[Freestyle] Harmondale - dom graczy

To jest miejsce, w którym przeprowadza się wcześniej umówione sesje.
ODPOWIEDZ
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mr.Zeth »

Ardel:

Chłopak w sumie nie miał nic do dodania. Każdy sobie jakoś dorabiał, a ten tu widać dorabiał właśnie sprzedając pożądane przedmioty różnym grupom.
Ardel tylko dziwił się, czemu w spisie znalazła się książka. Ot jakakolwiek książka. Myśli chłopaka zwróciły się w stronę swojego regału z książkami, od którego dzielił go bezmiar wody i lądu...
Ile mógłby zarobić za cenę tych książek...
Ardel otrząsnął się z rozmyślań. Każda ekipa potrzebowała jednej...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie i przyjrzał się Elfce lepiej. W jego spojrzeniu było coś dziwnego... do tego to wrażenie, że już go widziała - ostatnio, nie kiedyś tam. Nieco to speszyło dziewczynę. Nadal przyglądając się jej badawczo powiedział:
- Targować się? Naturalnie. To co możesz... możecie mi zaproponować? - powiedział spokojnym głosem.
Ardel miał sztylet, z którego specjalnie nie korzystał. Odniósł ostatnio wrażenie że czy z nim, czy bez niego i tak jest niewiele wart w walce... ale poczekał na to co zrobią inni. Może ktoś będzie miał lepszy pomysł...
- Ja z mojej strony mogę zaproponować prace moich mięśni i zaledwie niewielką część opłaty pieniężnej. Nie ma tu jako takiego źródła dochodu dla takich wojowników jak ja, więc fizyczną monetą nie jestem w stanie płacić. - powiedział wprost elfi wojownik.
Mężczyzna bardzo powoli pokiwał głową.
- Usługi? Tutaj nie ma nic do robienia... Aczkolwiek! Jeśli nie boicie się wyzwań, a wiem, że tak jest, to możecie mi przynieść kilka unieszkodliwionych ważek z tutejszych bagien. - powiedział, a przez myśli Ardela i Pasov przemknęło ich spotkanie na bagnach z jedną taką ważką.
- Zdaje mi się, że wiecie o czym mówię. Jedna ważka za... 8 srebrnych halerzy. - zaproponował.
Ardel uniósł brew. Przez jego myśli wcześniej przebiegła kpina "poczęstuj go tym martwym owadem" ale nie sądził, że to faktycznie...
Chłopak zamrugał oczami, wyrywając się z zamyślenia.
- Hm, brzmi nieźle... - mruknął, patrząc na Sangatana. - Nie powinno byc wielkich problemów ze zdobyciem paru takich ważek - wzruszył ramionami. Gorzej jeśli trafią na coś większego...
- Jeśli są na bagnach powszechne to można to załatwić od ręki. - mruknął elf.
- No to ruszamy na bagna. - podsumował Fergo. - Gdzie Cię potem znaleźć? - zapytał ich tajemniczego rozmówcę.
- Zatem umowa stoi. Będę na was spokojnie czekał w karczmie. - nieznajomy rzekł na pożegnanie i schował książkę pod swój szary płaszcz. Kiwną głową, jakby kłaniając się - chyba przed Pasov i udał się w stronę tutejszej karczmy.
- Gdzieś go już widziałam. - stwierdziła Pasov, gdy zostali już sami. - Dziwnie na mnie patrzył. - dodała.
- Może gustuje w elfkach? - zapytał Ardel, słysząc uwagę Pasov, a ona odpowiedziała mu markotną miną.
- Dobra, to ruszamy się po ważki! - powiedział elfi wojownik. Poruszył ramionami. To powinna być niezła gimnastyka...
- Znów będzie kąpiel błotna - westchnął Ardel, ale jego oczy się śmiały. - No to ruszmy się - rzucił, powoli kierując się w stronę bagna.


