[Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon
Niezrozumiałe myśli odbijały się po wnętrzu jego czaszki z dudniącym echem.
Falowały, wysyłając w przestrzeń niespójne sygnały skazane na nieodebranie.
Zniekształcone dźwięki zagłuszały się wzajemnie, a rozmyte obrazy nakładały się na siebie w nieładzie.
Jak neuronalny koktail, prosto z blendera, okraszony drobinkami kruszonego ego.

Z trudem stawiał kroki przez korytarz, rozglądając się ostrożnie. Wciąż bolały go oczy, a utrzymanie równowagi stanowiło wyzwanie. Był przekonany, że ktoś boleśnie odpowie za tą sytuację, gdy tylko znajdzie winnych. Wraz z miarowym upływem podłogi pod stopami ból oczu i mięśni stopniowo ustawał, jednak wciąż nękał go uniemożliwiający mu funkcjonowanie mętlik w głowie. Nie był w stanie się skupić, wyłowić z własnych myśli żadnych faktów.
Gdy stanął w drzwiach, nareszcie zrozumiał.
Zdał sobie sprawę z faktu, że biega myślami w pustce. To były jedynie puste szumy, zakłócenia. Reakcja obronna świadomości na brak informacji do przetworzenia. Nie mógł sobie przypomnieć absolutnie niczego.

Jakby sytuacja nie wyglądała wystarczająco beznadziejnie, nie był w tym wszystkim sam. Docierały do niego przytłumione głosy zza drzwi, a on przysłuchiwał się im z nadzieją na rozwikłanie choć części tej zagwozdki. Rozmówcy sprawiali wrażenie równie zagubionych jak on, z tego co mówili wynikało, że również mieli problemy z pamięcią.

Drzwi otworzyły się spokojnie, a on powoli przekroczył próg.
Zgromadzeni przed monitorem, choć była to dość nietypowa banda, nie sprawiali wrażenia agresywnych - co zdecydowanie nie znaczyło, że nie byli niebezpieczni.
Postawił kilka kroków w głąb pomieszczenia, gdy jeden z obecnych powitał go ukłonem. Odwzajemnił skinieniem i już miał zwrócić się do pozostałych, gdy przez myśl przeleciało mu jedno słowo. Imię, wypowiadane drżącym, damskim głosem. Simon...
Nie był pewien, czy to jego imię, jednak w tej chwili, było to zupełnie nieistotne.
- Jestem Simon. - Miał sympatyczny głos - Z rozmowy, którą słyszałem, wnioskuję, że wiemy równie mało o przyczynach naszego uwięzienia. Próbowaliście już się tu rozejrzeć?
Czekając na odpowiedź rzucił okiem na ekran. Niemal uznał go za nieistotny, jednak spostrzegł znajomy akronim. Nie mógł sobie przypomnieć, czym był układ EPT, lecz z pewnością miał z nim coś wspólnego, skoro przykuł jego uwagę.
Spośród setki innych, na pierwszy plan jego myśli przebiło się pytanie - "Kim jest ten cholerny Imperator?"
Ostatnio zmieniony piątek, 21 stycznia 2011, 06:54 przez Zaknafein, łącznie zmieniany 1 raz.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Gdy usłyszał propozycję wybrania interfejsu okienkowego, nie wyrażał sprzeciwu, choć nadal miał nieuzasadnione przeczucie, że to nie jest dobry wybór. Gdy komputer przyjął informację, ekran zamrugał. W chwili ujrzenia zielonego pagórka do głowy wpadło mu tylko jedno słowo. Zło. Z niewiadomych przyczyn pagórek i unoszące się nad nim chmurki jednoznacznie kojarzyły mu się z nienaturalnym złem, choć jednocześnie z czymś małym i miękkim. Nie potrafił tego wyjaśnić. Pojawiło się okienko diagnostyczne. Wszystkie informacje były dla niego dziwnie logicznie, choć miał wrażenie, że niewiele z tego rozumie. Z chwilą ukazania się wykrzyknika na żółtym tle, zrozumiał poprzednie obawy o interfejs okienkowy. Nigdzie wokół nie był w stanie zauważyć klawiatury lub myszki. Nie miał jednak czasu, by się nad tym dłużej zastanowić. Drugie drzwi ich sypialni otwarły się powoli. Za nimi stał jasnowłosy mężczyzna w luźno ubranej (albo rozebranej) koszuli. Z całego ich oddziału, jak zaczął ich nazywać Steven, tylko ten facet wyglądał jakby naprawdę stracił coś ważnego przebywając tu. Ślady szminki na policzku dobitnie o tym świadczyły.
- Jestem Simon. - powiedział nowoprzybyły.
- Witamy na pokładzie. Jestem Steven. - odpowiedział. - No to jesteśmy razem w tym bagnie. I teraz mamy przynajmniej pewność, że nikogo więcej nie ma na statku. - oświadczył przypominając sobie dane diagnostyczne. - A przynajmniej nikogo oddychającego...
- Z rozmowy, którą słyszałem, wnioskuję, że wiemy równie mało o przyczynach naszego uwięzienia. Próbowaliście już się tu rozejrzeć? - zapytał Simon.
- Tu mamy tylko dwie sypialnie i zero przydatnych rzeczy. Nie licząc komputera. Dalej nie wychodziliśmy. Ale skoro nikogo więcej nie powinno być na tej jednostce, to właśnie zamierzam przejść się na mały rekonesans. Użeranie się z komputerem pokładowym jakoś mnie nie bawi. Poszukam jakichś informacji. A nawiasem mówiąc trzeba się zająć tym EPT, bo w kościach czuję jakbyśmy w ogóle nie lecieli. Choć specjalistą nie jestem. - powiedział, po czym skierował się w stronę drzwi.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Wiadomości pojawiające się na zielonkawym ekranie, niezbyt dużo mu mówiły. Każdy zwrot z ekranu, nic dla niego nie znaczył. Jedynie żółty wykrzyknik obok napisu EPT zalęgł się w jego pustej głowie. Może coś mu się potem przypomni. Miał wrażenie, że kiedyś miał pojęcie o tych rzeczach. Jakby się tym zajmował zanim stracił pamięć. Choć równie dobrze to tylko złudzenie. Nie był niczego pewien, prócz tego, że na pewno nie są w najlepszej sytuacji.
Pojawienie się piątego członka ich niedoli, wywołało w nim wrażenie, że został porwany w niezbyt dogodnym momencie. Ślady szminki i dość rozchełstany wygląd wskazywał na to, że był w dość ciekawym momencie kiedy go porwali.

