Przed świtem – recenzja książki

przed-switem

Kiedy dwa lata temu ukazał się Zmierzch, nikt nie przypuszczał, że rozpocznie on serię, na której punkcie oszaleją tysiące nastolatek z całego świata. Historia miłości zwykłej śmiertelniczki i wampira okazała się strzałem w dziesiątkę i przyniosła jej autorce sławę i pieniądze. Wszystko co dobre kiedyś się jednak kończy, i oto nadszedł czas Przed świtem, tomu definitywnie kończącego sagę. Jestem świeżo po jego lekturze i uczucia mam mieszane.

Dla osób nie będących w temacie (są takie w ogóle?) wypadałoby pokrótce przedstawić, o co w tej całej sadze Zmierzchu chodzi. Oto pewnego dnia przeciętna nastolatka, Bella Swan, przeprowadza się do ojca, do miejscowości Forks, w której promienie słońca są rzadkością. Poznaje tu rodzinę Cullenów i z miejsca zdobywa serce najmłodszego jej członka, Edwarda. Po bliższym poznaniu okazuje się, że chłopak jest wampirem, co jednak wydaje się Belli nie przeszkadzać. Uczucie między nimi rozwija się, choć stają mu na przeszkodzie głupie decyzje, wilkołaki i kilka żądnych krwi wampirów. Ostatecznie wszystkie te problemy udaje się pokonać i dwoje zakochanych wkracza w nowy etap życia. Najwyższa pora na ślub i zamianę Belli w wampirzycę.

Zacznijmy może od tego, co mi się nie podobało, a imię tego fabuła. Wyobraźnia poniosła tym razem autorkę naprawdę daleko i do tego właściwie nie mam zastrzeżeń. Na ślub Belli i Edwarda właściwie wszyscy czekali, ale spłodzenie przez tę parę dziecka i wywołany tym konflikt z Volturi robią wrażenie. Pomysł niezły, ale wykonanie gorsze. Stephenie Meyer albo za bardzo polubiła swoich bohaterów, albo zbytnio chciała się przypodobać czytelnikom, gdyż zaserwowała im tak przesadny happy end, że nie mogę się powstrzymać od patrzenia na niego krzywo. Wszyscy, ale to wszyscy (może prócz Volturi) dostali to, czego pragnęli, a w niektórych przypadkach nawet więcej.

Z jednej strony nie da się zaprzeczyć, że saga Zmierzchu to bajka o brzydkim Kopciuszku, który poznał swego księcia i przeistoczył się w piękną księżniczkę. W międzyczasie pojawiają się problemy, zagrożenia życia, konkurent do ręki Kopciuszka, ale to jednak wciąż bajka. Patrząc z tej strony, przesadnie szczęśliwe zakończenie jakoś łatwiej przełknąć. Mimo to nawet bajka powinna mieć jakiś morał i jestem zdania, że lepiej by było, gdyby Przed świtem pokazało, że nie wszystkie marzenia są w stanie się spełnić.

Abstrahując od samego zakończenia, strasznie nie podobała mi się konfrontacja z Volturi, a i do przebiegu ciąży Belli mam zastrzeżenia. Przy każdej książce sagi wspominałem o naiwności, którą trzeba zaakceptować, żeby cieszyć się lekturą, ale tu następuje spore przegięcie. Konflikt rozwiązany zostaje idiotycznie i trudno to przyjąć do wiadomości nawet odwiesiwszy niewiarę na bardzo daleki wieszak. W zasadzie ten element książki wydaje się najzupełniej zbędny. Co do ciąży… Powiedzmy, że każdy lekarz wzdrygnąłby się na wiadomość jak i dlaczego dokarmiano Bellę.

Mimo całego tego narzekania nie da się zaprzeczyć, że wciąż czyta się nieźle. O wiele lepiej niż poprzedniczkę, czyli Zaćmienie. Mniej tu marudzenia i obwiniania się za wszystkie katastrofy w wykonaniu Belli (co nie znaczy, że nie ma tego w ogóle – pałeczkę przejął Edward, ale nie w aż takim stopniu). Dziewczyna w końcu zaczyna rozumieć swoje szczęście, więc cała narracja staje się bardziej optymistyczna i żywsza. Autorka zdecydowała się też na zabieg, którym posłużyła się już w Zaćmieniu, czyli zmianę narratora. Tam Jacobowi dostało się zaledwie kilka stron epilogu, tutaj ma do dyspozycji całkiem sporą część książki. Trochę to niekonsekwentne, ale w ten sposób odpada konieczność męczenia się z unieruchomioną Bellą. Sam styl opowiadania nie różni się jakoś znacząco od tego w wykonaniu głównej bohaterki, ale skupia się na czym innym, wprowadza sporo humoru i ogólnie stanowi całkiem przyjemną odskocznię.

Do walorów wizualnych wydania ponownie nie mam zastrzeżeń. Wszystko utrzymane jest w tonie poprzedniczek. Ponownie za to kuksaniec należy się tłumaczce i korekcie za używanie języka polskawego, od którego miejscami oczy bolą, a język zawiązuje się w supełek (z sobą – powtarzane nagminnie, przed mną, itp.). Występuje sporo literówek, Edward raz odwołuje się do siebie jako do kobiety, choć po przecinku stwierdza jednak, że jest mężczyzną. Niektóre błędy są sporego kalibru, co dziwi, gdyż po książce określanej mianem bestsellera można chyba oczekiwać staranności.

Tak więc mamy do czynienia z bardzo solidną objętościowo (ponad siedemset stron) książką, która jednak nie jest równie solidna, jeśli chodzi o treść. Dzieje się tu znacznie mniej niż w dowolnym z poprzednich tomów i choć w dalszym ciągu bieg wydarzeń potrafi zainteresować, wygląda to nieco ubogo. Dla fanów Przed świtem jest pozycją obowiązkową i podejrzewam, że ich zachwyci. Każdy w końcu oczekiwał, że Bella i Edward będą żyli wiecznie i szczęśliwie. Ja się jednak zawiodłem.

Tytuł: Przed świtem [Breaking Dawn]
Seria: Zmierzch, tom 4
Autor: Stephenie Meyer
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok: 2009
Stron: 720
Ocena: 3
Oso Opublikowane przez:

87 komentarzy

  1. Katarzyna
    1 kwietnia 2009
    Reply

    Gdyby Stephenie znała język polski, to by się załamała.

    Tłumaczce należy się nie kuksaniec tylko porządne lanie. Ona praktycznie napisała tę książkę od nowa, po swojemu, a że brak jej talentu Stephenie to całość wyszła koszmarna. „Zamordowano” wszystkie zabawne scenki i cały specyficzny klimat oryginału, który sprawiał, że po prostu chciało się dalej czytać. W połączeniu z błędami edycji i korekty (takiej liczby literówek dawno w jakiejkolwiek książce nie widziałam a i wcięcia w stronach i wyblakła farba estetyki nie poprawiają) „Przed Świtem” stanowi pomyłkę raczej a nie oficjalne polskie wydanie.

  2. Oso
    1 kwietnia 2009
    Reply

    Hmm

    Nie miałem styczności z oryginałem, więc czy tłumaczka zawaliła sprawę całkowicie, czy tylko trochę, to nie mnie oceniać. Czepiłem się oczywistych błędów, nie jakości przekładu. Ale wyblakła farba to chyba problem konkretnego egzemplarza. U mnie czegoś takiego nie było.

  3. dortohy
    1 kwietnia 2009
    Reply

    i wreszcie się doczekałam!:)

    A mi tam sie mimo wszystko podobało:)Ślub,watek ciąży Belli, pojawienie się nowych wampirów,zagrożenie ze strony Volturi – wprost nie mogłam się oderwać od książki! I nareszcie Jacob się odkochał!Bo to juz stawało się powoli nużące.Zakończenie rzeczywiście nieco przesłodzone ale w końcu to przecież tylko bajka:)A więc gorąco polecam!!!

  4. dorothy
    1 kwietnia 2009
    Reply

    hmm…

    A czemu tutaj nie ma recenzji „Intruza”Meyer?książkę czytałam i uważam że jest lepsza od sagi „Zmierzchu”.Możliwe że lepiej przetłumaczona. Ale recenzję chętnie bym przeczytała:)

  5. Oso
    1 kwietnia 2009
    Reply

    Bo mi nie dali 🙁

    Poważnie. Tawerna nie dostała [i:1111111111]Intruza[/i:1111111111] (zresztą tak, jak i [i:1111111111]Przed świtem[/i:1111111111]) od wydawnictwa, więc musiałbym się w niego zaopatrzyć we własnym zakresie. A do tego brakuje mi motywacji, bo cały czas znajduję coś innego, na co warto by wydać pieniądze.

  6. MaNiAcZkA
    2 kwietnia 2009
    Reply

    ja chce z 100 takich części!!!!!

    Nie czytałam orginału! Ale i tak tą ostatnią część uważam za najleprzą po Zmierzchu!!!!! Moim zdaniem jest tu non stop akcja za akcją! Jednym słowem wciągła mnie strasznie! I mam nadzieje że Steph nieoficjalnie jednak pisze następną część oczami Edwarda ponieważ już tęsknie za bohaterami sagi!!!!

  7. nck
    3 kwietnia 2009
    Reply

    Cztery części wystarczą.

    Ja także mam mieszane uczucia.

    Według mnie było za bardzo „och” i „ach”, tyle przeszkód, a wszystkie udało się przeskoczyć.
    Końcówka mnie zawiodła, chyba nie tego się spodziewałam. Może chciałam przeczytać rozdział: „Dwieście lat później”. Nie wiem.
    I ta ciąża… Trochę mi nie pasowało to dziecko, do Edwarda i Belli, ale gdyby nie ono, to o czym by była ta książka? (No, Jacob na tym też skorzystał).
    I sama Bella się tak bardzo zmieniła..

