera'... :)

A wygrzew - kto go nie lubi! Bunkier czy stara fabryka, i jedziemy... I faktycznie post-apoc daje latwosc zrobienia ciekawej sesji wygrzewowej, takiej z tajemnica i niespodzianka, i czyms czekoladowym. Zrobienie takiego scenariusza w bardziej zlozonym swiecie zmusza cie do zajmowania sie masa 'dupereli', takich jak policja, cywile etc...
Swoja droga, mozna rownie dobrze zagrac w Twillighta.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Max pisze:Owszem, ale co to - cos dziwnego, unikalnego dla NS?
Wg mnie to nie jest unikalne dla NS, tylko dla wszystkich systemów mających dopisek "dark". W WFRP BG z 2000 PD może zostać zabity przez podstawowego zwierzoludka z bestiariusza, w Cyberpunk 2021 wszystko jest sprawą jednego strzału w głowę z niewielkim, ujemnym modyfikatorem...
Karczmarz pisze:Ten system nie tworzy bohaterow z czasem, za co go bardzo lubie.
Pewnie, że nie tworzy ich z czasem. Tworzy ich na początku. Lecz bohaterów, którzy są zwykłymi ludźmi i tak jak zwykli ludzie mogą umrzeć w każdej chwili. To jedna z cech każdego systemu dark. Przeciwnością jest heroic, gdzie bohaterowie to wybrańcy bogów / przeznaczenia, zdolni często do nadludzkich czynów.
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Post autor: Deadmoon »

Tak naprawdę to co za różnica, czy NS oferuje opcję "od zera do bohatera" czy na odwrót? Istotne jest jedno: system osadzony jest w realiach postapokaliptycznych. Świat taki z założenia jest brutalny, krwawy, niebezpieczny, bezlitosny. Co za tym idzie - walka o przetrwanie dominuje, spychając na drugi plan kwestie moralne czy osobowościowe. Bo co to za dylemat, kiedy wybrać musisz czy nafaszerować kogoś śrutem czy skopać go na śmierć? Tak czy inaczej musisz zabijać, zanim ktoś wykończy cię wcześniej.

Właściwie każdy system osadzony w takich realiach oferuje niewiele więcej od zwyczajnego wygrzewu.

Czy w CP jest podobnie? Raczej nie, choć to zależy od podejścia MG i graczy. CP to dark future, jednak w dalszym ciągu przypominający naszą rzeczywistość. Świat jest, owszem, brutalny, bezduszny, na swój sposób "orwellowski". Z drugiej strony jednak często skłania do przemyśleń, do podejmowania trudnych decyzji. Tam, z założenia, nie ma miejsca na samotnego jeźdźca w kurtce Mad Maxa, który na śniadanie rozwala tuzin złych typków. Wszechwładza korporacji, nieustanny monitoring, potencjał sił porządkowych - to wszystko w naturalny sposób ogranicza BG.

Kwestia mechaniki? Nie ma idealnej. Każdy system stara się zaoferować coś nowego i niebanalnego. Po nim pojawia się kolejny, wnoszący coś jeszcze innego, "lepszego" do uniwersum RPG. Później następny i następny i ...
Był czas, kiedy twierdzono, że mechanika WFRP jest najlepsza. Inni twierdzili, że ZC. Rewolucję przyniosła "pula kostek" WoD-u i koncepcja narracyjności. Ale i ona została zdetronizowana przez modę na d20. Historia będzie się powtarzać, bo ludzie lubią nowinki.

Ogólne niedopracowanie NS? To może być wadą i zaletą. Z jednej strony rzeczywiście może sprawiać trudności szczególnie niedoświadczonym, którzy ślepo trzymają się reguł podręcznikowych. Z kolei innych może to skłaniać do improwizacji na niewyobrażalną skalę.
Moim zdaniem to celowy zabieg ze strony autorów. Takie rozwiązanie pozostawia otwartą furtkę, pozwalając na "dorzucanie" nowych pomysłów pod postacią dodatków. I to jest chyba odpowiedź na pytanie odnośnie tempa wydawania suplementów do tego systemu.