-Witaj, jestem Aiden. Co wy na to, aby się rozdzielić? Mike i Scott niech spróbuję rozgryźć ten komputer, a ja, Steven i nasz nowy znajomy pójdziemy się rozejrzeć? - zapytał jednocześnie patrząc po ludziach.
"Ciekawe, czy takie stroje jakie mamy na sobie, są normalną rzeczą w tym świecie. Każdy w bieliźnie, w dość pstrokatych kolorach".

- A właśnie, Mike. Czy coś ci się kojarzy ze słowem "student"? Wiem że może to dziwnie zabrzmi, ale to słowo mi się pojawiło w głowie, jak tylko cię zobaczyłem.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Ant »

Scott

Czy jest coś gorszego od złośliwości rzeczy martwych? Z pewnością. Nie zmienia to jednak faktu, że potrafi ona niezwykle uprzykrzyć życie. Tak było i tym razem. Gdzie mogła być ta cholerna klawiatura i mysz? Musiało być jakieś logiczne wytłumaczenie, skoro nie pojawił się żaden komunikat o braku tychże elementów.
Scott podrapał się po głowie. Znów to dziwne uczucie. Usiłował sobie przypomnieć jak współpracować z tym do czego podłączony jest ekran. Zaczął szukać dookoła niego. W międzyczasie zobaczył swoje odbicie. Zarośnięty facet z podkrążonymi oczami.
"A więc tak wyglądam. Pewnie dawno nie spałem. Ale przecież dopiero wstałem. Coś tu nie tak..."
Naciskał blat przed wyświetlaczem. Miał nadzieję, że klawiatura się pojawi.
Dotknął ekranu, sprawdzając czy to poruszy kursor czekający na środku pulpitu.
Komendy głosowe, interfejs rzeczywistości wirtualnej, te opcje kotłowały mu się w głowie tworząc nierozerwalną całość. Może te sposoby komunikacji współgrały ze sobą. Może jakoś się łączyły z pozostałymi. Może dało się to wykorzystać...
- Komputer... Wyświetl klawiaturę i myszkę, wyświetl akcesoria i komendy. -
Może to zadziała.
Zaintrygowany problemem technicznym nie zauważył pojawienia się nowego towarzysza w pomieszczeniu.
Podniósł na chwilę dłoń, głośno wymawiając swoje imię.
Student. To słowo Aidena wywołało w jego głowie jakieś ruchy, myśl która uleciała nim się pojawiła. Znał to słowo. Musiało mieć jakieś znaczenie w jego życiu. Ale co ono znaczy?
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Komputer trwał absolutnie nieporuszony wszelkimi próbami nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu, czy to fizycznego, czy głosowego. Upiorny komunikat o błędzie nie wydawał się mieć zamiaru zniknąć, klawiatura ani mysz wcale się nie pojawiały. Nabraliście silnych podejrzeń, że mogą wcale nie istnieć, a po prostu uniwersalny system operacyjny dał możliwość wybrania takiej opcji, czego nigdy nie powienien był zrobić.
Nie wiedzieć czemu, wydawało się to bardzo prawdopodobne w jego przypadku.

Steven ruszył do drzwi. Przeszedł obok rozchełstanego Simona i otworzył drzwi; przed nim rozciągał się korytarz, a w nim kolejne, znów zuniformizowane, metalowe drzwi. Tym razem jednak, zapewne dla wygody nowych załóg, opatrzone tabliczkami głoszącymi ich przeznaczenie. Po lewej stronie znajdowały się 'Magazyn', 'Mostek' i 'Świetlica'; na wprost pomieszczenie opisane tabliczką 'Reaktor' i żółto-czarnym znakiem ostrzegającym przed radiacją; po prawej zaś 'Maszynownia', 'Mesa' i drugi 'Magazyn'. Chłodna, metalowa podłoga korytarza nieprzyjemnie ziębiła stopy...

Steven

Śnieg.
Śnieg aż po sam horyzont, porażająca, oślepiająca, okrutna biel.
Zimno.
Zimno od stóp do głów, zimno wciskające się pod ubranie i wraz z wilgocią przesączające się przez buty.
Potworny, lodowaty mróz, mimo stojącego wysoko na niebie słońca.
Marsz.
Trzeba iść, wciąż przed siebie, maszerować bez wytchnienia i bez postoju, mimo zimna i zmęczenia.
Iść!


