[TPGR] Dni zagłady

ODPOWIEDZ

Jak oceniasz ten tekst?

Na 1 - niedostateczny, kompletne dno.
1
17%
Na 2 - dopuszczający, miernota.
0
Brak głosów
Na 3 - dostatecznie, mogłoby być lepiej.
3
50%
Na 4 - dobrze, solidna rzecz, warta uwagi.
2
33%
Na 5 - bardzo dobrze, rzecz warta polecenia.
0
Brak głosów
Na 6 - celująco, absolutny przebój.
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 6
Sirvalan Sitro
Szczur Lądowy
Posty: 11
Rejestracja: środa, 27 stycznia 2010, 19:56
Numer GG: 10414550
Lokalizacja: Wrocław

[TPGR] Dni zagłady

Post autor: Sirvalan Sitro »

Dni zagłady
I
Przybycie Desmonda,
Początek nauki



Ciemność. W całym kompleksie podziemnych tuneli panowała ciemność, za wyjątkiem jednej bocznej komnaty, w której tliło się mętne, bladozielone światło. W tym właśnie pomieszczeniu znajdował się jedyny człowiek, który zamieszkiwał podziemne lokum. Był to kościsty mężczyzna w średnim wieku z bardzo rzadkimi tłustymi włosami na bladej głowie. Odprawiał właśnie tajemny rytuał, którego opis znalazł w pewnej starej księdze, zdobytej podczas jednej z licznych wypraw w poszukiwaniu potężnych przedmiotów magicznych.
- Ek het regtig net soos die Jode. - wypowiedział, po czym kontynuował - Dank aan Google vir die vertaling, omdat die Afrikaanse taal is onverstaanbaar vir my.
Ziemia zaczęła się trząść, z kotła ustawionego pośrodku wydobywały się szybko kłęby brudnoszarego dymu, aż uformowały one elipsę. Po chwili rozjarzyły się w nich dwa żółte płomyki i nekromanta z przerażeniem odkrył, że tworzą one ślepia istoty, którą uwolnił. Kłęby dymu w dolnych partiach zaczęły wirować, aż utworzyły wargi i monstrum przemówiło:
- Jam jest Desmond. Desmond wrócił. Wezwanie Desmonda wyznaczyło godzinę tego świata. Desmond przybył niszczyć. Takie jest przeznaczenie i wola Desmonda.
Nekromanta zaniemówił, bał się, że stwór zaraz go zauważy i unicestwi. Już powoli się odwracał w stronę wyjścia, kiedy Desmond przemówił znowu:
-Ty! Tyś mnie wezwał! - nekromanta odwrócił się i głupawo uśmiechnął - Widzę, że czarna magia nie jest ci obca, świetnie się nadasz do misji. - Czarownik przestał się uśmiechać, na jego twarzy pojawiło się śmiertelne przerażenie. - Z moją pomocą możemy zawładnąć tą krainą! Będziemy panami całego świata! Niepokonani Desmond i... Jak się zwiesz, partnerze?
- Eeee... Yyyym... - jąkał się nekromanta, zastanawiając, czy może zdradzić swe prawdziwe imię - No więc, tego... Mam na imię... - uznał, że „Plejerłan” nie przejdzie, chociaż utrzymane w słowiańskich klimatach, więc się poddał i kontynuował - Moje imię brzmi Sec.
- Wierzę, że daleko zajdziemy, Secu. Jesteśmy jednością, aby osiągnąć sukces, musimy współpracować, rozumiesz?
- Aha - pokiwał głową Sec - A kiedy podbijemy świat, to będę mógł otworzyć własny harem?
- Skupmy się na zadaniu zniewolenia świata! Czeka nas ciężka praca!
- Eeeee... - zamruczał pod nosem nekromanta.
Sec miał typowo studenckie usposobienie - wszystko, byle nie robota. W tym miejscu warto wyjaśnić, skąd czerpał nauki, gdyż ów nekromanta do zdolnych na pewno nie należał. Sec uczęszczał do Akademii Wiedzy w Robehill, najbardziej elitarnej uczelni na świecie. Uczono tam wielkich filozofów, profesorów oraz magów ze wszystkich zakątków planety Sinerii. Nie wiadomo, jak Sec znalazł się w tej szkole; podobno rektor dostał list, w którym ktoś nakazał przyjąć go do klasy magiastralnej. Sec ledwo zdawał kolejne etapy edukacji, mając najgorsze wyniki pozwalające zdać. Na ostatnim, ósmym roku, kiedy Sec miał 22 lata, do jego klasy doszedł nowy uczeń - Fabon, utalentowany młodzieniec, który został zmuszony przez rodziców do ukończenia szkoły. Sec i Fabon od razu się polubili i razem po lekcjach spędzali czas na praktykowaniu obrządków magicznych opisanych w różnych mało znanych księgach (co Secowi zostało do dzisiaj). Pewnego dnia Fabon namówił przyjaciela do odprawienia okultystycznego rytuału, mającego umożliwić kontakt ze zmarłym czarnoksiężnikiem Sgrediusem. Problem tkwił w tym, że młodzieńcy potrzebowali dużego palca u stopy nieboszczyka. Po trzech miesiącach poszukiwań znaleźli jedynie paznokieć i zrogowaciały naskórek z wyżej wspomnianego palca. Zrezygnowani, postanowili przywołać trupa z tym, co mieli. Niestety, niepełny fragment ciała doprowadził do katastrofy - szalony duch, którego przywołali, opętał ciało Fabona i chciał zasztyletować Seca, który w panice uderzył w głowę przyjaciela kandelabrem. Oszołomiony zdarzeniem Sec milczał, kiedy do pokoju wpadł jeden z profesorów. Wyrok był oczywisty - wydalenie z Akademii.
Sec błądził po świecie bez celu, aż nastał Pewien Dzień (wiadomo, że „Pewnego dnia...” zapowiada jakieś większe wydarzenie). W porze wieczornej Sec postanowił zadbać o lokum udając się do przydrożnej gospody. Wszedł do budynku i podszedł do karczmarza.
- Pokój na jedną noc. - rzekł Sec.
- Nie ma - odpowiedział barman.
- Jak to „nie ma”?
- Normalnie, wszystkie zajęte.
- To poproszę piwo i jakiś stolik.
- Niestety, ale wszystkie zajęte.
- A tamten w ciemnym rogu? Będzie w sam raz!
- Przykro mi, ale on ma cowieczorną rezerwację dla tajemniczego przybysza, muszę dbać o nastrój lokalu, a nic tak nie intryguje jak zagadkowy gość ukryty w cieniu.
W tej chwili do karczmy wszedł mężczyzna owinięty czarnym płaszczem, spod kaptura widać było tylko nieogoloną brodę. Odwrócił się w stronę karczmarza, skinął mu głową i zajął ostatni wolny stolik.
- Widzisz? Wszystkie zajęte! - powiedział barman.
Sec mocno się zdenerwował, ale pomyślał, że przecież tajemniczy goście po coś odwiedzają gospody. Postanowił zagadać do nieznajomego odrzucając możliwość śmierci z poderżniętym gardłem.
- Eeee... Przepraszam, czy można się przysiąść? - zapytał nieśmiało. Kącik warg obcego zadrgał przez chwilę w pogardliwym uśmiechu.
- Trochę za młody jak na podróże i o wiele za młody na odwiedzanie takich spelun. Czego szukasz?
- Yy... Niczego szczególnego. Po prostu błąkam się po świecie.
Podróżny uśmiechnął się do siebie, po czym odrzekł:
- Taaa... Też kiedyś błądziłem po świecie, sam nie wiedząc dlaczego. Do czasu, aż coś odkryłem.
- Co takiego? - zapytał z zainteresowaniem Sec.
- Tajemnicę.
- Jaką? - ponownie zapytał coraz bardziej zaciekawiony chłopak.
- Tajemnicę nekromancji. - odpowiedział nieznajomy. On już się domyślał, że zmienił życie osoby siedzącej naprzeciw. - Czyż nie tego szukasz? Mogę ci pomóc.
- Zamierzasz mi pokazać sztukę nekromancji? I nauczysz mnie jej?
- Tak, wbrew pozorom dochodzę już sędziwego wieku i muszę zadbać o swojego zastępcę. Coraz mniej nekromantów jest na świecie, te wszystkie polowania, palenia na stosach... Zwykli ludzie boją się naszej mocy, ale kiedyś pokażemy światu, jak wiele możemy uczynić! - nekromanta zamilkł na dłuższą chwilę - No, ale robi się już późno, a ja jestem śpiący. Mam tu zarezerwowany pokój, na podłodze znajdzie się wystarczająco dużo miejsca na jakieś posłanie, mój akolito.
- Czy drzwi do twojego pokoju są położone w najciemniejszym fragmencie korytarza? - zapytał z ciekawości Sec.
- Tak, a co? Przechadzałeś się już po piętrach?
Sec nie odpowiedział. Oboje udali się na górę.