Ardel i Pasov prowadzili marsz. Byli już na bagnach i wiedzieli gdzie to jest i czego się tam można spodziewać. Opuścili teren wioski i szli sobie przez las. Czuli się jak na spacerze, a świergot ptaków uspokajał ich dodatkowo - przy tej okazji Fergo popisał się umiejętnością ich naśladowania. Czasami trzeba było spojrzeć na chłopaka, aby się dowiedzieć, czy obecne śpiewy to on, czy prawdziwy ptak.
Po trzech godzinach spokojnego marszu podłoże się zmieniło. Było miękkie i błotniste, a powierzchnia skryła się pod cienką warstwą mętnej wody. Drzewa ustąpiły nieco miejsca na korzyść wielkich krzaków, paproci i innych podobnych pędów. Ptaki umilkły, a raczej zostały w tyle. Fergo też zachował już ciszę, aby nie zdradzać ich pozycji, wszak nie byli w bezpiecznym miejscu.

Dość długo przedzierali się przez bagna, a wędrówka nie była wcale łatwa. Błoto sięgało mi co najmniej do kostek, co znacznie utrudniało chodzenie - spowalniało ich i zmuszało do wysiłku przy każdym kroku, zupełniej jakby chodzili po niezwykle grubej warstwie kleju.
W końcu, zaczynali mieć tego dość. Byli zmęczeni, ubrudzeni błotem, głodni i zaczynali powoli marznąć. Nie natkneli się także na sadzonki sennego kwiatu, aby móc go dobrze sprzedać.
Elfy nie słyszały ważek, a przy ich rozmiarach powinny dawać o sobie znać... powinny. Udało im się jednak usłyszeć jakieś odległe bulgotanie, a jeden rzut oka w tamtą stronę pozwalał stwierdzić wzmorzone parowanie.
- Gorące źródła...? - mruknęła Pasov.
Ciesząc się, że przynajmniej trochę się ogrzeją zawodnicy ruszyli w stronę źródeł. Nie dotarli jednak na miejsce, gdyż idący na przedzie Sangathan zatrzymał ich dobre kilkanaście metrów wcześniej.
- Ważki. - powiedział cicho.

Były tam! Leżały sobie, grzejąc się przy gorącym źródle, które przywiodło tu zawodników. Sangathan starał się policzyć ważki. Nie ruszały się one co znacznie ułatwiało mu zadanie, ale jednak były zmieszane z tłem i czasami nachodziły jedna na drugą. Po dłuższej chwili mógł stwierdzić, że jest ich tam więcej niż tuzin... może coś około piętnastu.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: WinterWolf »

Sangathan

Elf dał znać wszystkim by nieco się cofnęli. Musieli opracować jakąś strategię.
- Naliczyłem koło 15 ważek. Walczyliście już z nimi? No i czy macie jakąś broń zasięgową? - spytał elf. Uważnie nasłuchiwał przy tym czy czasem owady nie wzbijają się do lotu. Insekty miały znaczącą przewagę liczebną, wojownik nie chciał więc ich prowokować do ataku... Wolał prowadzić walkę na własnych warunkach, a nie na warunkach ofiary.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mr.Zeth »

Ardel:

- A wyglądam ci na łucznika? - chłopak westchnął. - Walczyłem z nimi raz, ale... hm... wtedy byłem ja i Pasov przeciwko jednej ważce - skrzywił się. Nie miał pojęcia jak do tego podejść. Ogólnie miał wrażenie, ze ważki prędzej uciekną, niż podejmą walkę. Chyba by tak było logiczniej... w końcu wazki nie mają instykntu stadnego, ani terytorialnego. Nie mają powodu do walki, chyba, że zostaną bezpośrednio zaatakowane... ale i wtedy większa szansa, że uciekną.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: BlindKitty »

Pasov

- Cóż, umiem posługiwać się łukiem, i w ogóle mam raczej celne oko. Niestety, nie mam przy sobie żadnej broni która nadawałaby się do miotania - stwierdziła cicho i nieśmiało, nieco smutna że okazju się bezużyteczna. - Mogę co najwyżej rzucać kamieniami, ale w te cienkie ważki byłoby bardzo trudno trafić w ten sposób, niestety.

