[tpgr] Historia lubi się powtarzać?

ODPOWIEDZ

Ocena tekstu

1
2
13%
2
4
25%
3
5
31%
4
3
19%
5
2
13%
6
0
Brak głosów
 
Liczba głosów: 16
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

[tpgr] Historia lubi się powtarzać?

Post autor: Nadir »

Wstawaj! Już 9 rano, znów spóźnisz się na zajęcia!

Boże, znów te wrzaski, ech, nie dadzą się człowiekowi wyspać po ciężkiej nocy...

Myśli w głowie Adama kłębiły się. Gdzieś z głębi mózgu został wysłany sygnał do kończyn, że należy się ruszyć i podnieść z łóżka. Niestety, nadmiar wypitego wczoraj alkoholu sprawnie sygnał ten przechwycił i unicestwił.

Wstaniesz wreszcie czy mam cię oblać wiadrem zimnej wody!

Przecież wstaje! To znaczy tak mi się wydaje..

Mózg Adama nie dawał za wygraną. Mieszanka piwno- winna w znacznym stopniu już wyparowała z organizmu, ale skutki jej spożycia trwały. Po parunastu minutach i kilku krzykach, chłopak wreszcie podniósł się z materaca, i usiadł na krześle.

Masz tu kawę, wypij i idź się wykąpać. Śmierdzisz! - matka Adama lubiła nazywać rzeczy po imieniu. No chłopie ruszaj się bo spóźnisz się na ćwiczenia z programowania!

Adamowi zlokalizowanie kawy na stole zajęło chwilę- 2 razy próbował złapać kubek, niestety z kiepskim rezultatem. Dopiero 3 próba przyniosła oczekiwany skutek i ciepły płyn nieco go otrzeźwił. Pociągnął jeszcze jednego łyka i ruszył w kierunku łazienki.

Ciepły prysznic.. Mmmm.. Już nie mogę się doczekać.... Wszedł do łazienki i odkręcił wodę. Wszedł do kabiny.

Aaaa... O k*wa! wrzask syna postawił matkę w stan najwyższej gotowości.
Co się stało? Mam wejść? Potrzebujesz pomocy? kobieta była bardzo zdenerwowana.
Nie nie, wszystko ok., kurki mi się pomyliły i odkręciłem zimną... Idź oglądać te swoje telenowele, dam sobie radę. odpowiedział głos z łazienki.

Gdy Adamowi udało się już odkręcić ciepłą wodę, wziął długi prysznic. Porządnie się wyszorował. Wyszedł z kabiny. Spojrzał w lustro. Było całe zaparowane. Chciał je przetrzeć ale gdy go dotknał jego ręka zatopiła się we szkle, jakby było płynne. Zaskoczony cofnął rękę. Zaniepokojony otworzył drzwi od łazienki...

Coś jest chyba nie tak.. Nie pamiętam żeby na przedpokoju wisiała głowa dzika a podłoga była wyłożona nieheblowanymi deskami. Adam podrapał się w głowę.

Ach, sir Adamie widzę, że już się wykąpałeś zza załomu, gdzie powinna być kuchnia wyszła młoda dziewczyna. Wysoka brunetka o niesamowitych lokach i jeszcze bardziej niesamowitej figurze. Adama zatkało z wrażenia.
Coś nie tak sir? Przypominam, że dziś ma pan pojedynek. Sir Olek, będzie czekał na ubitej ziemi przed zamkiem o 12. dziewczyna wyglądała na mocno zaskoczoną.
Adam po chwili odzyskał dar mowy:
Eeee... Kto? Hmm.. Znaczy.. możesz mi przypomnieć swoje imię i dlaczego się mam bić?

No tak, koleżanki ostrzegały mnie, że jest pan roztrzepany. Moje imię to Dalila. Sir Olek wyzwał pana na pojedynek za oskarżenie jego żony, Jolanty, o defraudację pieniędzy zebranych na pomoc biednym dzieciom. dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie
Czy jeszcze w czymś mogę pomóc?
Właściwie to tak.. Oprowadź mnie po komnatach i pokaż gdzie ten pojedynek ma być odpowiedział Adam, a w myślach dodał Muszę wiedzieć gdzie się nie kierować o 12...