Kod: Zaznacz cały

Wyszły dwa rozdziały w jednym :P.
Prosiłbym o wyjaśnienie zasad pisowni we wtrąceniach podczas dialogów - kiedy zaczyna się dużą literą i kończy kropką.
W następnych odcinkach planuję opisać szkolenie Seca i jego pierwsze próby zdobycia świata (o ile nadaję się do pisania).
Danai
Tawerniana Smoczyca
Tawerniana Smoczyca
Posty: 318
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
Kontakt:

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Danai »

ściąga.pl: http://www.sciaga.pl/tekst/27898-28-interpunkcja

Afrikaans to niezły wybór jeżeli idzie o "magiczny język", btw .
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
Sirvalan Sitro
Szczur Lądowy
Posty: 11
Rejestracja: środa, 27 stycznia 2010, 19:56
Numer GG: 10414550
Lokalizacja: Wrocław

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Sirvalan Sitro »

Chodzi mi o te wtrącenia (to przykłady, bo chyba jeszcze trochę tego jest), a niemiłosiernie wkurza mnie takie pisanie "na wyczucie", chciałbym poznać sekret zasad pisowni w takich przypadkach i pisać konsekwentnie i poprawnie.
- Aha - pokiwał głową Sec - A kiedy podbijemy świat
[...]
- Tajemnicę nekromancji. - odpowiedział nieznajomy.
[...]
jak wiele możemy uczynić! - nekromanta zamilkł na dłuższą chwilę - No(...)
Danai
Tawerniana Smoczyca
Tawerniana Smoczyca
Posty: 318
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
Kontakt:

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Danai »

That I got, ale z przecinkami też masz pewien problem.

"Dialog można zapisać tak:

- Witaj przybyszu – powiedział odźwierny

i tak:

Odźwierny powiedział: „Witaj przybyszu”

http://www.sciaga.pl/tekst/37370-38-zag ... literatura

Uncle Google will not hurt you, he promises :)
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
Sirvalan Sitro
Szczur Lądowy
Posty: 11
Rejestracja: środa, 27 stycznia 2010, 19:56
Numer GG: 10414550
Lokalizacja: Wrocław

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Sirvalan Sitro »

Jestem n00bem komunikacyjnym :P.

Chodziło mi o to: http://www.pasjapisania.pl/Przecinek_czy_myslnik.aspx

Co do przecinków - gdzie są źle wklepane?
Matysz
Mat
Mat
Posty: 441
Rejestracja: środa, 21 października 2009, 15:31
Numer GG: 2797417

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Matysz »

Mi się spodobało, lubię takie rzeczy.
Mam niefajną klawiaturę od TPSA i mi kilka klawiszy odmawia posłuszeństwa.

ADVENTURE PLANET czeka na Ciebie! Dołącz do sesji, wczuj się w tej klimat!
Sirvalan Sitro
Szczur Lądowy
Posty: 11
Rejestracja: środa, 27 stycznia 2010, 19:56
Numer GG: 10414550
Lokalizacja: Wrocław

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Sirvalan Sitro »