Dziewczyna zamyśliła się na moment.
- Ardel mówi prawdę, walczyliśmy we dwójkę przeciw jednej ważce. Tutaj, na bagnach bardzo ciężko jest walczyć wręcz, bardzo łatwo potknąć się i przewrócić. Ważka jednak nie dosięgnęła żadnego z nas i ciężko mi powiedzieć, czy byłaby w stanie zadać znaczące rany...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Fergo

Chłopak zastanowił się poważnie nad tym co mogliby zrobić, aby sprostać zadaniu pokonania ważek.
- Ale to w końcu tylko owady. Zwierzęta. - powiedział w końcu. - Możemy je przechytrzyć. Zastawić pułapkę, albo coś. Schowamy się, a Sangathan je powystrzela... Jeśli nas zaatakują to się pobronimy, ale może wcale nie będzie takiej potrzeby. - powiedział z nieukrywanym optymizmem.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: WinterWolf »

Sangathan

Zastanowił się nad słowami Fergo.
- Szczerze mówiąc mam wątpliwości bym moim łukiem dał radę tak precyzyjnie je powystrzelać - powiedział z łagodnym uśmiechem.
- Jestem bardziej szermierzem niż łucznikiem. W każdym razie mógłbym schwytać je w jakąś sieć na przykład... Lub w coś podobnego. Wiem jak strzelić z łuku by złapać je w pułapkę, ale nie gwarantuję, że złapią się wszystkie - powiedział elf.
- W tym bagnistym lesie muszą być jakieś giętkie rośliny, które można by spleść tak by tworzyły siatkę. Schwytane w taką sieć ważki nie byłyby dla nas wielkim zagrożeniem - powiedział. Nie znał się na tych stworzeniach. Wolał być przesadnie ostrożny niż później cierpieć z powodu nieuwagi.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mr.Zeth »

Ardel:

- O, to jest myśl - powiedział chłopak, słysząc wzmiankę Sangatana o sieci.
Poszedł nieco na bok, rozglądając się po roślinności i wkrótce wrócił z paroma dziwnymi roślinkami, których pędy składały się an kształt pajęczej sieci. Chłopak szczerzył się. - Pomóżcie mi to posplatać ze sobą, to zrobimy z tego większą sieć, załatwimy wszystkie na raz za jednym zamachem. Trzeba sieć też czymś obciążyć, no i wreszcie wyleć dość wysoko by zarzucić na tę gromadkę... - podsumował. Wziął się powoli za robienie z tego większej sieci, chyba że ktoś miał lepszy pomysł...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Wszyscy

Kilkanaście minut wspólnej pracy zaowocowało znakomitymi rezultatami. Zrobiona z przyniesionych przez Ardela lian i zwykłego sznura, dość gęsta sieć, była gotowa. Dzieło zawodników miało kształt zbliżony koła, którego promień wynosił niecały metr, oraz zostało obciążone na brzegach przez ciężkie klocki drewna.

Nadszedł czas, by przygotować zasadzkę.
- To kto zarzuci sieć? - zapytał Fergo.
Wszyscy zwiesili nosy na kwintę nie chcąc przejmować inicjatywy i nastąpiła długa chwila milczenia.
- No to ja mogę. - powiedział w końcu blondyn. Nie czuł się z tym zbyt dobrze, gdyż w jego dłoniach spoczywała teraz duża odpowiedzialność, ale podjął się zadania. Choć dla pewności rzucił nią kilka razy na próbę - już za trzecim razem wyszło mu tak jak chciał.