    Na plus jest zmiana narratora, pozwoliła polubić i zrozumieć Jacoba.

    A od razu po przeczytaniu pomyślałam: „no, fajna była”, a teraz wymieniłam jedną rzecz, która mi się w książce podobała.

    3/5

    Pierwsza część bardzo dobra, druga jeszcze lepsza, trzecia zaczynała mnie nudzić, a ostatnia była nijaka.

  8. Renesme
    3 kwietnia 2009
    Reply

    Pół na pół…

    Mi ta książka mniej przypadła do gustu niż poprzednie, jak dla mnie była już napisana innym stylem niż na przykład Zmierzch. Podobała mi się zmiana narracji nareszcie coś innego… Ogółem rzecz biorąc wolałam poprzednie części

  9. J.
    7 kwietnia 2009
    Reply

    2+

    Marna książka, marnie napisana, kupa błędów merytorycznych (autorka sama sie pogubiła w wielu miejscach), kompletne lekceważenie inteligencji czytelnika i wszystko naciągane jeszcze bardziej niż w poprzednich częściach (da sie wogóle? ). Jedyny plus to zmiana narratora, ale i tak nie pomogło. Przemiana Belli była tak nudna (polowanie, jej dar itd.), że nie skonczyłam czytać. Cała saga napisana wg. określonego schematu, dlatego brak jakiejkolwiek konfrontacji Cullenów z wilkami, Volturi, wszyscy żywi i szczęśliwi to oczywista oczywistośc. Gdyby choć ktokowlwiek z bohaterów umarł może by to dodało emocji całej sadze a tak wiało nudą przez całe 4 tomy. Poziom całej sagi odpowiedni dla 12 latek.

    Po bestsellerze, mającym miliony fanów spodziewałam sie naprawde wiele. Przeczytałam w celach poglądowych i całośc moge określić jednym słowem: kwas.

  10. dudula
    9 kwietnia 2009
    Reply

    zawiedziona

    Gdy przeczytałam pierwszą i drugą część liczyłam że autorka wysili się na choć trochę lepsze zakończenie.Ale niestety z każdą następną częścią było gorzej. Jak większość ludzi lubię szczęśliwe zakończenia ale to wydawało się tak przewidywalne i przesłodzone jak z tandetnej komedii romantycznej albo z harlekina . Jeśli jest ktoś ciekawy zakończenia albo nie ma lepszych wydatków można przeczytać . Ja osobiście cieszę się że nie kupiłam książki tylko pożyczyłam od koleżanki bo żałowałabym wydanych pieniędzy.

  11. Aśka
    10 kwietnia 2009
    Reply

    Przynudzanie

    Zgadzam się z Pana opinią. Tak samo jak i z recenzją „Przed Świtem” i ogólnie całą sagą.
    Ostatnia część zawiodła mnie i to bardzo.
    Ta książeczka może się najwyżej podobać maniakalnym fankom Roberta Pattinsona [przykład mamy powyżej].
    Trzeba być obiektywnym i szczerze przyznać, że autorka napisała okropnie naciąganą książkę i przywiązując się do bohaterów [żadnego nie pozbawiła życia, co po tej całej gadce Belli przed przyjazdem Volturi było wydumane] nadała książce taki rozmokły ton…

  12. Marycha
    12 kwietnia 2009
    Reply

    50:50

    Trafna recenzja. To zakończenie książki niezbyt mi się podobało. No i mogło dojść do tego starcia z Volturii. Szkoda. Nareszcie polubiłam Jacoba. Rozdziały z jego punktu widzenia działały na mnie jak balsam po nerwowych chwilach z Bellą i Edwardem, gdy ciąża wyszła na jaw. Ale niczego nie żałuję – książkę warto było przeczytać choćby z ciekawości o dalsze losy zakochanych. Mimo wszystko spędzone z nią chwile były całkiem przyjemne.

  13. Kasia
    13 kwietnia 2009
    Reply

    Jako tako

    Przed paroma minutami skończyłam, więc moja opinia jest na świeżo;)
    Tom obszerny trzeba przyznać, ale jakby podsumować to nie zawiera jakoś wiele treści… Końcowe, bodajże 200, stron wydaje się być „na doczepkę”, tak jakby autorka zakończyła pisanie i po przeczytaniu stwierdziła, że trzeba jeszcze coś dodać. Natomiast pierwsza księga o Belli to krótko mówiąc naciągana przesada, jak flaki z olejem – wprawdzie nie tak rażące jak w Zaćmieniu, ale mimo wszystko narzekanie Belli, powoli mnie dobijało – w dodatku autorka ograniczyła rozmowy na skutek czego właściwie przez większa część akcji siedzimy w głowie bohaterki. Druga księga o Belli, rozpatrując zachowanie jej samej, zaskakuje pozytywnie, bo dziewczyna ponownie nabiera, hmm… jakby nie patrzyć „życia”. Wtrącenie w połowie narreacji Jacoba sprawiło, że mój mózg mógł wreszcie odpocząc i się odprężyć – nareszcie odrobina zdroworozsądkowego myślenia! Ta część to balsam dla zamęczonego Bellą umysłu czytelnika. Samo zakończenie mnie rozczarowało – rzeczywiście ta „słodycz” zaczyna powodowac lekkie mdłości.
    Autorka ponadto zaczęła usuwać wartkie opisy sytuacji i uczuć bohaterów na rzecz wyliczen i czynności typu poszła, zjadła, co, gdzie, kiedy.
    Co do tłumaczenia: przy każdej kolejnej literówce byłam coraz bardziej wściekła – jak tu się skupić na tresci, kiedy musze jeszcze raz czytac to samo zdanie by coś zrozumieć. Do tego jeszcze te błędy stylistyczne, nielogiczne zdania…
    Powyżej przedstawiłam mankamenty Przed świtem. Ale mimo powyższych zastrzeżeń, stwierdzam, że ksiazka nie jest zła. Da się przeczytać, mimo, że jako zakończenie sagi mnie rozczarowała. Czytając dwie pierwsze nie mogłam się tak łatwo oderwać, a nawet robiac to cały czas wracałam myślami do momentu, w którym przerwałam. Natomiast przy dwóch ostatnich mogłam spokojnie odłożyć lekturę i zająć się czymś innym.

    W każdym razie ksiązkę polecam, całą sagę oceniam pół na pół, bo liczyłam na więcej, ale widać z nimi tak jak z filmami, każda następna część słabsza.
    Przeraża mnie tylko pomysł przedstawienia wszystkiego oczami Edwarda, mam nadzieję, że nie wyjdzie z tego kicz…

  14. Karolina
    14 kwietnia 2009
    Reply

    Niedosyt

    Spodziewałam się czegoś więcej po tej książce, brakowało mi kąśliwych uwag (komentarze Emmeta) i dużej dozy ironii. Autorce nie można odmówić kunsztu, jeśli chodzi o dialogi (sama też płakałam ze śmiechu), ale w tej części trochę tego brakowało. Pod tym względem wg mnie Przed Świtem zawodzi, ale nie mogę powiedzieć, że nie zostałam wręcz wessana w fabułę (pomimo chwil, gdy wiało nudą). Końcówka była koszmarna. Szczególnie happy end związany z konfliktem między wilkołakami a wampirami zawiódł,ale oczywiście mogłam się tego spodziewać. Nie jest to niestety książka, którą autorka próbuje poszerzyć horyzont literatury i w jakiś sposób zadziwić czy edukować czytelnika. Jeśli chodzi o końcowe wydarzenia, to spodziewałam się jakiejś bitwy i po raz kolejny się zawiodłam. Autorka poszła po najmniejszej linii oporu i zaserwowała nam banalne zakończenie (dla mnie osobiście prawie nie do zniesienia-podobnie jak miliony błędów w przekładnie i literówek, ale nie będę tego roztrząsać).
    Pomimo wielu wad nie mogę zaprzeczyć, że książka podobnie jak poprzednie części czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Przyjemna lektura, dobra na nudę. Żywię nadzieję, że ekranizacja będzie znośna i nie zostanie sprofanowana tak jak (wg mnie) Harry Potter…

  15. Paula
    16 kwietnia 2009
    Reply

    Taka sobie

    Każdy pisze praktycznie to samo, więc i ja się dołączę 😉
    Książka nie jest najlepsza, nie jest też najgorsza, dla fanów sagi pewnie lektura obowiązkowa, dla innych – zdecydowanie można sobie odpuścić.

    Mnie osobiście rozczarowało kilka rzeczy, m. in. brak opisu scen seksu ;( (tak, zdaję sobie sprawę, że to dla nastolatek, ale ja jestem trochę starsza i od 2 tomu czekałam, aż Edward z Bellą pójdą do łóżka;)). Ciekawa byłam jak S.M. to opisze, a tu kicha, moim zdaniem poszła na łatwiznę, tak jak w paru innych rzeczach.

    Bella jako wampir dla mnie jest zdecydowanie bardziej strawna, niż jako człowiek (już tak nie marudzi i przynajmniej nie potyka się o własne nogi, tylko jest najsilniejsza), ale jako matka jakoś mi nie pasuje, nie jest to wiarygodne. Już Edward jako ojciec mi bardziej pasuje. A Jacoba zawsze lubiłam, chociaż na końcu okazało się, że wcale nie jest wilkołakiem 😉

    A w ogóle to jestem wkurzona na tych, którzy umieszczali spojlery przy recenzowaniu poprzednich części, to „dzięki nim” książka mnie prawie niczym nie zaskoczyła, bo wiedziałam już o ciąży, o okolicznościach przemiany Belli, o jej darze, o wpojeniu Jacoba, itp. Myślę, że gdybym nie wiedziała, czytałoby mi się ciekawiej.