Gdy Adam już poznał resztę swoje służby, ubrał się i wyszedł z Dalilą na spacer. Dziewczyna opowiadała różne ciekawe historie, ale chłopak nie słuchał. Szedł zapatrzony w jej krągłe bujające się lekko biodra.

Aaaa... K*wa co to ma być? Adam skakał na jednej nodze trzymając się za stopę drugiej. Zza wozu wyszedł grubawy jegomość ubrany w worek po ziemniakach, z przewiązaną biało-czerwoną chustą na szyi.

To mój panie jest zapora z mojej brony. Ja tu blokuję drogę. I będę ją blokować dopóki król Olek nie zniesie praw krępujących nas, wieśniaków i nie będzie należycie płacił na nasze zboże. grubas puszył się strasznie swoja zaporą. Z drugiej strony dało słychać się odgłosy jakiejś walki.

A to co? zapytał Adam.
To kupcy z zachodu, przywieźli swoje zboże. Ale my im nie pozwolimy go sprzedać po tak niskich cenach. Wysypiemy na drogę. Polski chleb wyłącznie z Polskiego zboża! grubas poczerwieniał wygłaszając ostanie zdanie.

Adam wzruszył ramionami i odszedł. Z daleka słyszał jeszcze głos tego dziwacznego człowieka My będziemy górą. Cała władza w ręce rolniczego ludu! . Idąc dalej miał wrażenie, że już kiedyś widział tą osobę, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
Zamyślony podążał już w stronę bramy miasta, gdy ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się i jego oczy spotkały się z wielką owłosioną klatką piersiową. Podniósł wzrok wyżej. Dalej klatka. Jeszcze wyżej. Szyja. W końcu zadarł głowę tak wysoko jak mógł. Jest twarz. Wykrzywiona, jakby właściciel miał wieczny ściskoszczęk. Oczy puste jak u ryby. Ogólnie biorąc twarz jak u typowego głupka.
Jestem Roman Barbarzynca! Wpadłeś w moje sidła i będziesz indoktrynizowany! Poddaj się albo wezwę swoja armię bojówkarzy żeby zorganizowali marsz przeciw Tobie!
Adam patrzał chwilę na olbrzyma, po czym odpowiedział.
Słuchaj, jak chcesz to tam w lewo pójdź tam jest jakaś demonstracja. Ich sobie zindoktrynizuj.
W duchu już cieszył się na myśl zobaczenia wielkiego głupka wpadającego na brony grubasa.
Roman popatrzył swoim pustym wzrokiem. Chyba o czyms myślał, ale jego wyraz twarzy się nie zmienił. W końcu puścił Adama i poszedł we wskazanym kierunku.

Chłopak chwilę patrzał za oddalającym się barbarzyńcą.
Szkoda, że już tak późno. Poszedłbym pooglądać ten cały cyrk. Jednak 12 zbliża się wielkimi krokami a ja nie mam zamiaru się bić z nikim. Nawet nie wiem jak trzyma się miecz. Dalilo czy zechcesz mi towarzyszyć w dalszej wędrówce?

Dziewczyna patrzyła na Adama swoimi pięknymi zielonymi oczami.
Skoro taka twoja wola panie. dygnęła elegancko.

Kobieta marzenie pomyślał Adam, po czym ruszył w stronę bram. Gdy przeszedł przez nią zobaczył coś interesującego. Dwie identyczne postacie kierowały się do miasta. Adam potarł oczy, żeby się upewnić czy nie ma przywidzeń. Potem jeszcze raz, tak dla pewności. Potem klepnął dziewczynę w pośladek. Ta nie zareagowała. Zaskoczony Adam zapytał
Nie uderzyłaś mnie? Dlaczego? Przecież zachowałem się nieodpowiednio..
Dalila spojrzała na niego zaskoczona:
Nieodpowiednio? Przecież sir robi to co 30 minut, aż zaczynałam się martwić czy z panem wszystko w porządku, gdy nie klepnął mnie pan na dzień dobry.
Eee... Dobra po prostu uderz mnie w twarz. odpowiedział zmieszany chłopak
Jest sir pewien?
Tak jes..
Adam wylądował na drodze. Lewy sierpowy Dalili okazał się uderzeniem nieco innym niż się spodziewał. Złapał się za szczękę i poruszał ją sprawdzając czy nie została uszkodzona.
Wszystko w porządku? Sam pan chciał... Dalila wyglądała na zakłopotaną.
Jest dobrze.. Boli znaczy nie śpię.. I nie wydaje mi się, że widzę dwóch identycznych kurdupli na drodze.- odrzekł.