Cała czwórka zawodników podkradła się pod legowisko ważek, otaczając je formacją półksiężyca. Plan zakładał zarzucenie sieci i dobijanie ich w taki sposób, aby nie uszkodzić sieci. Oczywiście musieli być przygotowani i na inną ewentualność - jak się okazało.
Fergo celnie zarzucił sieć i uwięził owady. Wszyscy ruszyli, aby zabić ich jak najwięcej i jak najszybciej. Ważkom jednak nie podobało się siedzenie pod siecią i uniosły się brzęcząc złowrogo i miotając się na wszystkie strony.
Kilka uderzeń kostura Pasov, kilka dźgnięć miecza Sangathana oraz innych ciosów zmniejszyło nieco ilość przeciwników, jednak po chwili zaczęły się wydostawać z pułapki.
Pierwszą, która przebiła się przez sieć Sangathan rozciął na pół. Niestety krótko potem wyskoczyły dwie kolejne i zatoczyły kółko nad swoimi przeciwnikami, zapewne z zamiarem zaatakowania.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: WinterWolf »

Sangathan

Elf chwycił mocniej miecz i wyszedł nieco naprzód gotów odeprzeć ataki ważek. Wolał nie atakować sam, gdyż to odsłoniłoby go na atak wielkich owadów. Chciał odczekać chwilę na atak ważki i uderzyć w chwili, gdy ta rzuci się do ataku. Bo przecież najlepszą obroną jest właśnie atak. Miał nadzieję, że taka taktyka, szybkie działanie, jego koszulka kolcza i zaskoczenie pozwolą mu pokonać brzęczących przeciwników.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Mój post wnosi tylko obrazek :)


Obrazek



I upomnienie ;)
Proszę odpisywać - nowy gracz czeka aż będzie można dołączyć, a to nastąpi po zawodach.





Edit:
Tutaj był załączony plik, ale zamieniam go na link (pod mini obrazkiem).
Uważam, że tak jest lepiej. I nie ma tego spinacza biurowego ;)
Ostatnio zmieniony piątek, 16 października 2009, 22:04 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mr.Zeth »

Ardel:

Chłopak spojrzał na swój sztylet. "Ta, jasne" pomyślał, po czym rozejrzał się szybko. Złapał liany zwisające z jednego z drzew i szarpnął mocno. Nie puściły. Podciągnął się w górę i uciął kilka swobodnie zwisających "naturalnych lin", po czym zaczął je zarzucać na sieć jedna po drugiej. Rozejrzał się też za jakimś ułamanym konarem, który mógłby wrzucić na sieć, by ją jeszcze dociążyć. Z tymi które już zwiały nic nie zrobi, ale może chociaż zredukować ich liczbę...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: BlindKitty »

Pasov

Wzniosła kostur do ciosu i postarała się uderzyć jedną z ważek, ale zaraz zrobiła krok do tyłu. Sangathan z pewnością był lepszy w walce od niej - Pasov, choć szybka i zwinna, raczej niewiele wiedziała o posługiwaniu się bronią. Ardel z kolei ze swoim sztyletem nie mógł wprawdzie pomóc wiele, ale wyglądało na to że wpadł na niezły pomysł.
Elfka uznała że najlepsze co może zrobić, to pilnować ich pleców. Stanęła między jednym a drugim, starając się atakować ważki, ale przez cały czas uważając żeby żadna nie zaatakowała jej towarzyszy od tyłu - a gdyby jakaś próbowała, rzuca się na nią i stara przepędzić albo zabić.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Nadszedł czas walki - czworo bohaterów, przeciwko całemu stadzie wielkich owadów.
Ważki były dość szybkie, ale chwilami zawisały w jednym miejscu wystawiając się tym na cel. Pomimo iż głębokie błoto znacznie utrudniało poruszanie się po polu walki, to jednak nie przeszkadzało ono w wymachiwaniu bronią. A ta czynność wychodziła zawodnikom wyjątkowo dobrze.
Pierwsze dwa owady pikowały z góry - jedna na Sangathana i jedna na Fergo. Elf zadał celny cios odcinając ważce lewe skrzydła efektem czego wylądowała ona w bagnie miotając się na wszystkie strony. Fergo również wziął zamach swoim krótkim mieczem, ale jego przeciwnik umknął przed ciosem i w mgnieniu oka znalazł się za plecami chłopaka, gdzie zatrzymał się przed zaatakowaniem na odsłonięte plecy mężczyzny. Wtedy jednak został wręcz zmieciony przez potężny cios jaki wykonała Pasov swoim kijem.