    A happy end? A czego innego można się było spodziewać? ;)))

    Ogólnie – książka nie porywa, ale po jej zakończeniu jednak żal żegnać się z sagą i jej bohaterami 🙁

  16. m
    17 kwietnia 2009
    Reply

    Przeczytalam

    A raczej zmęczyłam… Najlepsza z tej sagi jest pierwsza część zgodnie z przysłowiem IM DALEJ W LAS TYM CIEMNIEJ każda kolejna część gorsza a Ostania część dla mnie była męczarnią, autorce zabraklo wszystkiego łącznie ze świerzością…

  17. Tallulah Bluebelle
    19 kwietnia 2009
    Reply

    to śmieszne.

    Recenzje na temat sagi 'Zmierzchu’ są w Tawernie wprost śmieszne. „Czyta się nadal nieźle”? Tego w ogóle nie można czytać! Ani pierwszej, ani drugiej czy trzeciej części, o czwartej nie wspominając. Meyer zabija wyobraźnię, przyprawia o mdłości i powoduje (bynajmniej u mnie) natychmiastowe pragnienie śmierci – byle już dalej tego nie czytać. Nijakie, odrzucające, głupie i nie nadające się do niczego – takie są książki Meyer. Przeczytałam… z ogromnym trudem. Nie, nie, nie!

  18. she - the happiest beliver
    28 kwietnia 2009
    Reply

    ^^,

    lubię twoje recenzje. poważnie. widać że znasz się na rzeczy i wiesz co jest grane, do tego uważnie czytasz i umiesz czytaną treść porównać z innymi. całość wychodzi więc fajnie. recenzuj więcej, chętnie będę twoje opinie czytać. obiecuję ;D
    co do książki to..całkiem OK. i tak jestem zdania, że Zaćmienie bije pozostałe części na głowę.
    pozdrr. :DD

  19. Misia
    30 kwietnia 2009
    Reply

    🙂

    mam pytanie czy strony 10,136,140,348. Są puste czy mam bład w książce.

  20. Oso
    30 kwietnia 2009
    Reply

    Odpowiedź pytaniem na pytanie: a czy wydaje Ci się, że czegoś brakuje? Bo jak na mój gust, to nawet z tymi pustymi stronami książka jest spójna.

  21. ziuta
    1 maja 2009
    Reply

    Hmm………… ;D

    A ja powiem że mi cała saga bardzo sie podobała no oprócz Księżyca w nowiu – uważam że ta część jest porostu nudna jak dla mnie chyba ze względu na Jacoba ;( Natomiast jeśli chodzi o Przed świtem to jest to po prostu bomba!!!!! Każdy ma swój gust – mi się podobała!!!!!!!!!
    Natomiast książka Intruz jest chyba jeszcze lepsza. Polecam naprawdę warta uwagi!!!!!!!!!!!!!!!
    PoZdRaWiAm ;D

  22. Kamylla
    3 maja 2009
    Reply

    Dlaczego to już koniec??? Ja chcę więcej…

  23. emily
    3 maja 2009
    Reply

    spóżniona

    moze bedzie to dla wielu szokiem, ale ja swoja przygode z Bellą i Edwardem zaczęłam równo tydz temu.
    tak naprawde przed filmem nie słyszałam nic o tej sadze a po ekranizacji uwazalam to za jakas komercje, słowo Zmierzch kojarzyło mi sie z wieeelkim gronem nastolatek zakochanych w Robercie P (tak na marginesie to troche mi go szkoda bo za pewne (90% fanek kocha sie w Edwardzie nie w Robercie). no i dopiero tydzień temu obejrzałam ten film, i jak to sie mówi wpadłam, tak bardzo spodobała mi sie fabuła, a raczej jej zapowiedź bo zawsze zakładam ze film gorszy od ksiażki. skończyłam dziś czyta zmierzch i jestem na pierwszych stronach Breaking Dawn(nie podoba mi sie polskie tłumaczenie).
    musze poweidziec ze to co przeczytałam, czyli 3 czesci podobaja mi sie, ale nie tak aby dac 5/5. na pewno wyzsza ocene wywołuje u mnie to ze od malego lubilam filmy ksiazki historie o wampiracj i oczywiscie to ze jestem nastolatka wiec od czasu do czasu lubie poczytac sobie o milosci ;p
    niestety bardzo duzo mnie draznilo. az sie boje wspomniec ile razy musialam czytac jaka to Bella jest blee a Edward posąg i anioł (autorka mogłaby sie wysilic bo juz po 1 czesci mialam dosc tych porównań)
    ale Edwardowie tez mozna zarzucic to i owo, zakochanie zakochaniem ale czasami troszke za słodko.
    punkt który wywołał u mnie atak śmiechu największy tak naprawde nie był wcale śmieszny, gdybym dowiedziała sie ze osoba która wpadła mi w oko jest wampirem na pewno nie rozmawiałabym sobie z nia ot tak bez wiekszych emocji przy grzybowym ravioli.
    najbardziej podobalo mi sie Zamcmienie, ale nie czytałam jeszcze ost czesci zaznaczam 😀
    całosci(tzn 3 czescia) dam takie bardzo mocne 3, albo słabe 4 bo lepiej brzmi 😀
    kończe bo pewnie zasłużyłam i tak juz sobie na sójke (jak nie raz Alice) od niektórych fanek Edwarda bądź Roberta ;p
    a co do autora recenzji, to czuje ze gdybys mial taka mozliwosc sam lepiej bys przetłumaczył, przynajmniej mi bardzo podobalby się Twój styl:)

  24. MK...TWILIGHT...KM
    8 maja 2009
    Reply

    I LOVE IT

    mi sie podobało 😉 należy sie 6 .

  25. awa2001
    10 maja 2009
    Reply

    czekam na kolejną część:)

    Właściwie bez sensu jest powtarzanie tego, co juz wcześniej zostało napisane, zgadzam się z większością opinii.Podkreślę, że również zabrakło mi opisu scen seksu ( to mogło być ciekawe:))) ). Mam wrażenie, że ta część wlaśnie rożni się od pozostałych, być może przyczyną była narracja Jacoba. Czekam na kolejną część, najchętniej ze wspomnieniami Nessie.:)
    BTW, „rządnych”?

  26. Oso
    10 maja 2009
    Reply

    Mea culpa i wpadka korekty. Już poprawione 😉

  27. Karolag
    10 maja 2009
    Reply

    Książka była genialna, ale myślę, że ostatni rozdział wszystko zepsuł. Osobiście przeraziło mnie to jak szybko się „uzależniłam” (w ciągu miesiąca przeczytałam 7 razy)

  28. awa2001
    11 maja 2009
    Reply

    Midnight sun

    Oso:)))
    Karolag, nie przejmuj się :))))) ja czytałam z 10 razy i za każdym razem odnajdywałam coś nowego ( pewnie dlatego, że czytając pierwszy raz dosłownie połykałam strony). Teraz czytam Midnight Sun i już mi smutno, że kończę, a książka nadal nie napisana w całości. Od jutra biorę się za Intruza.

  29. Aska
    18 maja 2009
    Reply

    TYLKO ORGINAL

    Dopiero tydzien temu uslyszalam od tej ksiazce. Przeczytalam juz dwa pierwsze tomy. Czesc pierwsz „Zmierzch” byla niesamowicie wciagajaca. Drugi tom troche gorszy, moze dlatego ,ze zabraklo w nim Edwarda. Dlateog dialogi nie byly juz tak ciete, ale momo to dalo sie go przeczytac. Jutro zaczynam trojke. Film ogladnelam wczoraj i musze powiedziec, ze bylam troche zawiedziona, ale rozumiem ,ze ciezko bylo przelozyc ponad 500 stron ksiazki na poltorogodzinny seans. Co moge dodac : jesli ktos zna na tyle dobrze jezyk angielski ,ze da rade przeczytac wersje orginalna to goraco polecam. Zaczelam od polskiej wersji i przelknelam sam poczatek siegnelam do orinalu i pochlonelam go bez opamietania. Uwazam,ze mimo ogromnych staran tlumacza( przy pierwszej czesci) zawsze bedzie on daleko odstawal od orginalu. Innymi slowy czasami jezyka angielskiego nie da sie poprosu przetlumaczyc i dialogi angielski sa poprostu pelniejsze, maja w sobie wiecej wyrazu. To jest tak jak ogladanie amerykanskich filmow z polskim lektorem i pozniej ocenianie gry aktora, gdzie lektor przeszkadza i nie slyszy sie ekspresji w glosie aktora. Dlatego polecam wszystkim goraco przeczytanie orginalnej wersji. Jest o niebo lepsza od polskiej. A pozatym juz w listopadzie 2009 filmowa ekranizacja :”New Moon” . Mam tylko nadzije, ze wprowadzenie do fabuly wilkolakow nie spowoduje przeolbrzymienia filmu i zrobienia z niego komercyjnego kiczu.

  30. aska
    18 maja 2009
    Reply

    literowki

    sorry za literowki i brak polskich znakow. nie mam do nich dostepu. mam nadzieje, iz moja polszczyzne tez dalo sie jakos przelknac.