Adam potrzebował chwili, by się pozbierać po ciosie kobiety. „Kurduple”, jak ich nazwał, zdołali już do nich dotrzeć.
Witamy. Jestem Jarosław. A to mój brat Lech. powiedział jeden.
Tak, takich trzech jak nas dwóch to nie ma ani jednego dopowiedział drugi.
Czy nie zechciałby pan dostarczyć nam jakichś dowodów, niekoniecznie prawdziwych na to, że sir Olek ma powiązania z moskiewskimi rabusiami? spytał pierwszy.

Adam jeszcze chwile upewniał się, że nie mieni mu się w oczach po sierpowym Dalili, po czym powiedział:
Hm.. Nie wydaję mi się, żeby było stosowne tak kłamać na niektóre tematy. Przykro mi ale będziecie musieli poradzić sobie bez nas.
Jednak Dalila miała nieco inne zdanie
Ależ oczywiście, że pomożemy. Sir Adam dziś pojedynkuje się o 12 z Olkiem Tęgim.
Ooo.. więc powinien już ruszać na ubitą ziemię, Południe już tuż tuż. Chyba, że chce uciec? zapytał drugi z nich.
Uciec? Skąd! Przecież to honorowy i dzielny rycerz! Dalila rozpływała się wymieniając kolejne zalety niby-rycerza.
Znakomicie. Więc pójdziemy razem. Mam nadzieję, że nie boicie się piesków. Mamy jednego, gdzieś zapodział... KUREK!! zaczął się drzeć pierwszy, chyba Jarosław.
Zza krzaka wyleciał wielki czarny brytan.
Szczujemy go na wszystkich naszych przeciwników. pochwalił się Leszek.
(Przynajmniej Adamowi się wydawało, że ten to był Leszek)
Ee... milusi psinka... Adam już dawno by wiał gdzie pieprz rośnie, gdyby nie wielkie oczy Dalili wpatrzone w niego jak w obrazek. Dobra chodźmy

Ubita ziemia wyglądała dość zwyczajnie. Nie licząc paru wystających kości, i walających się tu i ówdzie szczątków, które jeszcze nie zdążyły się rozłożyć. Adam stał niepewnie i starał się podnieść miecz. Był trochę zbyt ciężki, ale nie dawał po sobie tego poznać. Nie chciał stracić uznania w oczach Dalili. Równo o 12 z namiotu na drugim końcu placu wytoczyło się wielkie coś. Nie było tak wysokie jak Roman, ale na pewno była to ta sama kategoria wagowa.
Adam cofnął się do Dalili
To jest Olek? Jakiś... Duży..
Dalila uśmiechnęła się lekko
Oczywiście, że to on. Wcześniej był znacznie szczuplejszy, ale jak wiadomo władza tuczy.
No to załatw go Tygrysie!

Ostatnie słowo miło połechtało ego Adama. Żwawo ruszył przed siebie. Chwycił za miecz. Przeliczył się nieco. Miecz był zbyt ciężki by utrzymać go w jednego ręce, i poleciał na ziemię. Tłum wybuchnął śmiechem. Chłopak się nieco sfrustrował. Spojrzał na sir Olka, który wprawnie machał swoim żelastwem. Sytuacja wyglądała na beznadziejną. I wtedy zdążyło się coś dziwnego. Na obszar wyznaczony do pojedynku wtargnęła chmara wieśniaków, z grubym na czele. Idący skandowali:
Andriu! Andriu! Zaraz obok grubasa szły bliźniaki, a dalej wielki Roman. Trzymali się pod ręce, a czarny brytan niósł w zębach papier na którym widoczne były tylko słowa „Pakt Stabilizacyjny”. Tłum stratował Olka, i wdarł się na zamek. Oszołomiony całą sytuacja Adam zaczął się cofać. Niezbyt fortunnie. Przywalił głową w jedną z gałęzi drzewa rosnącego koło wyjścia. W oczach mu pociemniało...