Nie było jednak czasu na odpoczynek, gdyż cała sieć uniosła się groźnie w powietrze jak napuchnięta purchawka, która zaraz pęknie wypuszczając na wolność wszystkie ważki. Póki co jednak sieć trzymała się na swoich ciężarkach, a postępowanie Ardela sprzyjało utrzymaniu owadów w zamknięciu.
Jednak przez powstały wcześniej otwór wydostały się kolejne trzy ważki. I w jakiś sposób dobrze już wiedziały kto jest ich przeciwnikiem i zaatakowały.
Sangathan odchylił się do tyłu i machnął mieczem na odlew - jego przeciwnik umknął przed ciosem odlatując poza zasięg miecza.
Fergo również nie trafił, ale jego przeciwnik zamiast uciec zaatakował. Szybkie kucnięcie oszczędziło chłopakowi nieprzyjemności otrzymania rany.
Ardel nie zorientował się, że tuż nad jego głową coś lata - był zbyt zajęty staraniami aby utrzymać resztę przeciwników pod siecią. Na szczęście Pasov celnie trafiła ważkę, która odleciała na parę metrów praktycznie rozbijając się o bagienne podłoże.
Z sieci umknęły kolejne dwie ważki i walka przybrała nieco bardziej chaotyczny wyraz, a z czasem przeciwników było coraz więcej.
Sangathan machał żwawo mieczem celując we wszystko co ruszało się w powietrzu i mniej więcej co trzeci jego cios posyłał przeciwnika w błoto - albo rozciętego na dwie części, albo nie mogącego już latać z powodu odciętych skrzydeł.
Fergo również robił to samo, jednak jego wykonanie było nieco wolniejsze i chłopak znacznie bardziej się przy tym gimnastykował starając się unikać owadów, których nie zdążył zabić gdy tylko znalazły się w zasięgu miecza.
Pasov pilnowała tyłów innych (zwłaszcza Ardela, którego uwaga poświęcona była sieci), a z racji swojego zasięgu, jej kostur zdawał się być bardziej skuteczny od mieczy. Elfka machała za plecami i nag głowami towarzyszy, a co trzeci jej cios posyłał ważkę do innego świata.
Ardel nie był w stanie powstrzymywać ważek w nieskończoność i te wymykały się na wolność. Sieć nie była wykonana przez profesjonalistę, a nawet gdyby to użyte do jej konstrukcji materiały pozostawały wiele do życzenia. Gdy skończyły mu się liany i nie miał więcej materiałów wyciągnął sztylet i zaczął dźgać uwięzione w sieci owady. Zasadniczo robił to na oślep byle by było szybciej, ale gdy jego oko dostrzegło, że jakaś ważka wydostawała się z pułapki celował w nią. Nadal jednak niektóre wydostawały się na zewnątrz i atakowały zawodników.

Cała walka nie trwała aż tak długo - nie więcej jak kilkanaście minut. A w całym tym zamieszaniu ciężko było cokolwiek dokładnie określić: moment przełomowy walki, chwilę otrzymania ran, zabijanie kolejnych ważek i ucieczki niektórych z nich. Wszystko zbiło się w jedno, zwyczajnie nie było czasu się nad tym zastanowić.

W pewnym momencie Fergo machnął mieczem i ostatnia ważka padła w błoto.
Jedynie, nie zważający na płynący po jego plecach pot - o ile to był pot - Ardel dobijał jeszcze ostatnie owady ruszające się w pozostałościach sieci.