...a mrugające, zielonkawe jarzeniówki sprawiały wrażenie potwornie starych.

Komputer wydawał się być, przynajmniej na razie, niewzruszony. Jedyne co dawało nadzieję, to znalezione poniżej ekrane puste gniazda - może uda się w nie wpiąć znalezione klawiaturę i myszkę.
Jak już się je znajdzie, oczywiście.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Ant »

Scott

"Nie można tak stać i nic nie robić! Klawiatury nie ma tutaj, będzie gdzie indziej. Musi gdzieś tu być. Jest opcja, będzie akcesorium. A jak nie ma i spapraliśmy sprawę? Nie ma tak źle. Szesnaście ton paliwa, które mają starczyć na prawie trzy lata podróży.System podtrzymujący życie mówi, że jest tu 5 osób. To się zgadza. Czyli pewnie nikogo, z całkowicie wymazanym mózgiem nie spotkamy. W takim razie skąd te 3 osoby załogi? Dobra nie ma czasu na stanie tutaj i rozmyślanie co się dzieje, że stoimy mimo sprawnych silników."
Odwrócił się i ruszył w stronę drzwi.
-Mike poszukaj tutaj tej klawiatury. Ja idę się rozejrzeć po za tym pomieszczeniem. -
Wymijając Stevena, stanął na lodowatej metalowej podłodze.

- Gdzieś tu się ukrył!
- Musi gdzieś tu być. Nie mógł się rozpłynąć.
- Nie wyprzedził nas na tyle, by móc się ukryć.
- Przestańcie gadać, bo nadal zwiewa. Nie zatrzymywać się póki nie zobaczycie ewentualnej kryjówki lub jakiegoś ruchu.
Ciemność. Jedyna barwa potrafiąca tak osłonić przed światem.
Bicie serca odczuwalne poprzez rytmiczne uderzenia pulsujące w uszach.
"Grota? Jaskinia? Pokój? Gdzie ja jestem?"
Wśród otaczającej pustki wybijały się jasne promienie słońca wpadające do środka. Oświetlały kupkę śniegu na jej końcu. Wśród białego puchu wyrastało krótkie stalowe ostrze. Na jego czubku była krew.
Ze skórzanej torby wyjął jakiś materiał. Blask się zbliżał. A może to on się zbliżał do niego?
Usiadł pod nim. Zaczął rozsznurowywać but, na którym widniała wielka czerwona plama. Zdjął go, a zaraz po nim przemoknięta skarpetę. Materiał okazał się być bandażem. Zaczął owijać nim stopę, w której na czerwonym tle widniała czarna plama...


Spojrzał na nagą prawą stopę. Zadrapanie? Blizna? Pamiątka po tamtej ranie!
"Kim ja byłem? Czemu mnie gonili? Gdzie ja byłem? Jestem przestępcą? Co zrobili mi z nogą, że z sikającej krwią rany, teraz nawet nie kuleję?"
Spojrzał na sufit. Jarzeniówki mrugały wygrywając jakąś przy okazji jakąś melodię.

Na suficie podwieszone równo jarzeniówki świeciły na biało. W tle słychać równy marszowy krok. Popatrzył przed siebie. W równych odstępach maszerowali ludzie ubrani na czarno. Każdy z nich na twarzy miał kominiarkę. Rzędy po pięciu. Korytarz na więcej nie pozwalał. Scott jest jednym z nich. Kim właściwie?

Popatrzył po wiszących tabliczkach. Magazyn wydał się odpowiednim pomieszczeniem do poszukiwań klawiatury. Podszedł do drzwi.

Drewniane drzwi. Dość bogato zdobione. Złota klamka wyrzeźbiona na kształt jakiegoś węża.
Jego dłoń okryta skórzaną rękawiczką otworzyła drzwi. Czerwony przedpokój prowadził wprost do kolejnych drzwi. Te były już z nieco niższej półki ale wciąż wyglądały na kosztowne. Jedynym meblem w tym pomieszczeniu był mały, rzeźbiony stolik. Na jego blacie leżała koperta. Podniósł ją. Na kopercie widniał numer 634.


"Co to wszystko ma znaczyć? Co znaczy 634? Kim są ludzie ubrani na czarno? Znów zajmuję się tym co nie trzeba. Muszę znaleźć te klawiaturę i mysz."
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Widząc, że komputer stawia twardy opór wszelkim staraniom, stwierdził że nie ma sensu patrzyć na ich poczynania.
Steven otworzył drzwi, prowadzące na długi korytarz. Tak jak się spodziewał, tam mogli już oczekiwać jakiegoś oznakowania. Każde drzwi miały tabliczkę opisującą pokój. Steven i Scott zamarli w jednej chwili, przybierając dziwny wyraz twarzy. Obydwoje jakby... odlecieli. Patrząc raz na jednak, raz na drugiego, zastanawiał czy przeżyli to samo, co on ze słowem "student".
"Czyżby sobie coś przypominali? Sądząc po ich minach, nie jest to coś miłego".
W tym samym momencie, Scott rzucił szybkie spojrzenie na swoją stopę. A było na co patrzeć, duża, szeroka blizna na stopie, wyglądała na świeżą.
Aiden, wyminął obydwu mężczyzn, podchodząc do drzwi z napisem "Magazyn".

-Baaaaczność! - ryk z gardła stojącego przed nimi sierżanta, nie poprawiał humoru młodemu Aidenowi. Krępa i barczysta sylwetka mężczyzn, który będzie ich dowódcą, nie powodowała zbyt przyjaznego wrażenia.