Panie i Panowie, RPG jest dla ludzi. Wszystkim gustom się nie dogodzi. Zawsze znajdą się malkontenci, którym będzie przeszkadzać to i owo. Osobiście, choć jestem wielkim fanem serii Fallout i miałem okazję kilkanaście sesji F PnP prowadzić, to jednak nie jestem sympatykiem gier, w których "life is an endless battle...". Natomiast, co widać po tym forum, jest cała masa wielbicieli tego typu rozrywki. I oni właśnie czekali na swój wymarzony system. Aż się doczekali :D
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm
Max napisał:
Owszem, ale co to - cos dziwnego, unikalnego dla NS?


Wg mnie to nie jest unikalne dla NS, tylko dla wszystkich systemów mających dopisek "dark". W WFRP BG z 2000 PD może zostać zabity przez podstawowego zwierzoludka z bestiariusza, w Cyberpunk 2021 wszystko jest sprawą jednego strzału w głowę z niewielkim, ujemnym modyfikatorem...

Karczmarz napisał:
Ten system nie tworzy bohaterow z czasem, za co go bardzo lubie.

Pewnie, że nie tworzy ich z czasem. Tworzy ich na początku. Lecz bohaterów, którzy są zwykłymi ludźmi i tak jak zwykli ludzie mogą umrzeć w każdej chwili. To jedna z cech każdego systemu dark. Przeciwnością jest heroic, gdzie bohaterowie to wybrańcy bogów / przeznaczenia, zdolni często do nadludzkich czynów
Z tym Warhammcem to troszke przesadzileś, owszem złodziej/mag zginie od podstawowego zwierzoludzia, ale wojownik raczej niema szansy, chyba ze zwierzoludz zaatakuje z zaskoczenia (bo inicjatywy by niewygral) i wywali odrazu furie za 20+ (choć moj "Czerwony Demon" ostatnim razem przyjał cios za 23 i dalej stał na nogach, ale to zabojca gigantów, wiec to sie nie liczy) Pozatym masz PP'eki ktore wlasnie słuza do robienia Heroic z Warhammca, ktory moim zdaniem jest w duzej mierze Heroiciem (patrz pierwsza z brzegu kampania oficjalna do młotka, każda ma na celu ratowanie świata)

Nie powiedzialem ze śmierc od 1 pocisku to cecha unikalna dla NS, bosh gdybym tak pomyslal to bym sie z mostu rzucil bo by mnie wysmiewano :P ale mowie ze niewiele jest takich systemow na Polskim rynku obecnie. (Patrz wsie d20 takie nie są, Warhammer taki nie jest wbrew pozorom wysoko rozwiniete postacie cholernie trudno zabic, ED taki nie jest, WoDy takie nie są, GSy takie raczej nie są choc z tym mialem akurat tylko chwilową styczność itp itd)

W Neuro 1-2 na kości podnosi obrazenia, każdy karabin zadaje ciężkie.. czyli 1-2 z karabinu (bo ze zwykłych pistoletów strzela sie chyba tylko w miastach :P) to śmierć (bez rzutów obronnych bo tu nie ma uników, parowania czy czego tam jeszcze) niezależnie ile tysiecy pedeków byś miał na koncie (chyba ze masz kamizelke ale to nie zalezy od rozwoju)

Tak wiec 10% szans przy każdym strzale (3 strzały na ture) no to sami widzicie, że takiej śmiertelności chyba nie ma wiele innych systemow. Oczywiscie co za duzo to nie zdrowo, bez sensu jest zmieniac postać co 2-3 sesje, dlatego zazwyczaj traktuje łagodnie krytyczne rany i pozwalam z nimi życ, ale gracz jest mocno pocharatany.
Właściwie każdy system osadzony w takich realiach oferuje niewiele więcej od zwyczajnego wygrzewu.
Jesli uwazasz ze Neuro oferuje wygrzew przeczytaj kilka linijem wyzej ten post i powiedz mi czy z tak gigantyczną śmiertelnoscia badz prawdopodobienstwem zostania kaleką, ktokolwiek bedzie myslal o otwartej walce?