Dni zagłady
II
Lekcja pierwsza,
Również ostatnia



- Wstawaj! Czas na pierwszą lekcję! - warknął głos nad głową Seca.
- Eeeeee?
- Jak ja mam z tobą pracować!? - wrzasnął mistrz, stając na granicy szaleństwa.
- Już, już... - wymamrotał Sec powoli gramoląc się z podłogi. - Ależ mnie bolą plecy od tych twardych desek...
- Przestań marudzić. Zejdź na dół i kup mi jakiś zestaw śniadaniowy - dodał, rzucając parę monet akolicie.
- Ale...
- Ale pamiętaj, że nie lubię zbyt dużych szczurzych odchodów w piwie, a szynka ma być mniej zielona od moich zębów! - to rzekłszy uśmiechnął się, po czym kontynuował: - I nie zapomnij o jabłku na podwieczorek. Najlepiej niech będzie nieobślimaczone, robaki jakoś zniosę - na chwilę zamilkł, a następnie dodał: - No i co się gapisz? Już możesz iść na dół!
Sec ze zgrzytaniem zębów wyszedł z pokoju i zszedł po schodach. Nie tak wyobrażał sobie szkolenie na nekromantę. Zamiast godzin spędzanych w mrocznych katakumbach na warzeniu różnych zakazanych mikstur, on pełni rolę służącego! W mig pogodził się ze swoim losem, który nigdy go szczęściem nie obdarzał. Nie zdziwił się już, kiedy musiał posprzątać pokój po śniadaniu. A śniadanie było oporne w konsumpcji, uciekało na ściany, chowało pod łóżkiem lub zasychało przy najmniejszym powiewie wiatru, przez co trzeba je było zdrapywać własnymi paznokciami - mistrz od zawsze powtarzał, że zaniedbany wygląd i brak higieny to podstawa kreowania wizerunku nekromanty.
- Dobra, już wypocząłem - rzekł mistrz rozłożywszy się w miękkim fotelu, podczas gdy Sec ledwo zipał z miotełką do zamiatania kurzu w ręce. - Czas na pierwszą lekcję! - Sec na chwilę się ożywił. - Pójdź pozbierać trochę grzybów i ziół, na półce jest lista. Tylko nie pomyl się, bo z części składników będzie zupa pomidorowa, specjał Babuni Jagody. Ahhhh… Uwielbiam przepisy Babci, powstają z nich najlepsze smakołyki! Niestety dość drogie i lepiej wszelkie miksturki pędzić we własnym zakresie…
Sec wyszedł zanim jego mistrz skończył wywód na temat znanej marki trucizn, perfum i domowych obiadków. Kiedy młody adept wyszedł z gospody był lekko zdezorientowany - nigdzie nie dostrzegał lasu, zajazd był położony wśród gęsto zadrzewionych pól lub rzadko zalesionego gaju, toteż nazwano ten przybytek Nielasem.
- Czemu nigdy nic nie może być proste? - zwrócił do nieba pytanie Sec i w tejże chwili zaczął padać deszcz. - No, świetnie. Następnym razem nie będę się uskarżał, bo bogowie zawsze chętnie mnie uzadzą.
- Nie lepiej powiedzieć: „udupią”? - dobiegł mężczyznę głos z pobliskiego krzaka. Sec zbliżył się i odchylił parę gałęzi. Na jednym z liści siedział drobnej postury ludzik. Oczy mu się skrzyły z wesołości i bawił się śnieżnobiałą brodą sięgającą pasa. Ubrany był w jaskrawy żółty kubraczek i spodnie barwy wiosennego deszczu.
- Ktoś ty? - zapytał Sec.
- Jam Murphy - odparł wesoło ludek. – Dla przyjaciół Murphy, Skrzat z Innej Bajki. Dostałem polecenie od Dyrektora, żebym cię miał na oku.
- Przepraszam, ale ja właśnie przechodzę szkolenie na nekromantę i nie chcę, by ktoś mi przeszkadzał...
- Ależ oczywiście! I dlatego tu jestem! Mam za zadanie dopilnować, by bez przeszkód mógł pan ten test oblać.
- Co!? – pisnął z oburzenia Sec.
- Bogowie, jak sam pan zauważył, darzą pana szczególnym zainteresowaniem. Jednakże znudziło im się podkładanie kłód pod pańskie nogi, toteż wysłali mnie do przetestowania moich zdolności w sferze utrudniania panu życia.
- Ale sam przyznałeś, że jesteś „z Innej Bajki” - Sec rozpaczliwie próbował znaleźć powód, by pozbyć się natręta.
- Zgadza się, jednak oddział Innej Bajki wysłał mnie, bym odegrał epizodyczną rolę w pańskim życiu. Toteż pozwoli pan, że zakończę naszą konwersację, albowiem i pan, i ja mamy coś do roboty.
- Hola! Myślisz, że pozwolę ci tak po prostu przeszkadzać mi w szkoleniu?
- Obawiam się, że pańska wola nie ma w tej kwestii żadnego znaczenia – rzekł poważnym tonem skrzat, po czym wychylił się do tyłu i zniknął między gałązkami.
Sec przeklął siarczyście, po czym poszedł między drzewa, by poszukać niezbędnych składników. Dość szybko znalazł połowę z nich, potem zadanie zaczęło się dłużyć. Po godzinach poszukiwań fosforyzujących grzybków i tęczowego mchu, adept spotkał człowieka uciekającego przed wielką bestię, o ogromnych kłach i potwornym oddechu.
- Kawał zwierza! – zawołał Sec do obcego zwiewającego w panice między drzewa. Bestia rzuciła się w pogoń. Po chwili dało się słyszeć żałosny jęk. Nieznajomy powrócił żyw ze starcia z potworem, choć ciężko zipał, a miecz bezwiednie ciągnął po ziemi.