- Równaaaać, jak od linijki kurwa! Ja was nauczę rygoru! - tyrada trwała dalej. Co poniektórzy poprawili się w szeregu, zastanawiając się, jak długo będą tu stać. Sala w której się znajdowali, była olbrzymia. Spokojnie mogłoby się tu zmieścić z 100 osób w szeregu. Ich skromna 20, śmiesznie prezentowała się na tle nagich ścian.

- Dobra, moje drogie panienki. W leeewo zwrot, naprzód marsz! Biegiem do magazynu po wasze mundury i sprzęt, macie być gotowi w 5 minut! A potem zaczynam rozgrzewkę! - krzyczał sierżant, poganiając ruszających powoli rekrutów. Zapowiadał się ciężki dzień.




Wstrząs wywołany wspomnieniem spowodował, że prawie legł jak długi. Gdyby nie oparł się ciałem o ścianę, sprawdzałby, jak bardzo połoga jest twarda.

" Kim ja jestem? Rekrut, sierżant, sprzęt.... Tyle nowych słów, z którymi widocznie miałem związek. Muszę się dowiedzieć czym ja się zajmowałem zanim się tu dostałem. Ale najpierw: strój".

Wiedząc już, czego może się spodziewać po słowie "Magazyn", dotknął drzwi, mając nadzieje, że otworzą się tak samo jak drzwi na korytarz.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Gdy ledwo przeszedł przez drzwi, coś w jego umyśle dało słaby znak, który po chwili przerodził się w jasne, choć nie całkiem zrozumiałe, wspomnienie. Było zimno. Bardzo zimno. Śnieg pokrywał cały obszar w zasięgu wzroku, mimo świecącego słońca. Nie pamiętał, jak się tam znalazł, ani dokąd szedł. Pamiętał, że musiał iść. Choć warunki były skrajnie nieodpowiednie i nikt o zdrowych zmysłach nawet nie zakładałby przechodzenia przez te zaspy, bez względu na rozkazy. Nawet gdyby ktoś się jednak odważył, pogoda szybko przekonałaby śmiałka, jak wielki błąd popełnił. A przynajmniej próbowałaby. On jednak szedł mimo trudności wiedząc, że musi mu się udać. Od tego zależało życie. Tylko czyje?
Wizja zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Dopiero teraz zauważył, że obok niego stanął Scott. Jego mózg też chyba podjął współpracę w celu zrozumienia swojej przeszłości.
"Cholera. Trzeba będzie coś zaradzić na te wizje, bo jeśli pojawią się w nieodpowiednim momencie, to będziemy stali jak manekiny na strzelnicy.". Po chwili, zauważywszy podpisane drzwi, zaczął zastanawiać się, dokąd powinien najpierw pójść. Mesę skreślił jako pierwszą. Był głodny. Nawet bardzo. Ale jedzenie nie było w tej chwili najważniejszym punktem na jego liście. Świetlica odpadła jako druga. Maszynownia? Bez sprzętu i tak nic by nie zrobił. Reaktor? "Co to, to nie. Nie wejdę tam bez kombinezonu antyradiacyjnego. Nie spieszy mi się do zostania oddziałową latarką. Zaraz... Skąd wiem czym to grozi?". Przeczucie, że wśród zagubionej piątki znajdują się jednak członkowie załogi, stało się bardzo uzasadnione. Do wyboru zostały tylko magazyny i mostek. "Cokolwiek się dzieje, powinienem iść na mostek. Według danych lotu nie będzie przez jakiś czas kolizji, więc chyba można się najpierw rozejrzeć za moimi rzeczami. Na mostek pójdę w lepszym stanie.". Pozostało tylko wybrać magazyn, który chce odwiedzić. Dwa magazyny, to o dwa za dużo. Krótka analiza położenia i pomieszczeń w pobliżu magazynów zasugerowała drzwi po lewej. Ruszył do nich, zastanawiając się dlaczego tak dużo myśli.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
Wilkojapko
Marynarz
Marynarz
Posty: 222
Rejestracja: piątek, 12 listopada 2010, 00:30
Numer GG: 10499479

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Wilkojapko »

Mike

Dziwne pytanie...
-Student?
Powtórzył to słowo, by móc je dokładniej przemielić w swoich zwojach mózgowych... Wystarczył ułamek sekundy by stwierdzić, że nie jest to dla niego jakieś niezwykłe słowo.
Tym niemniej odczekał trochę dłużej, by okazać, że zastanawiał się. Taka grzeczność.
-Nie, z niczym konkretnym.
Odpowiedział rzeczowo.

Zgodził się pozostać przy komputerze. Miał przejmujące wrażenie, że na zwiedzenie tego statku będzie miał jeszcze kupę czasu.
Przyjrzał się dokładnie gniazdom na myszkę i klawiaturę. Wiedział, że trzeba będzie je dopasować kolorem wtyki do gniazd...

Ciemne, zagracone pomieszczenie...
Jedyne okno zadeskowane, ale wiedział, że jest 18.32
miał jeszcze mnóstwo czasu.
Jedynym źródłem światła, była mała diodowa latareczka, położona w kącie.
Oświetlała tylko jego ręce.
Trzymał w dłoniach małe elektroniczne pudełeczko.
Po kolei dopasowywał kabelki.
Miedziane...
Zaśmiał się. Najwyraźniej coś go w tym bawiło.
Albo to wcale nie było śmieszne...