Swiat postapokaliptyczny owszem moze przynosic skojarzenia z jedynie walką walką i walką. Ale to bardzo bledne wrazenie, poniewaz stajac do walki w Neuro ponosisz ryzyko ze 1-2 strzały z czegoś wiekszego i przez najblizsza sesje bedziesz łaził w bandazach, pluł krwią, kulał itp itd.

Wlasnie polaczenie "niebezpiecznej" mechaniki z "niebezpiecznym" swiatem w NS sprawia, ze zwykłe wygrzewy koncza sie śmiercią, i gracze bardzo szybko rozumieja ze tak nie pociagną. Zacznaja kombinowac, unikac otwartych walk, załatwiac sprawy po cichu, negocjować, planowac, otwarta walka to zawsze ostatecznosc, chyba ze przeciwnik jest zdecydowanie mniej liczebny i słabiej uzbrojony.

Moim zdaniem wlasnie duzym atutem Neuro sa olbrzymie mozliwosci swiata. Nie mialem okazji poznac CP dlatego nie bede porównywal NS do niego, ale ogolnie NS daje bardzo wiele, o wiele wiecej mozliwosci kreowania przygody niz standardowe Światy Fantasy. Mozna ciagnac przygody gangsterskie, mafiozi lat 50, handel heroiną, walki o wpływy w miastach, kombinowanie jak wysadzić konkurencje, obrona przed cichymi zabojcami innych rodzin mafijnych, organizowanie własnych konwojów po stanach itp itd. Mozna prowadzic sesje w stulu DC, gdzie BG szlajaja się po zniszczonych bunkrach zajetych przez maszyny molocha a ich jedynym celem to przeżycie (konwencja łazenia po lochach i pieczarach w Fantasy tylko co BG moga spotkac w pieczarze, a co w starym wojskowym bunkrze? no chyba wiadomo ze 2 opcja daje wieksze mozliwosci). Mozna stać na froncie i walczyc z Molochem jako jednostki specjalne, w małych grupach inwigilujace dzialania pograniczne maszyn i rozbrajajace transportowce Tostera. Można pływać na statkach i bawic sie w Piratów okradajac handlarzy z Florydy niczym sam Jack Sparrow (oki pod tym wzgledem akurat Fantasy daje wieksze mozliwosc, chociaz w NS dochodza ewentualne łodzie podwodne :)) Mozna ciagnac psychodeliczne sesje na środku pustyni z fatamorganami, osadami mutantów, radiacją i powolnym wyniszczaniem organizmu rodem z "Hills have Eyes". Mozna prowadzić sesje w podziemiach Molocha gdzie grupa Syjonistów prowadzi ruch oporu od wewnątrz ku zagładzie maszyny (jak w Matrixie real world). mozna prowadzic wygrzew w stylu radosna kompania na Harleyach zwiedzajaca przydrożne bary i napadajaca osady.

Kazdy z tych stylów scenariuszy jest od siebie zupelnie inny, oferuje zupelenie inne mozliwosci, inne spojrzenie na świat, inny klimat na sesji itp itd. Jeśli wrecz nieograniczona ilosc stylów w swiecie NS sprawia ze łatwiej w nim wymyslec przygode (jak sami zauwazyliscie) to chyba jest to plus? Osobiscie ciezko mi wymyslec az tak diametralnie rozne przygody w światach fantasy (choc napewno wiele tez by sie wymyslilo, ale trzeba by dłuzej pokombinowac)

PS.
Był czas, kiedy twierdzono, że mechanika WFRP jest najlepsza
Był? A ja myslalem ze dyskusje na temat "co jest najbardziej zwalone w mechanice Młotka" od poczatku świata byly najpopularniejsze :P