Adam! Adam! Cholero jedna! Obudź się! wibrujący głos matki doprowadzał chłopaka o dodatkowy ból głowy. Jakby kac po wczorajszej imprezie był niewystarczającą karą.
Adam otworzył oczy. Przed nim leżała „Wyborcza” a na pierwszej stronie widniało zdjęcie Leppera, Kaczyńskich i Giertycha podpisujących jakiś dokument...
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
MAd Phantom
Arcymod Tawerniany
Arcymod Tawerniany
Posty: 1279
Rejestracja: poniedziałek, 16 sierpnia 2004, 17:13

Post autor: MAd Phantom »


1. Interpunkcja trochę kuleje, podobnie stylistyka.
2. Ubogi język - mało opisów, krótkie zdania.
3. Brak oryginalności - stare, oklepane i nigdy szczególnie śmieszne zagrania w ogromnych ilościach. Inaczej mówiąc: Nudne.

Podsumowując: Jestem na Nie. Nie pisz tekstów na szybko i spróbuj wymślać własne żarty. Poczytaj też trochę Pratchetta lub Lema, a podczas tworzenia puść sobie kilka kawałków Yankovica (jeśli dobrze znasz j.angielski) - powinno pomóc :)
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Post autor: BAZYL »

:arrow: Jak wyżej: drobne błedy, głownie składu tekstu.
:arrow: Narracja poprawna, ale uboga.
:arrow: Zaśmiałem się raz, ale z absurdu - opowiadanie mnie nie śmieszy.
:arrow: Ocena? Jeśli to tekst do TPGR to 2+, w PL byłoby więcej.
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Post autor: Nadir »

No nie ma to jak obiektywna krytyka:) Jestem pod wrazeniem Mad- jak wyczules ze szybko ten tekst napisałem? btw mozna pisac jakies wlasne przemyslenia?
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Falka
Tawerniana Wiewiórka
Tawerniana Wiewiórka
Posty: 2008
Rejestracja: poniedziałek, 23 sierpnia 2004, 15:54
Numer GG: 1087314
Lokalizacja: dziupla ^^
Kontakt:

Post autor: Falka »

Nadir pisze:No nie ma to jak obiektywna krytyka:) Jestem pod wrazeniem Mad- jak wyczules ze szybko ten tekst napisałem? btw mozna pisac jakies wlasne przemyslenia?
Można, pod warunkiem, że pasują tematycznie do Tawerny i są porządnie napisane.

Twojego opowiadania nie czytałam, ale sądząć po opinii Bazyla i MAda dobrze zrobiłam ;)
Sblam! | "Orły są duże i tupią"
Atanamir
Marynarz
Marynarz
Posty: 179
Rejestracja: wtorek, 19 września 2006, 18:15
Lokalizacja: Z lasu
Kontakt:

Post autor: Atanamir »

Dopiero teraz przeczytałem i stwierdzam że mimo swej standardowości i oklepanego stylu opowiadanie nie jest najgorsze, jeśli mam być szczery to czytałem wiele podobnych textów i to wiele głupiej zbudowanych i jescze mniej śmiesznych, Gdyby mnie ktoś pytał o ocene to ... , a że nikt nie pyta to sie zamykam :wink:
woyaru
Szczur Lądowy
Posty: 3
Rejestracja: niedziela, 3 września 2006, 13:12

Post autor: woyaru »

Jak dla mnie beznadziejne, nic ciekawego, nic śmiesznego.
Archimonde
Szczur Lądowy
Posty: 19
Rejestracja: niedziela, 11 marca 2007, 20:02

Post autor: Archimonde »

Może nie zbyt śmieszne ale fajny pomysł nie za ciekawy tekst ale dobry tytuł daje 4- czyli w sondzie 4 :)
ODPOWIEDZ