W tle, było słychać cichy głos Jima Morrisona.
The Negroes in the forest brightly feathered.
And they are saying, "Forget the night.
Live with us in forests of azure.
Out here on the perimeter there are no stars.
Out here we is stoned immaculate."

Now listen to this, and I'll tell you about the heartache
I'll tell you about the heartache and the loss of God.
I'll tell you about the hopeless night.
The meager food for souls forgot.
I'll tell you about the maiden with wrought-iron soul.

I tell you this,
No eternal reward will forgive us now for wasting the dawn.


Mike powtarzał szeptem ulubione cytaty mistrza.
Towarzyszyło mu zaciekawienie. Czysto naukowe, suche zaciekawienie.
Mechanizm wyglądał na ciut leciwy, ale w miarę, jak Mike składał jego podzespoły w całość, zaczynał ożywać.
Małe pudełeczko z niewielką, soczewką...
Zostały już tylko trzy. Podpiął jeden z nich i szybkim ruchem położył maszynkę na parapecie. Soczewkę skierował w stronę drzwi.
Wydała z siebie pięć "piknięć", po czym zamilkła.

Mike oddalił się od niej na kilka kroków, unikając linii obiektywu.
Następnie, doskonale świadom przebiegu tej niewidzialnej linii, przeciął ją błyskawicznym ruchem ręki.
Aparacik wydał z siebie upiorny, elektroniczny wizg. Trzasnął. Zamilkł.

Mike z aprobatą, ale też uczuciem jakiejś dziwnej melancholii, pokiwał głową.
Czujnik działał. Teraz pozostało zrobić test z pyłem...

Przerwał.
Usłyszał odgłos otwieranych drzwi dwa poziomy niżej.
Wyłączył i tak już szepczący odtwarzacz.
Celowo powoli i z wymuszonym spokojem podszedł do mechanizmu. Wymienił przepalone przy ostatniej próbie kabelki i wrzucił do jednej z przegród niewielkiego plecaczka.
W drugiej, znajdował się jakiś pojemnik z płynem.

Cała akcja nie zajęła mu nawet pół minuty.

Wyłączył latarkę. Wyszedł ciemnego pokoju na wypełniony półmrokiem korytarz.
Szedł bezszelestnie.
Nasłuchiwał.


Powrót do rzeczywistości był jak gwałtowne wynurzenie się z wody. Złapał oddech. Zastanawiał się, jak długo trwała jego wizja.
Słowa Morrisona wciąż brzmiały w jego umyśle.
Póki co, wolał nie zastanawiać się nad jej treścią. Była zbyt niepokojąca.
Zamiast tego wrócił do szukania klawiatury i myszki. Powinny gdzieś być.
Jeżeli nie, zawsze zostawał przycisk "restart".
"I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim"

H.P.Lovecraft - Nemesis
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon

Ruszył miarowym krokiem za pozostałymi, nie zwracając uwagi na oznaczenia pomieszczeń. Inni poradzą sobie z nawigacją po pokładzie statku, a on na razie nie miał zamiaru wykazywać inicjatywy. Na razie.
Simon czuł się wyjątkowo niekomfortowo. Nie przywykł do paradowania półnago wśród obcych ludzi, co jak miał nadzieję miało się niebawem skończyć. Niebawem, czyli gdy dotrze do magazynu. A dotrze tam z nieopisaną pomocą tego nietypowego zbiorowiska, które los rzucił na jego drogę.
Wpatrzony w ich plecy poczuł uderzający jak młot kowalski powrót wspomnienia.

Rząd elegancko ubranych, bezimiennych pleców stał przed nim jak mur, niemal całkowicie zasłaniając mu wystawiane obrazy. Sztuka wysoka, zwana również archaiczną, choć niezaprzeczalnie piękna, nosiła skazę na reputacji. Ściągała tłumy bogatych i zarozumiałych szych na niewielką przestrzeń, czyniąc podziwianie jej niemal niemożliwym.
Stojąca obok kobieta gestykulowała żywo, raz po raz chichocząc. Był przekonany, że coś do niego mówiła, lecz zdecydowanie jej nie słuchał - w myślach był zbyt zajęty porównywaniem zgromadzonych do stada pingwinów. W wyobraźni natomiast raz po raz zmuszał pingwinie towarzystwo do pląsania w rytm spokojnych smyczków, którymi okraszony był wernisarz. Zawartość jego kieliszka nie wystarczyła by przeczekać odejście tłumu, więc sięgnął z przyzwyczajenia do kieszeni w poszukiwaniu telefonu. Nie znalazł go, jednak wpadł na drobiazg, który przywrócił uśmiech na jego twarz - sciskał w palcach żeton z kasyna, pamiątkę wielkiej wygranej. Podrzucił nim, niby monetą, złapał, i położył na nadgarstku, jakby sprawdzając wynik. Całe to przedstawienie niezmiernie go bawiło, zwłaszcza w kontekście jego nowej koleżanki, która była równie mało zainteresowana wgapianiem się w gustownie wytapetowaną ścianę pleców. Wolnym krokiem ruszył w stronę wyjścia, a ona jak zahipnotyzowana, ruszyła za nim.