- Dzięki za pomoc – wysapał sarkastycznie. – Nazywam się…
- Twoje imię nie jest ważne – przerwał mu Sec. – Wiesz może gdzie znajdę jakieś grzybki halucynki?
- Tak, sporo tego rośnie w grocie takiego przerośniętego trolla, mieszka w głębi tamtego parowu – Bezimienny wskazał najciemniejsze miejsce w zasięgu wzroku, w którym drzewa rosły tak gęsto, że światło nie mogło się przedrzeć przez listowie.
- Dzięki, wygląda zachęcająco – uśmiechnął się radośnie Sec i raźnie ruszył w czerń lasu.
Poza pająkami, nietoperzami, duchami zmarłych, hordami goblinów i stadem chimer podróż minęła mu całkiem przyjemnie. Z wyjątkiem jednego, traumatycznego zdarzenia. Spotkanie z rusałką-nimfomanką odcisnęło piętno na umyśle młodego człowieka do końca jego żywota. Kiedy dotarł do groty, odkrył istną jaskinię rozpusty.
- Co do…? – Sec nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Takiej ilości erotycznych zabawek nie widział w całym swoim życiu. Tego, co zobaczył nie można opisywać tak bezwstydnie ludziom, toteż przemilczę opis jamy. Przejdźmy do najważniejszego momentu, kiedy to skrzydlata elfka wyfrunęła z jednego z tuneli. Mierzyła około metra. Jej miedziane włosy lśniły w delikatnym mroku pieczary. Ubrana była jedynie w zieloną tunikę, odsłaniającą nieco jej krągłości oraz ponętne, drobne uda. Uśmiechnęła się filuternie do Seca.
- A co to tu jest? – wyświergotała, kokieteryjnie mrugając powiekami.
- Dobry, psze pani – odrzekł lekko speszony Sec. – Ja mam takie małe pytanko. Czy znajdę tutaj takie świecące grzybunie i kolorowy meszek?
- Skarbie, koteczku, misiu-pysiu – zwróciła się do niego z poważną miną. – Jeśli sobie życzysz, to meszek mogę sobie wyczarować, ale z grzybami z dala ode mnie. Bezpieczeństwo i higiena pracy, kapiszi?
- Ale mi chodziło o takie rosnące…
- Z pewnością rosną. I osiągają duże rozmiary – wtrąciła się rusałka. – To pomijając kwestię grzybów. Jaki meszek szanowny pan sobie życzy? Przystrzyżony, bujny, dziko rosnący, prosty, a może kędziorki…?
- Nie! – wrzasnął Sec zdegustowany bezpruderyjnością elfki. – Przyszedłem tu po naturalne…
- Oczywiście! Cała jestem naturalna! Nie ufaj pogłoskom rozsiewanym przez tę sforę leśnych miśków, one robią wszystko, żeby mnie zdyskredytować w oczach klientów.
- Składniki do eliksiru! – wrzasnął Sec, nie mogąc dłużej wytrzymać. – Nie bawię się tu w żadne metafory, chcę pozbierać parę roślinek i to wszystko.
- Skarbeńku, trzeba było tak od razu! Mam tu pełno tej zieleniny! – zawołała i poprowadziła jednym z korytarzy.
Szli jakiś czas, aż Sec zauważył intensywne czerwone światło za rogiem. Uczył się, że w przyrodzie kolor czerwony oznacza poważne niebezpieczeństwo. Coś mu mówiło, że będzie żałował kroków postawionych naprzód. Kiedy skręcili zobaczył oślepiająco czerwony pokój, z łóżkiem usłanym płatkami róż. Kiedy do niego dotarło, co jest grane, próbował wziąć nogi za pas, ale rusałka zdążyła ogłuszyć go dwumetrową maczugą, którą chowała cały czas za plecami.
Obudził Seca ostry zapach jakichś perfum. Był przywiązany do łoża. Nie miał jak uciec – był nagi, skuty kajdanami, a elfka stała obok z maniakalnym wzrokiem wlepionym w bladą pierś nekromanty.
- Wypuść mnie! – krzyknął Sec.
- Oczywiście! – odparła przerażona elfka, jakby wyrwał ją z transu.
- Naprawdę to zrobisz? Dziękuję!
- Oczywiście… Że nie. Co za dureń błagający o litość myśli, że go ktoś wypuści ot, tak sobie? – rusałka stawała się coraz bardziej poirytowana ubytkami w intelekcie naszego bohatera.
- Wiesz, ja też to lubię… Więc nie będę stawiał oporu i możemy to zrobić bez niepotrzebnego żelastw… - w tym momencie skrzydlata piękność wetknęła Secowi do ust gumową piłeczkę.
- Ale ja lubię, kiedy stawiają mi opór. To potrwa krótko. Troll wytrzymał tylko dwa tygodnie…
Secowi o mało co oczy nie wyszły z orbit. Zamknął powieki i czekał na nieuniknione. Kiedy otworzył oczy było po wszystkim. Znajdował się w grocie, wokół niego walały się resztki halucynogennych grzybków. To wszystko było tylko narkotycznym delirium! Odetchnął z ulgą i poczuł silny ból brzucha. Zwymiotował pod najbliższym stalagmitem i zaczął zdrapywać tęczowy mech z okolicznych ścian jaskini. Ucieszony skierował swe kroki ku wyjściu. Podczas drogi powrotnej przez parów na głowę spadł mu pożółkły liść. Sec wziął go do ręki. Coś było na nim napisane:

To było naprawdę niezapomniane lato, słodziutki! Mam nadzieję, że nie masz mi za złe naćpania Cię. Gdyby nie to, prawdopodobnie już nigdy byś nie stanął na nogi., kochany.

Liczę na więcej w przyszłości,
Wróżka-świntuszka


Głęboko skonsternowany czarownik postanowił wrócić do karczmy. Lecz nie zastał tam swego mistrza. Cóż się dziwić, skoro ten musiał czekać na Seca parę tygodni, aż uczeń przyniesie mu składniki do mikstur i wywarów. Tak oto nasz młody niespełniony magik został na lodzie, bez szans na dalszą edukację. Ze smętnym wzrokiem obserwował, jak do tajemniczego, zakapturzonego mężczyzny podchodzi chłopak, na oko dawał mu Sec dwadzieścia wiosen. Zauważył, że nowy akolita przekazuje dwie czaszki nauczycielowi, który szybko chowa je pod połami peleryny. Niedoszły nekromanta przyrzekł sobie, że to jeszcze nie koniec…

Kod: Zaznacz cały

Po baaaardzo długim czasie napisałem drugi rozdział, który jest według mnie bardziej udany. Mam nadzieję, że ktokolwiek tu jeszcze zagląda przeczyta to i się wypowie. :)
Ostatnio zmieniony środa, 14 grudnia 2011, 21:54 przez Sirvalan Sitro, łącznie zmieniany 1 raz.
Alien
Kok
Kok
Posty: 1304
Rejestracja: środa, 25 lutego 2009, 16:48
Numer GG: 28552833
Lokalizacja: Police

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: Alien »

Tak na szybko to dwie uwagi.
1. Załóż oddzielny post, wtedy będziesz mógł porównać oceny z pierwszego i drugiego tekstu.
2. Zmień cytat na kursywę. Lepiej wygląda i nie jest tak oczojebne.
Jeśli znajdę czas na dniach żeby przeczytać cały tekst to wrzucę parę ewentualnych :)
00088888000
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Re: [TPGR] Dni zagłady

Post autor: BAZYL »

Ogólnie jest słabo. Narracja przypomina raczej streszczenie, dialogi są takie sobie, fabuła pozostawia wiele do życzenia, a przede wszystkim - opowiadanie nie wywołuje nawet cienia uśmiechu. Ocena: 3-.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
ODPOWIEDZ