[TPGR] Kurczaka Apolinarego gorzki przypadek
: środa, 4 lipca 2007, 21:34
Kurczaka Apolinarego gorzki przypadek
-Ha, ha, ha.- Zaśmiał się lodowato chłop Witold, stojąc nad kurczakiem Apolinarym i dzierżąc w dłoni tasak jednosieczny. W oczach jego zagnieździła się nienawiść.
-Czemuż, ach czemuż, chłopie Witoldzie, śmiejesz się w tym okrutnym stylu...?- spytał kurczak Apolinary udając, że nie dostrzega ostrza krwią zeschłą zroszonego.
-Albowiem rosół se zrobię z cię! Ha, ha, ha.
-Przecie...
-...ru się nie da, głupcze! Joj znoszenia zaprzestałeś, więc kara spotkać cię musi zatrważająca!
-Jam jaj nigdy znosić nie miał, wszak jestem kurczakiem! Kogutem, rzec by się chciało! Nie kurą, chłopie Witoldzie.
Przez twarz chłopa Witolda przemknął cień skonfundowania. Zaraz jednak wstąpiła weń nadzieja nowa, myślą taką wywołana:
-Lecz czy to nie ty włośnie za kury odpowiadać powinieneś? Wiec proszę, kurę wskaż mi na tym gospodarstwie.
-Kury nie uświadczysz, boś kur nie miał, gospodarzu.
-Kur żeś nie upilnował, więc uciec postanowiły! I kogo teraz, jak nie ciebie, za straty obarczyć mam? W garncu żywota swego dokonasz!- po słowach tych chłop Witold na kurczaka Apolinarego zamachnął się zamaszyście, by tuż przed dziobem jego zatrwożonym wstrzymać swój gniew na sekund kilka.
-Rację masz, niechaj bogowie zagrzmią! Kur nie miołem nigdy...
-Więc z zarzutów mnie odciążasz?
-Wyboru mi nie pozostawiasz. Winy twej, co z niechęcią przyznaję, w niczym nie odnajduję.
-Więc odejść mogę i wolnością się cieszyć?- w głosie kurczaka Apolinarego zasłyszeć się dało nutę ulgi.
-Idź.
I poszedł kurczak Apolinary, by ziarno z ziemi chłonąć. Długo jednak swobodą cieszyć się nie było mu dane, albowiem głos chłopa Witolda słowa tym zbliżone wykrzykiwać począł:
-Głupca ze mnie uczynić chciałeś! Na cóż mi kogut tobie podobny, jeślim kur w posiadaniu nigdy nie mioł i mioć nie będę? Giń więc, tworze bezużyteczny!- i cisnął chłop Witold tasakiem w kurczaka Apolinarego, celu nie chybiając.
Bo jeśliś komu do niczego nie potrzebny w świecie tym, jeśliś użytku żadnego nie dostarczał ino żył w myśli naiwnej, że bezinteresownie jest ktoś dla kogoś, uciekaj jak najdalej, bo los spotkać cię może po stokroć ode apolinarowego gorszy.
-Ha, ha, ha.- Zaśmiał się lodowato chłop Witold, stojąc nad kurczakiem Apolinarym i dzierżąc w dłoni tasak jednosieczny. W oczach jego zagnieździła się nienawiść.
-Czemuż, ach czemuż, chłopie Witoldzie, śmiejesz się w tym okrutnym stylu...?- spytał kurczak Apolinary udając, że nie dostrzega ostrza krwią zeschłą zroszonego.
-Albowiem rosół se zrobię z cię! Ha, ha, ha.
-Przecie...
-...ru się nie da, głupcze! Joj znoszenia zaprzestałeś, więc kara spotkać cię musi zatrważająca!
-Jam jaj nigdy znosić nie miał, wszak jestem kurczakiem! Kogutem, rzec by się chciało! Nie kurą, chłopie Witoldzie.
Przez twarz chłopa Witolda przemknął cień skonfundowania. Zaraz jednak wstąpiła weń nadzieja nowa, myślą taką wywołana:
-Lecz czy to nie ty włośnie za kury odpowiadać powinieneś? Wiec proszę, kurę wskaż mi na tym gospodarstwie.
-Kury nie uświadczysz, boś kur nie miał, gospodarzu.
-Kur żeś nie upilnował, więc uciec postanowiły! I kogo teraz, jak nie ciebie, za straty obarczyć mam? W garncu żywota swego dokonasz!- po słowach tych chłop Witold na kurczaka Apolinarego zamachnął się zamaszyście, by tuż przed dziobem jego zatrwożonym wstrzymać swój gniew na sekund kilka.
-Rację masz, niechaj bogowie zagrzmią! Kur nie miołem nigdy...
-Więc z zarzutów mnie odciążasz?
-Wyboru mi nie pozostawiasz. Winy twej, co z niechęcią przyznaję, w niczym nie odnajduję.
-Więc odejść mogę i wolnością się cieszyć?- w głosie kurczaka Apolinarego zasłyszeć się dało nutę ulgi.
-Idź.
I poszedł kurczak Apolinary, by ziarno z ziemi chłonąć. Długo jednak swobodą cieszyć się nie było mu dane, albowiem głos chłopa Witolda słowa tym zbliżone wykrzykiwać począł:
-Głupca ze mnie uczynić chciałeś! Na cóż mi kogut tobie podobny, jeślim kur w posiadaniu nigdy nie mioł i mioć nie będę? Giń więc, tworze bezużyteczny!- i cisnął chłop Witold tasakiem w kurczaka Apolinarego, celu nie chybiając.
Bo jeśliś komu do niczego nie potrzebny w świecie tym, jeśliś użytku żadnego nie dostarczał ino żył w myśli naiwnej, że bezinteresownie jest ktoś dla kogoś, uciekaj jak najdalej, bo los spotkać cię może po stokroć ode apolinarowego gorszy.