Przebłysk zdawał się nie wyjaśniać zbyt wiele, ale zawsze był krokiem w stronę odkrycia własnej tożsamości. Simon złapał się za głowę i zatrzymał na moment, by zaraz dogonić towarzyszy niedoli. Byle mieć już to za sobą.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: BlindKitty »

Ponowne, tym razem nieco dokładniejsze sprawdzenie pomieszczeń w których się obudzili, nie ujawniło wprawdzie klawiatury ani myszki, Mike znalazł jednak żółty, nieco obgryziony długopis zaplątany w pościeli na jednej z koi. Niestety, nie nadawał się do włożenia w żadne z gniazd znajdujących się pod ekranem. Poza zielonym i fioletowym, oznaczonymi symbolami klawiatury i myszki, znajdowało się tam sześć niewielkich, prostokątnych gniazd bez oznaczeń i dwa dysponujące mnóstwem dziurek; żadnej, nawet najlżejszej sugestii włącznika czy jakiegokolwiek innego przycisku.

Magazyn za to okazał się być mniej rozczarowujący; był całkiem spory, tak że cała czwórka, po uporządkowaniu lekkiego zamieszania powstałego przy drzwiach na skutek negocjacji związanych z kolejnością wchodzenia, mogła spokojnie do niego wejść i się rozejrzeć. Był wyraźnie podzielony na dwie części, każda mniej więcej tego samego rozmiaru; po prawej znajdowały się tylko puste półki, ze standartowego wymiaru uchwytami do mocowania kontenerów, najwyraźniej na transportowane towary, po lewej jednak półki zawierały mnóstwo różnych interesujących przedmiotów.

Po chwili badań okazało się że większości z nich nie są niestety w stanie zidentyfikować, po napisach na opakowaniach niektórych z nich udało się jednak całej czwórce dojść do porozumienia w kwestii tego, że są to głównie różnorodne części zamienne. Stały tu również dwa kombinezony antyradiacyjne i dwa skafandry kosmiczne, zestaw różnorodnych narzędzi, środki czystości, miotły i temu podobne utensylia - nigdzie jednak, jak na złość, ani śladu klawiatury czy myszki.
Scotta, Stevena i Aidena wyrwał z poszukiwań głos Simona, który wyraźnie zniechęcony szukaniem klawiatury wśród kombinerek odszedł na bok.
- To może się nam przydać - stwierdził, wskazując na otwarty przed chwilą, plastikowy pojemnik. W środku znajdowały się pełne, formalne, dwurzędowe garnitury z dobrego materiału w różnych, acz stonowanych kolorach. A do kompletu koszule na spinki, kamizelki, krawaty pod kolor, spinki do mankietów i krawatów, bielizna, chusteczki do wsunięcia w butonierkę, a nawet lakierki.
Poza tym obok leżało pięć książek, ułożonych w schludny stosik: 'Skrócony kurs pilotażu statków Aerospace Co. serii V-3000', 'Podstawy obliczeń w podróżach nadświetlnych', '1001 potraw w kosmosie, czyli zero-g-otowanie', 'Bomby domowej roboty' i 'Samoobrona dla opornych'. Nie mogliście pozbyć się wrażenia, że ktoś zostawił je tu specjalnie dla was...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Po opanowaniu chaosu przy wejściu, wszystko poszło gładko. Nie było co prawda osobnych szafek z ich imionami, tylko cała masa różnego typu przedmiotów. Ale może to i lepiej. Im więcej zobaczą, tym większa szansa na powrót pamięci. Z przeszukiwania wyrwał go głos Simona:
- To może się nam przydać.
Wzrok Stevena padł na plastikowy pojemnik, nad którym stał Simon. Gdy rozpoznał strój, o mało się nie przewrócił. Rzucił błagalne spojrzenie w kierunku kombinezonu antyradiacyjnego, zastanawiając się poważnie, który strój jest bardziej odpowiedni. Doszedł do wniosku, że jeśli będzie musiał korzystać z pudełka, to nie weźmie nic oprócz butów i koszuli. Po co ktoś wymyślił tak skrajnie niepraktyczny i paradny ubiór? Nigdy tego nie zrozumie. Obok, na stosiku, leżało pięć książek.
"Książki... Może to nam pomoże coś zrozumieć.".
Zaczął przeglądać tytuły spojrzeniem. "Przynajmniej nie zdechniemy z głodu...".
Nie zastanawiając się wiele, sięgnął po pierwszą z wierzchu książkę. Kurs pilotażu?
"Hmm... To chyba wyjaśnia brak załogi.".
Z żądzą informacji zaczął przeglądać podręcznik.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Zaknafein »

Simon

W czasie pospiesznego zakładania czarnego garnituru, Simon czuł przypływ ulgi. Z każdym zapinanym guzikiem czuł się coraz lepiej, choć odnosił wrażenie, że nie przepada za dwurzędowymi marynarkami. Na szczęście w kwestii butów ktoś trafił w dziesiątkę, dostarczając mu gustowne, czarne oxfordy w idealnym rozmiarze. Z niesmakiem pominął kamizelkę, nie poświęcając jej więcej uwagi niż zajęło mu pomyślenie "Do dwurzędowej marynarki? W życiu!". Nie był to jednak najlepszy moment na dyskusje o krojach i strojach, a on, odzyskując nieco komfortu, postanowił wreszcie zacząć wyjaśniać co tu się dzieje. Oczywiście ani chwili przed tym, aż na jego szyi zagościł fioletowy, zawiązany klasycznym windsorem krawat. Spojrzał z nadzieją na książki, szukając czegoś dla siebie. Natychmiast zwrócił uwagę na wojskowego ze 'Skróconym kursem pilotażu statków Aerospace Co. serii V-3000' w dłoniach. Podręcznik wydawał się Simonowi dziwnie znajomy, więc nie zastanawiając się długo zwrócił się do sierżanta.