  31. Babcia
    19 maja 2009
    Reply

    Następna część

    Jestem dwa razy starsza od większości czytelniczek tej sagi ale chyba mam duszę nastolatki. Razem z osiemnastoletnią córką obejżałyśmy Zmierzch a potem jednym tchem przeczytałyśmy pozostałe części ( dobrze że młoda chodzi do szkoły i musi sie uczyć, bo chyba byśmy je sobie wyrywały). Książka jest super- nie można sie od niej oderwać – wręcz się nią żyje. Dla mnie ostatnia część była najlepsza. Tyle się w niej dzieje. Zależy co kto lubi. Mam nadzieję że P.Meyer napisze dalszy ciąg, tym razem z Renesmee w roli głównej – tu jest dopiero pole do popisu. A dla niezadowolonych z Sagi a szczególnie jej zakończenia mam jedną radę :
    Jak Wam się nie podoba to przeczytajcie książki Stewena Kinga tutaj trup gęsto się ściele . Jak mam to jeszcze wytłumaczyć sceptykom.Tematem przewodnim Sagi Stephanie Meyer jest miłość między Bellą a Edwardem i a nie wampiry i wilkołaki – one sa tylko przyprawą w potrawie głównej – takim pieprzem lub papryką .

  32. Mirinda
    23 maja 2009
    Reply

    ***

    Autorka miała dobre chęci, ale na tym się skończyło. Miłość zwykłej dziewczyny i wampira to bombowy pomysł na książkę, jednak S.Meyer nie potrafiła tego bombowo przedstawić. W czasie czytania całej sagi tylko w jednym momencie poczułam coś innego niż zwykłą ciekawość. Gdy Edward zostawił Bellę, prawie się rozpłakałam, tak mi było smutno. Ale potem… Postacie, które stworzyła, bardzo łatwo przejrzeć, z wyjątkiem Jacoba. On podoba mi się najbardziej. Moją uwagę przykuło to, w jaki sposób walczył o miłość Belli. Nie odpuścił. Edward,hm… aż chce się rzec:,,Takie rzeczy to tylko w bajkach” (no bo przecież książę zawsze walczy ze złymi o miłość i życie księżniczki, no nie?). Dobra, jemu daruję, bo w końcu ma 17 lat jakiś czas;) Podoba mi się też Charlie. Oto mamy przykład nieidealnego idealnego ojca.
    Ostatnia część sagi mogłaby być lepsza, gdyby autorka uśmiercił jednego z głównych bohaterów. Pozostałby smutek i żal, ale to lepsze niż ciekawość i rozczarowanie, które wzbudziła ta książka wśród większości czytelników. Zakończenie typu ,,żyli długo i szczęśliwie” jest dobre, ale dla czytelników dwa razy młodszych. Miała być powieść dla młodzieży, a wyszła z tego bajka dla dzieci.

  33. Julietta
    23 maja 2009
    Reply

    Niewymownie ,wzruszająco piękna…

    Nie wiem dlaczego wszyscy tutaj uważacie ,że książka jest przesłodzona. Dla mnie jest w sam raz może obejrzyjcie horror albo coś tam się umiera głównym założeniem było pokazanie ,że miłość nie ma granic ,że Bella może być z Edwardem ,ze miłosć jest nieskończona i ,ze może b yć wieczna. O to chodziło a nie o to ,żeby przedstawić poradnik seksu (przyznaje też liczyłam na to ,ze pojawią się sceny XX) albo thlirer o zabijaniu. jest to powieść fantasy dla nastolatek. Osobiście nie wiem jak zakochałam się w Edwardzie ale również Robert mi się podoba. Czekam z niecierpliwością i marzę żeby powastły kolejne części zmierzchu może niekoniecznie w całości o Nessie ale ,żeby były bo chociaż dzisiaj skończyłam czytać „przed Świtem” to już brakuje mi tej książki. Powaem jeszcze tak: Wiele razy płakałam, targały mną emocje :śmiech, płacz ,złość Po proswtu czułam tą książke to napięcie te emocje… Tą miłość Książka była wspaniałym przeżyciem a teraz na dokładke mam tak ,ze chodzę i płaczę bo tęsknie za jej bohaterami Uwaga !! Apel do Stephani : PISZ ILE SIĘ DA PISZ KOLEJNE CZĘŚCI ZMIERZCHU JEŚLI NIE CHCESZ ,ZEBYM UMARŁA Z ŻALU I TĘSKNOTY ZA TYM WSPANIAŁYM ŚWIATEM WSPANIAŁYM EDWARDEM …:ddd Pzrd..

  34. Babcia
    25 maja 2009
    Reply

    uzależnienie

    Już myślałam ,że zwariowałam bo myslałam , że po skończeniu książki tylko ja mam efekt „odstawienia”-
    brakuje mi jej jak narkotyku. To straszne , chyba zacznę ją czytać od nowa

  35. Julietta
    31 maja 2009
    Reply

    uzależnienie 2

    Nie martw się ja tez tak miałam mija po jakiś 2 miesiącach ;D

  36. key
    1 czerwca 2009
    Reply

    uzależnienie 3

    Ja tez juz myślałam ze zwariuje bez tej książki , szkoda ze to juz koniec historii Edwarda i Belli:( pewnie zacznę czytać od poczatku:)

  37. aska
    3 czerwca 2009
    Reply

    ciekawostka dla niewtajemniczonych

    Chcialam jeszcze dodac cos dla nie wtajemnicoznych. Autorka bedzie niedlugo publikowac „Twilight” oczami Edwarda. – „Midnight Sun”. Napisala ponad rok temu wiecej niz 200 stron wstepnego skryptu i nierozwaznie pokazala paru znajomym ktos z nich zamiescil to w internecie i sie autorka zdenerwowala. Popieram ja w tym. Efekt byl taki, ze postanowila nie konczyc tej powiesci, ale tysiace fanow pisalo emaile i sie zlamala.Dzieki jej za to!!! Nie wiem dokladnie kiedy bedzie wydana ta ksiazka ale w czerwcu 2008, jeszcze przed publikacja „Przed Switem” obiecala, ze po wydaniu 4go tomu skupi wiecej uwagi na :Midnight Sun” Autorka zdenerwowala sie, ze ludzie sciagali ten skrypt z netu i umiescila na swojej stronie pierwsza wstepna i nieoszlifowana i oczywiscie nie skonczona wersje ksiazki. Zaznaczyla przy tym jednak ze wolalaby, aby fani nie czytali przed publikacja. Jesli jednak ktos zna angielski i umiera z ciekawosci zamieszczam linka do strony stephanie ze wstepna wersja :Midnight Sun” http://www.stepheniemeyer.com/midnightsun.html
    Pozatym na glownej stronie autorki mozna juz znalesc trailer z kreconego wlasnie „NEw Moon” http://www.stepheniemeyer.com/index.html
    Mam nadzieje, ze jesli ktos o tym nie wiedzial, to choc troche zaspokoilam jego ciekawosc. A teraz czekamy na wydanie „Midnight Sun” i musze powiedziec, ze po przeczytaniu kawalka ze strony stephenie jestem pod wiekszym wrazeniem niz po przeczytaniu „Twiglight”. Zdecydowanie z perspektywy Edwarda wyglada to bardziej interesujaco. Milego czytania. Aska

  38. Slodka Jak Jej Swiat
    22 czerwca 2009
    Reply

    LaajTowaaa xD

    hmmm ja powiem ze te wszystkie 4 ksiazki zawladnely moim swiatem hehe nigdy nie czytam zadnych ksiazek nawet lektur a wszystkie czesci Zmierzchu przeczytalam z wlasnej nie przymuszonej woli haha (ale jakim cudem?:O) Najbardziej mi sie Zacmienie podobalo powiem moim jezykiem bylo ”najlepsiejsze” xD ale wszytskie mi sie strasznie podobaly a jesli chodzi o Przed Switem to zostalo mi ostatnie 10 stro i nie czytam bo sie boje ze sie skonczy i bede tesknic za tym wszystkim:( hehe ale musze w koncu to zrobic:P ale wiem ze jak skoncze od poczatku bede czyatac na pewno cos nowego rozkminie tak jak ogladalam Zmierzch po trzecim ogladnieciu zrozumialam film w calosci;d haa! czekam na filmowa wersje Ksiezyca w Nowiu i marze o ksiazkowej wersji Zmierzchu oczami Edwarda xD aa tak ogolnie z moja kumpela doszlysmy do wniosku ze Jackob by sie sprzydal na jedna noc a Edward na reszte zycia hahahxDD nie wiem jak na to wpadlysmy 😮 haha hehe Buziooole :*

  39. Karolina.
    23 czerwca 2009
    Reply

    Jestem dopiero przy Zaćmieniu bo nie dawno kupiłam. Gdy u kumpeli czytałam Zmierzch jakoś mi się podobało. Więc kupiłam cztery ksiązki i czytałam. No Zmierzch wyszedł ładnie natomiast Księżyc w Nowiu nie za bardzo mi się podobał. Te Volturi i w ogole. Teraz jestem gdzieś w polowie i stwierdzam, że nawet fajne ale nie mogę dać większej opinii bo nie przeczytałam do końca. Słyszałam, że na końcu opowiada Jackob i zdziwiło mnie to, bo za bardzo nie lubię jak autorka zmienia narrację ale w końcu musiała czymś zaskoczyć. Mówicie, że Przed Świtem jest taki banalny, że te zakończenie było już wiadome Happy Endem. Hm no nie powiem Ksiązki mnie wciągneły na maksa ale nie zewzgledu na Edwarda czy coś. Wedlug mnie dziewczyny za bardzo za nim szaleją. W filmie niby taki boski i w ogole ale w cale taki nie jest. Oczywiście na jakimś Pudelku.pl pisało o nim i były pokazane zdjęcia i aż się przestraszyłam. W filmie inny a w rzeczywistości taki sobie. Bella fakt zachowuje się, że wszystko to jej wina, nie wierzy w siebie itp.
    Pozdrawiam. 😉

  40. el
    4 lipca 2009
    Reply

    Co to za bzdura, że martwy może płodzić dzieci ;> Wampir nie żyje, więc nie ma zywych komórek, nie ma życych plemników. Zatem jak u diabła, mógł zapłodnić kobietę? Totalna bzdura.