Nikt z zawodników nie uszedł bez uszczerbku. Odniesione jednak obrażenia były dość dziwne - trochę krwawiły, ale zamiast bólu promieniującego od rany czuło się tylko mrowienie z jej okolic.
Sangathan już w trakcie walki zauważył, że nie ma czucia w lewej ręce - jeden rzut oka wystarczał, aby stwierdzić, skromną, ale krwawiącą ranę na ramieniu. Pasov miała podobne na plecach - jej tyłów niestety nikt nie bronił przez cały czas. Fergo wyglądał najgorzej, gdyż cała jego twarz była zakrwawiona - musiał zostać ukąszony w głowę. Ardel miał lekką ranę na karku.
Nie mniej jednak - zwyciężyli!!!
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: WinterWolf »

Sangathan

Nie namyślając się dłużej, klęcząc w błocie oderwał kawałek swojej koszuli i zawiązał go na ramieniu mocno... Na tyle na ile pozwalało zdrętwiałe, pozbawione czucia ramię. Powinno to ograniczyć znacznie upływ krwi i przepływ tej substancji... Miał dziką nadzieję, że ważki nie użyły żadnej trucizny... Że to co teraz dostało się do jego krwioobiegu było tylko substancją blokującą częściowo przepływ impulsów nerwowych w jego ciele... Mimo to wcale mu się to nie podobało.
- Wycofujemy się stąd. Weźmiemy tylko te ważki, które będzie nam najłatwiej zebrać. Nie mamy czasu na zbieranie wszystkich - powiedział elf. - Musimy znaleźć strumień i koniecznie przemyć rany zimną wodą. - powiedział stanowczo. Obrażenia pozostałych martwiły go bardziej niż jego własne. Kark i głowa to wrażliwe miejsca... A Pasov najprawdopodobniej dostała parę razy...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: Mekow »