PS2.
"life is an endless battle..."
Heh... mysle ze to wynika z niezrozumienia i stereotypów. Pamietam jak prowadzilem calą kampanie w klimatach "Prawo Bronxu" przemieszanego z "Goodfellas". Sceneria - Nowy York (w wersji juz czesciowo odbudowanego miasta pozadku, prawa, spokoju, gdzie ulice patroluje stalowa policja, z wiekszoscia zarazy i plugastwa juz sobie poradzono i ogolnie panuje Patriotyczna atmosfera ze koniec wojny jest bliski), W takie spokojne wielkie miasto wrzucilem dzielnice na wzór "Prawa Bronxu" tylko Sonnego i jego organizacji dodałem pikanterii "Goodfellas". Powstała cała dzielnica Mafijna ktora zyła jak jedna wielka rodzina, stare kobiety pytały codziennie o zdrowie mafiozów, gangsterzy grali z swoimi dziećmi w Baseballa na środku ulicy, co wieczór organizowano spotkanie na kości, czasem wypadano na miasto na powazniejsze rozrywki, każdy znał każdego, BG uratowali życie Donowi wiec dostali mieszkania na ich ulicy, szybko wkrecili sie w całe zycie, rozrywki, zabawy, rozmowy a w nocy praca mafijna.

Jesli zagralbys z nami w tą kampanie, gwarantuje ze przez mysl by ci nawet na chwile nie przeszlo ze życie ma cokolwiek wspolnego z walką. Raczej z wielką rodziną ktora poprostu dba o swoje interesy i cieszy sie kazdą chwilą zycia.
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Post autor: Deadmoon »

Jasne, to stereotyp i etykietka. Ale z etykietkami tak już bywa, że zazwyczaj mają pejoratywny wydźwięk. I powstają przez pryzmat negatywnych obserwacji. A te nie biorą się znikąd i tylko chylić czoła przed rolplejowcami jak Ty, którzy potrafią skonstruować coś wielkiego i wartościowego. :)

Niestety, jak sam wiesz, każdy system można upodlić, sprowadzając go do krwawej jatki. Nie mniej jednak niektóre gry są bardziej podatne na to zjawisko od innych. Przedstawicielki gatunku postnuklearnego i inne "survivalowce" należą do tej grupy, niejako z założenia.
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
Karczmarz
Bombardier
Bombardier
Posty: 650
Rejestracja: wtorek, 14 listopada 2006, 20:44
Numer GG: 0
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Karczmarz »

Hmmm

A w sumie nie wiem skad ten sereotyp sie bierze? Przeciez czy Fallout jest grą w ktorej głownie liczy sie sieka? No chyba nie, tam jest sporo kombinowania (chociaz w sumie sieki tez :P). Czy Matrix 1 to świat wktorym toczy sie sieka (bo 2 i 3 to tak :P)? Kurde wlasnie chyba widze skad ten stereotyp sie bierze :P W Pitch Blacku tez sie siekają non stop :/ Mad Max tez sama sieka :/ Total Recall też :/

Za to fajny jest motyw ala "12 Małp" tam sie nie siekają w ogole :] (fajny motyw na psychodeliczne sesje w ktorych BG niewiedza co sie dzieje) i Ghost in the Shell 2 (bo 1 mi sie srednio podobała) ten motyw z Domkiem Marionetek fajny na sesje...

No nic chyba zboczylismy troche z tematu :P No ale przynajmniej widac juz ze wiekszosc FILMOW postapokaliptycznych jest opartych na siece...

Wątpie zeby wiekszosc sesji RPG była :/ może stad ten stereotyp
Deadmoon
Mat
Mat
Posty: 517
Rejestracja: czwartek, 2 listopada 2006, 00:43
Numer GG: 8174525
Lokalizacja: Świat, w którym baśń ta dzieje się

Post autor: Deadmoon »

Po prostu postapokaliptyczny setting jest idealny dla filmów i gier bazujących na walce o przetrwanie. Nie ma co się temu dziwić, wszak nasi przodkowie, żyjąc w jaskiniach, też za wiele nie spiskowali (no chyba że jakby tu sąsiadom ogień podwinąć :P ), lecz troszczyli o pełne brzuchy i ciepełko.

Mimo wszystko nie zaprzeczam, że z takiego klimatu można wydobyć drugie dno 8)
Bóg mi wybaczy. To jego zawód. - Heinrich Heine

Autystyczne Przymierze Mandarynek i Klementynek
ODPOWIEDZ