  41. Yohanna
    7 lipca 2009
    Reply

    Błąd

    Zastanowiło mnie CZEMU DZIECKO W BRZUCHU BELLI POŁAMAŁO JEJ KOŚCI, ALE NIE USZKODZIŁO ŻADNYCH ORGANÓW? Napewno dużo łatwiej naruszyć jakiś narząd niż złamać kość. Oczywiście, gdyby Renesmee np. rozerwała Belli żołądek, kwas solny ,,wyżarłby” jej organizm, co spowodowałoby jej śmierć.

  42. klama_ie
    17 lipca 2009
    Reply

    PRZED ŚWITEM

    Czytając wszystkie części oczywiście nie mogłam się oderwać bo chciałam jak najszybciej znać zakończenie tej czterotomowej opowieści,-. Czytając ostatnia z nich kilkakrotnie się od niej odrywałam była nużąca niekiedy nudna ale ogólny zarys całej sagi podobał mi się

  43. kiki
    20 lipca 2009
    Reply

    hehe

    Mam pytanko znów heh, czy Bella zostanie wampirem, a jak już to kto ją właśnie nim uczyni???? Czy Edward i Bella będą żyli długo i szczęśliwie??? I czy Jackob da sobie spokój z odrywaniem Belli od Edwarda???
    Prosze o odpowiedź 🙂

  44. marta
    2 sierpnia 2009
    Reply

    szczęślie zakończenie ??

    Jestem skora przyznać że książka powinna mieć jakiś morał i nie do końca podoba mi się szczęśliwe zakończenie .
    Jestem pewna że brak „Happy Endu” przykuł by większą uwagę , a czytelnik pominąłby niektóre nieudane sceny z książki -jednak tak się nie stało
    Ciąża Belli ??
    Powiem tak:
    Mocno przesadzona z tym piciem krwi i innymi rzeczami które podczas porodu występowały ..a także i po .
    Sądzę że fani sagi powinni na książkę spojrzeć bardziej obiektywnie i przyznać się ,że w niektórych momentach książka jest absurdalnie śmieszna .
    Czytanie książki jest w sumie dość przyjemne i byłoby naprawdę dużo lepiej jakby autorka włożyłaby w to trochę więcej serca .

    Widać że nie chciała ona zawieść oczekiwań fanów , za co wielkie podziękowania w ich imieniu .

  45. marta
    2 sierpnia 2009
    Reply

    do : hehe

    Bella została przemieniona .
    Przecież na tym polega ta książka
    W końcu nie było by wspomnianego szczęśliwego zakończenia . ….:)

  46. Madzia
    4 sierpnia 2009
    Reply

    żal

    ksiazki wszystkie wogóle były zajebiste… Edward boski ,Bella fajna.

  47. marta
    7 sierpnia 2009
    Reply

    ahhh

    – a Ty to pewnie jedna z tych fanek sagi ”Zmierzch”, której pasowałoby nawet jakby Edward odgryzł własnemu dziecku głowę
    -Nie ważne pozostawiam to beż komentarza

  48. gosc
    8 sierpnia 2009
    Reply

    ?

    ej przeczytałam tylko kawałek recenzjii uwazam ze nie masz racji.przed switem jest boskie.dobrze,ze tak sie skonczyła ksiazka.masz taie samo zdanie jak kuzynka,ze ktos powinien zginac NIEPOPIERAM!!!!!!!!przed switem jest zajefajna
    P.S przepraszam za błędy ale niemogłam wytrzymac jak to przeczytałam

  49. ojojj
    14 sierpnia 2009
    Reply

    niezadowolona

    kto jest za tym zeby powstalo cos co nie opisuje chorej milosci a raczej uzaleznienia od siebie aaaaa masakra boje sie tej czesci a juz wiem ze mi sie nie spodba :(( stawialam na inne zakonczenie niz happy and z wampirem :((( mam nadzieje ze autorka moze wpadnie na pomysl napisanie nie kolejnej czesci a jednak osobnej czesci o belli i jackobie moim zdaniem jesli ona stanie sie wampirem a on jest wilkiem i niby cos tam bylo wczesniej to po latach moze powstac niesamowita ksiazka o prawdziwej milosci z prawdziwa akcja :))) sama bym chetnie napisala dalsza czesc bo jest tyle nie domowin chociaz powstaly 4 czesci to i tak . . .

  50. nika
    24 sierpnia 2009
    Reply

    przepiękna książka

    Cała saga mi się podoba. I od początku było widać to, że Bella bedzię z Edwardem

  51. oliwka66
    27 sierpnia 2009
    Reply

    Saga o wampirach – moja działka narkotyku

    No, ja to dopiero wpadłam;-) Teraz czytam Zmierzch ponownie, film i dodatki oglądam codziennie, i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie moje 43 lata na karku:-((( Nastoletnia córka patrzy na mnie ze zgrozą wymieszaną z rozbawieniem, mąż nie komentuje (czyżby cisza przed burzą?!), a mnie wkurza to, że od książki i kompa odrywa mnie praca i domowe obowiązki. Wkurzają mnie literówki i nieporadność tłumaczenia, więc chyba sięgnę przy kolejnej rundce czytania do oryginałów, przy okazji podszlifuję mój angielski;-) I pal sześć te momenty przesłodzenia, psychologiczne niewiarygodności bohaterów – to po prostu piękna historia miłości – wydawałoby się niemożliwej do spełnienia – ale czy my, kobiety, nie o czymś takim marzymy?! Ech, a tu rzeczywistość czasem tak skrzeczy…

  52. J
    14 września 2009
    Reply

    Zawiodłam się

    Według mnie „Przed świtem” przynajmniej końcówka została napisana tak jakby na Meyer wymuszano kolejne litery i słowa. Początek przyjemny, nowy etap życia – ślub, wyjazd na wyspę (pokuszę się o złośliwość) o oryginalnej nazwie Wyspa Esme. W powieści przeznaczonej dla nastolatek noc poślubna i pobyt na wyspie ładnie i gładko napisany. Wątek ciąży; obiektywnie – wampiry nie żyją, co znaczy, że są bezpłodne itd.; subiektywnie – podobał mi się, ciąża nadała akcji, nieco oczerniła Rosalie, niezła odskocznia od narracji Belli, humor Jake, inna sprawa z podawaniem krwi i dzieckiem wygryzającym brzuch Belli by się narodzić (miał to być horror, to Meyer się starała). O księgi drugiej „Przed świtem” właściwie pasuje mi przymiotnik 'krwawo’ i epitet wyznanie 'Dziękuje, ci Jacob (że istniejesz i jest trochę humoru w tej, bądź co bądź ponurej książce)’. Jednak księga trzecia to, jak dla minie wymuszanie na Meyer końcówki przez wydawców. OK. Bella jest wampirem, przemiana nieco nudna, nowe życie i polowanie, szczerze nie przemówiło za mną szczególnie pomysł 'przedzierania się kłami przez sierść, skórę i tłuszcz lwa’ trochę bezosobowo i nijako, w czym dowód, że Bella nawet jako wampir to nudna niezdara (rzecz jasna to tylko moja subiektywna myśl). Reenesme sobie rośnie przy cioci Rosealie, Bella poznaje nowe możliwości, pokonuje Emmeta, a wieczorami zamyka się w domku z Edwardem – istna sielanka. Miłe dla oka pokazanie życia wampirów już jako jeden z nich. Ale happy end z Volturi był, no cóż żenujący. Owszem przygotowanie do walki, zebranie sojuszników, trenowanie; ale sama konfrontacja? Kupa śmiechu. Absolutnie wyciśnięte z artystycznego impasu autorki by zakończyć sagę i zbierać tantiemy. Nie jestem przekonana, co więcej – zawiodłam się i to potężnie.

  53. Misiaa
    16 października 2009
    Reply

    Ja

    Ja kocham „Przed świtem”!!!!!!!!!!!!!!…SPAMik.

  54. Sandra
    15 listopada 2009
    Reply

    I jak zwykle fantastyczny zwiastun.

    Pewnie masz już dość moich komentarzy… hmm może faktycznie jestem już nudna….Jednak chciałam Ci tylko (znowu) pogratulować twojej pracy. Świetnie piszesz i choć tylko lubię tę książkę twój zwiastun o niej uwielbiam (zresztą jak wszystkie inne…)

  55. Olunia
    21 listopada 2009
    Reply

    super super…i co dalej?

    Książka zajebista, ale zakończenie do kitu. Oczekiwałam czegoś zaskakującego, ale widać autorka, jak wielu przed nią, skusiła się jedynie na przesłodzony happy end.

  56. Ann
    6 grudnia 2009
    Reply

    🙂

    całość w równym stopniu porywająca jak poprzedniczki.Meyer pokazała,że nie brak jej talentu ani pomysłów co należy do rzadkości.Pokazuje też,że ostatni tom sagi nie jest lekturą dla 10-latków-scena porodu czy walka z Volturi to nie momenty dla dzieciaków.Jacob dorasta,jego myślenie zmienia się i jako bardziej dojrzały człowiek staje się bardziej do zniesienia niż w poprzednim tomie.Scena żegnania się przed śmiercią to istny wyciskacz łez.
    Sam pomysł na ksiązkę pochłaniający czytelnika po uszy.Sama dłuuugo nie mogłam wrócić do rzeczywistości:)

    10/10!