- Steven, miałbyś coś przeciwko odstąpieniu mi książki, którą właśnie czytasz? - spytał - odnoszę wrażenie, że gdzieś ją już widziałem, może nawet czytałem?
- Tę książkę? Trzymaj. Mnie też wydaje się dziwnie znajoma.
- Zastanawiam się, czy ktoś zostawił nam te książki ze względu na naszą przeszłość, czy może z zamiarem zdeterminowania naszej przyszłości...
- Sam nie mam pewności. Ktoś się z nami bawi i ani trochę mi się to nie podoba. I biorąc pod uwagę tego całego Imperatora rządzącego Wszechświatem, to nie mamy nawet dokąd uciec.
- Nie mam zamiaru uciekać. - odparł stanowczo Simon - Zdecydowanie wolę dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
- Też nie zamierzam zwiewać. Bardzo mnie po prostu irytuje, że pozbawiono nas możliwości wyboru. Jak tylko sprowadzimy ten złom na jakąś planetę, ktoś odpowie za to wszystko.
- Podoba mi się twoje podejście. Coś czuję, że wrócimy do tej rozmowy, gdy będziemy wiedzieć trochę więcej.

Nie tracąc więcej czasu oparł się o półkę i otworzył przekazaną mu książkę. Zaczął od spisu treści, a chwilę później studiował już okraszoną surowymi rycinami treść zgrabnego tomu. Miał zamiar poświęcić mu chwilę, zanim ruszą obejrzeć dalsze części statku - zapewne mostek, lub drugi magazyn.
necron1501
Mat
Mat
Posty: 448
Rejestracja: poniedziałek, 4 lutego 2008, 17:42
Numer GG: 10328396

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: necron1501 »

Aiden

Po szybkim wyjaśnieniu kto wchodzi pierwszy do pomieszczenia, Aiden wkroczył do magazynu. Co prawda nie wiedział, jak typowy magazyn wygląda, ale ten pokój rzeczywiście sprawiał miejsca ze sprzętem. Podszedł do sterty rzeczy, patrząc po leżących ubraniach. Nie zastanawiając się długo, ściągnął szlafrok i zaczął powoli dobierać sobie garderobę. Biała koszula, czarne spodnie i tegoż samego koloru marynarka wylądowała na jego gołym ciele. Buty wybrał również czarne, najwygodniejsze jakie zdołał znaleźć. Nie bawił się w szukanie krawata, czuł się dobrze w tym co jest. Rozpięta koszula na dwa guziki, marynarki nawet nie zapiął.
"Nie wiem, czy w takim stroju codziennie chodziłem, ale czuję się świetnie".
Popatrzył na towarzyszy. Wychodzi na to, że Simon również szybko się odnalazł w pozostawionych rzeczach. Steven wyglądał na trochę zagubionego, widocznie nie podpasowały mu znajdujące się w pokoju rzeczy.
Wymiana zdań pomiędzy mężczyznami przyciągnęła jego uwagę.
Książki...
Nie marnując czasu, podszedł do leżących na w pojemniku książki. Poradnik sztuk walki co prawda wyglądał interesująco, lecz stwierdził że ta jedna poczeka. Możliwe że mózg podświadomie albo się tym nie interesuję, albo uważa że i tak z książki dla początkujących nic nie wyciągnie. Najwyżej potem ją poczyta. Książka o którą trwała wymiana zdań pomiędzy towarzyszami w ogóle go nie interesowała. Co prawdopodobnie znaczyło, że nie miał wcześniej kontaktu ze statkami.
Książka o obliczeniach i o bombach domowej roboty, tak samo nie wywarły na nim wrażenia. Dopiero "1001 potraw w kosmosie, czyli zero-g-otowanie" spowodowało zainteresowanie. Widząc że nikt inny po nią nie sięga, podniósł książkę i zaczął przerzucać strony.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Wilkojapko
Marynarz
Marynarz
Posty: 222
Rejestracja: piątek, 12 listopada 2010, 00:30
Numer GG: 10499479

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Wilkojapko »

Mike

"Skarby... nie ma co.
Może napiszę do tego blaszaka petycję..."
Pomyślał, ciskając w kąt długopis. Miał ochotę go rozdeptać, ale stwierdził, że tak wymyślne narzędzie może się mu jeszcze przydać.

-Przejście na tryb głosowy... menu główne... wybór interfejsu? Restart systemu?

Podukał, mając nadzieję, że istnieje jakakolwiek możliwość obsłużenia tej diabelskiej maszyny.
Przecież musi istnieć jakiś sposób na restart, pomijając kopnięcie w jednostkę centralną.
Przecież miłościwie panujący Imperator, skoro zatroszczył się o ich uprowadzenie, to zapewne nie przeoczył stanu sprzętu komputerowego...
Pozostawił to na później.
Zamiast tracić czas na bezowocnych modłach pod blaszakiem, postanowił dołączyć do reszty pasażerów.

Po odgłosach rozmowy namierzył ich obecność w magazynie.

