9 – recenzja filmu

9

Dobre złego początki – dwa oblicza 9

Wszystko zaczęło się w 2005 roku. Znakomita krótkometrażowa animacja Shane’a Ackera wygrała kilka konkursów i została nominowana do nagrody Akademii Filmowej. Film 9 z 2005 roku urzekł mnie tajemnicą, niedopowiedzeniami, brakiem zbędnych dialogów, bezpretensjonalnością. Na próżno było szukać w nim patetycznych zdań pokroju świat będzie taki, jakim my go uczynimy.

Historia była krótka, wydawała się jednym z wielu epizodów, wyrwanym z rzeczywistości bohatera – szmacianego stworka – 9. Po ostatnich scenach widz może się tylko domyślać dalszych losów 9, jednak tym domysłom towarzyszy lęk, smutek, tęsknota wymieszane ze spokojem i przymusem zgody na taki los.

Animacja nie była arcydziełem, ale z całą pewnością była dobra – tak technicznie jak i pod względem treści. Najprościej rzecz ujmując, mniej lub bardziej mnie poruszyła. Cztery lata później do kin trafił pełnometrażowy film 9, będący nie kontynuacją, a rozwinięciem pierwowzoru.

Tak właściwie słowo rozwinięcie nienajlepiej oddaje jego charakter. Rozwinięcie kojarzy się ze swoistym ulepszeniem, progresją. Tutaj natomiast owy postęp można zaobserwować przede wszystkim w czasie trwania filmu i – częściowo – w jakości animacji. Poza tym obecny jest raczej regres.

Przede wszystkim widać nieco komercyjne podejście do tematu – tajemnica i wszelkie niedopowiedzenia zostały rozwiane. Znajdujemy się w postapokaliptycznej rzeczywistości, świat jest jednym wielkim pobojowiskiem, zniszczoną areną, na której rozegrała się walka pomiędzy ludźmi a zbuntowanymi maszynami. Mam deja vu, czy już to skądś znamy? Rozwiązany zostaje także problem statusu ontologicznego bohaterów – to szmaciane lalki, w które (uwaga) wynalazca maszyn przelał fragmenty swojej duszy… W filmie owe lalki (posiadające liczbowe imiona, którym niektórzy, chcąc dodać filmowi na siłę głębi, przypisują alegorycznie cechy ludzkie) będą zmagać się z maszynami. W heroicznej walce główny bohater unicestwi wroga.

999Oto przepis na zniszczenie dobrej animacji tanią fabułą. Pełnometrażowy film krzywdzi 9 z 2005 roku. Pozbawia je legendy. Fabuła jest płaska, wszystko zostało podane na dłoni, dramatyzm nie przekonuje (a to najgorsze, co może się filmowi przytrafić – sceny tragiczne zaczynają irytować lub bawić). Mój zawód jest tym większy, że zazwyczaj widząc nazwisko Jarmuch, Burton, Lynch, Tarantino, oczekuję specyficznego, ale dobrego kina. Tim Burton był co prawda jedynie (aż?) producentem, mimo wszystko od takiej marki oczekiwałem czegoś więcej.

Na plus za to zaliczam industrialną (postindustrialną?), antyestetyczną… wizję. Świat przedstawiony wydaje się spójny. Wszechobecny chaos i zniszczenie budują dobry nastrój. Świat jako wysypisko śmieci staje się jeszcze większy i mniej przystępny, gdy oglądamy go z perspektywy małych lalek. Lalek, które niestety przemawiają naturalnymi ludzkimi glosami dojrzałych mężczyzn i kobiet, głosami zupełnie niepasującymi do ich postury, wyglądu czy po prostu inności.

Film 9 z 2009 roku wyświadczył niedźwiedzią przysługę swemu poprzednikowi, mimo to nie można nazwać go klapą. Posiada ciekawą oprawę wizualną, która znacznie podnosi jego wartość oraz (słabą bo słabą) fabułę, która i tak jest lepsza od takich gigantów pokroju 2012, czy Transformers 2

Formuła Tawerny RPG zmusza mnie do wystawiania oceny liczbowej, nie lubię tego robić… Zatem z niechęcią: 4 za wizję, 3 za fonię, 3 za treść, co daje szkolne 3 z plusem, czyli warto zobaczyć, nie warto wracać.

Tytuł: 9
Reżyseria: Shane Acker
Scenariusz: Pamela Pettler
Obsada: Christopher Plummer, Martin Landau, John C. Reilly, Crispin Glover, Jennifer Connelly, Elijah Wood
Rok: 2009
Czas: 79 minut
Ocena: 3+
Narmo Opublikowane przez:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.