  57. zocha
    15 grudnia 2009
    Reply

    Z tego co widzę opinie są bardzo podzielone. Po przeczytaniu „Przed Świtem” wydawało mi się że nie ma lepszej książki na świecie… jednak po wnikliwym przedyskutowaniu z kumpelą każdego rozdziału doszłyśmy do wniosku, że w każdej scenie coś byśmy zmieniły… Uważam, że ciąża Belli trwała zdecydowanie za długo (a przynajmniej jej opis) przez co Edward ciągle chodził załamany i ogólnie nastrój na stypę…
    Mimo wszystko książkę da się przeczytać, a księga Jacoba dodaje energii na kolejną księgę Belli 🙂 Polecam :))

  58. anewa
    29 grudnia 2009
    Reply

    A mnie sie podobało!

    Książki SM (wszystkie – również „Intruza”) przeczytałam na wakacjach. Osobiście uważam, że to czy komuś spodoba się taka literatura czy też nie, zależy od gustu – a z gustami przecież się nie dyskutuje. Wędrując przez kolejne części sagi o Belli i Edwardzie nie skupiałam się na błędach stylistycznych, literówkach,czy też niekonsekwencjach fabuły, ale na opowiadanej przez autorkę historii, w której nie zmieniłabym absolutnie niczego. Wbrew pozorom niesie ona przesłanie nie tylko o ponadczasowej miłości, ale również o istniejące ciągle walce dobra ze złem rozgrywającej się codziennie w każdym z nas. Ciekawa jestem czy tylko ja zauważyłam, że Meyer pisząc ją z każdą kolejną częścią doskonali swoje „pióro”? Im dalej tym czytało mi się je lepiej.
    Na zachętę tym, którzy jeszcze do tych książek nie zaglądnęli powiem tylko, że moja nie lubiąca zbytnio marnować czasu na czytanie siostra, sagę dosłownie pochłonęła w tydzień. Potem zabrała się za „Intruza”…… – którego bardzo polecam recenzentowi „Przed świtem” :)))

  59. Krea
    29 grudnia 2009
    Reply

    ?

    Mnie się osobiście wydaje, że po przeczytaniu całej sagi, zdajemy sobie sprawę jak naprawdę jesteśmy w życiu nieszczęśliwi i choć wydawało nam się, że mamy koło siebie osobę, która nas kocha wydaje nam się, że jest inaczej.

    Moim zdaniem najciekawsza z części. Zmierzch, Księżyc w nowiu i Zaćmienie. Przez wszystkie części nie przejmowałam się ich miłością, romansami czy czym tam jeszcze. Najbardziej nie mogłam się doczekać przemiany Belli w wampira. W końcu spełniło się moje ciche marzenie i w końcu to się stało. Mogło być gorzej. zakończenie… lukier.

    Po przeczytaniu Zmierzchu oczami Edwarda, zastanawiam się dlaczego Meyer nie napisala całej sagi jego oczyma, bowiem czytając to uświadomiłam sobie, że ON JĄ kochał.

  60. Magda4235
    30 grudnia 2009
    Reply

    Kl

    Moim zdaniem ksiązki są świetne ale to już kwestia gustu. Wiele nastolatek po przeczytaniu tej sagi chciały by aby jakiś chłopak też je tak kochał równie mocno, no ale to w końcu nastolatki i ich marzenia. Tak w ogóle jest to prawie ze nie możliwe gdyż w pewnym momencie było gdzieś wspomniane ze Wampiry mają silniejsze odczucia emocjonalne. Więc nic dziwnego ze w niektórych momentach było za słodko.

  61. Fankkaaa !:))
    30 stycznia 2010
    Reply

    😉

    Hm. tak…. Szczęśliwe zakończenie ? Jestem wielką fanką całej sagi. I powiem szczerze, że jeśli byłoby inaczej to bym się straszliwie zawiodła. Od początku ta młoda para musiała sporo przejść. Najpierw James. Potem niespodziewany wyjazd Cullenów. Spotkanie Laurenta. W 3 części Victoria i groźba Volturi. w ostatniej cz. życie Belli wisiało na włosku. (w sumie w każdej części tak było) Jeśli ten romans skończyłby się śmiercią Belli czy któregoś z głównych bohaterów uznałabym, że w tym wszystkim Edward poświęcił Belli. Jednak PŚ nie podobało mi się do końca. 2 księga powinna być narracją Edwarda. 🙂
    Miło jak się ze mną zgadzacie. Ja osobiście nie przepadam za rolą tego pana ! Ale cóż, dziwnie byłoby gdyby go nie było

  62. love saga Zmierzch, Love Edwart
    1 lutego 2010
    Reply

    😉

    czytałam tą książkę tydzień temu. jest ona super, fantastyczna i trudno ją opisać. powieść jest pełna akcji i taka jaką oczekiwałam. na końcu książki popłakałam się ze szczęścia, że wszystko dobrze się skończyło. nie spodziewałam się że będą mieć dziecko a już nie spodziewałam się że to będzie pół wampir pół człowiek. dlatego ta książka jeszcze bardzie mi się podoba.
    a i sądzę, że jakby autorka przeczytała to co napisał recenzent to by się popłakała i załamała

  63. Kiera
    15 marca 2010
    Reply

    Kolejny przesłodzony happy end

    Książka super, ale zakończenie DO KITU! Przesłodzone, tandetne, bez morału, potrzebnej grozy, że nawet największa sielanka musi mieć szczyptę zadumy i strachu. Chyba nie doczekam się książki bez przesadnego happy endu.

  64. Ula
    8 kwietnia 2010
    Reply

    moje wrazenia

    Hm… powiem tak: przebrnęłam orzez te wszystkie komentarze. Wprawdzie tylko tutaj, bo komentarze do „Zmierzchu” przeczytałam w 1/4, po czym przerażona ilością uciekłam. Innych nie szukałam z braku dzisiejszego czasu.
    Na pewno podobala mi się recencja. Nie wiem, dlaczego, ale mi się podobała.
    A tak, to powiem, że wg Jacob jest o wiele ciekawszym bohaterem od Edwarda. Lubię humor w książce, a przy Jacobie było go więcej niż przy Edwardzie. To raz. Dwa: wydaje mi się, że Jacob ma jakieś takie zdrowsze podejście do świata. I do tego nie próbuje wypierac się Belli, tak jak Edward w drugim tomie. Już wtedy bardzo polubiłam tego „wilkołaka”. A teraz, przy „Przed świtem”, zyskał moją calkowitą sympatię. To jego rozumowanie… Aha… I te jego kłótnie z Rosalie… Ech 😉
    Oprócz tego? Hm… Zakończenie rzeczywiście niesympatyczne, jesli można to tak określic. Ale Bella przeciwnie. W trzeciej księdze przestała mnie denerwowa swoim niezgulstwem (jest takie słowo czy je stworzyłam?). Teraz przynajmniej idzie i się nie zabija za kazdym razem. Bo tak, to denerwowała mnie tym, że na przykład poświęcala życie za tych, którzy chcieli jej życie właśnie uratowac (tom trzeci).
    I nie podobało mi się to, że Jacon sobie „wpoił” (brrr… paskudne słowo) Renesme. No, nie podobało mi się.
    Ale ogólnie przeczytałam szybko. I nie jestem specjalnie zawiedziona. Ale cóż, nie jestem tez wymagajacym czytelnikiem. Czytałam trochę dawno, więc więcej nie pamiętam 😉

  65. Did . LoVve Breaking Dawn :*
    5 maja 2010
    Reply

    😉 .

    Nie wiem skad u Ciebie tyle zlych opini na temat tej ksiazki . Mi sie podobala i uwazam ze jest w niej wiele ciekawych momentow. Jak kazda powiesc konczy sie szczesliwie , i tak ma byc . Nie widze w tym przesady . Mysle ze to dobrze , ze autorka pokazala ze marzenia sie spelniaja , iz ludzie powinni w to wierzyc . Zmiana narratora takze jest ciekawa bo przynajmniej ksiazka sie wyroznia, nie jest taka jak wszystkie inne .
    A co do tych literowek itd – kazdy czlowiek popelnia jakies bledy .. male lub duze , to nie ma znaczenia .
    Mi sie ksiazka podobala i nie mam zadnych zastrzezen . Czekam teraz tylko na 5 czesc ktora jak sadze bedzie rownie interesujaca i warta przeczytania . 😉

  66. Justine
    20 maja 2010
    Reply

    🙂

    muszę przyznać, że z sagą Zmierzch zapoznałam się stosunkowo niedawno, ot około miesiąc temu. Fajnie mi się czytało część pierwszą, drugą z lekkim „trudem”, a to za sprawą „boleściowych” części Belli. Trzecia część wg mnie miała najwięcej dialogów przepełnionych humorem i sarkazmem, za co mogę być wdzięczna autorce, bo to jest to „co Tygryski kochają najbardziej”;D
    No i w końcu Przed świtem… Cóż podobały mi się dialogi między Jakob’em i Rose, początkowe rozdziały tak gdzieś do ślubu i podróży poślubnej. Jednak o wiele więcej rzeczy i faktów mnie rozczarowało totalnie. Wręcz alergicznie reaguję na tak idylliczne zakończenia! Miały być świetne walki najpierw z wilkami, potem z Volturi a tu nici z tego… Ciąża Belli – nosz kurcze niech ktoś mi powie jakim cudem Edzio mógł dziecko spłodzić?! Ok, wiem że autorka jakoś pokrętnie tłumaczyła to, że niby jadem zapłodnił komórkę jajową, no bez przesady z takimi fantazjami. Ja jestem chyba za bardzo logiczna na serwowanie mi takich wyimaginowanych obrazków…
    O ale za plus mogę uznac fajnie rozwiązaną scenę przemiany Belli – taka krwawa była, nie jakieś romantyczne’ kąśnięcie”:) Hm… chyba wszystko ale jak cos sobie przypomnę to dopiszę;))

  67. Gimuś14
    10 czerwca 2010
    Reply

    Ech..