Oprócz barwnej hałastry towarzyszy, zastał tam komplet garniturów i osobliwą biblioteczkę.
Rzucił okiem po tytułach...
"Kurs pilotażu... zbyt wielu zainteresowanych, a ja póki co niezbyt ufam swoim oczkom...
Gotowanie... na szczęście znalazł się inny kucharz...
Kurs samoobrony...
Coś z fizyki...
O!"
Jedna książka pasowała do pozostałych, jak pięść do nosa. O ile pozostałe były niewątpliwie przydatne dla załogantów statku kosmicznego, to obecność książki o bombach domowej roboty była zastanawiająca.
" Co jeszcze? "Jak ukryć zwłoki sąsiadki - poziom średnio-zaawansowany"
A jeszcze bardziej zastanawiająca była niepokojąca świadomość...
Pięciu ludzi - pięć książek, a on musiał akurat zwrócić uwagę na tę o konstrukcji bomb.
Cholera... A myślał, że ślady po igłach, to wystarczający syf...

Postanowił poczekać, aż reszta książek zostanie rozgrabiona. Wolał, by wybór książki nie wyglądał na jego świadomą decyzję.
Tymczasem postanowił się przebrać.
Czarne garnitury zostały już zajęte. Wybrał więc grafitowy w pionowe prążki. Podobał mu się jego ciut ekstrawagancki krój. Ty niemniej założył jedynie buty, pasek i koszulę.
Mimo, że strój był dość luźny, to lekki opór, jaki stawiały przy ruchach eleganckie spodnie był dla niego dziwnie niepokojący.
Nie podobała mu się idea lakierków.
Jeszcze szpilek mu brakowało...
Tym niemniej dopóki za drzwiami nie czekał wystawny bankiet, ani jakiś tor przeszkód, aktualny strój go zadawalał.

- Hmm... Pamiętacie co nawaliło w blaszaku? Może w tych częściach zamiennych, mamy i to? -
Zareflektował się.
"I have whirled with the earth at the dawning,
When the sky was a vaporous flame;
I have seen the dark universe yawning
Where the black planets roll without aim"

H.P.Lovecraft - Nemesis
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: RXA »

Steven Asherton
Książka, którą przeglądał, dostarczała dużo informacji. Niemniej jednak Simon też okazywał nią zainteresowanie. Steven nie upierał się przy zachowaniu tomiszcza. Po krótkim przewertowaniu i tak był w stanie przypomnieć sobie większość przeczytanych informacji. Jednak nie pomogło mu to w przypomnieniu sobie czegokolwiek. W akcie desperacji zastanawiał się już nad czytaniem książki kucharskiej. Niestety, a może na szczęście, ubiegł go Aiden. Tak... Facet z metalową ręką niewątpliwie wyglądał na kucharza... Zaiste dziwna kompania mu się trafiła. Po krótkiej wymianie zdań z Simonem, doszedł do wniosku, że może ta podróż nie będzie aż taką tragedią, jakiej się spodziewał. Jakąś minutę później do magazynu wszedł Mike. Wyglądało na to, że dyskusji z komputerem miał dość. Chyba nawet bardziej niż tego statku i całego "porwania".
- Hmm... Pamiętacie co nawaliło w blaszaku? Może w tych częściach zamiennych, mamy i to? - rzekł po pewnym czasie Mike.
Steven jeszcze raz rzucił okiem na magazyn.
- Pewnie gdzieś się znajdzie. Tylko są raczej nikłe szanse, żebyśmy to rozpoznali.
Skoro ktoś już przygotował dla nich te ubrania, to nie wypadało całkiem nie skorzystać. Przebieranie się za pingwina budziło w nim jakiś wewnętrzny sprzeciw. Mimo to założył białą koszulę i polerowane na błysk buty. Potem, widząc że nikt inny się nie kwapi, sięgnął po "Podstawy obliczeń w podróżach nadświetlnych".
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Sci-fi] Zagubiony pośród gwiazd

Post autor: Ant »

Scott Carney

W tym magazynie było wszystko, co było potrzebne mechanikowi, o ile wiedział czego szukać. No i książki oraz ubrania. Zawartość książek bardzo go ciekawiła. Niemal połowa z nich mogła okazać się jakimś punktem odniesienia w poszukiwaniu tego kim się było. Lecz, gdy cała reszta kompanów rzuciła się na nie jak stado hien na świeżą padlinę, on postanowił sobie odpuścić i sięgnąć po to co zostało trochę później. Wziął se sobą ciemnoszary garnitur ze spodniami pod kolor oraz resztę odzieży pasującej do zestawu, zapasowy krawat oraz kombinerki, który włożył do kieszeni marynarki. Nie wiadomo czemu, jakiś głos w tego głowie mówił "weź to na wszelki wypadek". Nie wiedział, czy oszalał, czy to on pomyślał, czy miał może jakąś nerwicę natręctw. Przypominając sobie swój wygląd stwierdził też, że przydałoby się ogolić, ale przełożył to na później. Teraz problemem, który ciągle go zajmował, było znalezienie akcesoriów komputerowych.
- Simon, skoro tak się interesujesz pilotażem, zobacz co to jest ten EPT, czy jakoś tak. Ja tymczasem rozglądnę się po reszcie statku.-
Skierował się do kolejnego magazynu. Po drodze przebrał się. Jego śliczna pidżama została poskładana i złożona przy drzwiach drugiego magazynu. On sam natomiast wszedł do niego poszukać w nim klawiatury i myszy lub przynajmniej czegoś, co może się przydać na tym statku. Dopiero potem miał zamiar wrócić i poczytać to, co zostawiła mu reszta. Bo w sumie po za książką kucharską, którą tak ochoczo zajął się Aiden, interesowały go wszystkie inne.
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
ODPOWIEDZ