Pasov, zagryzając lekko wargę, bo czuła że drętwieją jej plecy, podeszła do próbującego opatrzyć się Sangathana i złapawszy go za prawy nadgarstek, odsunęła jego rękę i samodzielnie opatrzyła jego ramię, rzucając tymczasem do Ardela:
- Spróbuj opatrzyć Fergo, zaraz sprawdzę co z tobą - po czym zwróciła się do elfa - Gdybyś próbował zawiązać to jedną ręką, nic by z tego nie wyszło.
- Niezła myśl - bąknął Ardel, zaczynając przeglądać ciała ważek. Czuł się trochę dziwnie.. ten brak czucia mu się niespecjalnie podobał, ale z drugiej strony... nowe doświadczenie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Tak czy inaczej wygrali, to mu wystarczało w charakterze powodu do uśmiechu. Przynajmniej na razie.
Fergo usiadł w błocie. Nie wiadomo w sumie, czy ze zmęczenia, czy... z powodu rany.
- Zycie nauczyło mnie korzystać nie tylko z rąk przy wiązaniu węzłów - powiedział demonstrując w uśmiechu cały garnitur białych zębów. Wstał z błota. Jego ręka była teraz potencjalnie bezpieczna... - Żeby opatrzyć twoje plecy trzeba znaleźć strumień. Trzeba przemyć rany - powiedział poważniejąc, a po jego słowach Pasov i Ardel przypomnieli sobie o strumieniu, w którym poprzednim razem oczyścili się z błota... Lepiej było zmyć błoto, niż krew i jad. Potem Sangathan był gotów pomóc z ranami pozostałych członków grupy. W tej chwili opatrzenie ich obrażeń było dla elfa priorytetem.
Ardel na ranach się nie znał. Lepiej zostawić to tym, którzy się znają. - Ile tych ważek potrzebowaliśmy? - zapytał po chwili zbierania.
- Zajmij się Ardelem, wygląda na to że trzyma się lepiej. Znam się trochę na ranach - uśmiechnęła się niepewnie, po czym wbiła wzrok w ziemię i ruszyła w stronę siedzącego Fergo, sprawdzić jak może mu pomóc.
Efl poszedł więc sprawdzić jak sobie radzi Ardel i czy jego rany nie zagrażają jego życiu.
- To dopiero było coś. - stwierdził Fergo. - Wcześniej nie zdarzyło mi się walczyć. A już na pewno nie tak. - dodał. Pomimo rany wyglądał na zadowolonego z nowych doświadczeń.
Gdy Pasov do niego podeszła zobaczyła, że mimo zalania krwią, nie jest z nim tak źle - rana od ugryzienia nie była zbyt poważna, choć jad mógł dostać się do jego organizmu. Wyglądało na to, że życiu, czy choćby zdrowiu Ardela też nic nie grozi. Choć ciężko było przewidzieć jakie będą efekty działania jadu ważek.
Oderwała fragment szaty i zawiązała go w taki sposób, żeby ograniczyć krwawienie, ale nie ściskając mocno jego szyi; w końcu gdyby się udusił, tamowanie krwawienia nie na wiele by się zdało; a potem wstała i odwróciła się w kierunku strumienia w którym myli się jakiś czas temu z Ardelem.
- Strumień jest w tamtą stronę; z pewnością warto go odwiedzić, ale nie powinniśmy tracić za wiele czasu, bo wodą jadu z krwi i tak nie usuniemy.
- Dobra, idziemy. Im szybciej dotrzemy do strumienia tym lepiej.
- rzucił elf poganiając wszystkich.
- Aa, jasne, jasne, a co z ważkami? - rzucił Ardel, odrywając się od roboty.
Ardel pozbierał większość ważek - niestety niektóre były wręcz w kawałkach i nie było czego zbierać. Miał ich około 20, więc powinno wystarczyć.
Fergo wstał powoli. - No to... ruszamy?
- No, jazda - mruknął Ardel. Był nieco blady, ale się uśmiechał. - Może jednak wróćmy od razu do miasta? - zasugerował. - Wypadałoby się skontaktować z jakimś medykiem, czy coś.. -
Pasov kiwnęła głową potwierdzająco, podając Ardelowi jakąś ważkę, i powoli ruszyła w stronę strumienia.
- Spokojnie, idąc tam nie zaoszczędzimy wiele czasu, a jad ważek nie może być groźny; gdyby był, usłyszelibyśmy o tym.
- Częściowo masz rację. A jeśli jej nie masz, to i tak byśmy nie zdążyli do miasta - westchnął elf z tajemniczym uśmiechem. Wiedział jak szybko jad rozchodzi się po ciele... A po walce krew krążyła w ich żyłach naprawdę szybko...
Spojrzała na Sangathana, jakby chciała skomentować jego wypowiedź, ale chyba zrezygnowała, opuszczając głowę i w milczeniu prowadząc wszystkich w kierunku strumienia.
- Optymizm tej wypowiedzi mało mnie nie uskrzydlił - zaśmiał się Ardel. - Bagażowego ze mnie zrobiliście - bąknął, wskazujac wszystkie ważki, które miał do niesienia.
- Podziel się swoimi skarbami młodzieńcze. Jeszcze nie jestem aż tak stary bym nie mógł podźwigać kilku ważek - powiedział elf. Ardel się rozchmurzył i przekazał elfowi nieco bagażu. Żaden z nich nie miał powodów do marudzenia z powodu obciążenia.