    Co kolwiek tu nie napiszecie i tak miliony nastolatek to kupią….. Przesadny happy end tez nie przypadl mi do gustu ;]

  68. Bella
    15 czerwca 2010
    Reply

    Opinia

    Ja jestem ogromną fanką Zmierzchu, ale niestety po Przed Świtem odniosłam takie samo wrażenie: zbyt dobre zakończenie! Meyer mogła się postarać o jakieś powody do goryczy, a nie tylko i wyłącznie do świętowania. Literówki okropnie rażą w oczy(ale najwięcej jest ich chyba w Zmierzchu), ale główną wadą jest właśnie happy end. Spodobało mi się uczucie rozżalenia po odejściu Alice i muszę przyznać, że sama ostro się popłakałam gdy czytałam jej list. Strach przed utratą bliskich i własnego życia jest bardzo fajnym pomysłem, co i tak nie wyrówna okropnie przesadzonego happy endu(tak, wiem powtarzam się). Podobało mi się także gdy Edward żegnał się z Jacobem, ale (i tu znów się powtórzę) i tak nie wpływa to na happy end. Zdecydowanie za dużo radości! Tylko rodzinie Tanyi Meyer zaoszczędziła świętowania. Pomijając te wady to Przed Świtem zajmuje (i tu was zaskoczę) drugie miejsce na mojej liście. Pierwszy jest Księżyc W Nowiu.

  69. kukuruza
    5 lipca 2010
    Reply

    o, rany…

    B. fajna ta rec.

    Mnie w tej książce najbardziej zdenerwowało, że Jacob został przez autorkę wyswatany – wskutek tego całego wpojenia – z córką Belli i Edwarda… To jakies naciągane dno: jedna wielka, szczęśliwa rodzinka, nikt sie nie starzeje (wilkołaki powinny przecież!) , dzieci, rodzice i przyjaciele rodziny są w ty samym wieku,, trzeba tylko chwilkę poczekać, aż żony dorosną (co zajmuje im ok. 6 lat) – ostro przegięty fantasy-kicz. Wręcz dręczyła mnie ta sprawa, irytowała przez dobrych kilka dni. Wg mnie lepiej byłoby uznać, że Jake miał pecha bo wpoiło mu niewłaściwa osobę i uczynic Jacoba zgorzkniałym, samotnym wilkiem, który totalnie oddala sie od ludzkiego świata w przyraodniczą dzikość… Ale co zrobić, autor rządzi…

  70. tilia cordata
    16 lipca 2010
    Reply

    średnio na jeża

    Ostatnia część to koniec sagi. wszystko się rozwiązuje i następuje szczęśliwe zakończenie. Osobiście nie doczytalam książki do końca, bo mnie znudziła, ale powiem tak : troichę nudna, a poza tym Stephenie Meyer powinna dostać porządnie w tyłek że tak beznadziejnie roizwiązała sprawę Jacoba – wpoił się w bachorkę. To była chyba najglupsza rzecz w całym życiu stepehenie meyer. bardzo ise zawiodłam. A tak w ogole, Bella poowinna byc dozgonnie wdzięczna jacobowi-bo gdyby nie on, żyłaby w depresji do dziś dzień. A ona go olała, jak go potrzebowała to leciala z podkulonym ogonem, a jak już wsystko ok, to Jacob się znudził pannie swan (pani cullen). nawet to nazwisko do niej nie pasuje

  71. Tilia Cordata
    17 lipca 2010
    Reply

    Wspólczując Jacobowi że Bella potraktowała go jak śmiecia

    bardzo zasmucił mnie stosunek Belli do Jacoba. Szczególnie gdy się na niego rzuciła. No niby jest jej naturalnym wrogiem, no ale tyle dzięki niemu zawdzięcza. Poza tym, każdy Renesmee nazywał Nessie, i nie widzę w tym nic złego. A Bella jest jak zwykle przewrażliwiona. Nic nowego. Uważam, że Bella powinna być tak nieskończenie wdzięczna Jacobowi, bo tak naprawdę to dzięki niemu żyje i ma się ,,dobrze”. Gdyby nie on nie wyszłaby z depresji i nawet się zabiła. Biednemu Jacobowi zawsze piach w oczy. A nie głupia Bella przez cały czas dawała mu nadzieję, że może będą razem a gdy Edzio z łaską do niej powrócił, potraktowała Jacoba jak śmiecia.. Bardzo nie spodobało mi się wpojenie Jacoba w Renesmee. Niby jest teraz szczęśliwy i już nie szaleje za Bellą, ale pomysl z wpoojeniem się w tego mutanta to klapa. A przetłumaczenie słowa ,,wpojenie” brzmi jak coś kojarzące się z wampirami.

  72. tillia cordata
    18 lipca 2010
    Reply

    a jednak się myliłam

    Myliłam się. Stosunek Belli do Jacoba pogłębił się, bo ochronił jej córkę przed Volturi. S.M. bardzo wzruszająco i pięknie opisała scenę oddania Reneesme w ,,łapy” Jacoba. Ta scena to tzw. heartbreaker. Wyciskacz łez. Nie doczytalam jeszcze do końca (2 rozdziały) ale myslę, że ta część sagi jest chyba drugą z najlepszych…

  73. Ktoś;*
    25 lipca 2010
    Reply

    Mam nadzieję, że jak będą kręcić o tym film, to będzie on lepszy niż ta książka. Najbardziej podobał mi się ślub Belli i Edwarda, a więcej już nic mnie nie zafascynowało.

  74. Dąbrii
    1 września 2010
    Reply

    ……

    Ja się jednak zawiodłam za koniec wszystko jest ok. ale końcówka jest do bani

  75. Mira
    3 listopada 2010
    Reply

    Saga górą!

    Braking down jest zbyt cukierkowe, ale wciąga. Jasne, że naiwność poczynań postaci może denerwować, fabuła iście baśniowa nijak nie przystaje do naszej prozy życia. Bella najpierw jest niezgułą i pechowcem do potęgi którejś tam, i zbyt diametralnie staje się z pionka szachową królową. Oby nastolatki nie pomyślały, że najlepszą forma przedłużeni życia jest wampiryzacja! Skoro jej doznania wampiryczne miały być trudne, istnieje niekonsekwencja w zbyt łatwym wprowadzeniu tej dziewczyny w świat spragnionych wampirów, walczących z pokusą kosztowania ludzkiej krwi. Cullenowie uczyli się tej sztuki niemal przez wieki, a Bella zbyt łatwo przeskakuje ten etap. Rozumiem, jest chętna do przemiany, jest jej może łatwiej, bo mniej więcej wie, czego ma się spodziewać, jest trochę, przynajmniej psychicznie- przygotowana. Ale to są tylko jej ludzkie wyobrażenia! Na ogół wyobraźnia lubi nas, ludzi ,zawodzić. Czasem coś , czego gorąco i mocno się
    pragnie, ma drugie dno, całkiem nieoczekiwane. Jednak czytam to z przyjemnością, mimo wielu zastrzeżeń fabularnych, odprężam się przy tych 4 częściach, choć New Moon był momentami zbyt nudny, a scena ściągnięcia przez Alice Belli do Volturi ,by zwykła śmiertelniczka go ratowała z rąk krwiożerczych bestii, uważam za absurd. Najlepszy jest Zmierzch-książka, bo cała psychika Edwarda pokazana jest w dialogach, niekończących się rozmowach o wszystkim .Tego dzisiejszym nastolatkom brak, bo patrzą głównie( nie wszystkie, fakt) jak szybko wskoczyć facetowi do łóżka . Między Bellą i Edwardem rodzi się porozumienie dusz , a dopiero potem ciała.On ja kocha naprawdę, umie bronić jej przed nią samą i to jest fascynujące, jest taki wstrzemięźliwy, czym doprowadza ją do szaleństwa. Nie ukrywam, tez chciałabym zaznać tak obsesyjnego uwielbienia. Lubię mimo wszystko tę powieść

  76. natlllaaa
    9 grudnia 2010
    Reply

    Ech

    kolejna czesc sgai na ktora wyczekiwali ludzie na calkym swiecie. mnie odrobine zawiodla i .. wkurzyla. momentami kiedy czytałam ta ksiazke tak sie wkkurzalam na belle, iz myslam ze zamkne tom i go odloze na polke. chocby ta sytuacja z wyspa esme. piekny widok z szkalnych drzwi, jak w raju… a ona mysli tylko o seksie z edwardem ! jak to ujela : widok byl piekny ale nie zroilo to na mnie zadnego wrazenia. na mnie zadnego wrazenia nie zrobilas ty i jaka bylas po przemianie. wszytsko nudno opisane, pomysly juz sie wyczerpaly…. niby megabestseller ale chyba tylko dlatego ze to ostateczny tom.

  77. Fanka-prosząca!
    1 stycznia 2011
    Reply

    O nieeee!!!!!

    Proszę, abyście w „Przed świtem” w filmie wykasowali dziecko Belli( to znaczy niech ona nie ma dziecka, bo to głupie) nuda!!!!!!! Wszystkie części są o miłości jej i Edwarda i niech tak pozostanie, a nie dziecko tu dorzucacie!!!!! Proszę was o to, aby tego w filmie nie było!!!! Kocham Zmierzch, ale po tym jak przeczytałam co będzie w 4 części odechciało mi się oglądać „Zmierzch”!!!!! Może ona być wampirem może być żonata, ale nie matką!!!!!!! Proszę!!!!!

  78. złosliwa
    5 stycznia 2011
    Reply

    rozczarowanie!!!

    ogladałam filmy 3 części i spodziewałam się że czwarta część mnie zaskoczy . Głowna bochaterka wybiera na koniec swojego przyjaciela”wilka” którego też kocha chodz ta decyzja była dla niej trudna wybrała życie… rodziców… ciepło …da Edwardowi i jego rodzinie odejsć do innego miasta gdzie zaczną wszystko odpoczątku . Gdy bedzię już sedziwą staruszką z wnukami szczesliwą los pzwoli jej sie na dobre porzegnać z miłością jej życia i odejdzie z tego swiata jako spełniona kobieta która miała szanse bycia matką żoną i babcią pozostawiając ślad po sobie … było by to dużo lepsze zakonczenie niż przesłodzony koniec w czwatej części . wielka miłośc musiała odstąpić miejszej miłość i chęci życia ,w taki spób Bella uszanowała by wolę Edwarda i dała by mu szansę na odzyskanie namiastki utraconej duszy poprzez poswięcenia jego uczucia dla ldzkiego życia i gdy znów rodzinna wampirów wruci do miaseczka za kilka dziesiat lat nadal bedzie tam slad po belli czyli jej potomstwo ….. Nie stety zakonczyłosie to tak jak sie zakonczyło 🙁

  79. Alice
    7 lutego 2011
    Reply

    Breaking Dawn

    Dzisiaj skończyłam czytać Przed Świtem i bardzo mi się ta książka spodobała. Oczywiście irytowały mnie błędy, ale jakoś je zniosłam. Najbardziej spodobały mi się księga pierwsza i trzecia. Jacob był dobrym narratorem w swojej części, ale troszkę mnie denerwowało to, że nie mogę się dowiedzieć co myśli Bella podzczas ciąży. Mimo wszystko książka jest świetna( jak cała saga) i ją polecam.

  80. Alice
    7 lutego 2011
    Reply

    Breaking Dawn

    To znowu ja. Chcę jeszcze dodać, że bardzo spodobał mi się opis( a właściwie jego brak:) nocy poślubnej Edwarda i Belli. Nie mam co prawda 5 lat, ale dorosła też nie jestem, i nie mogłabym o TYM czytać bo mnie łagodnie mówiąc odrzuca…Mam nadzieję, że w filmie nie pokażą TEGO za dużo…Do gustu przypadło mi także to, że Bella została mamą:)Bardzo wzruszyła mnie scena pożegnania przed decyzją Volturi. Opis porodu Belli też mi się spodobał. Mogłabym jeszcze trochę wymienić tych plusów, ale nie chcę, żeby ktoś zasnął przy czytaniu mojego komentarza( a na pewno tak będzie..:) Żałuję tylko,że tak mało się dowiedziałam o Belli wampirzycy i cała historia miłości Belli i Edwarda została ucięta” ni w pięć, ni w dziesięć” Chciałabym, żeby pani Meyer napisała jeszcze ze dwie książki na ich temat oraz Renesmee. Jednak mimo to kocham całą sagę zarówno książki jak i filmy

  81. Perełka
    11 lutego 2011
    Reply

    Przed świtem

    W mojej ocenie książka jest przeznaczona jedynie dla nastolatków. Uważam, że zdecydowanie lepiej by się ją czytało gdyby Jacob zginął z końcem 3częsci i już więcej się nie pojawił. Bardzo drażniła mnie ta postać. A to jego wpojenie… aż się dziwię, że taka treść (wszyscy wiemy, że zakochanie się w noworodku jest odrażające) w ogóle się tam znalazła. Ponadto o gustach się nie dyskutuje, ale ten aktor który go gra to straszny przypakowany dzieciak, za to Edek ma minę jak pan ciepłe kluchy. Brrr

  82. Klaudia
    28 kwietnia 2011
    Reply

    Nie wiem co powiedzieć

    No dobra Bella sobie żyję z Edwardem i podchodzą jacyś goście mówią fajne auto itp. Na początku ZERO AKCJI!
    Polecam 2 następne księgi i radze ominąć wątek o przemianie bo tam pisze tylko że:
    Spadałam w czarną odchłań z wielkim bólem!
    ZERO AKCJI!

  83. kl. kap
    28 kwietnia 2011
    Reply

    super a jak sie komu nie podoba to wara

    film jest
    o wiele fajniejszy
    od książki
    !!!!!!!!!!!

  84. czytająca
    12 maja 2011
    Reply

    Nie dałam rady.

    A ja dzielnie przetrwałam 3 pierwsze części sagi. Pierwsza, mimo błędów i powtórzeń dość podobała mi się. Drugą i trzecią ledwo dałam radę przeczytać. Czwartej już nie dałam rady. Przeczytałam 1/3 i już więcej nie mogę. To było koszmarnie nudne. Bella bierze ślub, na ślubie to i tamto. Bella jedzie w podróż poślubną, w podróży to i tamto. Bella jest w ciąży, w ciąży to i tamto. Jacob jest wilkołakiem, podczas bycia wilkołakiem to i tamto. Tam się nic nie dzieje. Wszystko jest nieprawdopodobnie rozwlekłe. Meyer opisuje kompletnie nieistotne szczegóły, które niczego do książki nie wnoszą. Są po to żeby były. Może po to żeby książka była grubsza. W drugiej części, podczas przyjęcia urodzinowego Bella skaleczyła się w palec, Jasper ją zaatakował, bo nie wytrzymał, a pozostałe wampiry musiały uciekać w popłochu, bo nie zniosły zapachu kropelki krwi, a w czwartej Bella piła krew w kubkach i krew na nich nie działała – to było nielogiczne. Zakładam, że krew wampiry ukradły, bo naprawdę nie wiem, skąd wampiry mogły mieć krew? Ten problem został przez Meyer pominięty. Chyba w USA nie można, ot tak sobie, kupić albo wziąć ze szpitala krew? Kolejna sprawa to pakt między Indianami, a wampirami. Jacob wypaplał Charliemu o wampirach. To po co był wątek paktu, jak obecny wódz/przywódca Indian/Sfory nie zamierzał go dotrzymywać, a w dodatku nic mu się za to nie stało. To było dziwaczne. Nie podoba mi się, że Meyer szafuje kłamstwami, kradzieżami, zdradzaniem cudzych tajemnic itp. Mówi w ten sposób czytelnikowi, że to przecież nic takiego. Mówi, że można okłamać najbliższe osoby w imię „wyższych celów”. Można zdradzać tajemnice osób, które nam powierzyły i zaufały nam. Wszystko to się dzieje praktycznie bezrefleksyjnie. Bella czasami miewała wyrzuty sumienie, że okłamuje ojca i to praktycznie tyle. A reszta?

  85. Natalie
    15 maja 2011
    Reply

    *

    Prywatnie, jestem wielką przeciwniczką kilkuczęściowych powieści. W większości przypadków, znowu mówię bardzo prywatnie, trzeba naprawdę wielkiego pisarza o bardzo dobrym warsztacie i posiadajacego nieprzeciętne umiejętności prowadzenia akcji, kreślenia postaci – aby było dobre i nie infantylne.
    Dla mnie było za długo, czułam naciąganie, aby było czym zapełnic kartki. Ale i tak nie przeszkodziło mi to w tym, aby z chęcią jeszcze jeden wieczór spędzić z Meyer i jej bohaterami.
    Już troche czasu upłynęło, kiedy miałam i „Przed świetem” i całość sagi w rękach i do dziś wspominam z uśmiechem na ustach niektóre teksty Jacoba. Bardzo zabawny, taki prawdziwy i ze szczerością skreślony bohater.
    Co do kreacji Edwarda, tak sobie myślę że od czasów Rheeta Butlera czytelniczek na całym świecie nikt inny tak nie porywał-jak właśnie Edzio. Szkoda tylko, że jednak był za bardzo posągowy.

    Podsumowując: Saga Meyer nie jest dla nadąsanych intelektualistów i tych, co poza wysokich lotów literaturą wszystko inne nazywają „paskudzctwem”. Plus tej książki jest taki, że ma wiele zabawnych dialogów, jest Jacob i jego teksty oraz magia czytania.

  86. Elżbiewa
    27 grudnia 2011
    Reply

    Hmm

    a mnie się podoba. Bez względu na przesłodzone zakończenie. To znaczy jedna, jedyna rzecz mnie irytuje, ale to nie ma nic wspólnego z jakością książki. Ubóstwiam Jacoba . Jestem jego zwolenniczką i nie może do mnie dotrzeć ze w ZAĆMIENIU Jake z Bellą byli tak blisko. a Przed Świtem w niektórych momentach Bella a emanuje odrazą do Jake’a . ” Nie lubię tego ” kierując się slangiem facebooka.
    Chciałabym, żeby ktoś w końcu dostrzegł, że Jake mimo swojej śmiertelności, ma więcej zalet, między innymi jest o wiele bardziej męski i pociągający. Ahh przeżywam . ale nikt jeszcze nie przekonał mnie do Edwarda co nie oznacza, że go nie lubię ; >
    Ksiązka – świetna, polecam gorąco

  87. mm
    20 czerwca 2012
    Reply

    o naiwności i tłumaczeniu

    Rzeczywiście we wszystkich częściach książki naiwność TRZEBA zaakceptować, żeby w ogóle dało się to czytać. Wciąż jednak nie mogę pojąć JAK(!!!)nieżywy facet mógł spłodzić żywe dziecko – czymkolwiek ono było!!! Tu naiwność przeszła wszelkie granice i mimo dużego kredytu pobłażania jaki dałam autorce, nie przełknęłam tego (jak to mówią w oryginale – I didn’t buy it).
    O tłumaczeniu – nieadekwatne i drewniane. Momentami miałam wrażenie, że tłumaczka ma 100 lat i z tej perspektywy, zamiast tłumaczyć – komentuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.