Zawodnicy ruszyli w stronę strumienia. Droga nie była łatwa - głębokie błoto kleiło buty do podłoża i znacznie utrudniało marsz, a zmęczenie po walce i odniesione rany też nie poprawiały tempa przemieszczania się. Na szczęście nie pojawiło się, więcej owadów... nie licząc kąsających komarów. Po 4 godzinach mozolnej wędrówki dotarli jednak do celu.
Ardel odłożył swoją dole wazek gdzieś by nie powpadały do wody albo w błoto i poszedł zmyć zaschniętą krew z ubrania i ciała.
Pasov przemyła twarz i napiła się chłodnej wody, po czym pomogła pozostałym przemyć ich rany - zwłaszcza te do których dostęp był utrudniony, tak jak rana Fergo na karku, mając nadzieję że i jej ktoś pomoże
Elf dokładnie przemył rany wszystkim dopilnowując by wypłukać z nich jak najwięcej paskudztw. Potem ponownie wszystkie opatrzył. Swoją raną zajął się na końcu. Cały czas posiłkował się pomocą i wiedzą Pasov bo już udowodniła, że nieco się na tym zna.
Zimna woda ze strumienia nie tylko działała kojąco na rany, ale także pozwoliła zaspokoić pragnienie.
Ardel usiadł na brzegu i odetchnął. - Dobra, ja mogę w sumie ruszać dalej - bąknął. - W sumie dobrze, że nic nie czujemy, bo jakby do trudów podróży doszedł jeszcze ból to byłoby keipskawo, nie? - zagadał.
- Racja. - niemrawo zgodził się Fergo. - Stąd do wsi już nie tak daleko. - rzekł z nutką optymizmu.
- Spać mi się chce. - dodał od niechcenia.
Pasov zerknęła na niego, prostując się z niejaką trudnością; jemu może znieczulenie nie przeszkadzało, ale brak czucia w plecach jednak był co najmniej niewygodny. Dzięki pomocy Sangathana jednak była już gotowa do dalszej drogi.
- Tak, też wydaje mi się że możemy już ruszać.

Tak jak postanowili, tak zrobili. Ich marsz był naprawdę długi i powolny, ale nie był aż tak trudny jak poprzedni - grunt był znacznie lepszy niż na bagnach, a rany zawodników były nieźle opatrzone i nie było powodów do narzekania, choć nadal brakowało czucia.
W końcu jednak, popołudniu dotarli do wsi, a zmęczenie i głód dawały się we znaki. Przez całą drogę Fergo odstawał nieco z tyłu - był jakiś nieprzytomny, zahipnotyzowany albo pijany.
We wsi panował spokój i nic szczególnego się nie działo - kupcy zamykali już swoje stragany, a jedna z drużyn, cztery zakapturzone postacie, wychodziła właśnie od sędziego. Drużyna ósma też się tam dzisiaj wybierze, ale nic jednak jeszcze nie miała - najpierw musieli odebrać "zamówione" przedmioty. W tym celu będą musieli udać się do kowala, ale byli też umówieni z tajemniczym jegomościem oferującym książkę.
Gdy tylko weszli do karczmy przywitał ich gwar kilku rozmów, a ich nosy zanotowały niezwykle apetyczne zapachy. Mężczynza oferujący "Opowiadania o wampirach" siedział przy ladzie opierając się o nią. Ardel zauważył też swoją znajomą koleżankę, która podawała właśnie piwo Satyrowi i jego znajomej - znanych im już zawodników.
- Ja pójdę od razu spać. - wymamrotał Fergo. Przepraszam. Poradzicie sobie.? - zagadał niezwykle zmęczonym głosem. Jego dziwny stan zapewne wynikał z otrzymanej rany, podobne odczucia mieli Ardel, a także Pasov, ale w ich przypadkach paraliż działał miejscowo.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle] Harmondale - dom graczy

Post autor: WinterWolf »

Sangathan

Elf popatrzył na towarzysza - Może jednak odprowadzę cię na górę... Nie wyglądasz najlepiej - powiedział.
- Wy zajmijcie się proszę wszystkim tutaj, zaraz do was dołączę. Zaprowadzę go do pokoju i zostawię mu wodę - powiedział elf do Pasov i Ardela. Elf przyłapał się na traktowaniu pozostałych nieco jak dzieci. Westchnął. Nie wiedział ile lat miała Pasov, ale Fergo i Ardel byli jak na jego standardy bardzo, bardzo młodzi...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
ODPOWIEDZ